Jak wynika z tekstu Tagesschau, wojna na Ukrainie pokrzyżowała ambitne plany Niemiec i Rosji mające na celu wybudowanie w Mulino w Rosji „najnowocześniejsze centrum szkolenia bojowego, w którym lasery zastępują amunicję szkoleniową, a każdy szczegół jednostek szkoleniowych jest natychmiast oceniany przez komputery”, którego wartość szacowano na 100 milionów euro — pisze niemiecka gazeta. Tajne wcześniej dokumenty z 2014 roku, którymi dysponuje WDR Investigativ, z jednej strony świadczą o ścisłej współpracy rządu federalnego, Bundeswehry i Rheinmetall. Z dokumentów spółki wynika natomiast, że nie chodziło tylko o projekt w Mulino. Obejmowało ono aż osiem obiektów szkoleniowych o łącznej wartości miliarda euro.
Historia tego kontraktu ma miejsce w czerwcu 2011 roku, kiedy minister obrony Anatolij Sierdiukow i jego szef sztabu Nikołaj Makarow osobiście uczestniczyli w podpisaniu kontraktu, odbyła się także wizytacja delegacji rosyjskiej w Niemczech, mająca na celu zobaczenie jak to wygląda w Bundeswehrze. Powstanie centrum miało zakończyć się w 2014 roku. Jak przytacza portal komunikat firmy Rheinmetall z okresu zawarcia umowy: „W ten sposób do 2014 r. powstanie najnowocześniejsza na świecie baza szkoleniowa z symulacyjnym szkoleniem w regionie Wołgi, w której każdego roku może być szkolonych do 30 000 żołnierzy". Rzecznik Rheinmetall potwierdził oczywiście te informacje. Jak zauważa portal, niemiecka firma i rosyjska firma "Oboronservice AG", „najwyraźniej się spieszyli”, ponieważ ówczesne władze wydały bardzo szybko niezbędne licencje eksportowe, by centrum powstało na czas do 2014 roku.
Po aneksji Krymu w lutym 2014 roku, nowy minister gospodarki Sigmar Gabriel (SPD) wstrzymał dostawy komponentów dla Mulino, co skłoniło Rheinmetall do zażądania od niemieckiego rządu odszkodowania w wysokości 130 mln euro. Jak pisze gazeta: „jednym z głównych argumentów firmy było to, że umowa zbrojeniowa z Rosją była nie tylko pożądana przez niemiecki rząd, ale także masowo przez niego wspierana. Jednak firma obronna początkowo poniosła porażkę w postępowaniu doraźnym zarówno przed Sądem Administracyjnym we Frankfurcie, jak i Sądem Administracyjnym w Hesji. Od tego czasu postępowanie zostało zawieszone, co Rheinmetall potwierdził na żądanie, a dokumenty procesowe z 2014 r., które wcześniej były przechowywane pod kluczem, a teraz są dostępne – dodaje portal.
Jak pisze dalej gazeta, kluczowe dane dla projektu zostały ustalone na trzydniowym spotkaniu "Niemiecko-Rosyjskiej Komisji Zbrojeniowej" w marcu 2009 roku, co ciekawe jak zauważa Tagesschau, „przy dużym zaangażowaniu Ministerstwa Obrony Niemiec”. Ministrem był wówczas Franz-Josef Jung (CDU). We wrześniu 2011 r., kilka miesięcy po podpisaniu umowy, jego następca Thomas de Maizière (CDU) udał się z jedyną wizytą do Moskwy. Oprócz ministra obrony Sierdiukowa, spotkał się także z szefem państwowej firmy zbrojeniowej "Oboronservice AG", w czasie wizyty Thomas de Maizière powiedział prasie w Rosji: „Nasze stosunki z Rosją nie są dobre. Są bardzo dobre!" Niemcy są zainteresowane „nowoczesną rosyjską armią, która jest dobrze dowodzona”. Jego odpowiednik Serdiukow zachwycił się "ogromnym potencjałem współpracy między Rosją a Niemcami" – cytuje niemiecki portal.
Co ciekawe po ataku Rosji na Ukrainie w 2014 roku, Thomas de Maizière zaczął mówić, że zawsze był "bardzo sceptyczny" wobec tego projektu. Według Tagesschau, wśród kontynuowania projektu było jednak wielu zwolenników, zwłaszcza w kierownictwie Bundeswehry. Co prawda ówczesny inspektor armii Bruno Kasdorf stanowczo temu zaprzeczył.
Polecany artykuł:
Jak zauważa Tagesschau, niemiecka firma Rheinmetall, była jedną z tych firm, która dostrzegła rosyjski rynek wart miliardy euro w tym przeprowadzaną w owym czasie rosyjską reformę wojskową. Z kolei władze niemieckie CDU/CSU-SPD, postrzegały umowę z Rosją jako promocję eksportu broni i sposób na zrekompensowanie firmie Rheinmetall spadku zamówień z Bundeswehry. Jak racjonuje gazeta tamten okres: „Rosyjscy generałowie byli częstymi gośćmi w niemieckim centrum referencyjnym w Altmarku. Z kolei ówczesny niemiecki inspektor generalny Volker Wieker został oprowadzony po pracach budowlanych w Mulino - zaledwie dzień przed podpisaniem dużego kontraktu dla Rheinmetall - a na szczeblu roboczym Bundeswehry utworzono specjalną wojskową grupę doradczą. W 2013 r. rosyjscy oficerowie przyjechali do Niemiec w celach zapoznawczych. W zamian Bundeswehra wielokrotnie wysyłała żołnierzy do Mulino na kilka tygodni, aby zapoznać rosyjskich żołnierzy z nową technologią na miejscu. Rheinmetall skrupulatnie wyliczył to wszystko dla Sądu Administracyjnego Hesji”.
Gazeta nawet przypomina, że na rok 2014 planowano wspólne niemiecko-rosyjskie ćwiczenia ale aneksja Krymu spowodowała nagłe zatrzymanie tej współpracy, podobnie jak dostawa centrum szkoleniowego dla Rosji w Mulino, chociaż Rheinmetall nalegał na licencję eksportową i wyjaśnił sądom, że "można wykluczyć, że polityka zagraniczna (...) ukierunkowana na pokój między narodami (...) może być zagrożona przez eksport centrum szkolenia bojowego". I jeszcze bardziej zwięźle: "Nie stwarza to żadnego ryzyka". Centrum szkolenia bojowego zostało ukończone przez rosyjskiego partnera Rheinmetall "Oboronservice AG" po zakazie eksportu - bez brakujących komponentów z Niemiec, ale prawdopodobnie ze znaczną wiedzą specjalistyczną stamtąd – dodaje na koniec gazeta.
Długa tradycja współpracy?
W sierpniu 2023 roku, Business Insider ustalił, że Rheinmetall utrzymywał relacje biznesowe z Aviastok jeszcze długo po aneksji Krymu. Spółka kontynuowała współpracę w ramach umowy z 2018 roku. Według Business Insider, Aviastok jest rosyjską spółką zależną Rheinmetall. Według ówczesnych informacji, umowa między stronami stanowiła, że Aviastok może reprezentować Rheinmetall w zakresie marketingu i sprzedaży tzw. urządzeń do startu naziemnego do grudnia 2021 roku. Dzięki MSU 200 firma Rheinmetall produkuje jedną z najpotężniejszych wyrzutni naziemnych na świecie. Niemiecka firma od dawna sprzedawała go rosyjskiej firmie Aviaistok, która odsprzedaje go w Rosji pod nazwą AIST-6 – informował Business Insider. Wiosną 2022 roku Rheinmetall podjął decyzję o zaprzestaniu wszelkiej współpracy z Rosją.
Niemiecki portal Taz.de z kolei przypomina, że Niemiecka firma MTU miała dostarczyć silniki wysokoprężne do kilku nowych typów okrętów rosyjskiej marynarki wojennej, takich jak korwety typu Gremyachi, które służą od 2020 roku.
Czy Niemcy zrozumiały swój błąd?
Dla wielu osób, to co opublikowały niemieckie media, może być oburzające czy nawet niedopuszczalne. Jednak trzeba mieć na uwadzę ówczesny okres, panował wtedy reset z Rosją na świecie. Oczywiście były pewne sygnały ze strony Rosji, jak słynne przemówienie Putina w Monachium w 2007 roku, przed inwazją na Gruzję. Jednak głos Polski czy pojedynczych osób wobec działań Rosji nie był słyszalny. Wojna na Ukrainie to dobitnie pokazała, za mało było zrozumienia mentalności Rosji, a za dużo patrzenia na Rosję przez biznes.
Wydawało się w ostatnich 3 miesiącach, że Niemcy zrozumiały swoją rolę w konflikcie, ale także znaczenie wojny dla przyszłego bezpieczeństwa Europy. Jednak ostatnie zachowanie kanclerza Scholza, pokazują, że nie. Niemcy nadal boją się wyrazić twarde stanowisko wobec Rosji. Boją się zarówno klęski Rosji, ale także Ukrainy. I stoją w rozkroku. Tę zmianę widać, od słów Macrona w Paryżu, gdzie nie wykluczył wysłania w przyszłości wojsk NATO na Ukrainę. Scholz najwyraźniej się przestraszył tej wizji. I uciął temat prekazania pocisków Taurus Ukrainie, ujawnił tajne informacje o pomocy Wielkiej Brytanii i Francji Ukrainie, a problemu z bezpieczeństwem w samych Niemczech dodał wyciek rozmowy oficerów Luftwaffe na temat pocisków Taurus. Między Berlinem a Paryżem obecnie panuje niezdrowa rywalizacja, kto większej pomocy Ukrainie udzielił. Niemcy szczycą się ogromną kwotą pomocy, a Francja sprzętem, który przekazała.
Obecnie Rheinmetall odgrywa bardzo ważną rolę w pomocy dla Ukrainy. Firma zwiększyła produkcję amunicje, rozwija projekty dla Ukrainy, inwestuje generalnie duże pieniądze. W powstającym dopiero ukraińskim zakładzie produkcyjnym producent amunicji chce co roku produkować sześciocyfrową liczbę pocisków artyleryjskich kalibru 155 milimetrów. Rozbudowie ulegnie także zakład produkcyjny w Dolnej Saksonii ma tam powstać nowa fabryka amunicji. Rheinmetall produkuje już w Unterlüß opancerzone pojazdy gąsienicowe i kołowe oraz systemy rozpoznawcze. Firma jest ewidentnym beneficjentem wojny, co całkowicie nie dziwi, zwłaszcza że to koncern zbrojeniowy. Niemniej Niemcy ciągu zachowują się ostrożnie. Niemieccy politycy muszą zrozumieć, że współpracy i relacji z Rosją nie da się budować. I jeśli Niemcy chcą nadal odgrywać rolę lidera, muszą pokazać swoje stanowcze stanowisko względem Rosji.