Trump postanowił uczynić Amerykę wielką nie z pomocą lotniskowców, ale instrumentów ekonomicznych
Taryfy wtórne (secondary tariffs) to nowe narzędzie polityki handlowej wprowadzone przez administrację Trumpa, które przypomina mechanizm sankcji wtórnych. W przeciwieństwie do taryf pierwotnych, które bezpośrednio uderzają w konkretny kraj, taryfy wtórne karają państwa trzecie lub podmioty, które handlują z krajem docelowym. A zatem, jeśli Moskwa nie przestraszy się ultimatum z Białego Domu, to skutki tego odczują w kilku innych państwach. Tak może się stać, a czy tak będzie, to okaże się.
Poniedziałkowe oświadczenia prezydenta USA tylko pozornie dotyczą wyłącznie Ukrainy. A czego jeszcze Cierpliwości. Po kolei. Zacytuję (za PAP) opinie osób mających milion razy większą siłę tzw. przebicia od autora tego tekstu.
Ambasador USA przy NATO Matthew Whitaker stwierdził: „Dni, w których USA wysyłały nieograniczone dolary podatników, by bronić Ukrainę, się skończyły”. Trump po raz kolejny pokazał, że nawet geopolitykę traktuje w kategoriach biznesowych.
Christina Harward z Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) oceniła: „Dzięki zapowiedzianym przez prezydenta Donalda Trumpa dostawom amerykańskiej broni siły ukraińskie będą mogły wywrzeć większą presję na wojska rosyjskie na polu walki”.
B. szef BBN za prezydentury Bronisława Komorowskiego, gen. bryg. w st. spocz. Stanisław Koziej pozytywnie ocenił decyzję Trumpa w kwestii sprzedaży amerykańskiej broni dla Kijowa: „To ważny moment dla Ukrainy i Europy; zwrot w polityce amerykańskiej, pokazujący, że reset USA z Rosją się nie udał”.
Politolog prof. Roman Kuźniar z Uniwersytetu Warszawskiego nie ma wątpliwości: „To jest czysto biznesowa decyzja, która nie ma żadnego strategicznego znaczenia z punktu widzenia oddziaływania wobec Rosji. To pomoże Ukrainie się bronić i to jest bardzo ważne, natomiast to nie będzie dotkliwe dla Rosji. Prezydent Trump zachowuje się raczej jak komiwojażer niż jak ktoś, kto chciałby odegrać jakąś rolę w zakończeniu tego konfliktu”.

Czy dostawy broni „made in USA” przyczynią się do zakończenia wojny?
Jako zwykłemu magistrowi politologii bliżej mi do opinii prof. Kuźniara niźli do wszystkich tych, którzy decyzje Trumpa uważają za przełomowe. Dla Ukrainy.... Oddala się od Trumpa Pokojowa Nagroda Nobla. Wcześniej wielokrotnie zaznaczał, że ofiary są zarówno po stronie ukraińskiej, jak i rosyjskiej, że konieczne jest szybkie zakończenie wojny, aby zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. A w poniedziałek dał Putinowi 50 dni na to, by „każdego dnia ginęli ludzie”. I jeszcze na tym ubije interes, bo amerykańską broń kupią dla Ukrainy europejscy podatnicy.
A może Trump zdecydował się na taką transakcję, bo wie (czego my możemy się jedynie domyślać), że Ukraina nie ma czym zapłacić? Ktoś powie: przecież Kijów podpisał umowę na eksplorację ukraińskich zasobów metali ziem rzadkich, z których połowa zysku ma trafić do amerykańskiego biznesu! I co z tego? Jakoś cicho o tym porozumieniu, a górnictwo to biznes, w którym długo czeka się na zyski z zainwestowanego kapitału.
Część tej broni jest już w Europie – tak przyznał sekretarz generalny Mark Rutte w rozmowie w Białym Domu z jego gospodarzem. A to oznacza, że część trzeba przetransportować z USA. Jawi się więc jakieś wyzwanie logistyczne. Nie wiadomo, jaka to będzie broń. Amunicja strzelecka – wiadomo. Artyleryjska – tak, ale jaka? Precyzyjna również? Nie ma co zgadywać, bo takimi transakcjami raczej nie powinno się szczególnie afiszować. Jeśli jednak będzie to taka broń, której skutki użycia odczują Rosjanie, to zintensyfikują działania przeciw Ukrainie czy też będzie odwrotnie?
Czy wtórnymi taryfami Trump chce obniżyć potencjał BRICS?
Załóżmy, że Putin odrzuca ultimatum Trumpa. Minęło 50 dni od ostrzeżenia, a Moskwa, jak prowadziła specjalną operację wojskową, tak dalej ją prowadzi i przerwać nie zamierza. USA pod przywództwem Trumpa wprowadzają 100-proc. wtórne taryfy. Rzecz w tym, że nie tylko na Rosję, ale i na te państwa, które importują z niej (przede wszystkim) węglowodory i inne surowce naturalne. A to oznacza, że kara spada na państwa będące fundamentem BRICS – Chiny, Indie i Brazylię. Może skutkować to geopolitycznymi implikacjami, jeśli tylko Trump zdecyduje się stawiać do kąta nie tylko Rosję, ale wymienione wyżej państwa. Zgodnie z tym, co zapowiedział prezydent USA, taryfy wtórne nałożone zostaną na wszystkie towary importowane do USA z krajów, które nadal będą kupować rosyjską ropę, gaz i uran. To ogólne sformułowanie, bo jeśli Waszyngton nie wskaże konkretnie państw, które mogą odczuć skutki sankcji, to…
Od rosyjskiego uranu uzależnione jest w UE funkcjonowanie 19 reaktorów. A na całym świecie na rosyjskim paliwie pracuje 80 reaktorów, z czego wiele działa według rosyjskiej technologii, co w praktyce obliguje je do korzystania z rosyjskiego łańcucha dostaw uranu. Inaczej: nie da się go zastąpić amerykańskim paliwem.
To teraz wróćmy do skutków wprowadzenia taryf wtórnych na państwa – w mniejszym lub większym stopniu – powiązane z produkcją rosyjskiego przemysłu naftowego.
Chiny. To największy klient Gazpromu i Rosnieftu. Kupuje 47 proc. eksportu rosyjskiej ropy. Indie. Drugi co do wielkości importer rosyjskiej ropy. Pobiera 38 proc. rosyjskiego eksportu ropy naftowej. W czerwcu 2025 roku Indie importowały rekordowe 2,08 miliona baryłek dziennie rosyjskiej ropy, co stanowiło około 40 proc. całkowitego importu ropy do Indii.
Brazylia. Jest trzecim głównym celem dla taryf wtórnych ze względu na handel z Rosją. W 2024 r. zaimportowała z Rosji towary o wartości sięgającej 12,2 mld USD, w tym ropę i pochodne za ponad 7 mld dolarów. Dla porównania: Chiny w ub. roku wydały ponad 62 mld USD na zakup rosyjskiej ropy naftowej.
Przypomnieć należy, że Rosja sprzedaje węglowodory po cenach deskontowych. To daje Moskwie fundusze na finansowanie specjalnej operacji wojskowej (SWO), a kupującym wzrosty gospodarcze. Wybór Waszyngton stawia prosty: albo z Trumpem, albo z Putinem! Na ile prezydent Stanów potrafi być konsekwentny w tym co głosi i co z tego wynika, to już inna sprawa.
Jeśli „oclone” państwa uznają działania USA za dyktat, to z pewnością stracą na tym. Jeśli się zgodzą i nie będą kupować rosyjskich węglowodorów, to zyskają? Odpowiedź nie jest taka zero-jedynkowa.
Byłoby dobrze i źle. Dobrze, bo Rosja zostałaby odcięta od głównego źródła finansowania SWO. Albo przystałaby na zakończenie wojny, albo też „przyparta do muru” by ją zintensyfikowała.
Byłoby źle, bo odejście trzech wymienionych państw od rosyjskiej ropy wywołałoby globalny szok cenowy. Te państwa nie byłyby w stanie natychmiast znaleźć alternatywy dla dostaw z Rosji. W długoterminowej perspektywie kryzys przyspieszyłby odchodzenie od paliw kopalnych. Być może planeta i klimat by na tym zyskały, ale światowa gospodarka na takim kryzysie znacznie więcej straciła. Łącznie – żeby była jasność, bez wgłębiania się w szczegóły – z amerykańską.
Znów może światu grozić globalny konflikt?
Jedni uważają, że III wojna światowa już trwa. Inni kasandrycznie wieszczą jej nadejście, niczym czwartego jeźdzca z Apokalipsy wg św. Jana. Są jednak takie centra anlityczne, które nie straszą, lecz prognozują rozwój rzeczywistości.Masowy kryzys naftowy z udziałem Rosji, Chin, Indii i Brazylii z pewnością zwiększyłby groźbę lokalnych i regionalnych konfliktów oraz globalnej niestabilności gospodarczej – prognozują analitycy. Poziom napięć geopolitycznych i ryzyko „wojen przez pośredników” są najwyższe od dekad. Groźba globalnego konfliktu zbrojnego istnieje — ale to destabilizacja polityczno-gospodarcza i rozpad dotychczasowych sojuszy stanowią bardziej realne, natychmiastowe ryzyko dla świata w najbliższych latach.
W ciągu 50-dniowego ultimatum wiele może się zmienić. Choćby wysokość taryf wtórnych. Ze 100 na 500 procent! Senatorowie, tak demokratyczni, jak i republikańscy, popierają bardziej restrykcyjne rozwiązania. Ze 100 senatorów 85 opowiada się za taką ustawą. Zwolennicy nazywają to rozwiązanie „młotem na zakończenie wojny”. Problem w tym, że jeśli Moskwa nie przestraszy się zapowiadanych sankcji, a państwa BRICS nie zrezygnują z rosyjskich węglowodorów, to nie będzie większego znaczenia, czy USA wprowadzą na wszystkie towary importowane do USA z tych krajów cła wysokości 100, 200 czy 500 procent...