Czy Unię Europejską stać na budowę wspólnej armii europejskiej? Jest konieczne jej zaistnienie?

2024-06-01 13:03

Trwa kampania wyborcza do europarlamentu i w jej toku nie tylko mówi się o Zielonym Ładzie, walce z globalnym ociepleniem, ale także o utworzeniu wspólnej armii europejskiej. Pomysł to stosunkowo młody, zapodany dziesięć lat temu. Nadal jest w sferze rozważań i zamierzeń. Może zaistnieć tylko wtedy, gdy przestanie obowiązywać prawo weta, czyli jednomyślność w unijnym procesie decyzyjnym. I nie za rok czy nawet pięć? Dlaczego?

Armia Europejska, żołnierz

i

Autor: CoPilot AI

PIERWSZY KROK KU ARMII EUROPEJSKIEJ…

Zwolennicy zaistnienia tej koncepcji przybliżyli się nieco do celu. Mówi się o potrzebie utworzenia w strukturze Komisje Europejskiej urzędu komisarza ds. obronności. Taki zapewne powstanie, jeśli po czerwcowych wyborach w nowo wybranym Parlamencie Europejskim zostanie utrzymany obecny układ polityczny. Teraz UE ma 27 komisarzy, czyli tyle ile jest państw członkowskich. Gdyby dołączył do nich komisarz ds. obrony, to z którego państwa członkowskiego, by się wywodził? Można śmiało założyć, że nie byłoby go tak łatwo wybrać, bo jakimi kryteriami należałoby się kierować? Pozycją w rankingi Global Firepower? A może wielkością populacji danego państwa? Może wielkością armii lub wydatków na obronność?

Jak już widać na tym przykładzie tworzenie armii europejskiej (zakładając, że podjęto by wiążącą decyzję dotyczącą jej utworzenia) będzie skomplikowanym procesem. Tak długim i zawiłym, że wprowadzenia w życie strefy euro było ciągiem nieskomplikowanych decyzji i ich implikacji.

Jeśli dla stworzenia armii europejskiej (unijnej – nie szukajmy eufemizmów) potrzebna będzie jednomyślność, to ten projekt przejdzie ad acta. Jeżeli jednomyślność zastąpiona zostanie kwalifikowaną większością, to idea z fazy projektowej przejdzie do realizacyjnej. I to będzie trwało długo. W mojej ocenie będzie także powodem wewnątrzunijnych sporów, które w krańcowych przypadkach mogą doprowadzić do opuszczenia UE przez państwa, dla których tworzenie wspólnotowych sił zbrojnych jest zbyt daleko posuniętym demontażem własnej niepodległości/niezależności.

GARDA: Operacja Szpej

KILKA PYTAŃ, NA KTÓRE DZIŚ PEWNIE NIE MA ODPOWIEDZI…

Wyobraźmy sobie, że państwo X nie przystępuje do armii unijnej, a jednocześnie jest członkiem NATO. I co Bruksela poczyni z takim państwem? Pogrozi? Zagrozi? Czym? Oczywiście problem natury ideologicznej (czy UE jest dla państwa członkowskiego, czy odwrotnie?) jakimś tam sposobem można rozwiązać. Nie pytajcie jakim, bo tego nawet nie wiedzą w Brukseli. Jawi się jednak całe mnóstwo problemów. Wymienię niektóre; ściślej ujmując postawię pytania, na które nie potrafię udzielić odpowiedzi. A zatem…

Po pierwsze: kto będzie dowodził armią i wedle jakich kryteriów zostanie owym dowódcą (mowa tu nie tylko o jednostce, ale zbiorowości dowódczej)?

Po drugie: czy i jak przeprowadzona zostanie unifikacja szarż w takiej armii?

Po trzecie: czy i jak przeprowadzona zostanie unifikacja umundurowania?

Po czwarte: jak zostanie ustalony udział państw członkowskich w finansowaniu armii, skoro obecnie większości państw unijnych ciężko jest osiągnąć finansowanie obronności na poziomie 2 proc. PKB?

Po piąte: jaka będzie symbolika takiej armii (godło, hymn, ceremoniały itd.)?

Po szóste… po dziesiątek po czterdzieste pierwsze.

– Musimy zdobyć własną siłę odstraszania i zwiększać wydatki na obronność – powiada europoseł Janusz Lewandowski.

Zapytałem b. ministra obrony Mariusza Błaszczaka: czy i kiedy powstania armia europejska?

– Mam nadzieję, że nie powstanie, dlatego, że Unia Europejska nie ma takiego potencjału, aby tworzyć armię europejską. Należy wzmacniać Wojsko Polskie...

Jasne, że PiS było, jest i będzie przeciwko tworzeniu wspólnotowej armii. Jednakże zwolennicy tej koncepcji powinni zastanowić się, czy faktycznie Unia ma zdolności do realizacji tych planów, skoro obecnie nie jest w stanie dogonić Rosji w produkcji amunicji artyleryjskiej? Nie wspominając już o produkcji czołgów czy przeciągającej się w czasie modernizacji armii narodowych...

SUMOWAĆ POTENCJAŁY MILITARNE UNII CZY JE ZWIĘKSZAĆ?

W 2022 r. Eurobarometr przeprowadził sondaż w sprawie wspólnej polityki obrony i bezpieczeństwa. Być może jakaś część respondowanych nie miała świadomości, że w tym pojęciu kryje się również formuła wspólnej armii. Możliwe. Jednak 81 proc. opowiedziało się za taką polityką. 93 proc. mieszkańców UE zgodziło się, że państwa członkowskie powinny działać wspólnie w celu obrony terytorium Wspólnoty, a 85 proc. uznało, że należy zacieśnić współpracę w dziedzinie obronności na szczeblu UE. Pamiętajmy, że większość z członków UE, przynależy do NATO.

– Nie cieszy mnie to, że pokojowy projekt, jakim jest Unia Europejska, musi niestety zyskać wymiar militarny, za sprawą Putina i niewiedzy co do rozstrzygnięcia wyborów w Stanach Zjednoczonych. Musimy zdobyć własną siłę odstraszania, czyli sumować potencjały militarne Europy – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Janusz Lewandowski.

Zwolennicy utworzenia unijnej armii często wskazują, że potencjał UE to dziesięciokrotność PKB Rosji.

– Musimy stanąć o własnych siłach również militarnie. Do tej pory byliśmy bezradnymi uczestnikami, m.in. świadkami ludobójstwa w Jugosławii i dopiero amerykańskie samoloty uwolniły Sarajewo od tego dramatu. To się nie może powtórzyć, musimy zbudować własne siły odstraszania. Nasze zsumowane potencjały gospodarcze to jest 10-krotność PKB Rosji i to musi się też przełożyć na wydatki militarne – podkreśla Lewandowski. – Odebraliśmy w ostatnim czasie lekcję, że na twardą siłę trzeba odpowiadać twardą siłą. Wszystkie te instytucje, które powołano po wojnie, żeby chroniły integralności granic Europy, zawiodły w momencie, kiedy wydarzyło się najpierw ludobójstwo w Jugosławii, później kiedy Putin nacierał na Gruzję, kiedy zielone żołnierzyki okupowały część terytorium Ukrainy i kiedy rozpoczęła się otwarta wojna za wschodnią granicą. To jest lekcja, z której trzeba wyciągnąć wnioski. Tylko twarda siła odstraszania jest odpowiedzią na imperialną potęgę Rosji.

I co z tego? Państwa unijne chcą osiągnąć do końca 2025 r. (sic!) zdolność do produkowania rocznie 2 mln sztuk amunicji artyleryjskiej. Teraz, razem z USA, produkują 1,2 mln sztuk. A Rosja? Ok. 3 miliony. Komentarz wydaje się zbędny.

IDEA ARMII EUROPEJSKIEJ MA TYLE ZALET, CO WAD…

Wydaje się, że za tworzenie armii europejskiej – gdyby koncepcja zyskała akceptację członków UE – można brać się wówczas, gdy każde z europejskich państw członkowskich NATO będzie wydawało minimum 2 proc. PKB na obronność, a unijny przemysł zbrojeniowy będzie mógł wyprodukować tyle broni, amunicji itd. co 10-krotnie biedniejsza (od UE) Rosja.

Idea armii europejskiej ma tyleż zalet, co wad. Taka armia to większa siła obronna, tańsza w utrzymaniu od armii narodowych. Jednocześnie jest stworzenie wymagałoby znaczącego wydatkowania. O tym, że wymagana byłaby zgoda na przejęcie kontroli nad nią przez instytucję unijną (patrz wyżej – pytania bez odpowiedzi), wspominać nie trzeba. O innych wadach natury politycznej również.

Dziś realia są takie, że Unia Europejska składa się z różnorodnych elementów. W maju 2021 r. 14 państw zdecydowanych było na przystąpienie do budowania wspólnej armii. Wśród nich są te, które wydają na obronność mniej niż 2 proc. PKB (do czego zobowiązane są przynależnością do NATO). Niemcy (podobno już 2 proc.) i Francja (2 proc. wydatkowania na obronność ma osiągnąć w tym roku) to zwolennicy budowania armii europejskiej, a 11 innych państw członkowskich NATO i UE nie wywiązuje się ze zobowiązań… To można zapytać się: będą w stanie sfinansować swój udział w Armii Europejskiej?

Sonda
Czy jesteś zwolennikiem utworzenia Armii Europejskiej?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki