• Wydatkowanie funduszy na celowe inwestycje rozpoczęto dopiero w sierpniu, a do tej pory zakontraktowano ponad 3 mld zł.
• MSWiA dąży do tego, by możliwe było przesunięcie niewykorzystanych funduszy na 2026 r.
• Z 3971 obiektów zgłoszonych przez samorządy jako miejsca schronienia, tylko 947 spełnia część wymogów.
Teraz wszystko zależy od decyzji ministra finansów
– Nowelizacja jest efektem dziewięciomiesięcznego funkcjonowania tej ustawy. Ta regulacja dopiero raczkuje, jeśli chodzi o wydatkowanie pieniędzy, bo Program Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej zatwierdziła Rada Ministrów w maju, a Ministerstwo Finansów uruchomiło środki pod koniec lipca, więc tak naprawdę pieniądze, czyli 4,6 mld zł będące w dyspozycji wojewodów i 400 mln zł w dyspozycji ministra, są wydatkowane od 1 sierpnia. Wydatkowanie środków na inwestycje wymagające zamówień publicznych w tak krótkim czasie jest operacją niezwykle trudną. Do tej pory mamy zakontraktowane ponad 3 mld zł, a do końca roku zostały tylko dwa miesiące. Wpisanie do ustawy, że niektóre inwestycje – mówimy tu głównie o schronach, ale też o zakupach łączności – zostaną wyłączone spod prawa zamówień publicznych, spowodowałoby przyspieszenie wydawania tych pieniędzy.
Program Ochrony Ludności i Obrony Cywilnej (OLiOC) wprowadzono 1 stycznia 2025 r. Łączny budżet programu wynosi 34 mld zł na lata 2025-2026. W programie przewidziano blisko 5 mld zł dla samorządów na zadania związane z ochroną ludności i obroną cywilną. Przygotowanie obiektów ochrony zbiorowej, ulepszone systemy alarmowania i łączności oraz rozwój obrony cywilnej to główne kierunki działań w ramach Programu OLiOC.
Zmiany, o których wspomniał wiceminister Szczepański, te miałyby wejść w życie od roku 2026. Wiceminister wyjawił, że kierownictwo resortu rozmawia z ministrem finansów, aby fundusze przeznaczone na budowę schronów, niewykorzystane w tym roku, mogły być przesunięte na rok przyszły. Rozmówca PAP podkreślił, że: „widać w tej kwestii światło w tunelu, ale oficjalnej zgody na to jeszcze nie mamy”.
– To nie jest tak, że będziemy chcieli stosować tę procedurę do wszystkich inwestycji. Ich zakres zostanie określony wspólnie z Urzędem Zamówień Publicznych. Chodzi m.in. o inwestycje ważne ze względów obronności, potrzebę zmian w tym zakresie wskazywały samorządy…
              Drogę przez mękę, czy biurokracja Prawa Zamówień Publicznych
Było już nie raz zgłaszane, przez różne środowiska, że tryb Prawa zamówień publicznych (PZP) w przypadku inwestycji związanych z obronnością znacząco hamuje ich postęp.
Załóżmy, że obecnie (listopad 2025 r.) gmina X chce zbudować schron i skorzystać z wymienionych wyżej funduszy. Zanim samorząd w ogóle ogłosi przetarg, musi przygotować pełną dokumentację, zgodną z ustawą PZP. Średnio trwa to dwa, trzy miesiące. Jest to proces wieloetapowy. Wymaga mnóstwa podpisów i formalnych akceptacji. A to nie sprzyja realizacji inwestycji obronnych. Tym bardziej, gdy gmina nie ma doświadczenia w tej materii.
Jak już przejdzie się przez ten tor przeszkód, to należy opublikować w Biuletynie Zamówień Publicznych (BZP) lub w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej (TED) – w zależności od wartości zamówienia – stosowne ogłoszenie. Jak wartość inwestycji przekracza ok. 5,5 mln zł (w przypadku robót budowlanych), to trzeba się ogłaszać w TED. Etap opublikowanie ogłoszenia i okres składania ofert trwa co najmniej 35 dni. W praktyce jest dłuższy (45–60 dni), bo wykonawcy wnoszą o przedłużenie terminów.
Kolejny etap: gmina dokonuje oceny ofert, co średnio trwa co najmniej ponad 30 dni, a przy większych inwestycjach parokrotnie dłużej.
W pozornie ostatnim etapie gmina wybiera najlepszą ofertę. Jednak w praktyce co trzecie postępowanie przetargowe kończy się odwołaniem wniesionym przez przegranych oferentów do Krajowej Izby Odwoławczej . To dodatkowy miesiąc. Jeśli wyrok Izby zostanie zaskarżony do sądu, inwestycja jest zastopowana na 3 miesiące. Wiele urzędów wstrzymuje podpisanie umowy do czasu uprawomocnienia się decyzji. Dopiero po upływie okresu na odwołania (min. 10 dni od wyboru oferty) można zawrzeć umowę i przekazać teren wykonawcy.
W tym momencie od rozpoczęcia procedury mija co najmniej 6 miesięcy, a często 8–9 miesięcy, zanim w ogóle ktoś wbije łopatę w ziemię….
Na papierze jest jako tako, w realu – sytuacja ma się znacznie gorzej
28 października rząd przyjął projekt ustawy tworzący Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności. Z niego idą pieniądze na inwestycje w infrastrukturę ochronną, m.in. w budowę schronów dla cywilów. Wtedy minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz na X napisała: „Projekt ustawy tworzący Fundusz Bezpieczeństwa i Obronności przyjęty przez rząd. 20 mld zł z KPO trafi na schrony, infrastrukturę podwójnego zastosowania, drogi, a także wsparcie rozwoju polskich technologii obronnych” (a także: na sfinansowanie budowy podłączeń wodnych i komunikacyjnych, rozbudowę polskich hut i przemysłu zbrojeniowego oraz budowę i remonty infrastruktury podwójnego zastosowania - dróg, torów, lądowisk i lotnisk).
Wg spisów z grudnia 2024 r. w Polsce mamy ok. 62 tys. budowli ochronnych, wszystkich kategorii. Schronienie w nich może znaleźć 1,3 mln osób. Jednak, jak pokazują informacje z września tego roku, nie jest tak, jakby wynikało z tego spisu. To znaczy: jest jeszcze gorzej. A to dlatego, że stan techniczny tych budowli pozostawia, używając eufemizmu, sporo do życzenia. Z 3971 obiektów zgłoszonych przez samorządy jako potencjalne miejsca schronienia, tylko 947 z nich potencjalnie mogą pełnić funkcje schronów, ale żaden z nich nie spełnia wszystkich funkcji wymaganych odpowiednimi normami!