W Niemczech trwa debata publiczna na temat modernizacji Bundeswehry
Ze względu na inflację i rosnące ceny broni na światowych rynkach 100 mld euro zgromadzone w specjalnym funduszu „roztopiło się”, a zmiany w siłach zbrojnych mają charakter kosmetyczny i niewystarczający. Warto poświęcić tej kwestii nieco więcej uwagi, bo w Niemczech trwa właśnie debata publiczna na temat modernizacji Bundeswehry, ale przede wszystkim środków, które są potrzebne, aby sfinansować niezbędne zmiany.
Klaus-Heiner Röhl, ekspert kolońskiego Instytutu Gospodarki Niemieckiej, napisał specjalny raport analizujący wydatki rządu federalnego na obronność. Jak napisał w nim, 2 % (w relacji do PKB) poziom wydatków uda się osiągnąć w tym roku wyłącznie dzięki „specjalnej podstawie obliczeniowej NATO”. W tym ostatnim przypadku chodzi o to, że centrala Paktu Północnoatlantyckiego w swych oficjalnych raportach przelicza zarówno wydatki na obronność, jak i PKB krajów członkowskich na dolary amerykańskie, według stałych kursów wymiany przy bazie cenowej z roku 2015.
Jeśli jednak liczyć inaczej, to sytuacja jest już zupełnie inna. Po pierwsze Röhl przypomina, że środki przeznaczone na Bundeswehrę zostały w budżecie federalnym zamrożone na poziomie 52 mld euro w roku 2024. Gdybyśmy kwotę tę odnosili do nominalnego PKB, które w wyniku inflacji skokowo wzrosło, to wynosi ona 1,2 %.
Fundusz Zeitenwende. "Rosyjska inwazja na Ukrainę wyznacza "punkt zwrotny". Zagraża całemu powojennemu porządkowi"
To oczywiście nie wszystkie środki wydawane na bezpieczeństwo, część potrzeb finansowana jest z innych pozycji budżetowych, a dodatkowo jest jeszcze 100 mld fundusz Zeitenwende, który do 2027 roku zostanie jednak rozdysponowany. Z informacji, które pojawiły się ostatnio w niemieckich mediach wynika, że fundusz ten został już niemal w całości wydany, a przynajmniej określono pozycje, na sfinansowanie których zostanie on skonsumowany. To oznacza, że w 2028 roku Republika Federalna stanie wobec trudnej kwestii – skąd wziąć pieniądze na wydatki wojskowe, aby utrzymać 2 % wskaźnik?
Gdyby przyjąć, że niemieckie PKB nie wzrośnie, to trzeba będzie wydawać ok. 80 mld euro, czyli Berlin musi szukać dodatkowych 30 mld rocznie, aby spełnić ustalone jeszcze na szczycie NATO w Walii w 2014 roku zobowiązania. Klaus-Heiner Röhl w swoim raporcie zwrócił uwagę, że rząd obecnej koalicji „liczy podwójnie” niektóre pozycje i tylko dzięki temu udaje się dojść do 2 % wydatków na bezpieczeństwo. Bierze się pod uwagę pomoc wojskową dostarczoną na Ukrainę, której wartość dodawana jest do ogólnych wydatków na bezpieczeństwo (w ramach 2 % celu), także pomoc dla innych krajów, jak to ma miejsce choćby w przypadku Grecji (która w zamian ma dostarczyć niektóre swoje systemy Kijowowi), ale także środki, które otrzymuje Bundeswehra, aby uzupełnić swe stany magazynowe zmniejszone właśnie w wyniku tych dostaw.
Sposób wydawania pieniędzy ma wpływ na zdolności Bundeswehry
To klasyczny, w opinii niemieckiego ekonomisty, przykład tricku księgowego, będącego przejawem „podwójnego liczenia” tych samych pozycji. Gdyby policzyć tylko raz, to wówczas realny poziom nakładów Niemiec na bezpieczeństwo wyniósłby w tym roku 1,83 %, a nie 2 % PKB. Zwraca on też uwagę na to, że wydatki inwestycyjne (fundusz Zeitenwende) oraz pomoc wojskowa dla Ukrainy stanowią w bieżącym roku łącznie 33,7 mld euro, czyli 39 % całości wydatków na obronność.
Sposób wydawania tych pieniędzy ma wpływ na zdolności Bundeswehry, tym bardziej, że należy liczyć się z opóźnieniami w dostawach zamówionego sprzętu, które wielokrotnie już miały miejsce. Rząd w Berlinie może „przedpłacić” ich zakup, co będzie oznaczało, że na papierze środki będą wydane, co zbliży Niemcy do osiągnięcia celu w postaci wydawania 2 % PKB na bezpieczeństwo, ale faktyczny wzrost zdolności niemieckich sił zbrojnych odsunięty zostanie w czasie, przynajmniej do momentu, kiedy sprzęt dotrze do odbiorców.
Fundusz Zeitenwende na wyczerpaniu. Skąd wziąć dodatkowe 30 mld euro na obronność w 2028 roku?
Nie należy mylić zatem wydawania 2 % PKB na zbrojenia z osiągnięciem realnej poprawy w zdolnościach sił zbrojnych, co nie zmienia faktu, że Berlin i tak będzie musiał zmierzyć się z problemem, skąd wziąć dodatkowe co najmniej 30 mld euro na obronność już w 2028 roku, kiedy fundusz Zeitenwende się wyczerpie. Jeśli chodzi o realne potrzeby, to jak powiedział niedawno w jednym z wywiadów André Wüstner, przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Bundeswehry, są one „ogromne” i realnie znacznie przekraczają wielkość środków zgromadzonych w funduszu Zeitenwende.
W jego opinii wynika to choćby z faktu, że obecnie „żadna brygada wojskowa nie jest gotowa do działania, co powoduje, iż inwestowanie teraz ma fundamentalne znaczenie”. André Wüstner powołał się na tegoroczne szacunki Evy Högl, komisarz wojskowej Bundestagu, zdaniem której pilne potrzeby inwestycyjne w siłach zbrojnych szacować należy na co najmniej 300 mld euro.
Berlin nie ma takich środków. Nawet znalezienie pieniędzy niezbędnych, aby w 2028 roku utrzymać wydatki na poziomie 2 % PKB wydaje się w obecnej sytuacji gospodarczej Republiki Federalnej bardzo trudne. Minister Finansów Lindner z liberalnej FDP odrzuca pomysły podniesienia podatków dla najlepiej zarabiających, po to. aby w ten sposób sfinansować potrzeby sił zbrojnych i proponuje w zamian wydłużenie terminu wykupu „obligacji covidowych”, co pomogłoby „zmieścić” się poniżej konstytucyjnego poziomu długu publicznego w relacji do PKB. Dałoby to, jak obliczono w resorcie finansów, dodatkowe 9 mld euro i środki te można byłoby przeznaczyć na obronność.
NIŻEJ GALERIA ZDJĘĆ BUNDESWEHRY, A DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD ZDJĘCIAMI:
„Wielka katastrofa budżetowa” rządu Olafa Scholza. Rząd Niemiec musi do wakacji przedstawić plan finansowy
Ta propozycja ma akceptację SPD, ale Zieloni opowiadają się za utworzeniem kolejnego podobnego do Zeitenwende funduszu specjalnego. Opozycyjna CDU/CSU jest przeciwna propozycji Lindnera, argumentując, że pozyskane w ten sposób pieniądze są niewystarczające. Perspektyw poprawy sytuacji nie widać, tym bardziej, że sprawa budżetu federalnego jest trudna.
Rząd Niemiec musi do wakacji przedstawić plan finansowy obejmujący również rok 2028, co nie będzie proste, zwłaszcza po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. W niemieckich mediach pojawiły się stwierdzenia na temat „wielkiej katastrofy budżetowej” rządu Scholza, co ma związek z ujawnionymi pierwszymi przymiarkami finansowymi obejmującymi zarówno budżet roku 2025, jak i plan finansowy na lata 2026-28. Wynika z nich, że o ile tegoroczne wydatki federalne wyniosą 476,8 mld euro, to już w przyszłym planuje się, że będzie to 451,8 miliardów euro.
Ministrowie muszą - co ma związek z orzeczeniem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego - zacząć oszczędzać, co tym bardziej stawia pod znakiem zapytania możliwość skokowego (o 30 mld euro) wzrostu budżetu Bundeswehry w 2028 roku. Niemieccy ekonomiści podnoszą w związku z tym kwestię zmiany struktury wydatków publicznych i odejścia od ambitnych celów polityki klimatycznej. Rolf Langhammer, ekonomista i były wiceprezes Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej (IfW), napisał, że jeśli państwa europejskie będą zmuszone do tego, aby rozbudować zdolności swego sektora zbrojeniowego i sił zbrojnych, to wówczas zmienią się priorytety inwestycyjne i konkurencja na rynkach wewnętrznych o zasoby rzadkie.
Langhammer obrazowo napisał, że pracownicy będą zwracać swą uwagę w stronę Unterlüß, gdzie znajduje się fabryka koncernu zbrojeniowego Rheinmetall, a nie położonego 80 km dalej Wolfsburga, w którym swą siedzibę i linie produkcyjne ma Volkswagen. Konkurencja o pracowników wywoła presję na podniesienie pensji, co będzie też istotnym czynnikiem inflacyjnym, nie mówiąc już o spadku konkurencyjności europejskiej produkcji.
Wojna wywołuje silny impuls egalitarystyczny, zmienia "ducha czasów"
Jak argumentuje, „dalsza droga do gospodarki wojennej jest historycznie udokumentowana: wyższe zadłużenie, żądania redystrybucji ciężarów gospodarki wojennej na osoby mające wyższe dochody, wyższa inflacja przy pełnym wykorzystaniu zdolności produkcyjnych, większe przesunięcie procesów podejmowania decyzji politycznych do centrum i większy wpływ państwa na decyzje inwestycyjne sektora prywatnego.”
Wojna, zwłaszcza przemysłowa, i przygotowania do niej, tak jak to miało miejsce w czasie II wojny światowej, wywołuje też silny impuls egalitarystyczny, społeczeństwa oczekują, że w sposób bardziej sprawiedliwy będziemy się dzielić ciężarami i wyrzeczeniami. To zmienia „ducha czasów”, powoduje, że popularność tradycyjnego liberalnego konsumpcjonizmu i modelu społecznego maleje.
To wyjaśnia, dlaczego rządom liberalnych państw Zachodu - Niemcy są przykładem potwierdzającym tę regułę - tak trudno podjąć decyzje o wzroście wydatków na zbrojenia. Oznaczała ona będzie zakwestionowanie dotychczasowego modelu państwa - a co za tym idzie - również umowy społecznej, na fundamencie której zbudowano współczesne walfare state.
Boris Pistorius zaproponował reformę sił zbrojnych Niemiec. Powróci pobór powszechny do wojska?
W przypadku Niemiec trwające dyskusje na temat tego, skąd wziąć pieniądze na modernizację Bundeswehry mają jeszcze jeden wymiar. Otóż Boris Pistorius zaproponował przed kilkoma dniami reformę sił zbrojnych. Jest ona krytykowana przez opozycję, która zarzuca jej połowiczność. Jednak to, na co warto zwrócić uwagę, to fakt, że niemiecki minister obrony chciałby przygotować siły zbrojne i polityków na podjęcie decyzji o przywróceniu poboru powszechnego. Mowa jest o tzw. modelu szwedzkim, w którym wszyscy są obowiązani do służby, ale nie wszyscy powoływani.
Jednak ta decyzja, w przypadku Niemiec, właśnie z powodu wyzwań budżetowych, może okazać się niesłychanie trudna. Kadrowa rozbudowa sił zbrojnych po prostu kosztuje, a Niemcy nie są w stanie znaleźć pieniędzy nawet na utrzymanie w 2028 roku poziomu wydatków równego 2 % PKB, co zresztą już wydaje się niewystarczające. Bez rewolucyjnych zmian w niemieckich finansach publicznych rozbudowa kadrowa i odbudowa zdolności sił zbrojnych, ani modernizacja sprzętowa, ani też powszechna służba, nie będą realne.