Spis treści
27 lutego 2022 roku, kilka dni po inwazji pełnoskalowej Rosji na Ukrainę, kanclerz Olaf Scholz ogłosił w Bundestagu ważne przemówienie tzw. Zeitenwende, które miało być „nową erą” czy „zwrotem” w niemieckiej polityce. Zawłaszcza w takich obszarach jak energetyka czy bezpieczeństwo. Jak zwraca uwagę w swoim opracowaniu Ośrodek Studiów Wschodnich pt: „W poszukiwaniu straconego czasu. Niemcy w erze Zeitenwende”: „z upływem czasu okazuje się, że zmiana strategii politycznej Berlina nie wszędzie przebiega tak zdecydowanie, o czym świadczą choćby działania podejmowane w sferze reformy Bundeswehry. Po drugie Zeitenwende w zamyśle rządu SPD–Zieloni–FDP ma objąć również wiele innych kluczowych dziedzin polityki i gospodarki”.
Jednak według niemieckiej prasy, o czym napisał Deutsche Welle: „ponad dwa lata po rosyjskim ataku na Ukrainę Niemcy są już innym krajem. Zmiany zachodzą także dzięki inspiracji i naciskom z Ukrainy i Polski”. Czy rzeczywiście tak jest? Przyjrzyjmy się temu.
Niemiecki punkt widzenia
Według niemieckiego artykułu na Deutsche Welle pt: „<Zeitenwende> – szansa na zmianę w niemieckim społeczeństwie” zmiany, jakie się zdarzyły po ogłoszeniu i wdrożeniu w życie Zeitenwende są jak najbardziej widoczne. Jak napisał autor artykułu: „przypuśćmy, że 24 lutego 2022 r., gdy rosyjskie wojska rozpoczęły zmasowany atak na Ukrainę, przykładowy pan Schmidt ze strachu przed III wojną światową poddał się hibernacji. Załóżmy też, że po upływie przeszło dwóch lat doszło do jego awaryjnego przebudzenia. Na pana Schmidta w 2024 r. czeka nie lada szok kulturowy”. Jak zwraca uwagę autor: „tuż przed rosyjską inwazją jeszcze 71 proc. jego współobywateli sprzeciwiało się dostawom jakiejkolwiek broni Ukrainie. Ponad połowa chciała za wszelką cenę uruchamiać Nord Stream 2”. Autor zwraca także uwagę, że obecnie na Ukrainie są używane niemieckie czołgi Leopard i inne niemieckie uzbrojenie „Made in Germany”. Zauważa się także na zmianę pacyfistycznego nastawienia Niemców względem dostaw broni czy akceptacji dla przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej. Jak możemy dalej przeczytać w tekście „jednak do zmian nie doszło tylko ze względu na wytyczne urzędu kanclerskiego. Wiele z nich to efekt wsłuchania się w argumenty płynące z Europy Środkowo-Wschodniej”.
Jak możemy dalej przeczytać w tekście, w ciągu dwóch ostatnich lat podejście niemieckiego rządu bardzo się zmieniło np. „do biura Instytutu Pileckiego, które położone jest zaraz przy Bramie Brandenburskiej, regularnie przyjeżdżają niemieckie grupy szkolne. Chcą zobaczyć wystawę o życiu Witolda Pileckiego i wziąć udział w warsztatach na temat dwóch totalitaryzmów, nazistowskiego i sowieckiego” – czytamy w tekście. Autor artykułu zwraca uwagę na zmianę nastawienia do Ukrainy czy np. jakie poruszenie wywołał raport na temat rosyjskich zbrodni wojskowych przygotowany przez berliński oddział Instytutu Pileckiego wraz z ukraińskimi partnerami.
W artykule podkreśla się także, że Berlin stał się głównym europejskim dostawcą pomocy wojskowej dla Kijowa. Ukrainka, która udzieliła komentarza do artykułu, zwróciła jednak uwagę, że „dotychczasowe wsparcie jest dla nas ważne. Tak samo, jak niemieckie inwestycje w obronność. Ale to wciąż za mało”, pojawia się także kwestia pocisków Taurus.
Według Hanny Radziejowskiej, szefowej Instytutu Pileckiego w Berlinie, która udzieliła komentarza do tekstu Deutsche Welle: „debata wokół „Zeitenwende“ toczy się w Niemczech na serio i to ma znaczenie, że zajmujemy w niej głos. Od bieżącego roku z nową perspektywą zza wschodniej granicy zapoznają się niemieccy żołnierze. (…) Bundeswehra wpisała Instytut Pileckiego na listę zalecanych instytucji. Przyjeżdżają do nas grupy oficerów, aby na podstawie życia Pileckiego wynieść lekcję na temat europejskich wartości” – mówi Radziejowska w rozmowie z Deutsche Welle.
Jest dobrze albo mogłoby być lepiej
W czasie debaty pt: "W poszukiwaniu straconego czasu. Niemcy w erze Zeitenwende” na podstawie raport OSW, która miała miejsce 12 marca, na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (relacja z panelu już wkrótce) redakcja Portalu Obronnego zapytała dr Annę Kwiatkowską z Ośrodka Studiów Wschodnich o zmiany w niemieckiej polityce po pełonoskalowej wojnie na Ukrainie. Jak zauważyła doktor Kwiatkowska w pytaniu, czy Niemcy zaczęły po ogłoszeniu Zeitenwende i dwóch latach wojny widzieć polski punkt widzenia, doktor Kwiatkowska mówi tak: „Niemcy zaczęły w znacznie większym stopniu niż dotychczas przyjmować do wiadomości nasz [przyp. red. polski] punkt widzenia, to trzeba przyznać. Widzą też jakie błędy popełnili, co nie znaczy, że chętnie się do nich przyznają”. Jak mówiła dalej doktor Kwiatkowska z OSW:
Jest wręcz lekkie odwracanie narracji, na przykład głoszenie, że ta dotychczasowa ich polityka nie była wcale taka zła, bo po pierwsze, pozwoliła rozwinąć się Niemcom gospodarczo i ekonomicznie wzmocnić, dzięki czemu mogą w tak dużym zakresie pomagać Ukrainie zarówno finansowo, w aspekcie humanitarnym, jak i militarnym. A po drugie, Ukraina dostała po 2014 roku czas na to, żeby reformować swoje państwo, armię, dzięki czemu może się teraz efektywnie bronić. Tego typu narracje są w Niemczech obecne i służą temu, by usprawiedliwić ich politykę zarówno wobec Ukrainy, jak i Rosji po aneksji Krymu.
W pytaniu o kwestię bycia gwarantem bezpieczeństwa dla naszego regionu oraz wydawaniu 2% PKB na obronność przez Niemcy i czy jest to coś trwałego, doktor Kwiatkowska zwróciła uwagę, że Niemcy w tej kwestii prowadzą „kreatywna księgowość”. Bo jak mówi:
Osiągniecie 2% PKB na obronność, które ogłosiły Niemcy, to trochę kreatywna księgowość wynikająca z zaliczenia do tej kwoty wydatków na pomoc dla Ukrainy i ze specjalnego funduszu 100 miliardów euro na zmodernizowanie Bundeswehry. Ale ten fundusz się skończy i wtedy będzie problem, o którym już się w Niemczech debatuje. Co wtedy? Jak modernizować Bundeswehrę? Jak w dłuższym okresie i na stałe osiągać te 2% PKB, a nawet więcej? Na razie pomysłów brak. Jeśli chodzi o bycie gwarantem bezpieczeństwa regionu, to ten temat także jest obecny w debatach. W tym kierunku stara się działać minister B. Pistorius, który na tle swoich poprzedników jest ministrem bardzo dobrym. Tylko, że on także ma związane ręce. Ma problemy zarówno z reformowaniem samego MON-u jak i pozyskiwaniem stałych środków budżetowych, a nie tylko pozabudżetowych środków na modernizację Bundeswehry. Nie ma też raczej pełnego politycznego poparcia dla swoich działań, przynajmniej w części SPD. Problem jest również w tym, że społeczeństwo niemieckie wcale nie jest takie chętne do przejmowania przez Niemcy przywództwa w sprawach polityki bezpieczeństwa i w kwestiach militarnych w Europie. Co innego prezentowanie się jako główny partner USA w Europie, a co innego rola lidera i realnego „dostawcy” bezpieczeństwa. Do tego Niemcy nie są ani przyzwyczajeni, ani zdolni.
Jeśli zaś chodzi o ciągle nieosiągalne dla Ukrainy pociski Taurus, które są ciągłym tematem dyskusji jednakowo w rządzie, ale także w opozycji niemieckiej, która naciska na kanclerza, by ten przekazał pociski manewrujące dalekiego zasięgu. I czy w związku z tym jest szansa, że jak dojdzie do zmiany władzy w Niemczech, to czy Ukraina otrzyma pociski Taurus. Doktor Kwiatkowska z OSW tak mówi w rozmowie z Portalem Obronnym:
Trzeba odróżnić tutaj sferę retoryki i realnych działań. W sferze retoryki, gdyby chadecja była u władzy to działania byłyby inne, bardziej stanowcze, zwłaszcza gdyby rządzili w koalicji z liberałami z FDP czy Zielonymi, którzy są za wysłaniem pocisków Taurus. Ale jak popatrzymy na badania opinii – a wiemy, że politycy kierują się opinią swoich wyborców – to właśnie wyborcy chadecji zaraz po wyborcach SPD są tymi, którzy najbardziej sprzeciwiają wysłaniu pocisków Taurus. Oprócz oczywiście wyborców AfD czy skrajnej lewicy. Także nie wiem, czy gdyby chadecy byli u władzy, byliby tak odważni jak są teraz. Będąc w opozycji, zawsze można więcej obiecać.
Polecany artykuł:
Ogólne wnioski
Jeśli zaś chodzi o wnioski ogólne po „Zeitenwende”, autorzy raportu OSW na swojej stronie zauważają, że „Niemcy nie chcą oficjalnego wypowiedzenia Aktu Stanowiącego NATO–Rosja, ponieważ Urząd Kanclerski i współrządząca SPD pragną utrzymać możliwość powrotu do zapisów tego dokumentu jako elementu układania przyszłych relacji Sojuszu z Moskwą”. Dodatkowo jak zwraca uwagę w swoim opracowaniu Justyna Gotkowska pt: „Niemcy a europejska architektura bezpieczeństwa – Półtora roku po Zeitenwende”: „Wydaje się, że aktualnie Berlin nie wyobraża sobie również trwania w systemowej, długotrwałej konfrontacji z Moskwą. Tym samym nie jest gotowy na dyskusje o rozszerzeniu NATO o Ukrainę. Na modyfikację niemieckiego nastawienia w przyszłości może wpłynąć zmiana stanowiska Waszyngtonu. Stany Zjednoczone nie chcą się bowiem dodatkowo, długofalowo angażować w Europie bezpośrednio przeciwko Federacji Rosyjskiej (poza obroną obecnego terytorium traktatowego Sojuszu). Ewentualna rewizja amerykańskiego (i niemieckiego) podejścia będzie uzależniona od rozwoju sytuacji wewnątrzpolitycznej w samej Rosji”.
Są jednak także pozytywne zmiany po ogłoszeniu Zeitenwende, jak możemy przeczytać na stronie OSW: „(…) zarówno sam termin Zeitenwende, jak i stojąca za nim idea zostaną wprzęgnięte przez rząd w projekt głębokiej reformy państwa. Nowo opakowane priorytety Niemiec – osiągnięcie zeroemisyjności gospodarki, przyspieszanie transformacji cyfrowej czy poluzowanie zależności inwestycyjnych i eksportowych – będą reklamowane jako koło zamachowe budowania siły ekonomicznej, a przez to również politycznej RFN. Zamysł ten opiera się na przekonaniu, że każdy kryzys to dobry pretekst do przeprowadzenia uciążliwych i kosztownych zmian”.
Zmiany i to duże możemy zobaczyć zwłaszcza w kwestiach energetyki. Jeszcze w 2021 roku Rosja była największym dostawcą do Niemiec kluczowych węglowodorów, czyli gazu ziemnego (55%), węgla kamiennego (50%), ropy naftowej (35%). Rozwijała się także duża współpraca energetyczna między Rosją a Niemcami. Obecnie Rosja straciła główne miejsce w postaci dostarczyciela surowców energetycznych. Niemcy zaczęły szukać alternatywnych źródeł importu. Postawiono na partnerstwo jeśli chodzi o gaz na USA, Niderlandy czy Norwegię. Wybudowano lub buduje się terminale LNG. Niemcy w tej kwestii na poważnie przeszły zmianę.
Jak zwraca uwagę w analizie OSW Michał Kędzierski pt: Energetyczna Zeitenwende: udane oddzielenie od Rosji: "Jednym z głównych rezultatów Zeitenwende jest energetyczny decoupling RFN od Rosji. Wiele wskazuje na to, że nie będzie on chwilowy (...) Na znaczną część biznesu, który potencjalnie mógłby być zainteresowany powrotem do business as usual, odstraszająco – przynajmniej w krótkim okresie – oddziaływać będą doświadczenia ostatnich miesięcy. Wszystko to nie wyklucza bynajmniej nabywania rosyjskich surowców w przyszłości. Należy się wręcz spodziewać, że w dłuższej perspektywie, w przypadku normalizacji relacji między UE i RFN a Rosją, część niemieckich elit gospodarczo‑politycznych będzie optować za odnowieniem stosunków handlowych, w tym importu surowców energetycznych, choć z pewnością już nie na taką skalę, jak to miało miejsce przed 2022 r".
Polecany artykuł:
Poza tym jak popatrzy się na pewne komunikaty ze strony Niemiec, a także badania opinii publicznej widać wyraźnie pewne zmiany społeczne po pierwsze, Niemcy obawiają się rozszerzenia wojny na Ukrainie na terytorium państw NATO. Z sondażu instytutu Insa dla gazety "Bild am Sonntag" wynika, że 61 proc. obywateli Niemiec obawia się rozszerzenia wojny na Ukrainie na kraje zachodnie. 31 proc. badanych jest zdania, że prawdopodobnie do tego nie dojdzie. W zeszłym roku także w lutym w badania przeprowadzonym przez Forsę dla RTL i ntv, 72 procent badanych stwierdziło, że obawiało się, że wojna nie ograniczy się do Ukrainy.
W sondażu z początku stycznia bieżącego roku, przeprowadzonego przez infratest dimap dla ARD-DeutschlandTrend, większość Niemców nie spodziewa się zakończenia wojny na Ukrainie także w 2024 roku. Tylko 9 proc., uważa, że jest to prawdopodobne w tym roku – znacznie mniej niż na początku ubiegłego roku, kiedy taką nadzieję nadal wyrażało 32 proc. Zdecydowana większość (87 proc.) nie wierzy obecnie, że wojna zakończy się w 2024 roku.
Widzimy także że nadal jest sprzeciw co do dostarczenia pocisków Taurus na Ukrainę, tutaj głównym hamulcowym jest kanclerz Scholz, który co ciekawe ma w tej kwestii poparcie społeczne. W badaniu z marca na zlecenie agencji DPA przez instytut badania opinii publicznej YouGov odnotowano, że 58 proc. uczestników badania popiera sprzeciw kanclerza Olafa Scholza wobec planów dostarczenia zmagającej się z rosyjskim agresorem Ukrainie nowoczesnych systemów rakietowych o zasięgu do 500 km. Przy czym, 31 proc. z nich wyraziło zdecydowany sprzeciw wobec jakichkolwiek dostaw niemieckiej broni na Ukrainę.
Nadal także widzimy, że mimo tego, że Niemcy na każdym możliwym kroku podkreślają, jak dużo pomagają Ukrainie i wychodzą nawet z tego napięcia między Berlinem a Paryżem to, społeczeństwo niemieckie nadal jest podzielone co do pomocy zbrojeniowej dla Ukrainy. W badaniu z lutego przeprowadzonego przez YouGov, aż 39% Niemców uważa, że poziom niemieckiej pomocy wojskowej jest zbyt wysoki. Z kolei 26% uważa, że obecny poziom jest w sam raz. A 18% twierdzi nawet, że należy dostarczyć jeszcze więcej broni. W dalszej części badania zauważono, że tylko 20% Niemców uważa, że dobrym pomysłem jest, aby Niemcy wkroczyły i dostarczyły jeszcze więcej broni, jeśli pomoc USA zostanie całkowicie wstrzymana. 25% uważa, że niemiecki rząd powinien kontynuować pomoc na obecnym poziomie. 13% uważa, że bardziej sensowne byłoby ograniczenie pomocy wojskowej. Jeśli taki scenariusz miałby miejsce, 24% opowiedziałoby się za całkowitym wstrzymaniem dostaw broni, podobnie jak USA.