Spis treści
Według informacji uzyskanych przez Reuters od trzech źródeł bliskich kremlowskim elitom, Władimir Putin podczas spotkania z Donaldem Trumpem w Anchorage na Alasce w sierpniu 2025 roku przedstawił nowe warunki, które miałyby prowadzić do zakończenia wojny na Ukrainie. Kluczowe żądania obejmują trzy główne punkty.
- Po pierwsze, Ukraina musiałaby całkowicie wycofać się z kontrolowanych przez siebie części Donbasu, czyli obwodów donieckiego i ługańskiego. W zamian Moskwa miałaby jednak wstrzymać obecne linie frontu w Zaporożu i Chersoniu. Według szacunków USA Rosja kontroluje około 88% Donbasu i 73% Zaporoża i Chersonia. Moskwa jest również skłonna oddać niewielkie części obwodów charkowskiego, sumskiego i dniepropietrowskiego na Ukrainie, które kontroluje, jako część możliwego porozumienia.
- Po drugie, Kijów miałby zrezygnować z ambicji dołączenia do NATO i przyjąć status neutralnego państwa oraz, że NATO nie będzie się dalej rozszerzał na wschód
- Po trzecie, Putin domaga się prawnie wiążącej zgody NATO na niewprowadzanie wojsk zachodnich na terytorium Ukrainy oraz ograniczenia dla ukraińskiej armii.
Te warunki, choć przedstawiane przez Kreml jako kompromis, są przez wielu ekspertów i ukraińskich polityków odbierane jako ultimatum, które w praktyce oznacza kapitulację Ukrainy. Prezydent Wołodymyr Zełenski stanowczo odrzucił możliwość wycofania się z Donbasu, stwierdzając:
„Jeśli mówimy o zwykłym wycofaniu się ze wschodu, nie możemy tego zrobić. To kwestia przetrwania naszego kraju, związana z najsilniejszymi liniami obrony”.
Dołączenie do NATO, które jest strategicznym celem zapisanym w ukraińskiej konstytucji, pozostaje dla Kijowa kluczową gwarancją bezpieczeństwa, a decyzja w tej sprawie – jak podkreślił Zełenski – nie leży w gestii Rosji.
Trzy źródła zbliżone stwierdziły, że szczyt w alaskańskim mieście Anchorage stworzył największą szansę na pokój od początku wojny, ponieważ odbyły się szczegółowe dyskusje na temat warunków Rosji, a Putin wykazał gotowość do ustąpienia.
„Putin jest gotowy na pokój – na kompromis. Taki przekaz przekazano Trumpowi” – powiedział jeden z rozmówców.
Źródła ostrzegały, że Moskwa nie ma pewności, czy Ukraina będzie gotowa oddać pozostałości Donbasu, a jeśli tego nie zrobi, wojna będzie kontynuowana. Niejasne było również, czy Stany Zjednoczone uznają kontrolowane przez Rosję terytorium Ukrainy, dodali.
Czwarte źródło podało, że chociaż dla Putina kwestie ekonomiczne są kwestią drugorzędną, rozumiał on gospodarczą słabość Rosji i skalę wysiłków niezbędnych do dalszej ekspansji na Ukrainę.
Witkoff odegrał kluczową rolę
Według dwóch rosyjskich źródeł, specjalny wysłannik Trumpa Steve Witkoff odegrał kluczową rolę w przygotowaniu szczytu i najnowszych działań na rzecz pokoju. Co ciekawe magazyn „Foreign Policy” ocenia, że Steve Witkoff, uosabia dyplomatyczną niekompetencję administracji Donalda Trumpa. Christian Caryl przypuszcza również, że Witkoff zdobył względy Trumpa dzięki powtarzaniu narracji Kremla.
„Powielał fałszywe tezy o dyskryminacji rosyjskojęzycznych mieszkańców wschodniej Ukrainy przez Kijów, twierdził, że kontrola Rosji nad okupowanymi terenami została "uprawomocniona" przez referenda, w których «przytłaczająca większość ludzi wyraziła chęć przynależności do Rosji» – jakby te głosowania nie odbywały się pod lufami agresora” – zauważa autor.
Zwraca też uwagę na zaskakująco wysokie mniemanie Witkoffa o rosyjskim przywódcy. „Nie uważam Putina za złego człowieka” – miał powiedzieć w wywiadzie, nazywając go „wspaniałym” i „pełnym wdzięku”.
„W świecie, gdzie liczy się rzetelność i profesjonalizm, Witkoff dawno straciłby posadę” – ocenia Caryl. Jego zdaniem Witkoff awansował właśnie dlatego, że „ucieleśnia oparte na ignorancji podejście Trumpa do polityki zagranicznej”. Obaj wpisują się – twierdzi – w „długą tradycję amerykańskiej pogardy dla wiedzy dyplomatycznej”. „Pomysł, że zdrowy rozsądek i serdeczna życzliwość mogą przezwyciężyć obce ideologie, odwieczne wendety czy zakorzenione interesy, sięga czasów założycieli USA. Trump i Witkoff doprowadzili tę ideę do groźnej i absurdalnej skrajności” – czytamy w „Foreign Policy”.
„Spotkanie na Alasce pokazało znowu, jak głęboka jest sympatia Trumpa do Rosji – starannie pielęgnowana przez Witkoffa” – pisze dalej Caryl.
„Znalezienie dyplomatycznego rozwiązania wojny rosyjsko-ukraińskiej nie wymagało tak haniebnego ukłonu wobec rosyjskiego dyktatora, a jednak Trump czuje się zmuszony do takiej postawy” – zauważa autor. „Moralność Putina – ani jej brak – nie obchodzi go. Putin jest przywódcą dużego i rzekomo silnego kraju, więc zasługuje na pochwały. Zełenski najwyraźniej nie zajmuje w jego sercu podobnego miejsca. Jest tylko wasalem, głupkiem, któremu można rozkazywać” – konstatuje Caryl.
Żądania Putina na przestrzeni lat
Żądania Putina wobec Ukrainy nie są nowością, lecz kontynuacją polityki, którą Rosja prowadzi od czasu aneksji Krymu w 2014 roku. Już wtedy Moskwa wspierała separatystów w Donbasie. W czerwcu 2024 roku Putin przedstawił bardziej radykalne warunki, żądając od Kijowa oddania nie tylko Donbasu, ale także obwodów chersońskiego i zaporoskiego, które Rosja częściowo kontroluje. Te warunki zostały odrzucone przez Ukrainę jako równoznaczne z kapitulacją.
W 2022 roku, podczas nieudanych negocjacji w Stambule, Rosja również naciskała na neutralność Ukrainy w zamian za gwarancje bezpieczeństwa od pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, w tym samej Rosji. Jednak rozmowy te zakończyły się fiaskiem, głównie z powodu braku zaufania do intencji Moskwy. Wcześniejsze żądania Putina, podobnie jak obecne, koncentrowały się na ograniczeniu suwerenności Ukrainy, zarówno w kwestii jej polityki zagranicznej, jak i zdolności militarnych.
Brak woli do kompromisu?
Choć źródła bliskie Kremlowi twierdzą, że Putin wykazał gotowość do ustępstw, rezygnując z pełnej kontroli nad Chersoniem i Zaporożem oraz oferując zwrot niewielkich części obwodów Charkowa, Sumy i Dniepropietrowska, analitycy pozostają sceptyczni. Samuel Charap, politolog z think-tanku RAND, zauważa:
„Otwartość na 'pokój' na warunkach kategorycznie nieakceptowalnych dla drugiej strony może być bardziej przedstawieniem dla Trumpa niż oznaką prawdziwej gotowości do kompromisu”.
Warunki przedstawione przez Putina – w szczególności żądanie wycofania się Ukrainy z Donbasu – są dla Kijowa nie do przyjęcia, zarówno z powodów strategicznych, jak i politycznych. Donbas, jak podkreśla Zełenski, jest kluczowym regionem obronnym, a jego oddanie mogłoby umożliwić dalsze rosyjskie postępy w głąb kraju.
Co więcej, żądania dotyczące neutralności Ukrainy i ograniczenia jej armii są postrzegane jako próba trwałego osłabienia państwa. Pisaliśmy niedawno o tym, że według informacji Bloomberga, że jednym z pakietów gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy jest wzmocnienie ukraińskich sił zbrojnych bez jakichkolwiek ograniczeń dotyczących liczebności armii.
Putin domaga się nie tylko rezygnacji z dołączenia do NATO, ale także prawnie wiążących gwarancji, że sojusz nie będzie się rozszerzał na wschód. Takie warunki stoją w sprzeczności z suwerennym prawem Ukrainy do wyboru sojuszy oraz z polityką otwartych drzwi NATO. „Decyzja o członkostwie w NATO nie należy do Rosji” – podkreśla Zełenski, co odzwierciedla stanowisko Kijowa.
Propozycje Putina spotkały się z ostrożnymi reakcjami społeczności międzynarodowej. Biały Dom i NATO nie skomentowały ich bezpośrednio, co może wskazywać na sceptycyzm wobec intencji Rosji. Przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec wyrazili wątpliwości co do rzeczywistej woli Putina do zakończenia wojny. „Przywódcy Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec są sceptyczni, czy Putin chce zakończyć wojnę” – podaje Reuters.
Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zaznaczył, że Putin jest gotów do rozmów z Zełenskim, ale podkreśla konieczność dopracowania szczegółów i kwestionuje legitymację ukraińskiego prezydenta, którego kadencja formalnie zakończyła się w maju 2024 roku, choć z powodu wojny nie przeprowadzono nowych wyborów. „Putin wielokrotnie wyrażał wątpliwości co do legitymacji Zełenskiego” – zauważa Reuters, co dodatkowo komplikuje negocjacje.
Czy pokój jest możliwy?
Obecne żądania Putina, choć nieco złagodzone, nadal są postrzegane jako próba narzucenia Ukrainie kapitulacji. Oddanie Donbasu, rezygnacja z NATO i zachowała neutralność i nie wpuszczała wojsk zachodnich na teren kraju, które godzą w podstawowe interesy narodowe Ukrainy. Jak zauważa Samuel Charap, politolog z think-tanku RAND z którym rozmawiał Reuters: „jedynym sposobem na sprawdzenie prawdziwości intencji Putina jest rozpoczęcie poważnych rozmów na poziomie roboczym”. Jednak brak elastyczności Kremla w kluczowych kwestiach, takich jak Donbas i NATO, sugeruje, że szanse na kompromis pozostają znikome.
Żądania Putina wobec Ukrainy, czyli oddanie Donbasu, neutralność i rezygnacja z NATO to tak naprawdę cyniczna próba narzucenia Kijowowi warunków, które de facto oznaczają podważenie jego niepodległości i pokazanie, że to Ukraina nie chce pokoju, a przecież Putin zrezygnował z jakiś tam żądań. Rosja, mimo retoryki o kompromisie, stawia ultimatum, które ignoruje realia strategiczne i aspiracje Ukraińców. Donbas to nie tylko terytorium, ale symbol oporu; jego oddanie osłabiłoby Ukrainę militarnie i politycznie. Żądanie neutralności i wykluczenia NATO, to z kolei próba zamknięcia Ukrainy w rosyjskiej strefie wpływów, co kłóci się z jej suwerennym prawem wyboru sojuszy. Putin, pozornie ustępując w kwestiach Chersonia czy Zaporoża, nie oferuje realnych ustępstw, lecz gra na czas, licząc na zmęczenie Zachodu i presję na Kijów, i pokazanie, że to wszystko w zasadzie wina Ukrainy. Tym samym liczy na to, że Trump ponownie wkurzy się na Zełenskiego, który nie patrzy realnie na swoje szanse w wojnie. Jednak pokój na takich warunkach byłby zwycięstwem Kremla, a nie kompromisem, bo by legitymizował działania Rosji.
