Spis treści
- Szczyt w Paryżu i pierwsze informacje
- Polska i Czechy nie przewidują wysłania wojsk na Ukrainę
- Czy NATO wyśle wojska na Ukrainę?
- Ukrainie więcej potrzeba uzbrojenia i amunicji, i wtedy niepodległość obroni
- Poszczególne państwa mogą wysłać swoje wojska?
Wieczór 26 lutego, był dla wielu komentatorów, obserwatorów, a także zwykłych ludzi dniem gorącym, ponieważ pojawiały się wrzutki medialne, sugerujące, że państwa europejskie na poważnie myślą o wysłaniu wojsko NATO (czyli z poszczególnych krajów członkowskich Sojuszu) na Ukrainę. Całe to zamieszanie sprawiło chaos informacyjny. Nic dziwnego, obecnie nasz sąsiad jest w fazie wojny. Wielu ekspertów alarmuje o nadchodzącym niebezpieczeństwie, Rosja cały czas pręży muskuły. Można od tego wszystkiego naprawdę zacząć się bać. Ale wpierw uporządkujmy fakty.
Szczyt w Paryżu i pierwsze informacje
26 lutego premier Słowacji Robert Fico przed szczytem w Pałacu Elizejskim w Paryżu poinformował, że wyklucza udział słowackich żołnierzy w konflikcie na Ukrainie. Po posiedzeniu rządu słowaccy politycy sugerowali, że poniedziałkowy (26 lutego) szczyt w Paryżu może dotyczyć możliwości wysyłania żołnierzy w ramach bilateralnych umów z Kijowem. Według Ficy negocjacje w Paryżu będą miały charakter rozmów ostatniej szansy oraz będą dotyczyć: „nowej jakości, nowego zakresu wsparcia dla Ukrainy w nadchodzącym okresie”.
Przewodniczący współrządzącej partii Głos Socjaldemokracja (Hlas SD) i jednocześnie przewodniczący parlamentu Peter Pellegrini po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Państwa, którą premier zwołał przed posiedzeniem gabinetu, stwierdził, że jednym z tematów rozmów w Paryżu ma być możliwość wysłania przez poszczególne kraje swoich wojsk na Ukrainę wraz ze sprzętem wojskowym, na mocy umów dwustronnych, a nie w ramach NATO. Według Pellegriniego, stanowisko rządu będzie jednoznaczne - że Słowacja nie wyśle swoich wojsk na Ukrainę.
Następnie oliwy do ognia dodał francuski prezydent Emmanuel Macrona po spotkaniu w Paryżu, który powiedział: „Nie ma dzisiaj konsensusu, by wysłać w sposób oficjalny i otwarty wojska lądowe do Ukrainy, ale w przyszłości niczego nie można wykluczyć. Zrobimy wszystko, co trzeba, by Rosja nie mogła wygrać tej wojny”. Dodając jednak, że: „Na tym etapie nie ma zgody na wysłanie wojsk na Ukrainę” - mówił Macron.
„Wiele osób, które dzisiaj mówią „Nigdy, nigdy”, to ci sami, którzy dwa lata temu mówili "nigdy czołgi, nigdy samoloty, nigdy rakiety dalekiego zasięgu" - stwierdził prezydent Francji, którego cytuje Agencja Reutera. „Z pokorą zauważmy, że często spóźnialiśmy się od sześciu do dwunastu miesięcy. Taki był cel dzisiejszej wieczornej dyskusji: wszystko jest możliwe, jeśli okaże się użyteczne” - powiedział, dodając, że „Europa nie powinna zależeć od Stanów Zjednoczonych w walce na Ukrainie”. „Pokonanie Rosji jest niezbędne dla bezpieczeństwa i stabilności Europy. (...) Bez wątpienia znajdujemy się w momencie, w którym wszyscy musimy zacząć działać” - stwierdził Emmanuel Macron.
Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył ponadto, że zostanie stworzona koalicja państw sojuszniczych w celu dostarczenia Ukrainie pocisków rakietowych średniego i dalekiego zasięgu.
Prezydent Andrzej Duda również odniósł się do słów prezydenta Francji mówiąc: „Najbardziej żarliwa dyskusja toczyła się wokół kwestii wysłania żołnierzy na Ukrainę i tutaj też nie było absolutnie porozumienia” - powiedział na konferencji po spotkaniu w Pałacu Elizejskim prezydent. „Te zdania są różne” - dodał. Dwukrotnie podkreślił, że „absolutnie takich decyzji nie ma”. „Nie było entuzjazmu” - dodał, dopytywany przez dziennikarzy.
Po spotkaniu w Paryżu, premier Słowacji dodał, że w czasie spotkania panowała prowojenna atmosfera. Według premiera w trakcie spotkania nie padło ani jedno słowo o pokoju, czego jak podkreślił osobiście, bardzo żałuje. „Mogę potwierdzić, że są kraje, które są gotowe wysłać własne wojska na Ukrainę, są kraje, które mówią „nigdy”. Słowacja jest jednym z nich” – powiedział w opublikowanym nagraniu Fico.
Biały Dom, w odpowiedzi na pytanie agencji Reutera zapewnił, że USA nie zamierzają wysyłać żołnierzy na Ukrainę i że nie ma planów, by wysłać na Ukrainę żołnierzy NATO.
Mark Rutte, premier Holandii, faworyt w wyścigu do stanowiska kolejnego sekretarza generalnego NATO podkreślił, iż kwestia wysłania żołnierzy na Ukrainę nie była najważniejszym tematem poniedziałkowych rozmów.
Polska i Czechy nie przewidują wysłania wojsk na Ukrainę
We wtorek 27 lutego premier Donald Tusk przebywa z wizytą w Republice Czeskiej; spotkał się m.in. z premierem Czech, w czasie którego obydwaj politycy wydali oświadczenie na temat tych pogłosek medialnych.
"My nie bierzemy pod uwagę wysyłania naszych żołnierzy na Ukrainę. Wydaje mi się, że powinniśmy rozwijać sposoby współpracy, które zaczęliśmy realizować po agresji rosyjskiej. Musimy pomagać Ukrainie bronić się przed agresją rosyjską tak, żeby cele reżimu Władimira Putina nie zostały zrealizowane. To bardzo istotne dla całej Europy, dla całej konstrukcji struktury bezpieczeństwa w globalnej skali, dla całego świata" - powiedział Fiala na wspólnej konferencji prasowej obu premierów.
Ocenił, że "musimy szukać sposobów na to, żeby Ukraina wygrała, odniosła sukces, dlatego musimy wspierać Ukrainę pod każdym, względem - militarnym, humanitarnym, finansowym".
"Mamy tu wspólne stanowisko, a mówią tu o tym premierzy krajów, które zaangażowały się bardzo, o wiele bardziej, niż większość państw, w pomoc Ukrainie w jej wysiłku zbrojnym. Uważam, że nie powinniśmy dzisiaj spekulować o przyszłości, czy zdarzą się takie okoliczności, które zmienią to stanowisko, dzisiaj powinniśmy skoncentrować się tak, jak to robi rząd polski, czy rząd czeski, żeby maksymalnie wesprzeć Ukrainę w jej wysiłku zbrojnym" - wskazał Tusk.
"Gdyby wszystkie państwa Unii Europejskiej zaangażowały się w pomoc Ukrainie, tak, jak to robi Polska czy Czechy, to być może nie byłoby w ogóle potrzeby dyskutowania o innych formach wsparcia Ukrainy" - podkreślił.
Polecany artykuł:
Czy NATO wyśle wojska na Ukrainę?
Nie, w obecnej sytuacji NATO (jako zbiorowość) nie wyśle swoich wojsk na Ukrainę. Po pierwsze, dlatego co należy podkreślać do znudzenia, NATO jest sojuszem obronnym i nie uczestniczy bezpośrednio w wojnie na Ukrainie, ponieważ Ukraina nie jest członkiem NATO. Ktoś teraz może powiedzieć, no ale państwa NATO angażują się w pomoc dla Ukrainy, wysyłają czołgi, artylerię, samoloty jak F-16, i całą masę uzbrojenia i amunicji. Zgadza się, ale robią to wszystko zgodnie z prawem międzynarodowym i dostosowują się do sytuacji, ponieważ Rosja także złamała prawo międzynarodowe, atakują niepodległe państwo.
Po drugie, na zaangażowanie się państw krajów członkowskich w ten konflikt musiałyby wyrazić zgodę państwa Sojuszu. A w tym momencie o tym ma mowy. Słowacja już zapowiedziała, że tego nie zrobi. Grecja również tego nie zrobi, jak zapowiedziała, a także Polska i Czechy. Zapewne Węgry także wydadzą takie oświadczenie, znając stanowisko Węgier do wojny i Rosji. Niemcy z kolei oficjalnie zapowiedziały, że nie wyślą pocisków Taurus, ponieważ według kanclerza Scholza oznaczałoby to wejście Niemiec jako strony konfliktu. Nie mówiąc o naturze pacyfistycznej samych Niemców, którzy się nie zgodzą na wysłanie Bundeswery w taki konflikt. W kolejnych godzinach i dniach zapewne pojawią się także kolejne deklarację o tym, że wojska poszczególnych krajów nie zostaną wysłane na Ukrainę.
Po trzecie przygotowanie krajów NATO do wojny. Od miesięcy pojawiają się informacje zarówno ze strony szefów rządów, ministrów obrony i ekspertów, że Europa nie jest przygotowana na konflikt. Przemysł zbrojeniowy dopiero się rozkręca ociężale. Wiele państw oddało większość swoich zapasów amunicji, a także uzbrojenia Ukrainie jak np. Polska, więc czym te kraje chcą walczyć? Kondycja wielu armii jest zła, dopiero 11 krajów, a w tym roku może nawet 18 będzie wydawać 2% PKB na obronę, więc jak można myśleć w obecnej sytuacji o tym, że wojska NATO zostaną wysłane na Ukrainę, czy nawet poszczególnych krajów. Państwa NATO nie są przygotowane obecnie na konflikt.
Po czwarte, opinia publiczna. Europa to nie Rosja, tutaj nie da się ogłosić częściowej mobilizacji i wysłać młodych ludzie na front bez głosu protestu. Polityk, który podejmie taką decyzję, będzie ryzykował utratę mandatu społecznego i przegranie w najbliższych wyborach. Nie mówią o fali protestu, która się przetoczy przez państwo. Musimy pamiętać, że póki interesy jakiegoś państwa nie zostaną naruszone, lub jakieś państwo nie zostanie zaatakowane, lub nie zginą obywatele, jak to było np. przy 11 września w czasie ataku na wieże World Trade Center, ataku na brytyjski statek pasażerskiego „Lusitania”, ze 128 obywatelami Stanów Zjednoczonych na pokładzie, w maju 1915 r. czy ataku na Pearl Harbor, to opinia publiczna, społeczeństw nie będzie chętne do tego, by wojska zostały zaangażowane w jakiś konflikt.
Europejczycy dziś nie wierzą w zwycięstwo Ukrainy, jedynie 10% wierzy, to pokazuje, w jakim nastroju jest Europa. Pojawia się coraz więcej głosów, by zająć się problemami trawiącymi Europę, a nie wojną. Więc w obecnej chwili możemy to wykluczyć, jeśli sytuacja się nie pogorszy i Rosja nie użyje np. broni atomowej albo nie zostanie zaatakowany jakiś członek NATO, to państwa Paktu Północnoatlantyckiego nie zaangażują swoich wojsk, chyba że pojedynczo, ale będzie to zależało od dwustronnych umów między Ukrainą, a poszczególnymi państwami.
Ukrainie więcej potrzeba uzbrojenia i amunicji, i wtedy niepodległość obroni
Ta cała dyskusja na temat potencjalnego wysłania wojsk z krajów NATO, to może być także pokazanie Rosji, że kraje NATO są gotowe w razie czego bronić Ukrainy, bardzo długo i można sądzić, że jest to sygnał dla Moskwy, „nie przekraczajcie granicy, bo jesteśmy gotowi”. Więc jest to kolejny etap wojny psychologicznej czy informacyjnej między Zachodem a Wchodem.
Nie zapominajmy także o tym, że Ukrainie bardziej potrzebne jest uzbrojenie i amunicja, wojska krajów natowskich nie są w tym wszystkim potrzebne w obecnej chwili. Ukraina przy odpowiednim wsparciu jest w stanie wygrać z Rosją, ale jest potrzebne ciągłe wsparcie ze strony Zachodu. Konieczne jest zapewnienie Ukrainie amunicji artyleryjskiej, której tak brakuj obecnie, kolejnych czołgów nawet tych nowoczesnych jak Leopard czy Abrams, a nie tylko poradzieckich, kolejne samoloty F-16, więcej pocisków dalekiego zasięgu jak ATACMS oraz jakże symboliczne pociski Taurus, oraz systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe. Jeśli Zachód to zapewni Ukrainie, nie będzie konieczne angażowanie się bezpośrednie czy nawet myślenie o tym. Wystarczy dać Ukrainie to, co konieczne do wyparcia Rosji z zajętych terenów i wtedy rozpoczęcie rozmów pokojowych, by zakończyć konflikt.
Poszczególne państwa mogą wysłać swoje wojska?
Ale czy to oznacza, że temat wysłania wojsk z krajów NATO można zamknąć? I tak i nie, poszczególne państwa w przyszłości mogą się zdecydować na większe zaangażowanie w pomoc Ukrainie, można więc sądzić, że debata na ten temat w Paryżu miała na celu sondowanie opinii i reakcji nie tylko szefów rządów, ale także opinii publicznej. Bo jak mówił słowacki premier, Robert Fico: „ograniczę się do powiedzenia, że tezy (przygotowane na spotkanie w Paryżu) zakładają, iż pewna liczba państw NATO i UE rozważa wysłanie żołnierzy na Ukrainę na podstawie dwustronnych umów”. Można także domniemywać, że omówienie tego pomysłu miało na celu, bardziej zmotywować poszczególne państwa by bardziej się zaangażowały w pomoc, ponieważ nic tak nie motywuje do nowych pomysłów jak pomóc Ukrainie jak ryzyko, że państwa będą musiały zaangażować swoje wojska, bo istnieje coraz poważniejsze ryzyko eskalacji ze strony Rosji.
Ale wracają, w ostatnim czasie wiele państw podpisało z Ukrainą dwustronne porozumienia o współpracy w zakresie bezpieczeństwa w tym Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Dania oraz Kanada. Państwa te zaczęły takie umowy podpisywać po deklaracji państw G7 z lipca 2023 roku, w których obiecano długoterminowe wsparcie militarne oraz jego możliwego zwiększenia w przypadku wznowienia rosyjskiej agresji. W tych umowach kładzie się główny nacisk na wzmocnienie ukraińskich systemów obrony powietrznej, artylerii, zdolności do uderzeń z dalszych odległości, wojsk pancernych i zmechanizowanych oraz lotnictwa bojowego. Umowy podkreślają też gotowość wsparcia ukraińskiego przemysłu obronnego, aby Ukraina mogła produkować jak najwięcej uzbrojenia na własnym terytorium. Wielu ekspertów sądzi, że miało to być takie „pocieszenie” dla Ukrainy przed tym, gdy mówiło się, że nie ma w obecnej chwili sans na wejście Ukrainy do NATO w czasie wojny.
Jak możemy przeczytać w analizie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych pt: „Dwustronne umowy o bezpieczeństwie z Ukrainą - szanse i wyzwania” autorstwa Wojciecha Lornza: „wszystkie umowy zawierają podobną klauzulę na wypadek wznowienia przez Rosję agresji w przyszłości. W ciągu 24 godzin od inwazji Ukraina będzie mogła skorzystać ze specjalnego mechanizmu konsultacji. Ma otrzymać dodatkowe wsparcie w sprzęcie i uzbrojeniu, a na Rosję mają być nałożone kolejne sankcje i inne koszty (…) Umowy francuska i brytyjska precyzują, że chodzi o tzw. aktywne odstraszanie. Oba państwa umieściły na liście priorytetów zdolności do uderzeń z dalszej odległości i rozwój lotnictwa bojowego. Świadczy to, że zakładają możliwość atakowania celów głęboko na tyłach wroga (…) Umowa z Niemcami (…) nie wspomina o aktywnym odstraszaniu i nie uwzględnia na liście priorytetów zdolności do uderzeń z dużej odległości. Podkreśla natomiast, że przekazywane uzbrojenie musi być wykorzystywane zgodnie z prawem międzynarodowym, co może wskazywać na obawy związane z atakowaniem celów cywilnych oraz terytorium Rosji”.
Możemy więc sądzić, że Francja czy Wielka Brytania (oraz inne państwa jeśli podobne umowy podpiszą) w przyszłości będą mogły w jakiś sposób bardziej zaangażować się w pomoc Ukrainie, pomagając jej bardziej niż dotychczas, jak było wspomniane przez dodatkowe wsparcie w sprzęcie i uzbrojeniu, zdolności do uderzeń z dalszej odległości i poprzez rozwój lotnictwa bojowego. Jednak pamiętajmy, również jak zwraca uwagę autor, że „umowy nie podlegają ratyfikacji i można je wypowiedzieć z terminem sześciu miesięcy, co umożliwia wycofanie się z nich po zmianie rządu. Nie określają też wielkości pomocy po 2024 r.” Także jeśli w tych krajach dojdą inne siły polityczne, mogą po prostu z tych umów zrezygnować albo ograniczyć się do minimum wsparcia.
Podsumowując, nie należy wpadać w panikę jeśli chodzi o to, co się wydarzyło 26 lutego i tych medialnych doniesień, które są podgrzewane przez trolle czy boty. To wszystko ma na celu wywołanie chaosu informacyjnego i zniechęcenie Zachodu do pomocy Ukrainie. Sojusz jako całość nie zaangażuje się w wysłanie wojsko na Ukrainę w obecnej sytuacji. Nie można wykluczyć scenariusza, że poszczególne państwa z NATO czy UE w przyszłości w jakiś sposób bardziej się zaangażują w pomoc dla Ukrainy w różnej formie, to będzie zależało od dwustronnych umów. Polska ze względu na odbudowywanie swoich zdolności militarnych i to, jak spolaryzowane mamy społeczeństwo, raczej także nie zaangażuje się w wysłanie Wojska Polskiego na Ukrainę. Polskie władze będą zapewne dalej lobbować za tym, by wspierać Ukrainę wszelkim uzbrojeniem, i budować koalicję państw zaangażowanych w przekazywanie wszelkiego sprzętu, może czasem nawet kosztem własnych sił zbrojnych. Bo lepiej, żeby to uzbrojenie walczyło na Ukrainie i odparło rosyjskiego agresora, niż gdyby w przyszłości miało zostać użyte w realnej wojnie NATO-Rosja.
PM/PAP
Listen on Spreaker.