Spis treści
W Portalu Obronnym dokładnie staramy się śledzić doniesienia za oceanu dotyczące Donalda Trumpa i jego przeszłej polityki wobec NATO jak i Ukrainy. Jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo, jest to bardzo kluczowe. Jak wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, zarówno Ukraina jak i europejska część NATO nie poradziłyby sobie z Rosją, gdyby nie wsparcie Stanów Zjednoczonych, pokazał to okres ponad dwóch lata konfliktu na Ukrainie, kiedy to Europa nie była w stanie zapewnić tyle amunicji i innego wsparcia Ukrainie co Stany Zjednoczone.
Armie wielu krajów w Europie mimo członkostwa w NATO są bardzo często niedofinansowane, mają charakter armii ekspedycyjnych i przez lata były zmniejszane, powoli się to zmienia, ale czasy świetności jak za czasów zimnej wojny mają za sobą. Idealnym przykładem są Niemcy, które przez lata miały problem osiągać 2% PKB na obronność, dopiero teraz to się zmieniło, ale tylko dzięki kreatywnej księgowości i staraniom naprawy ministra Borisa Pistoriusa.
Mimo tego, co jakiś czas z ust europejskich polityków słychać pomysły stworzenia europejskiej autonomii strategicznej bez USA oraz przygotowania się Europy do działania bez wsparcia za oceanu. Jak mówił ostatnio premier Donald Tusk - „My dzisiaj wydajemy gigantyczne pieniądze na zbrojenia, ale ja chcę, by ten wysiłek był skoordynowany z całą Europą. Możemy stać się największą siłą militarną na świecie, jedyną przeszkodą jest dziś brak skoordynowania tych działań. Świat może za rok, za dwa lata, wyglądać zupełnie inaczej. Europa musi liczyć na siebie. Przyszłość NATO bezie zależeć od tego, czy Europa się ogarnie”. Co daje także do zrozumienia, że premier Polski ma świadomość tego, że trzeba się liczyć ze scenariuszem, że USA skoncentrują się bardziej na Indo-Pacyfiku pozostawiając Europę ze swoimi problemami.
Jaki plan ma Trump wobec NATO?
Według doniesień Politico, Donald Trump w zamian za pozostanie USA w NATO, oczekuje nie tylko od krajów europejskich drastycznego zwiększenia wydatków na NATO, ale także podjęcia działań, które Dan Caldwell, ekspert ds. obronności, który zna poglądy najbliższych doradców Trumpa - określa mianem „radykalnej reorientacji” NATO. Co to oznacza? Oznacza to tyle, że USA same już nie zapewnią Europie, jaki i światu wsparcia, konieczne jest współpraca, bo jak mówi ekspert: „Nie mamy już tak naprawdę wyboru” wskazując na rosnące zadłużenie USA, spadającą liczbę chętnych do służby w wojsku i możliwości amerykańskiego przemysłu obronnego, który nie jest w stanie sprostać jednoczesnym wyzwaniom ze strony Rosji i Chin.
Jak napisało dalej Politico, powołując się dalej na byłych urzędników i ekspertów związanych ze środowiskiem Trumpa, USA zachowają nuklearny parasol nad Europą, utrzymując na Starym Kontynencie swoje samoloty bojowe i bazy sił powietrznych w Niemczech, Anglii i Turcji, a także swoje siły morskie. Jednocześnie Europa ma przejąć odpowiedzialność za obronę kontynentu jeśli chodzi o piechotę, siły pancerne, artylerię i logistykę.
Według Caldwell zmiana, którą przewidują doradcy i eksperci wiązałaby się ze "znacznym i znaczącym zmniejszeniem roli Ameryki w zakresie bezpieczeństwa - wycofaniem się zamiast bycia głównym dostawcą siły bojowej w Europie, kimś, kto zapewnia wsparcie tylko w czasach kryzysu". Poza tym, jak już pisaliśmy kilka miesięcy temu pomysł dwupoziomowego NATO, który przedstawił były generał Keitha Kellogga, nadal brany jest pod uwagę. W tym pomyśle chodzi o to, że kraje członkowskie, które jeszcze nie osiągnęły celu wydawania 2 procent PKB na obronę „nie będą cieszyć się hojnością obronną i gwarancją bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych” – jak cytuje portal jednego z ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego powiązaego z Trumpem, który mówił pod warunkiem zachowania anonimowości, aby opisać wewnętrzne dyskusje.
W czerwcu Jens Stoltenberg ogłosił, że 23 z 31 członków NATO poza USA osiągnie cel sojuszu wynoszący 2 procent. Obecnie Stany Zjednoczone są zdecydowanie największym płatnikiem w operacjach NATO, wydając około 860 miliardów dolarów na obronę, co stanowiło 68 procent całkowitych wydatków krajów NATO w 2023 r.
Jednak nawet jeśli kraje NATO osiągną 2% PKB na obronność, to według niektórych doradców Trumpa to będzie nadal za mało. Niedawno pisaliśmy o tym, że Donald Trump miał wyrazić ogromne zainteresowanie pomysłem prezydenta Polski Andrzeja Dudy, by zwiększyć cel do 3% PKB. Według Elbridge Colby, który kierował opracowywaniem Strategii Obrony Narodowej Trumpa jako zastępca asystenta sekretarza obrony ds. strategii i rozwoju sił: „Jestem za utrzymaniem sojuszu północnoatlantyckiego, ale myślę, że jedynym sposobem, aby to zrobić — i mówię to Europejczykom cały czas — jest to, aby wzięli na siebie znacznie więcej ciężaru”. Jak dodaje dalej „Nie możemy już robić 10 razy więcej niż Niemcy i musimy być gotowi, aby być wobec nich twardymi. Muszą być tego konsekwencje” — powiedział Colby. „Chcemy, aby NATO było aktywne, ale chcemy, aby Europejczycy byli na czele. Taki był pierwotny pomysł. Taki był pomysł Dwighta Eisenhowera”. Dopiero teraz, w obliczu groźnych Chin, potrzeba dokonania takich zmian jest o wiele bardziej pilna — dodał Colby. „Stany Zjednoczone nie mają wystarczających sił zbrojnych, aby objąć wszystkich. … Nie możemy przerwać naszej włóczni w Europie przeciwko Rosjanom, gdy wiemy, że Chińczycy i Rosjanie współpracują, a Chińczycy są bardziej niebezpiecznym i znaczącym zagrożeniem”.
Polecany artykuł:
Z kolei Kiron Skinner, była szefowa planowania polityki Trumpa u Sekretarza Stanu Mike'a Pompeo i kluczowa postać w Projekcie 2025 czyli programie na drugą kadencję Trumpa, podkreśla potrzebę większych wydatków europejskich jako punktu wyjścia: „Musimy odpowiednio dostosować rolę Ameryki na świecie w XXI wieku i myślę, że o to właśnie chodzi” — powiedziała. „Stany Zjednoczone nie są bankomatem świata. NATO ma znaczący wkład do wniesienia na teatrze atlantyckim i teatrze Indo-Pacyfiku, ale musimy bardziej strategicznie myśleć po obu stronach”.
Co z Ukrainą?
Poza tym według rozmówców Politico: „Szybkie rozwiązanie dwuipółletniego konfliktu na Ukrainie prawdopodobnie odegrałoby kluczową rolę w planach Trumpa dotyczących NATO. W ramach planu dla Ukrainy, o którym wcześniej nie informowano, domniemany kandydat Partii Republikańskiej rozważa umowę, na mocy której NATO zobowiąże się do niepodejmowania dalszej ekspansji na wschód — szczególnie na Ukrainę i Gruzję — i negocjuje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, ile terytorium Ukrainy Moskwa może zatrzymać”. W maju kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział, że nie sądzi, aby Ukraina mogła stać się częścią NATO przez być może 30 lat. A 17 czerwca Stoltenberg zasugerował, że zawieszenie broni nie wystarczy, aby rozpocząć proces członkostwa Ukrainy w NATO. „Musimy być pewni, że to pokój, a nie tylko przerwa”. „Potrzebujemy zapewnień, że to koniec, że to się tutaj kończy”.
Jak zauważa serwis, „nowe podejście Trumpa w tych obszarach oznaczałoby rewolucję w sprawach NATO — taką, której zdaniem wielu krytyków Europa nie jest w stanie dokonać w przewidywalnej przyszłości”.
W kwietniu The Washington Post donosił, że wstępny plan Trumpa zakłada również wywarcie nacisku na Ukrainę, by ta oddała Rosji Krym i przygraniczny region Donbasu. "Spodziewałbym się bardzo szybkiego porozumienia w celu zakończenia konfliktu" - powiedział Kevin Roberts, prezes The Heritage Foundation, wpływowego think tanku związanego z Trumpem, który opracował Projekt 2025. Roberts powiedział w wywiadzie, że nie może przekazać żadnej wewnętrznej wiedzy na temat planów Trumpa. Ale według jednego z ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego zaznajomionego z myśleniem Trumpa, na którego powołuje się Politico, mówiącego pod warunkiem zachowania anonimowości, Trump "byłby otwarty na coś, co zamykałoby ekspansję NATO i nie wracało do granic Ukrainy z 1991 roku. To byłoby na stole. Nie oznacza to jednak rezygnacji z innych możliwości, w tym dostarczania Ukrainie dużych ilości broni".
Europa musi się obudzić i zacząć działać globalnie
Przedstawione potencjalne plany przyszłej administracji Trumpa powinny być dla europejskich polityków prysznicem i szansą na naprawę NATO. Powrót Trumpa nie musi oznaczać końca Sojuszu czy jego poważnego kryzysu. Należy to wykorzystać. Bo kiedy jak nie w czasie kryzysu wzmocnić Sojusz Północnoatlantycki. Wiele krajów w Europie w obawie przed Trumpem zaczęło dążyć do celu 2% PKB na obronność i słusznie. Należy ten trend utrzymać, Europa musi przestać myśleć w kategoriach, że USA wszystkich obroni.
Świat stał się zbyt niebezpieczny, by wszystko było na barkach USA, konieczne jest by świat demokratyczny nie tylko USA i Europa (wliczam tutaj także Japonię, Republikę Korei, Indie) zaczęły wspólnie działać przeciwko zagrożeniom na całym świecie jak Rosja, Chiny, Korea Północna, Iran, problemy klimatyczne i migracyjne, terroryzm czy cyber zagrożenia i konflikty poniżej progu wojny. Tutaj konieczne jest, by świat demokratyczny razem działały, by przywrócić dominację wyznawanych wartości demokratycznych, a nie być skazanym na działania dyktatów mających, gdzieś demokrację i prawa człowieka.
Polecany artykuł: