Jeszcze nie tak dawno opinie o tym, że NATO spełniło swoją rolę i jego istnienie nie jest konieczne, były dość powszechne.
POGŁOSKI O ŚMIERCI NATO BYŁY STANOWCZO PRZEDWCZESNE
Ile z nich było „inspirowanych” z Moskwy, to inna rzecz. Teraz to już jest bez znaczenia, bo Sojusz Północnoatlantycki wcale się nie zestarzał i nie stracił na strategicznym znaczeniu. Ba, zamiast „zwijać się”, NATO „rozwijało się”. Kolejka do członkostwa jest? Jest. Dwóch nowych członków, którym kiedyś obecność w Pakcie nie była potrzebna do szczęścia i bezpieczeństwa, NATO ma? Ma.
Wojna Rosji z Ukrainą sprawiła, że Sojusz był nie tylko deklaratywny – jak to miało miejsce (na szczęście) w czasach zimnej wojny z Sowietami i Układem Warszawskim. NATO pokazało, że za słowem idą czyny, choć pewnie Ukraińcy woleliby, aby zaangażowanie Sojuszu w pomoc było większe.
– Sojusz absolutnie udowodnił przez wybuch wojny na Ukrainie swoją wartość, natomiast to, co się moim zdaniem zmieni, to będzie większa współpraca między Unią Europejską a NATO, bo to się będzie musiało zmienić, dlatego że nie stać nas na to, żeby duplikować pewne struktury – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr hab. Monika Sus, prof. Instytutu Studiów Politycznych w PAN oraz ekspertka Centrum Badań nad Bezpieczeństwem Międzynarodowym, Hertie School w Berlinie.
NADCHODZI DONALD TRUMP – TO BRZMI APOKALIPTYCZNIE
Czas wyborów – tak w Unii Europejskiej jak w USA – a ściślej ujmując ich wyniki będą miały wpływ na globalną sytuację. To jest oczywiste. Jak będzie wyglądała współpraca Brukseli (nic nie wskazuje, by obecny układ w Parlamencie Europejskim i Komisji Europejskiej miał się zasadniczo zmienić) z Waszyngtonem (w którym może dojść do zmiany na szczytach władzy)? Po wyborach unijnych w PE może wzmocnić się jego prawicowa część. Po wyborach w USA… Zależy kto wygra.
Obecnie rządzący w Stanach układ polityczny przedstawia wizję powrotu do władzy Trumpa wręcz apokaliptycznie. Mniej więcej podobne poglądy prezentuje europejski establishment. Ten widzi w prezydenturze Trumpa zagrożenie dla istnienia NATO, uzależniania traktatowych zobowiązań od spraw finansowych.
Mowa o tym, co parokrotnie Trump powiedział (zresztą mówił o tym, gdy był prezydentem), że jak państwo członkowskie nie wydaje minimum 2 proc. na obronność, to niech nie liczy na pomoc USA, gdyby ktoś na takie państwo najechał. Zdarzyło się Trump sugerował, że dopuszcza wyjście USA z Sojuszu. Część europejskiego środowiska politycznego widzi w tym zagrożenie i kibicuje Bidenowi, który… Który też – jak to dzieje się w amerykańskiej kampanii wyborczej – czasem różne rzeczy wygaduje.
Tak czy inaczej w unijnej Europie jej polityczne władztwo kibicuje Bidenowi. Obecnie Trump ma kilkuprocentową przewagę nad swoim rywalem, ale do listopada wiele może zmienić się. Zatem pospekulujmy. Jeśli wygra Trump i okaże się, że to co wygadywał na potrzeby wyścigu do prezydentury, przemieni w ciało, to czego Europa może spodziewać się?
POLSKA MOCNO POWIĄZANA Z AMERYKAŃSKIM PRZEMYSŁEM OBRONNYM
– Pamiętajmy, że łączą nas ze Stanami także relacje bilateralne. Jak wiemy, większość sprzętu wojskowego, który w Polsce mamy, pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, więc mamy zobowiązania kontraktowe, którymi Amerykanie zobowiązali się do dalszego udzielania nam pomocy. Dlatego do takiej sytuacji, że Amerykanie wycofują się ze wschodniej flanki NATO, moim zdaniem nie dojdzie, nawet po wygranych wyborach przez Donalda Trumpa – uważa prof. Sus. – Natomiast na pewno Polska powinna robić wszystko i wydaje mi się, że ten rząd zaczął to robić, żeby wzmacniać europejski przemysł obronny, w tym oczywiście również przemysł polski i jego rolę w europejskim przemyśle obronnym.
Europejskie inicjatywy proobronne to nie tylko koncepcja utworzenia Armii Europejskiej, to także inwestycje w europejski przemysł zbrojeniowy, co podkreśla prof. Sus. Między innymi w powstanie europejskiej tarczy antyrakietowej wzorowanej w przeznaczeniu na izraelskiej Żelaznej Kopule (Iron Dom).
Poprzedni rząd nie był zainteresowany uczestnictwem w tym przedsięwzięciu. Obecny ma inny pogląd. Rzecz w tym, że miną długie lata, nim UE zbuduje system odpowiadający temu izraelskiemu lub amerykańskiemu. I w tym miejscu można postawić pytanie: jak zareaguje prezydent Biden lub prezydent Trump, gdy okaże się, że Unia będzie chciała tworzyć swój system obrony antyrakietowej, co wiązać będzie się ze zmniejszonym zainteresowaniem ofertą „made in USA”? Jednym zdaniem, na koniec: będzie się – tak czy siak – działo!