Gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. Niejasne obietnice i trudne pytania w cieniu wojny

2025-08-21 18:45

Spotkanie w Białym Domu ujawniło głębokie różnice w podejściu do bezpieczeństwa Ukrainy - alarmuje niemiecki Spiegel. Europejczycy, Amerykanie i Rosjanie mają odmienne wizje, a kluczowe pytania pozostają bez odpowiedzi. Czy wojska NATO na Ukrainie są realne, i jak zapewnić pokój w regionie?

W poniedziałkowym spotkaniu w Białym Domu, które zgromadziło liderów Europy i Ukrainy, dominowało jedno hasło: „gwarancje bezpieczeństwa”. Jak relacjonuje niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, rozmowy ujawniły jednak, że strony mają różne rozumienie tego pojęcia, co komplikuje drogę do zakończenia wojny na Ukrainie. Od propozycji rozmieszczenia wojsk NATO po zapewnienia Kremla o nieagresji – każdy pomysł budzi wątpliwości i rodzi pytania o realizm.

Różne wizje bezpieczeństwa

Jak podkreśla „Der Spiegel”, Europejczycy zgodnie twierdzą, że Rosja nie może ponownie zaatakować Ukrainy. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz zasugerował możliwość zaangażowania Bundeswehry w misję pokojową, co byłoby przełomem w ostrożnej polityce Berlina. Młodzieżówka jego partii (CDU) zdecydowanie odpowiedziała się na wysłanie żołnierzy na Ukrainę. Przewodniczący Junge Union (Związku Młodych), Johannes Winkel, uważa udział Niemiec w europejskich siłach za niezbędny w razie sytuacji kryzysowej. „Nie możemy z jednej strony mówić, że nasza zależność od amerykańskiego wojska musi zostać zmniejszona i że Europa musi w końcu dorosnąć, a z drugiej strony odmawiać wzięcia na siebie odpowiedzialności, gdy stanie się ona konkretna”, powiedział Winkel w wywiadzie dla Redaktionsnetzwerk Deutschland.

Przyznał jednak, że to wciąż „hipotetyczny przypadek”, wyrażając wątpliwość, czy Rosja jest naprawdę zainteresowana poważnymi negocjacjami pokojowymi. „Gdyby jednak do tego doszło, Niemcy muszą być przygotowane na wysłanie wojsk do Ukrainy”, podkreślił. 

Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron mówił o „siłach reasekuracji” na lądzie, morzu i w powietrzu, a Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, zaproponowała wsparcie „podobne do artykułu 5” NATO, czyli kolektywnej obrony. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski był bardziej bezpośredni: dla niego gwarancje bezpieczeństwa to „wszystko” – pełna ochrona kraju przed Rosją.

Amerykański prezydent Donald Trump, jak relacjonuje „Der Spiegel”, początkowo nie wykluczał wysłania wojsk lądowych USA, ale szybko wycofał się z tej deklaracji. W poście w mediach społecznościowych podkreślił, że odpowiedzialność spoczywa głównie na Europejczykach, a Stany Zjednoczone będą działać jedynie „w koordynacji”. Brak konkretów ze strony Trumpa tylko pogłębił niepewność.

Kluczowe pytania bez odpowiedzi

Jak zauważa „Der Spiegel”, pytanie o to, jak zapewnić trwały pokój na Ukrainie, pozostaje kluczowe, ale odpowiedzi są „niejasne i niedopracowane”. Spotkanie w Waszyngtonie ujawniło brak zgody co do szczegółów. Czy gwarancje bezpieczeństwa obejmują rozmieszczenie wojsk NATO na Ukrainie? Jak powiązać je z potencjalnymi ustępstwami terytorialnymi? I jakie stanowisko zajmie Rosja, która, jak podkreśla tygodnik, ma de facto prawo weta, dopóki trwa wojna?

Według „Der Spiegel”, "bez jasnych gwarancji bezpieczeństwa nie będzie końca konfliktu". Problemem jest jednak to, że każda ze stron inaczej definiuje te zapewnienia. Dla Europejczyków to połączenie wsparcia militarnego i dyplomatycznego, dla Ukraińców – pełna ochrona suwerenności, a dla Rosjan – wykluczenie wpływu Zachodu. Jakiekolwiek negocjacje będą musiały zmierzyć się z tymi rozbieżnościami, a także z trudnym tematem ewentualnych ustępstw terytorialnych.

Poranny Ring 7:50 - gen. Leon Komornicki 

Propozycje i ich ograniczenia

„Der Spiegel” analizuje różne propozycje, które pojawiły się w debacie. Jedna z nich, pochodząca rzekomo z Kremla, zakłada pisemne zapewnienie Rosji o nieatakowaniu Ukrainy, poparte prawem. Jak jednak zauważa tygodnik, takie obietnice brzmią dla Ukraińców jak „kpina”. Rosja już wcześniej łamała podobne zobowiązania, w tym Memorandum Budapeszteńskie z 1994 roku czy traktat o przyjaźni z 1997 roku, co nie zapobiegło aneksji Krymu w 2014 roku ani inwazji w 2022 roku.

Na drugim biegunie znajduje się najsilniejsza możliwa gwarancja, czyli przyjęcie Ukrainy do NATO, co zapewniłoby ochronę w ramach artykułu 5. Jednak, jak podkreśla „Der Spiegel”, administracja Trumpa szybko wykluczyła tę opcję, zdając sobie sprawę, że Rosja nigdy by się na nią nie zgodziła. Putin uzasadniał inwazję m.in. rozszerzeniem NATO na Wschód, twierdząc – choć niezgodnie z prawdą – że Ukraina to „historycznie rosyjska ziemia”. W rezultacie, akcesja Ukrainy do NATO pozostaje „myśleniem życzeniowym”.

Bardziej realistyczne są pośrednie rozwiązania, które, jak pisze „Der Spiegel”, opierają się na dwóch filarach: silnej armii ukraińskiej i obecności zachodnich wojsk w roli sił pokojowych. Prezydent Zełenski zaproponował zakup amerykańskiej broni za 90 miliardów dolarów, który sfinansowaliby Europejczycy, odwołując się do biznesowego podejścia Trumpa. Tego typu dostawy nie są nowością, ponieważ od trzech lat państwa NATO dostarczają Ukrainie ciężką broń, od czołgów po systemy przeciwlotnicze. Jednak, jak zauważa tygodnik, proces ten był często opóźniony przez długie debaty, co zmniejszało skuteczność wsparcia.

Nowy model wsparcia

Według „Der Spiegel”, Ukraińcy i ich europejscy partnerzy pracują nad usprawnieniem dostaw broni. Kluczowe ma być przyjęcie tzw. modelu duńskiego, który pozwala Ukrainie zamawiać broń bezpośrednio u producentów, a partnerzy pokrywają koszty. Taki system przyspieszyłby dostawy i pozwolił lepiej dostosować uzbrojenie do potrzeb frontu. Co więcej, Zachód mógłby wesprzeć rozwój ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego, szczególnie w dziedzinie dronów, gdzie Ukraina już jest światowym liderem.

Prezydent Macron zaproponował rozmieszczenie europejskich wojsk lądowych na Ukrainie zaraz po rozejmie, co poparł brytyjski premier Keir Starmer. Jak jednak zauważa „Der Spiegel”, skala takiej misji budzi wątpliwości. Front na Ukrainie ma blisko 1000 km, a skuteczne odstraszenie Rosji wymagałoby ponad 100 000 żołnierzy – liczby, której Europa sama nie jest w stanie zapewnić. Bardziej realistyczne są mniejsze kontyngenty, np. „siły odstraszające” liczące kilkaset osób, które w razie ataku mogłyby wywołać reakcję NATO, lub kilka tysięcy żołnierzy wspierających logistykę i szkolenie z dala od frontu.

Rosyjskie weto i rola USA

„Der Spiegel” podkreśla, że powodzenie jakichkolwiek gwarancji zależy od postawy Rosji i USA. Kreml, jak twierdzi rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, odrzuca obecność wojsk NATO na Ukrainie i podkreśla, że nie będzie gwarancji bez rosyjskiego udziału. W praktyce Putin może blokować pokój, kontynuując wojnę. Jednocześnie stawia nierealistyczne żądania, takie jak wycofanie się Ukrainy z obwodu donieckiego w zamian za rozejm w niektórych rejonach – propozycję, którą Kijów najpewniej odrzuci, zważywszy na strategiczne znaczenie miast takich jak Kramatorsk czy Słowiańsk.

Na konferencji prasowej w Moskwie rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow 21 sierpnia powiedział, że Kreml popiera gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, ale udzielone przez Rosję, Chiny i państwa zachodnie. Cytowany przez portal BBC Ławrow przywołał jako „dobry przykład” gwarancji bezpieczeństwa wstępne porozumienia między Rosją a Ukrainą, które osiągnięto w kwietniu 2022 r. w Stambule.

Jak powiedział, Kijów musiałby zrezygnować z przystąpienia do NATO i innych bloków wojskowych, a także potwierdzić swój neutralny status. Gwarantami bezpieczeństwa Ukrainy miałyby być państwa-stali członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ, tj. USA, Chiny, Rosja, Wielka Brytania i Francja.

BBC przypomniało, że według informacji dziennika „New York Times” z początku 2024 r., to właśnie kwestia gwarancji ze strony państw trzecich była główną przeszkodą w negocjacjach stambulskich. Rosja chciała uzyskać faktyczne prawo weta co do pomocy Ukrainie w przypadku przyszłej agresji – zaznaczył portal.

Dlatego też rola USA pozostaje kluczowa. Jak pisze „Der Spiegel”, bez amerykańskiego wsparcia logistycznego Europa nie jest w stanie zapewnić pełnych gwarancji bezpieczeństwa. Trump zasugerował wsparcie „z powietrza”, ale nie sprecyzował, czy chodzi o myśliwce, loty rozpoznawcze, czy strefę zakazu lotów. W najbliższych dniach, pod kierownictwem sekretarza stanu Marco Rubio, ma powstać wspólny koncept bezpieczeństwa. Kluczowe pytania – kto i ile wojsk wyśle, co w przypadku rosyjskiego ataku – pozostają otwarte.

Politico napisało, że przedstawiciel Pentagonu poinformował sojuszników, że Stany Zjednoczone zamierzają odegrać minimalną rolę w gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy.  Wiceszef Pentagonu Elbridge Colby odpowiedział na pytanie europejskich dowódców we wtorek (19 sierpnia) w nocy podczas narady pod kierownictwem amerykańskiego generała Dana Caine'a, szefa Kolegium Połączonych Szefów Sztabów.

Jak podało Politico, dowódcy z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Finlandii naciskali na stronę amerykańską, by ujawniła, jakie wsparcie dotyczące żołnierzy i zasobów powietrznych jest gotowa przekazać, by zagwarantować utrzymanie ewentualnego porozumienia pokojowego między Ukrainą i Rosją - przekazały dwa źródła.

To spotkanie, jak i kolejna zorganizowana pospiesznie w środę (20 sierpnia) narada przywódców NATO sprawiły, że sojusznicy coraz bardziej obawiają się, że prezydent USA Donald Trump będzie polegał na Europie, jeśli chodzi o zapewnienie długotrwałego pokoju w Ukrainie, gdy tylko Rosja zakończy swoją inwazję - podkreślił serwis, powołując się na sześciu amerykańskich i europejskich urzędników, którzy poprosili o anonimowość.

"Rośnie świadomość, że to Europa będzie odpowiedzialna za realizację tego celu na miejscu" – powiedział dyplomata NATO, poinformowany o przebiegu rozmów. "Stany Zjednoczone nie zobowiązują się w pełni do niczego" - dodał.

Portal Obronny SE Google News