Spis treści
Polacy są podzieleni w kwestii ustępstw terytorialnych Ukrainy wobec Rosji – jak wynika z sondażu IBRiS dla „Rzeczpospolitej” przeprowadzonego w dniach 13-14 sierpnia 2025 roku. Aż 50,5 proc. respondentów sprzeciwia się zgodzie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na oddanie terytoriów, podczas gdy 37,4 proc. popiera takie rozwiązanie.
29,3 proc. respondentów odpowiedziało, że „zdecydowanie nie”, a 21,2 proc., że „raczej nie”. Odpowiedzi „zdecydowanie tak” udzieliło 12,7 proc. badanych, a 24,7 proc. odpowiedziało, że „raczej tak”. 12,1 proc. nie ma zdania w tej sprawie.
Wśród zwolenników obozu rządzącego aż 77 proc. jest przeciw ustępstwom, co kontrastuje z 48 proc. zwolenników opozycji, którzy widzą w nich szansę na zakończenie wojny. Wśród osób niegłosujących lub niezdecydowanych 57 proc. opowiedziało się za ustępstwami, a 41 proc. jest przeciwnego zdania.
Sondaż z maja i czerwca przeprowadzony przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KIIS) wykazał, że 43% Ukraińców jest skłonnych zaakceptować faktyczną okupację niektórych terytoriów przez Rosję bez ich prawnego uznania, pod warunkiem otrzymania przez Ukrainę gwarancji bezpieczeństwa, a 48% jest kategorycznie przeciwnych.
Ukraińcy są jednak zdecydowanie przeciwni oficjalnemu uznaniu okupacji lub przekazaniu terytoriów Ukrainy pod kontrolę Rosji. W pytaniu o oficjalne uznanie niektórych terytoriów za część Rosji, zdecydowana większość (68%) jest temu przeciwna. Gotowa zaakceptować jest tylko 24% badanych (należy zauważyć, że mowa o „pewnych terytoriach”, a nie o wszystkich terytoriach okupowanych; w zależności od terytoriów mogą występować znaczne różnice).
Również zdecydowana większość – 78% – sprzeciwia się przekazaniu terytoriów kontrolowanych przez Ukrainę pod kontrolę Rosji. Tylko 15% jest gotowych to zaakceptować.
Czy jednak oddanie terytoriów, takich jak Donbas, przyniosłoby pokój, czy raczej dało Rosji przewagę?
Historyczne analogie: Monachium 1938 i ryzyko powtórki
Portal Politico w artykule opublikowanym porównuje potencjalne oddanie Donbasu Rosji do aneksji Kraju Sudetów przez III Rzeszę w 1938 roku. Porozumienie monachijskie, które miało zapewnić pokój w Europie, umożliwiło Hitlerowi dalszą ekspansję, osłabiając Czechosłowację poprzez utratę kluczowych umocnień. Politico podkreśla, że podobny scenariusz może mieć miejsce na Ukrainie. Donbas, z miastami takimi jak Kramatorsk i Słowiańsk, stanowi strategiczny „pas fortec” – sieć umocnień i hubów logistycznych kluczowych dla ukraińskiej obrony. Oddanie tych terytoriów nie tylko pozbawiłoby Ukrainę zdolności obronnych, ale także stworzyło „trampolinę” dla przyszłych rosyjskich ofensyw, jak zauważa portal.
Historyczna analogia jest szczególnie niepokojąca w kontekście polityki appeasementu, która w 1938 roku okazała się katastrofalna. Eksperci z ISW w swoich analizach z ostatnich dni wskazują, że zawieszenie broni oparte na ustępstwach terytorialnych dałoby Rosji „korzystniejszy punkt wyjścia” do dalszej ekspansji. Takie rozwiązanie nie tylko osłabiłoby Ukrainę militarnie, ale także podkopało morale społeczeństwa i armii, które od lat walczą o integralność terytorialną kraju.
Strategiczne znaczenie Donbasu
Donbas od 2014 roku jest areną intensywnych walk, a Ukraina zainwestowała ogromne środki w jego obronę. Oddanie tych terenów oznaczałoby utratę kluczowych pozycji strategicznych, które umożliwiają Ukrainie kontrolę nad linią frontu. Jak podkreśla Politico, Donbas to nie tylko terytorium, ale także symbol ukraińskiego oporu. Jego strata mogłaby zostać odebrana jako kapitulacja, co podkopałoby pozycję Zełenskiego zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej.
Co więcej, Donbas ma znaczenie gospodarcze i symboliczne dla Rosji. Kontrola nad tym regionem, bogatym w zasoby naturalne, dałaby Putinowi możliwość przedstawienia wojny jako sukcesu na użytek wewnętrzny. Jak zauważa łotewska agencja wywiadowcza w raporcie z sierpnia 2025 roku, Rosja nie ma obecnie zdolności militarnych do pełnego przejęcia Donbasu oraz innych okupowanych terytoriów, takich jak obwody zaporoski czy chersoński. Moskwa musiałaby prowadzić wojnę jeszcze przez ponad cztery lata, ponosząc straty rzędu 1,9 mln żołnierzy. W tej sytuacji ustępstwa terytorialne byłyby dla Putina darem, który pozwoliłby mu osiągnąć cele polityczne bez dalszych kosztów militarnych.
Podobnie sytuację wokół Donbasu ocenił amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Według jego analityków Rosja nie jest w stanie zdobyć Donbasu siłą – świadczy o tym fakt, że nie dokonała tego od ponad dekady.
„Rosja nie będzie w stanie szybko opanować pozostałej (przyp. red. kontrolowanej przez Ukrainę) części obwodu donieckiego siłą. Mogłaby tego dokonać jedynie wówczas, gdyby Ukraina sama zdecydowała się stamtąd wycofać” – podkreślono w najnowszym raporcie ISW.
Pawło Narożny, analityk wojskowy i szef Reactive Post, ukraińskiej organizacji wspierającej jednostki artyleryjskie, uważa, że „to byłaby katastrofa”. Jego zdaniem, mogłoby to doprowadzić do „natychmiastowego zrzucenia przez rosyjskie wojsko bomb szybujących na obwód dniepropietrowski, co zagrozi przemysłowemu centrum Zaporoża zarówno od wschodu, jak i od południa”.
Putin jako zwycięzca: polityczne i militarne konsekwencje
Oddanie terytoriów Ukrainy w ramach porozumienia pokojowego byłoby de facto uznaniem rosyjskich zdobyczy terytorialnych, co wzmocniłoby pozycję Putina zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Jak wskazuje ISW, Rosja mogłaby wykorzystać zawieszenie broni do przegrupowania sił, odbudowy potencjału militarnego i przygotowania do nowych ofensyw. Taki scenariusz oznaczałby, że Putin osiągnąłby swoje maksymalistyczne cele, czyli osłabienie Ukrainy i podważenie jej suwerenności bez konieczności całkowitego zwycięstwa militarnego.
BBC zwraca uwagę, że propozycja oddania Donbasu, w tym miast takich jak Kramatorsk i Słowiańsk, byłaby „gorzką pigułką” dla Ukrainy. Z kolegi The Guardian podkreśla, że oddanie Donbasu byłoby nielegalne zgodnie z ukraińską konstytucją, która zabrania cesji terytoriów. Inny artykuł Guardiana z 18 sierpnia 2025 roku opisuje oburzenie ukraińskich polityków i społeczeństwa na pomysł oddania terytoriów, wskazując, że takie rozwiązanie oznaczałoby „kapitulację” i mogło wywołać podziały społeczne w Ukrainie.
CNN zwracają uwagę na brak równowagi w propozycjach „wymiany terytoriów”. Rosja kontroluje większość Donbasu, ale tylko częściowo Zaporoże i Chersoń, co oznacza, że Ukraina musiałaby oddać znacznie więcej, niż mogłaby zyskać. CNN podkreśla, że ewakuacja dziesiątek tysięcy cywilów z Donbasu w krótkim czasie byłaby logistycznie niewykonalna i politycznie toksyczna dla Zełenskiego. The Guardian opisuje dramatyczne konsekwencje humanitarne w okupowanych regionach, takich jak Zaporoże. Mieszkańcy, którzy pozostaliby pod rosyjską kontrolą, mogliby być poddani rusyfikacji, aresztom czy deportacjom. Gazeta przytacza relacje uchodźców z Enerhodaru, którzy opisują represje wobec osób odmawiających przyjęcia rosyjskich paszportów czy nauczania rosyjskiego programu szkolnego.
Perspektywa Zełenskiego i międzynarodowe obawy
Wołodymyr Zełenski, w odróżnieniu od Czechosłowacji w 1938 roku, ma głos w negocjacjach. Jak zauważa Politico, podczas wizyty w Białym Domu prezydent Ukrainy jasno dał do zrozumienia, że preferuje zawieszenie broni oparte na obecnej linii frontu, bez oddawania terytoriów. Zełenski zdaje sobie sprawę, że ustępstwa mogłyby zostać wykorzystane przez Rosję jako pretekst do dalszej agresji. Jego stanowisko popierają europejscy urzędnicy, tacy jak czeski wysłannik Tomas Kopecny, który w rozmowie z Politico stwierdził, że obecna sytuacja „nie wygląda na Monachium”. Jednak obawy przed naciskami ze strony administracji Donalda Trumpa pozostają aktualne. Trump, który w kampanii wyborczej mówił o szybkim zakończeniu wojny, może dążyć do porozumienia kosztem Ukrainy, co budzi niepokój w Europie.
Jednak Moskwa aktywnie wykorzystuje propagandę i naciski dyplomatyczne, by zmusić Ukrainę do ustępstw. Andrij Kowałenko, szef ukraińskiego rządowego Centrum Przeciwdziałania Dezinformacji (CPD) powiedział, że rosyjskie służby specjalne próbują przekonać Zachód, że armia Kremla zajmie cały Donbas jeszcze w tym roku, jednak jest to absolutnie niemożliwe.
„Rosjanie cały czas starają się naciskać na froncie, szczególnie na wschodzie. Jednocześnie służba wywiadu zagranicznego Rosji stara się przekonać Zachód swoimi kanałami, że jej armia może zająć cały obwód doniecki jeszcze w tym roku. Te informacje oczywiście nie odpowiadają rzeczywistości ani realnej sytuacji na froncie” – podkreślił.
Kowałenko wyjaśnił, że ambitnym – i głośnym – planom Kremla nie towarzyszą sukcesy na linii walk.
„Ich codzienne straty w zabitych i rannych od początku roku wynoszą średnio około 1200 osób. Mimo dużych sił zaangażowanych na Donbasie uzupełnienia rezerwami nie rekompensują strat, jakie ponoszą w codziennych szturmach” – zaznaczył.
„Tak, walki są bardzo trudne. Ale Rosja nie jest w stanie zająć obwodu donieckiego” – dodał szef CPD, które działa w strukturach Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy.
Ukraina pod presją ustępstw
Poza tym jak zwrócił uwagę „Financial Times” widok prezydenta USA Donalda Trumpa i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego rozmawiających w Białym Domu przy mapie z wyznaczoną linią frontu wzbudził w Ukraińcach obawy dotyczące ewentualnych ustępstw terytorialnych wobec Rosji.
Ukraińskie władze postrzegają to nie tylko jako „kwestię konfliktu politycznego, ale także stanowi przygotowanie gruntu pod dalszą agresję ze strony Rosji” - napisał FT.
Jehor Czerniew, wiceprzewodniczący komisji bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy, jasno określił czerwone linie, których Ukraina nie przekroczy:
- brak ograniczeń suwerenności;
- brak uznania jakiegokolwiek terytorium Ukrainy za część Rosji;
- Odmowa oddania terenów, które nie są obecnie okupowane przez Rosję.
Jak zwraca uwagę FT niezależnie od skutków militarnych, ukraińscy przywódcy spotkaliby się z silnym sprzeciwem ze strony dużej części społeczeństwa, elit politycznych oraz wojska, gdyby podjęli decyzję o ustępstwach terytorialnych.
Wołodymyr Ariew, poseł opozycji w parlamencie Ukrainy, stwierdził, że „o tym nawet nie możemy dyskutować”. Dodał, że „dobrowolne opuszczenie obwodu donieckiego oznaczałoby, że ludzie z każdej opcji politycznej zostaliby oskarżeni o zdradę stanu”.
Tak czy inaczej, to co zostanie podjęte zapewne będzie ze stratą dla Ukrainy jeśli chodzi o terytoria. W tym wszystkim to Putin jak na razie jest zwycięzcą, który za pomocą faktów dokonanych, czyli okupacji określonych terytoriów i swojej siły militarnej narzuca określone żądania. Niestety ale zaprzepaszczono wsparcie dla Ukrainy, kiedy była szansa wyprzeć siły rosyjskie z określonych terytoriów. Teraz można tylko negocjować z tym co się ma.
Dlatego w przyszłych porozumieniach Ukraina powinna dostać mocne gwarancje bezpieczeństwa, które nie pozwolą na dalszą ekspansje Rosji. Poza tym Zachód w swoim działaniu powinien być jak najbardziej przekonujący, czyli żadnych półśrodków, ponieważ jeśli Zachód nie będzie mocno wspierał Ukrainy ponownie, to Rosja znowu zaatakuje.
