Czy Niemcy to wiarygodny partner w NATO? Polityka obronna Niemiec jest dziełem księgowych

2024-07-10 15:47

Szczyt NATO w Waszyngtonie to bardzo dobra okazja do tego, by Niemcy mogły się pokazać jako wiarygodny sojusznik, który wreszcie spełnił wymagane 2% PKB na obronność, problem polega jednak na tym, jak zwróciły niemieckie media uwagę, że niemiecka polityka obronna jest dziełem księgowych w ten sposób trudno będzie odstraszyć Rosję - jak napisał dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Z kolei portal Handelsblatt napisał, że transatlantycki sojusz wojskowy wiąże z Niemcami wielkie oczekiwania. Ale czy Bundeswehra jest w stanie je spełnić? Przyjrzymy się zatem niemieckiej polityce obronne, która miała dokonać Zeitenwende - zwrotu. Ale jakoś słabo go widać.

Kanclerz Scholz

i

Autor: Bundeswehr/Marco Dorow Kanclerz Scholz

Spis treści

  1. Kreatywna księgowość wydatków na zbrojenia w Niemczech
  2. Czy Niemcy chcą wydawać więcej na obronność?
  3. Walka o pieniądze
  4. Bundeswehra jest w złej kondycji

Jak zwraca uwagę niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”, kanclerz Olaf Scholz gdy weźmie udział w szczycie NATO w Waszyngtonie, prawdopodobnie z dumą przekaże sojusznikom, że poziom niemieckich wydatków na obronność osiągnął obecnie minimalny cel w wysokości 2 proc. PKB - "ale niewiele więcej jest możliwe ze względu na osobliwość zwaną +Schuldenbremse+" - czytamy w komentarzu "SZ". "Schuldenbremse", czyli hamulec zadłużenia, to zasada zapisana w niemieckiej ustawie zasadniczej, stanowiąca, że budżet państwa powinien być w stanie poradzić sobie bez znaczących pożyczek.

Przypomnijmy, że na początku lipca został opracowany kompromis ws. budżetu i w nim ministerstwo obrony Borisa Pistoriusa dostanie znacznie mniej niż minister oczekiwał. Ministerstwo dostanie zaledwie... 1,2 miliarda euro więcej na nadchodzący rok 2025. Pistorius chciał, aby budżet obronny w wysokości około 52 miliardów euro został zwiększony o ponad 6,5–7 miliardów euro odnosząc się do nadchodzących projektów zbrojeniowych i rosnących kosztów operacyjnych. Co prawda kanclerz Olaf Scholz zapowiedział, że stały budżet obronny powinien wynieść 80 miliardów euro od 2028 roku, kiedy to w całości zostanie wyczerpany 100 miliardowy fundusz specjalny dla Bundeswehry. Minister Habeck przyznał, że „jeszcze nie znaleziono kontrfinansowania na ten cel”. Z informacji Business Insider wynika, że ​ministerstwo obrony zgłosił do Federalnego Ministerstwa Finansów zapotrzebowanie na około 90 miliardów euro na rok 2028. Oczekuje się, że rząd zatwierdzi projekt budżetu w połowie lipca. Pierwsza debata w Bundestagu planowana jest na połowę września, a budżet ma zostać przyjęty w listopadzie lub grudniu.

Kreatywna księgowość wydatków na zbrojenia w Niemczech

Sueddeutsche Zeitung zauważyła, że Niemcy przez długi czas zaniedbywały własną obronę. W 2014 roku, po anektowaniu przez Rosję należącego do Ukrainy Krymu, NATO potwierdziło cel, zgodnie z którym jego członkowie powinni wydawać na obronność co najmniej 2 proc. PKB, ale Niemcy - wytknęła gazeta - "zawsze miały lepsze rzeczy do roboty".

Dziesięć lat później rząd Niemiec po raz pierwszy osiągnął cel NATO, ale tylko dzięki specjalnemu funduszowi w wysokości 100 mld euro - przypomniała. Pamiętajmy także o tym, że ponieważ fundusz specjalny został już prawie w całości zainwestowany pod koniec ubiegłego roku, to oznacza, że w przyszłym roku trudno będzie ponownie przekroczyć próg dwóch procent. Od 2028 roku będzie to prawie niemożliwe.

Jak pisał w czerwcu Spigel, Niemcy zgłosiły szacunkowe wydatki na obronę w ramach NATO w bieżącym roku na kwotę 90,6 miliarda euro. Jak pokazuje nowy przegląd NATO, rekordowa suma odpowiada udziałowi w prognozowanym niemieckim produkcie krajowym brutto (PKB) wynoszącym 2,12%. Stawka byłaby zatem wyższa niż oczekiwano na początku roku. Wielu ekspertów zwraca jednak również uwagę, że 2% PKB na obronność zostało także osiągnięte dzięki kreatywnej księgowości. Jak napisał Der Informationsdienst des Instituts der deutschen Wirtschaft: „Niemcy muszą zastosować kilka sztuczek, aby osiągnąć cel 2%. Bez 7,5 miliarda euro na dostawy wojskowe na Ukrainę, kwota wyniosłaby 1,83 procent. Oznacza to, że pieniądze nie zostaną wykorzystane na wzmocnienie niemieckich sił zbrojnych, nawet jeśli wydatki te służą bezpieczeństwu Niemiec”. Jak napisano dalej: „Regularny budżet obronny obejmuje również zakupy zastępcze w wysokości 520 mln euro za sprzęt dostarczony Ukrainie w poprzednim roku. Ponieważ pomoc dla Ukrainy jest również osobną pozycją w obliczeniach, suma ta jest liczona podwójnie. Co więcej, rząd nie dostarczył żadnych informacji na temat tego, na co przeznaczane są inne wydatki związane z obronnością w wysokości około 7 miliardów euro - ta pozycja od lat pozostaje "czarną skrzynką".  Dostawy sprzętu wojskowego są zwykle opłacane dopiero przy odbiorze – opóźnienia w dostawach mogą przesunąć środki na rok 2024 na lata kolejne i tym samym nie osiągnąć celu 2 proc. Aby tego uniknąć, Niemcy czasami płacą z góry za usługi, które nie zostały jeszcze wykonane, jak miało to miejsce w przypadku zamówionego izraelskiego systemu obrony przeciwrakietowej Arrow 3” – zwraca się uwagę w analizie. To tylko pokazuje, jak kreatywni są Niemcy jeśli chodzi o tabelki w przysłowiowym Exelu.

Z kolei według dokumentów Federalnego Ministerstwa Finansów, które został udostępniony ARD-Hauptstadtstudio odsetek pozycji, które nie pochodzą z samego Ministerstwa Obrony Niemiec, jest uderzająco wysoki, a inne ministerstwa przyczyniają się do łącznej kwoty. Jak napisał w czerwcu Tagesschau: „Ministerstwo Finansów pokazuje płatności odsetek za wcześniejsze zakupy dla Bundeswehry, tj. za czołgi, samoloty i okręty, które zostały zakupione przed objęciem urzędu przez obecny rząd federalny. Może to być zaskoczeniem dla laika, ponieważ niektóre z faktycznych inwestycji zostały dokonane ponad dziesięć lat temu. Jednak według ministerstwa w odpowiedzi na pisemne zapytanie "odpowiada to zwykłej procedurze". Fakt, że pięć miliardów euro oszacowanych przez Ministerstwo Finansów najwyraźniej obejmuje również odsetki od wypłat emerytur lub wydatki na pomoc rozwojową, których nie można uznać za bezpośrednio związane z obronnością, czyni tę pozycję jeszcze bardziej wątpliwą. Wypłaty emerytur dla byłych członków Narodowej Armii Ludowej (NVA) NRD, które również znajdują się na liście, wydają się absurdalne. To, w jaki sposób byli żołnierze NVA zwiększają obecnie zdolności obronne Niemiec, pozostaje tajemnicą” – pisał Tagesschau.

Prezydent Andrzej Duda przed szczytem NATO. Mówi o wzmacnianiu zdolności obronnych Polski i Europy

Czy Niemcy chcą wydawać więcej na obronność?

Ale czy Niemcy chcą wydawać 2% PKB na obronność? Co może wielu zaskoczyć, tak chcą. Według badania opinii publicznej YouGov na zlecenie Niemieckiej Agencji Prasowej - 51 procent badanych Niemców poparło zaangażowanie rządu federalnego w realizację celu NATO w postaci 2% PKB na obronność w dłuższej perspektywie. 30 procent stwierdziło, że dwa procent produktu krajowego brutto (PKB) to dokładnie właściwy poziom. Kolejne 21 proc. uważało nawet, że Niemcy powinny wydać jeszcze więcej pieniędzy na Bundeswehrę. Tylko 24 procent respondentów stwierdziło, że wydawanie dwóch procent PKB to dla nich za dużo. 25 proc. nie udzieliło żadnej odwiedzi.

Walka o pieniądze

Jak kontynuuje dalej niemiecki dziennik, minister obrony Boris Pistorius jest zirytowany, ponieważ brakuje mu środków na przyspieszenie reorganizacji wojsk w obliczu rosnących kosztów, a "niemieckiemu rządowi brakuje ambicji, by zrobić coś więcej niż minimum" - podkreśliła "SZ".

"Podczas gdy Niemcy znajdują się obecnie w najbardziej niebezpiecznej sytuacji od zakończenia zimnej wojny, koalicyjny rząd (SPD, Zielonych i FDP) gubi się w obawach o finanse publiczne" - ocenił dziennik.

Dziennik zwrócił uwagę, że minister finansów Christian Lindner z liberalnej FDP "z hamulca zadłużenia uczynił sedno prawdy absolutnej" i "odrzuca ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, który umożliwiłby zwiększenie wydatków". Zdaniem gazety odpowiedzialność ponosi także SPD ze swoimi "niejasnymi priorytetami". Niemiecka polityka wojskowa "jest raczej dziełem księgowych niż geostrategów" - skwitowała.

"Putin prawdopodobnie z przyjemnością wymówiłby słowo „Schuldenbremse”. Silniejsza Bundeswehra mogłaby odwieść go od dalszych awantur, wzorowy stan niemieckich finansów publicznych już w mniejszym stopniu" - oceniła "Sueddeutsche Zeitung".

Z kolei niemiecki portal Handelsblatt zwraca uwagę, że kanclerz Scholz w czasie szczytu chce przekazać przesłanie, że teraz Berlin wnosi obecnie znaczący wkład do NATO - w wyraźnym kontraście do poprzednich lat.

"Niemcy zapewniają teraz na stałe dwa procent wydatków na obronność", mówi Scholz. W nowym budżecie pozycja ta wzrasta do 80 miliardów euro rocznie. To sprawia, że wkład rządu federalnego jest "stale widoczny". "To jasny sygnał dla bezpieczeństwa i zdolności obronnych naszego kraju", mówi Scholz. Republika Federalna Niemiec nie tylko spełnia wymogi NATO, ale może nawet "dać innym krajom pomysł", w jaki sposób mogą one również zwiększyć swoje zdolności obronne, powiedział kanclerz.

Bundeswehra jest w złej kondycji

Handelsblatt zatem pyta, czy Niemcy są wzorem do naśladowania dla NATO? Dla wielu ekspertów, pomimo zwiększonych wydatków, „Niemcy nadal są raczej fikcją” – napisał portal. Jak ciągnie dalej: „Mają oni wątpliwości, czy Republika Federalna jest rzeczywiście w lepszej pozycji do wypełniania swoich zobowiązań sojuszniczych niż tuż po przemówieniu kanclerz pod koniec lutego 2022 r. W porównaniu z globalnymi zagrożeniami geopolitycznymi na świecie, Niemcy nadal zrobiły zbyt mało od przełomu wieków - i mają jedynie ograniczoną zdolność obronną”.

Niemiecka gazeta zwraca uwagę, że obecne zakupy dla niemieckiej armii w ramach tzw. pilnej potrzeby są „zezwoleniami za zobowiązania” chodzi tutaj o wydanie zezwolenia na zakup czołgów Leopard 2A8, systemów Patriot czy amunicji artyleryjskiej. Do czasu letniej przerwy parlamentarnej, Bundestag zatwierdzili już zamówienia o łącznej wartości 27 miliardów euro w tym roku. Jednak środki na ten cel muszą jeszcze zostać pozyskane. Nie zostały one jeszcze uwzględnione w planowaniu finansowym.

Poza tym, że Niemcy po naciskach ministra Pistoriusa zamawiają kolejne uzbrojenie to Bundeswehra — jak to określiła Claudia Major, szefowa Grupy Badawczej ds. Polityki Bezpieczeństwa w Niemieckim Instytucie Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (SWP), którą cytuje Handelsblatt - „jest dziś jeszcze bardziej naga niż w lutym 2022 roku”. A chodzi o to, że ze względu na to, że Niemcy sporo uzbrojenia przekazali Ukrainie, tracą przy okazji i tak skromne zdolności a przecież w ciągu ostatnich lat wzrosły oczekiwania w ramach NATO jeśli chodzi o gotowość bojową.

Przypomnijmy, że Niemcy zobowiązały się do stałego stacjonowania prawie 5000 żołnierzy na Litwie. Litewska brygada powinna być w pełni operacyjna do końca 2027 roku. Jednak jak dobrze wiemy, sama brygada powstaje w ogromnych bólach ze względów z zarówno finansowych jak i sprzętowych. Aby brygada mogła stacjonować w krajach bałtyckich, potrzebne są nowe koszary, a także mieszkania i szkoły i przedszkola dla rodzin żołnierzy. Mówi się także o specjalnych dodatkach za oddelegowanie, ale wiele jeszcze nie zostało wyjaśnionych. Obecnie na miejscu jest 20 członków Bundeswehry, a nie 5000.

Niemcy również obiecały NATO po jednej dywizji na lata 2025 i 2027. Zgodnie z natowskim planem, ponad 30 000 żołnierzy Bundeswehry musiałoby być ostatecznie utrzymywanych w wysokim i bardzo wysokim stanie gotowości. Mówimy tutaj o 30 tysiącach, a Niemcy mają problem ze skompletowaniem 5000 żołnierzy na Litwie, to tylko pokazuje, w jak złej kondycji jest Bundeswehra. Dodatkowo jak zwraca uwagę Handelsblatt, pojawia się problem zintegrowania wszystkich zamówień i wypełnienie luk kadrowych. Zamiast rosnąć zgodnie z planem, Bundeswehra faktycznie skurczyła się ostatnio pod względem personelu. Niedawno minister Pistorius przedstawił plany dot. przywrócenia służby wojskowej, która miałby zapewnić dodatkowego rekruta. Jadnak, to nie uleczy problemu, który jest dużo szerzy. Według badania przeprowadzonego przez monachijski Instytut Badań Ekonomicznych dla Federalnego Ministerstwa Finansów przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej w Niemczech mogłoby skutkować wielomiliardowymi kosztami gospodarczymi. W analizie przeanalizowano koszty obowiązkowej służby wojskowej w trzech scenariuszach. Jeśli pobór obejmie całą grupę młodych osób oczekuje się, że produkcja gospodarcza spadnie o 1,6% lub nieco poniżej 70 mld euro.

Jeśli pobór dotyczyłby mniej niż jednej czwartej, podobnie jak w przypadku starej obowiązkowej służby wojskowej, produkcja gospodarcza mogłaby spaść o 0,4 procent lub 17 miliardów euro – wylicza instyt. Jeśli tylko pięć procent grupy wiekowej zostanie wcielone do wojska, podobnie jak w Szwecji, spadek wyniesie 0,1 procent lub trzy miliardy euro, według Ifo. Z kolei w liście, który został upubliczniony przez WELT, minister finansów Christian Lindner i minister sprawiedliwości Marco Buschmann (obaj FDP) odrzucili wprowadzenie obowiązkowej służby wojskowej, a nawet obowiązkowego poboru z powodów ekonomicznych i prawnych. Jak można się domyśleć Pistorius zareagował odpowiednio na te korespondencje. Jak powiedział Pistorius, list dotyczył rzeczy, które nie były omawiane. "W szkole pewnie powiedzieliby: temat eseju niezaliczony, siad, szóstka". jak mówił minister: Chciałby, aby minister finansów, który jest również majorem rezerwy, lepiej widział potrzeby żołnierzy – skwitował minister Pistorius. Dodając, że „poza tym nie trzeba żadnego raportu instytutu ekonomicznego, aby wiedzieć, że służba wojskowa lub obowiązkowa służba wojskowa ma konsekwencje ekonomiczne: Obronność i bezpieczeństwo mają implikacje gospodarcze i społeczne. Zawsze to mówiłem” – powiedział Pistorius.

Kolejny problem, który się pojawia, a który wylicza Handelsblatt, to w razie wojny z Rosją, to do Niemiec musiałby zostać przerzucony ciężki sprzęt z USA i innych krajów NATO oraz setki tysięcy żołnierzy. To wymaga wystarczającej przepustowości transportu drogowego i kolejowego, sprawnych mostów oraz zaplecza noclegowego i gastronomicznego. Czy Niemcy są na takie coś gotowe?

Nie możemy także zapominać o tym, o czym często piszemy, że Europa sama w potencjalnym konflikcie z Rosją nie da sobie rady, konieczne jest wsparcie z USA. Mimo tego pojawiają się głosy o tzw. autonomii strategicznej Europy bez USA czy to, co nakreślają doradcy Trumpa, by Europa była przygotowana na ograniczoną rolę Stanów Zjednoczonych w tym regionie, kiedy Ameryka będzie skupiona na Indo-Pacyfik.

Niemcy więc muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dokonują Zeitenwende w swojej polityce obronnej i rzeczywiście wydają dużo na zbrojenia, czy nadal będą wierzyć, że interesy gospodarcze z takimi krajami jak Rosja czy Chiny powstrzymają te kraje przed niszczeniem ładu międzynarodowego? Przykład Rosji i rozpętana przez ten kraj wojna na Ukrainie pokazał dobitnie, że taka wiara jest złudna.

PM/PAP

Sonda
Czy Niemcy są wiarygodnym sojusznikiem w ramach NATO?