Koniec zjednoczonej Europy? Narasta rywalizacja między Francją a Niemcami i to w cieniu wojny

2024-02-29 12:44

Kiedy Ukraina obecnie oszczędza amunicję i próbuje odpierać rosyjskie ataki, Niemcy i Francja zaczynają między sobą rywalizować. Francja zaczyna być jastrzębiem twardej polityki wobec Rosji i wsparcia dla Ukrainy. Niemcy natomiast, które do tej pory szczyciły się podkreślaniem swojego wsparcia dla Ukrainy, zaczynają tonować swój ton i za wszelką cenę unikać bezpośredniej konfrontacji z Rosją. Berlin nawet, by dolać oliwy do ogania, postanowił ujawnić informację, że brytyjscy żołnierze wspierają siły ukraińskie wystrzeliwujące pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow. Kto z tej rywalizacji wyjdzie zwycięsko? Czy ta rywalizacja między mocarstwami europejskimi pomoże Ukrainie, czy może doprowadzi do większych problemów? Wiele pytań zaczyna powstawać, to nie pomoże na pewno Europie z zagrożeniem z Rosji.

Macron i Scholz

i

Autor: AP Photo/Ebrahim Noroozi; Shutterstock

Spis treści

  1. Francja i Niemcy kiedyś razem teraz osobno?
  2. Niemcy na złość ujawniają tajemnicę o brytyjskich żołnierzach na Ukrainie
  3. Macron może nie mieć poparcia społecznego co do swoich pomysłów

Niewątpliwe ostatnie słowa prezydenta Francji E. Macrona wypowiedziane w Paryżu, czyli „zrobimy wszystko”, aby Rosja nie wygrała wojny na Ukrainie, a to jego zdaniem oznacza, że „nie można wykluczyć” nawet wysłania wojska, wywołały dość duże emocje wśród europejskich polityków. Pokazały także gotowość Paryża do działania względem Rosji i pomocy dla walczącej Ukrainy. Oczywiście interpretowanie słów Macrona można odbierać różnie, tutaj warto się zapoznać z analizą Marka Budzisza dla Portalu Obronnego. Co ciekawe według „Le Monde” pomysł wysłania żołnierzy NATO na Ukrainę był omawiany m.in. z USA i Niemcami, a Zachodni wojskowi mieliby odciążać Ukrainę w rozminowaniu, patrolować granicę, szkolić rekrutów, etc. Macron miał przekonywać, że samo wysyłanie pieniędzy i broni to za mało.

Jednak to, co się ujawniło w tym tygodniu to „dwa obozy”, powstały dwa rywalizujące mocarstwa europejskie, czyli Francja i Niemcy, które do tej pory wydawało się, były zjednoczone i zgodne w wielu kwestiach. Jednak polityka rządzi się swoimi prawami. Widmo, opuszczenia przez USA Europy oraz agresywna Rosja coraz bardziej nie dają spać europejskim polityką. Dlatego trzeba myśleć o przyszłości. Po tym jak w USA nadal nie przegłosowano pakietu wsparcia dla Ukrainy, pomoc dla Kijowa spoczywa w rękach Europy, która nie jest ani na tyle silna, ani zjednoczona, by sprostać temu wymaganiu. Jednak trzeba coś z wojną na Ukrainie zrobić i teraz Francja i Niemcy pokazują dwa stanowiska.

Francja i Niemcy kiedyś razem teraz osobno?

Jak zauważył niemiecki Spiegel (oczywiście patrząc z perspektywy niemieckiej), spotkanie we Francji mające na celu skorygowanie dalszej pomocy dla Ukrainy w rocznicę dwóch lat wojny, miało być idealnym momentem, by wysłać sygnał europejskiej jedności, by Europejczycy mogli pokazać, że zdecydowanie stoją po stronie Ukraińców, ale nie wykorzystali tej okazji, bo jak napisał niemiecka gazeta: „zamiast tego pokazali całemu światu, że nie są w stanie sprostać tej historycznej chwili. Ponieważ działają przeciwko sobie, zamiast ze sobą. Epokowa porażka, za którą odpowiedzialni są przede wszystkim dwaj mężczyźni: prezydent Francji Macron i kanclerz federalny Olaf Scholz" - kontynuuje magazyn.

Jak pisze dalej niemiecka gazeta: „obaj lubią prezentować się jako siła napędowa Europy, ale przez próżność i rywalizację nie widzą szkód, jakie jej wyrządzają; stosunki niemiecko-francuskie są w rozsypce, a wszystko to dzieje się na kilka miesięcy przed wyborami europejskimi, które może wygrać skrajna prawica” - zaznacza "Spiegel".

Z kolei Politico w tekście „Scholz and Macron feud over arms for Ukraine” zauważa, że „od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę na pełną skalę polityka niemiecka kieruje się jedną naczelną zasadą: za wszelką cenę unikać bezpośredniej konfrontacji z Rosją. Jednak po poniedziałkowym szczycie europejskich przywódców w Paryżu francuski prezydent Emmanuel Macron odrzucił ostrożność w niemieckim stylu. Wypowiedzi te kontrastowały z wypowiedzią kanclerza Olafa Scholza, który na krótko przed wyjazdem na szczyt w Paryżu przedstawił odwrotną tezę, ostrzegając przed niebezpieczeństwami reakcji Rosji, gdyby jego rząd wysłał na Ukrainę niemieckie pociski dalekiego zasięgu Taurus”.

Według niemieckiego Spigla: „zarówno Scholz, jak i Macron zdają sobie sprawę z tego, że sytuacja Ukrainy jest coraz trudniejsza, a brak kontynuacji pomocy USA tworzy pustkę, której Europejczycy nie są w stanie wypełnić”. Jak dodaje, Scholz wyciągnął z tego wniosek, aby "publicznie i wielokrotnie wzywać Europejczyków do zapewnienia Kijowowi większej pomocy wojskowej - zawsze w połączeniu z faktem, że Niemcy są drugim co do wielkości darczyńcą po USA. Kanclerz lubi rolę kujona, który wskazuje palcem na innych".

Według "Spiegla" Paryż, biorąc pod uwagę swoje możliwości, mógł zrobić więcej, a Scholz mógł nad tym pracować, prowadząc dyskretną zakulisową dyplomację. Niemiecki kanclerz postanowił jednak postawić sąsiada pod pręgierzem, a Macron przeciwstawił się bucie Scholza na swój własny sposób: "wielkimi słowami i śmiałymi pomysłami, które nie są poparte czynami" - konstatuje tygodnik.

Politico także zauważa, że obecnie panuje spór między Scholzem a Macronem w sprawie pomocy wojskowej dla Ukrainy, który przekształca się w coś w rodzaju otwartego sporu. Według portalu, niemieccy urzędnicy narzekają, że chociaż Macron jest skłonny do ostrych rozmów w sprawie Ukrainy, to nie podjął wystarczających działań w porównaniu z działaniami Berlina. Jak zauważa dalej portal „po poniedziałkowym szczycie w Paryżu Macron wydawał się ścigać Scholza za historyczne wahania Niemiec, jeśli chodzi o wysyłanie broni na Ukrainę.

Obydwa kraje zaczynają sobie wypominać pomoc dla Ukrainy, kto dał więcej. Berlin podkreśla, że zapewnił wsparcie dla Ukrainy na poziomie 17,7 miliarda euro, z kolei Francja miała pomóc w kwocie 640 milionami euro pomocy wojskowej. Francuscy urzędnicy odpowiadają na te zarzuty tym, że dostarczają broń, która naprawdę ma znaczenie – i robią to z mniejszym wahaniem niż Niemcy. Koronnym tutaj przykładem jest wysłanie pocisków manewrujących SCALP przez Francję. Pociski te są porównywalne z Taurusem, chociaż uważa się, że niemiecki pocisk manewrujący ma większy zasięg i głowicę bojową, dzięki czemu są przydatne przeciwko celom takim jak most Kerczeński łączący Rosję z okupowanym Krymem. A Belin przed szczytem w Paryżu uciął wszelką dyskusję na temat przekazania pocisków Taurus, argumentując to tym, że dostawy pocisków Taurus wymagałyby bezpośredniego zaangażowania żołnierzy niemieckich na ziemi w zaprogramowanie pocisków, a Berlin chce tego uniknąć.

Niemcy na złość ujawniają tajemnicę o brytyjskich żołnierzach na Ukrainie

Najwidoczniej bojowa retoryka Francji, ale także Wielkiej Brytanii, które zdecydowały się pomóc Ukrainie pociskami SCALP oraz Storm Shadows, a Niemcy odmówiły swoich pocisków Taurusów, doprowadziła do tego, że Niemcy postanowiły te wojenne groźby i niebezpieczeństwo, jakie z tego wynika ukrócić, „odmrażając sobie jednocześnie uszy”, doprowadzając do wewnętrznej wojny. Bowiem to kanclerz Olaf Scholz ujawnił, co było do tej pory najprawdopodobniej tajemnicą informacje, że brytyjscy żołnierze wspierają siły ukraińskie wystrzelające pociski dalekiego zasięgu Storm Shadow i są na terenie Ukrainy - jak przekazał portal Telegraph.  Jak powiedział kanclerz: "To broń [przyp.red. Taurus] bardzo dalekiego zasięgu. Tego, co Brytyjczycy i Francuzi robią w celu kontrolowania lotu rakiet do celu, nie można zrobić w Niemczech. I każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z tym systemem, wie o tym. Dodał, że jest "zaniepokojony brakiem równowagi" pomiędzy tym, czego naprawdę potrzebuje Kijów, a dyskusjami na temat dostaw pocisków Taurus.

Jak można było się spodziewać, wywołało to oburzenie ze strony brytyjskiej, gdzie powiedziano, że jest to nieodpowiedzialne i zagraża bezpieczeństwu brytyjskich żołnierzy. Tobias Ellwood, były przewodniczący Komisji Obrony Izby Gmin, stwierdził, że kanclerz dopuścił się "rażącego nadużycia informacji wywiadowczych". "Chce odwrócić uwagę od niechęci Niemiec do uzbrojenia Ukrainy we własny system rakietowy dalekiego zasięgu. Rosja bez wątpienia wykorzysta to – ocenia.

Scholz został również skrytykowany przez niemieckich posłów opozycji. "Oświadczenie kanclerz dotyczące rzekomego zaangażowania Francji i Wielkiej Brytanii w obsługę pocisków manewrujących dalekiego zasięgu używanych na Ukrainie jest całkowicie nieodpowiedzialne" - powiedział Norbert Rottgen, poseł z byłej partii rządzącej Angeli Merkel, CDU. Kanclerz Scholz tymi słowami dał dodatkowo do zrozumienia, że francuscy żołnierze również mogą być na terenie Ukrainy i pomagają w wystrzeliwaniu pocisków SCALP.

Niewątpliwie słowa Scholza wywołały burze, ale także pokazały nieodpowiedzialności kanclerza, który ujawnił bardzo wrażliwe dane, co Ukrainie nie pomoże, a da Rosji argument, że Zachód wykorzystuje Ukrainę jako pole rywalizacji z Rosją. Najprawdopodobniej doprowadzi to do bardzo dużego napięcia między państwami, które pomagają Ukrainie w sposób dyskretny. Nie mówiąc o tym, że może się zmniejszyć zaangażowanie wielu krajów w pomoc w obawie, że coś zostanie ujawnione. Niemcy swoją postawą obecnie tak naprawdę działają na korzyść Rosji, nie można wykluczyć scenariusza, że obecnie Berlin będzie bardzo mocno naciskał zarówno na Rosję, ale także Ukrainę, by doszło do porozumienia pokojowego, byle tylko nie doprowadzić do eskalacji w wojnie. Prawdopodobny jest także scenariusz, że Niemcy, które tak mocno szczyciły się przekazywaną pomocą dla Ukrainy, będą wszelkie pomysły Francji i Wielkiej Brytanii co do większej pomocy torpedować w obawie, że właśnie wywoła to niebezpieczeństwo według Berlina.

Macron może nie mieć poparcia społecznego co do swoich pomysłów

Jest jednak jeszcze jeden niekorzystny scenariusz dla Ukrainy, a mianowicie jak można było się spodziewać, ta jakże ostra retoryka prezydenta Francji w czasie spotkania z przywódcami krajów europejskich spotykała się z krytyką całego spektrum politycznego we Francji za to, że nie wyklucza zachodniej obecności wojskowej na Ukrainie. Jak zauważa Politico, największym wyzwaniem dla Macrona jest to, że jego ambicje wydają się niezsynchronizowane z dominującym francuskim nastrojem wobec Ukrainy, ponieważ wszystkie francuskie siły opozycyjne wyraziły sprzeciw wobec stanowiska Macrona. Nie tylko Marine Le Pen ze skrajnej prawicy skrytykowała jego pomysł, ale także takie siły polityczne jak Partia Socjalistyczna i konserwatywne Les Républicains.

Jak zauważa portal: „są to argumenty, które silnie rezonują z wyborcami we Francji - w czasie, gdy centrowo-liberalna partia Macrona ma znacznie niższe wyniki niż skrajna lewica i skrajna prawica przed czerwcowymi wyborami europejskimi”. Rosja nie jest postrzegana jako bezpośrednie zagrożenie dla Francji, jak zauważa portal. Co prawda 58 procent Francuzów ma pozytywne zdanie o Ukrainie, to według danych instytutu sondażowego IFOP jest to spadek o 24 punkty procentowe od wybuchu wojny. Co ważne odnotowania, tylko 50 procent popiera uzbrojenie Ukrainy - nie mówiąc już o walce o nią - co stanowi spadek o 15 punktów procentowych w porównaniu z początkiem walk w 2022 roku.

Obserwując to wszystko, można dojść do wniosku, co słusznie zauważył Spigel, że „Europa nie powinna być zaskoczona, jeśli nie będzie traktowana poważnie jako potęga geopolityczna, przede wszystkim jednak cierpią mieszkańcy Ukrainy”. W obecnej sytuacji najwięcej zyskuje Rosja, dla której spór w Europie oraz w USA co do pomocy jest na jej korzyść. Bo Rosja ma jeszcze czas, stać ją na spokojnie 2-3 lata wojny, będzie to kosztowne, ale przeżyje. W gorszej sytuacji jest Ukraina, która nie posiada rezerw pieniężnych czy surowców jak Rosja i przede wszystkim nie ma rezerw uzbrojenia, czy amunicji. Porażka Ukrainy, będzie dla Europy poważnym kłopotem w długookresowej perspektywie, jednak mało kto zdaje sobie obecnie z tego sprawę. Niemcy, nie chcą zarówno porażki Ukrainy jak i Niemiec. Francja natomiast z ogromnymi ambicjami, by odgrywać przodującą rolę bezpieczeństwa w Europie, chce za porażkę w Afryce, którą zadała jej Rosja iść na zwarcie z Moskwą. W tym wszystkim jednak brakuje myślenia perspektywicznego.

Sonda
Czy spór między Francją a Niemcami odbije się niekorzystnie na Ukrainie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki