Jaką politykę będzie miał Donald Trump wobec Ukrainy? Jego doradca nakreśla plan - Polska też jest wymieniona

2024-06-25 16:09

Polityka zagraniczna Donalda Trumpa wobec Ukrainy polega na jej dalszym wspieraniu wojskowym przy jednoczesnej dyplomacji z Rosją - napisał w "Foreign Affairs" były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Robert C. O'Brien. Zapowiedział też m.in. stacjonowanie wojsk NATO w Polsce, szybkie przyjęcie Ukrainy do UE i wznowienie prób jądrowych.

Trump

i

Autor: AP Photo/Gerald Herbert; Shutterstock

O'Brien, wymieniany w gronie najbliższych doradców byłego prezydenta USA w obszarze polityki zagranicznej, nakreślił w opublikowanym 18 czerwca artykule "Powrót pokoju poprzez siłę" - wizję polityki ewentualnej drugiej kadencji Trumpa.

Zdaniem O'Briena polityka Trumpa wcale nie jest izolacjonistyczna i wroga wobec sojuszników i odzwierciedla ją hasło "Ameryka na pierwszym miejscu nie oznacza Ameryki samej" (America First is not America alone). Doradca krytykuje działania prezydenta Joe Bidena, że mimo całej retoryki o znaczeniu sojuszników USA, kwestionuje on demokratyczność "konserwatywnych demokratycznie wybranych przywódców w krajach sprzymierzonych ze Stanami Zjednoczonymi, w tym byłego brazylijskiego prezydenta Jaira Bolsonaro, węgierskiego premiera Viktora Orbana, izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu i polskiego prezydenta Andrzeja Dudy".

W części poświęconej wojnie Rosji przeciwko Ukrainie, O'Brien twierdzi, że Trump w przeciwieństwie do Bidena ma swój plan jej zakończenia w drodze "wynegocjowanego porozumienia, które położy kres zabijaniu i zachowa bezpieczeństwo Ukrainy".

Prof. Szklarski analizuje. Co jeśli Donald Trump wygra wybory?

"Podejście Trumpa polegałoby na dalszym zapewnianiu Ukrainie śmiercionośnej pomocy, finansowanej przez kraje europejskie, przy jednoczesnym pozostawieniu drzwi otwartych dla dyplomacji z Rosją i wytrącaniu Moskwy z równowagi poprzez pewien stopień nieprzewidywalności" - pisze polityk.

Dodaje też, że Trump będzie naciskał na NATO, by przesunęło siły lądowe i powietrzne do Polski, "aby zwiększyć swoje możliwości bliżej granicy z Rosją i aby jednoznacznie podkreślić, że sojusz będzie bronił całego swojego terytorium przed zagraniczną agresją". Jednocześnie zaznacza, że Europa musi zrozumieć, że "dalsza amerykańska obrona Europy jest uzależniona od tego, czy Europa wykona swoją część, w tym na Ukrainie". Jako przykład tego wymienia natychmiastowe przyjęcie Ukrainy do UE, "przy rezygnacji ze zwykłego biurokratycznego protokołu akcesyjnego".

"Takie posunięcie stanowiłoby dla Putina mocny sygnał, że Zachód nie odda Ukrainy Moskwie. Dałoby to także narodowi ukraińskiemu nadzieję, że nadejdą lepsze dni" - argumentuje autor.

O'Brien najwięcej miejsca poświęca stanowisku USA wobec Chin i w pełni opowiada się za tzw. decouplingiem, czyli radykalnym zerwaniem powiązań gospodarczych z ChRL.

"Podczas gdy Chiny starają się osłabić amerykańską siłę gospodarczą i militarną, Waszyngton powinien odwdzięczyć się, tak jak to zrobił podczas zimnej wojny, kiedy działał na rzecz osłabienia gospodarki sowieckiej. Zaznaczył, że połowiczny zwrot w stronę odłączenia się amerykańskiej gospodarki od Chin Trump poczynił już podczas swojej pierwszej kadencji, nakładając 10-procentowe cła na szereg towarów z ChRL, zaś podczas drugiej kadencji, zamierza podnieść je do 60 proc.

Jednocześnie Trump ma naciskać na Tajwan, by wydawał więcej na własną obronę, zaś Kongres powinien pomóc we wzmocnieniu sił zbrojnych sojuszników i partnerów w Azji: Indonezji, Filipin i Wietnamu, na przykładzie pomocy oferowanej Izraelowi.

O'Brien zapowiedział też powrót do polityki "maksymalnej presji" wobec Iranu oraz kroki w kierunku utrzymania "przewagi technicznej i liczebnej" nad łącznym arsenałem jądrowym Rosji i Chin. Stwierdził, że konieczny jest powrót - po ponad 30 latach przerwy - do przeprowadzania prób broni jądrowej "w świecie rzeczywistym". Ostatni taki test miał miejsce w 1992 r.

"Jeśli Chiny i Rosja w dalszym ciągu będą odmawiać zaangażowania w rozmowy w dobrej wierze w sprawie kontroli zbrojeń, Stany Zjednoczone powinny również wznowić produkcję uranu-235 i plutonu-239, głównych izotopów rozszczepialnych broni jądrowej" - dodał doradca Trumpa.

Polityka Trumpa pod znakiem zapytania

Mogłoby się wydawać, że nakreślony tutaj zarys polityki Trumpa przez jego doradcę względem Ukrainy nie wypada aż tak źle. I, że obawy Ukrainy, NATO i ogólne Zachodu są tylko obawami. No nie do końca, jeśli Trump wygra w USA, to na realizację jego polityki przyjdzie nam poczekać. Niemniej jego wypowiedzi z ostatnich tygodni czy miesięcy mogą naprawdę niepokoić.

21 czerwca Trump wystąpił w podcaście znanego z prorosyjskich poglądów finansisty i wspólnika Elona Muska, Davida Sacksa "All In". Pytany, czy zgodziłby się na wykluczenie akcesji Ukrainy do NATO w ramach negocjacji zakończenia wojny w Ukrainie, zasugerował, że sprawa potencjalnej akcesji Ukrainy do NATO sprowokowała Rosję do napaści na ten kraj.

"Przez 20 lat słyszałem, że NATO to prawdziwy problem dla Rosji. Słyszałem to od długiego czasu i myślę, że to jest tak naprawdę powód, dla którego ta wojna się zaczęła" - powiedział Trump. Oskarżył prezydenta USA Joe Bidena o spowodowanie konfliktu "prowokacyjnymi" wypowiedziami podczas napięć przed rosyjską inwazją.

"Jeśli spojrzymy na retorykę Bidena, to on mówił coś przeciwnego od tego, co w mojej opinii musiał mówić. Rzeczy, które mówił, które wciąż mówi, on mówi rzeczy, które są szalone" - powiedział. Jak dodał, początkowo myślał, że Putin grupuje swoje wojska pod granicą z Ukrainą dla celów negocjacyjnych. "Ale potem nagle zaatakował. Powiedziałem wtedy: "Co tu się dzieje?"" - ciągnął.

Dodał, że "zawsze było to rozumiane, nawet przed (rządami) Putina", że Rosja nie chce NATO i jego sił przy swojej granicy. "Zawsze było wiadomo, że to jest coś, na co się nie zgadzają i nie można postępować wbrew ich woli. I to nie znaczy, że mają rację, kiedy to mówią, ale to było bardzo prowokacyjne, a teraz jest nawet bardziej prowokacyjne. A mówią - słyszę to często - o wstępowaniu Ukrainy do NATO, teraz też słyszę, że Francja chce tam (na Ukrainę - PAP) wejść i się bić. Cóż, życzę powodzenia" - zakończył kandydat Republikanów.

Podczas wiecu przedwyborczego w Detroit 16 czerwca Donald Trump określił lidera Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego mianem "najlepszego sprzedawcy wszechczasów" ze względu na pomoc, którą ukraiński polityk uzyskał od USA.

Donald Trump odniósł się do kwestii amerykańskiej pomocy dla Ukrainy w kontekście krytyki prezydenta Bidena z powodu rzekomego marnotrawstwa pieniędzy oraz inwestycji w zieloną transformację, którą nazwał "największym oszustwem w historii".

"To jedno z największych oszustw w historii. Chociaż Zełenski...myślę, że Zełenski jest może najlepszym sprzedawcą spośród wszystkich polityków, jaki kiedykolwiek żył. Za każdym razem, kiedy przyjeżdża do naszego kraju, wyjeżdża z 60 miliardami" - kpił Trump. Przekonywał jednocześnie, że lubi prezydenta Ukrainy, bo kiedy w ramach procedury impeachmentu Trump był oskarżany o szantażowanie ukraińskich władz kwestią pomocy wojskowej, Zełenski zaprzeczył, by Trump wywierał na niego presję.

"Więc lubię go. Ale on jest najlepszym sprzedawcą wszechczasów (...) On właśnie wyjechał cztery dni temu z 60 miliardami. Wraca do domu i ogłasza, że potrzebuje kolejnych 60 miliardów. To nigdy się nie kończy" - mówił były prezydent USA. "Ja to załatwię, zanim jeszcze wejdę do Białego Domu, jako prezydent-elekt, ja to załatwię. To musi się skończyć" - zapowiedział, odnosząc się do swoich deklaracji zakończenia wojny w Ukrainie.

Kwota 60 mld dolarów, o której mówił Trump, to pieniądze uchwalone przez Kongres jeszcze w kwietniu, do czego Trump pośrednio się przyczynił, proponując zamianę wsparcia finansowego dla Kijowa na pożyczkę. Ostatnia wizyta prezydenta Zełenskiego w Stanach Zjednoczonych miała natomiast miejsce nie cztery dni temu, lecz w grudniu 2023 r.

Z kolei 13 czerwca Donald Trump w czasie spotkania z republikańskimi kongresmenami w ramach swojej pierwszej wizyty na Wzgórzu Kapitolińskim poruszył również temat Ukrainy.

Republikańscy kongresmeni przyznali, że politycy omawiali wojnę na Ukrainie. Pytana m.in. przez PAP kongresmenka skrajnie prawicowej frakcji Anna Paulina Luna powiedziała, że "prezydent (Trump) ma rację, że nie powinniśmy byli wydawać tam (na Ukrainie) miliardów dolarów".

"Nie powiem, że chcemy klęski Ukrainy, ale mamy dużo własnych problemów u siebie w kraju" - dodała.

Nieco inaczej spotkanie przedstawił kongresmen z Florydy Brian Mast, który powiedział ukraińskiej służbie Głosu Ameryki, że Trump poruszył też kwestię podpisanej w czwartek dwustronnej umowy o bezpieczeństwie z Ukrainą. Według Masta, Trump krytykował politykę prezydenta Bidena, która miała doprowadzić do trudnej sytuacji, w której znalazła się Ukraina i że nie powinno się podpisywać w obecnym momencie 10-letniej umowy, ale skupić się na pomocy Ukrainie "tu i teraz".

Senator Josh Hawley oznajmił natomiast, że podczas spotkania z senatorami Trump twierdził - jak to wielokrotnie już powtarzał - że do rosyjskiej inwazji nigdy by nie doszło, gdyby to on był prezydentem.

Wypowiedzi Trumpa na temat Ukrainy na przestrzeni lat

Jak przypomina VOA News, 22 lutego 2022 r., zaledwie dwa dni przed rozpoczęciem przez Rosję inwazji na Ukrainę na pełną skalę, Trump nazwał działania prezydenta Rosji Władimira Putina przeciwko Ukrainie "sprytnymi" i "genialnymi". W następnym roku, w maju 2023 r., w CNN, Trump odmówił zobowiązania się do zapewnienia Ukrainie dalszego wsparcia wojskowego w razie wygranej. "Rozdajemy tak dużo sprzętu, że nie mamy teraz amunicji dla siebie" – mówił wówczas Trump. W lipcu 2023 roku, Trump powiedział Fox News, że powie ukraińskiemu prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu: "Koniec z tym. Musisz zawrzeć umowę", jednocześnie mówiąc Putinowi: "Jeśli nie zawrzesz umowy, damy im dużo. Damy im więcej niż kiedykolwiek dostali, jeśli będziemy musieli". W kwietniu tego roku Trump napisał na swojej platformie Truth Social: "Dlaczego Europa nie daje więcej pieniędzy na pomoc Ukrainie? ... Dlaczego Europa nie może wyrównać lub dorównać pieniądzom przeznaczonym przez Stany Zjednoczone, aby pomóc krajowi w rozpaczliwej potrzebie? Wszyscy zgadzają się, że przetrwanie i siła Ukrainy powinny być o wiele ważniejsze dla Europy niż dla nas, ale jest to również ważne dla nas! RUSZ SIĘ EUROPO!" Również w kwietniu The Washington Post szczegółowo opisał nazywany „tajnym, długoterminowym planem Trumpa mającym na celu zakończenie wojny na Ukrainie", informując, że obejmował on zmuszenie Ukrainy do oddania Krymu i regionu Donbas Rosji. Jednak w maju gazeta doniosła, że ​​Trump podczas zbiórki pieniędzy „zasugerował, że zbombardowałby Moskwę i Pekin, gdyby Rosja najechała Ukrainę lub Chiny najechały Tajwan”.

Eksperci w rozmowie z VOA News zwracają uwagę, że ​​Trump nie chciałby być postrzegany jako prezydent, który przegrał wojnę.

„Wiemy, że Trump postrzega siebie jako silnego człowieka i nie chce być kojarzony z porażką polityki zagranicznej” – powiedział John Herbst, były ambasador USA na Ukrainie, a obecnie starszy dyrektor Centrum Eurazji Rady Atlantyckiej. „I zwycięstwo Rosji na Ukrainie, jeśli Trump zostanie prezydentem, wyglądałoby na porażkę polityki zagranicznej”.

Możliwe wskazówki dotyczące tego, w jaki sposób nowa administracja Trumpa podejdzie do polityki rosyjsko-ukraińskiej, można znaleźć w planach przedstawionych przez dwa pro-trumpowskie projekty polityczne. Jednym z nich jest Project 2025, znany również jako Presidential Transition Project, opracowany przez waszyngtońską Heritage Foundation. W swoim "Mandacie na przywództwo" Projekt 2025 opowiada się za podejściem pomiędzy "izolacjonizmem a interwencjonizmem": "Zamiast tego, każda decyzja dotycząca polityki zagranicznej musi najpierw zadać pytanie: Co leży w interesie narodu amerykańskiego? Zaangażowanie militarne Stanów Zjednoczonych musi wyraźnie wpisywać się w interesy USA; być odpowiedzialne fiskalnie; i chronić amerykańską wolność, swobodę i suwerenność, jednocześnie uznając komunistyczne Chiny za największe zagrożenie dla interesów USA. Tak więc, w odniesieniu do Ukrainy, dalsze zaangażowanie USA musi być w pełni opłacalne; ograniczone do pomocy wojskowej (podczas gdy europejscy sojusznicy zaspokajają potrzeby gospodarcze Ukrainy); i mieć jasno określoną strategię bezpieczeństwa narodowego, która nie ryzykuje życia Amerykanów".

Drugi plan, przedstawiony przez America First Policy Institute, uzależniałby przyszłą pomoc wojskową USA dla Ukrainy od zaangażowania jej przywódców w rozmowy pokojowe z Rosją:

"Konkretnie, oznaczałoby to formalną politykę Stanów Zjednoczonych dążącą do zawieszenia broni i wynegocjowania rozwiązania konfliktu na Ukrainie. Stany Zjednoczone nadal zbroiłyby Ukrainę i wzmacniały jej obronę, aby zapewnić, że Rosja nie dokona dalszych postępów i nie zaatakuje ponownie po zawieszeniu broni lub porozumieniu pokojowym. Przyszła amerykańska pomoc wojskowa będzie jednak wymagać od Ukrainy udziału w rozmowach pokojowych z Rosją".

W publikacji przewiduje, się, że ukraińska armia prawdopodobnie z czasem straci grunt pod nogami i odradza USA dalsze "wysyłanie broni do sytuacji patowej, którą Ukrainie ostatecznie trudno będzie wygrać". Jednak po zawarciu porozumienia pokojowego, Stany Zjednoczone będą nadal zbroić Ukrainę jako środek odstraszający Rosję – napisano. Autorzy wydają się popierać ramy, w których Ukraina "nie byłaby proszona o rezygnację z celu odzyskania całego swojego terytorium", ale zgodziłaby się na dyplomację "ze zrozumieniem, że będzie to wymagało przyszłego przełomu dyplomatycznego, który prawdopodobnie nie nastąpi przed opuszczeniem urzędu przez prezydenta Rosji Władimira Putina". Przyznaje się również, że Ukraińcy "będą mieli trudności z zaakceptowaniem wynegocjowanego pokoju, który nie zwróci całego ich terytorium lub, przynajmniej na razie, nie pociągnie Rosji do odpowiedzialności za rzeź, jaką wyrządziła Ukrainie. Ale jak powiedział Donald Trump w CNN w 2023 r.: "Chcę, żeby wszyscy przestali umierać". Taki jest też nasz pogląd. To dobry pierwszy krok".

Jaka więc będzie polityka Donalda Trumpa wobec Ukrainy jeśli wygra wybory? Na dziś trudno to jednoznacznie określić. Trump wiele rzeczy mówi, raz mówi, że może zakończyć konflikt w 24 godziny, innym razem, że nie zgadza się na kolejne transze pomocy dla Ukrainy. Putin liczy, że wygrana Trumpa sprawi, że będzie jemu łatwiej wynegocjować pokój na jego warunkach czy tak będzie? To trudno sądzić, być może Putin złudnie myśli i Trump będzie w tej kwestii bardziej twardy niż Biden i Rosja nie osiągnie zakładanego celu.

Jak było już wspomniane, Trump zapewne jeśli wygra, będzie dążył do pokoju na Ukrainie, by mieć coś, czym będzie mógł się szczycić. A takie zakończenie wojny, którego nie dała rady administracja Bidena, będzie czymś, co Republikanie i Trump będą mogli przez kolejne lata podkreślać i być dumni. Nawet jeśli będzie to "kruchy pokój". Tak więc Trump może do tego pokoju dążyć, pytaniem jest, kto będzie najbardziej zadowolony z wynegocjowanego pokoju Ukraina czy Rosja? Bo jeśli Ukraina zostanie pozbawiona dużej części terytorium, rozbrojona częściowo i pozbawiona możliwości wstąpienia do NATO czy UE, to wybuch napięcia między stronami będzie tylko kwestią czasu. Mimo pokoju zapewne będzie dochodzić ze strony Rosji do operacji hybrydowych przeciwko Ukrainie, która i tak osłabiona po wojnie będzie musiała się jeszcze zmagać z innymi zagrożeniami poniżej progu wojny. Bo Rosja Ukrainie już nie odpuści jeśli przy władzy będą ludzie pokroju Putina.

PM/PAP

Sonda
Czy Trump zakończy na Ukrainie wojnę?
Listen on Spreaker.