• Dywersja na kolei była dziełem profesjonalnie przeszkolonych sprawców.
• Śledztwo jest intensywne, są kolejne zatrzymania, a służby współpracują z partnerami z Zachodu.
• Zamach wskazuje na nową jakość zagrożenia.
• Marek Biernacki apeluje o uszczelnienie granic i lepszy przepływ informacji o osobach ściganych.
• Poseł proponuje utworzenie „polskiej Blackwater” – agencji ochrony złożonej z b. żołnierzy i funkcjonariuszy wykonujących rządowe zlecenia.
Zamachowcy nie działali sami, ktoś im pomagał
W komisji ds. służb specjalnych zasiadają: przewodniczący: Kazimierz Plocke (PO), jego zastępcy: Zbigniew Konwiński (KO) i Krzysztof Tuduj (Konfederacja) oraz członkowie: Waldemar Andzel (PiS), Mirosław Suchoń (Polska2050), marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica) i wspomniany Marek Biernacki (PSL). Posiedzenie komisji było niejawne.
Poseł Biernacki uchylił nieco rąbka sprawy, o czym powiadomiła w depeszy PAP. Śledztwo jest prowadzone szeroko, intensywnie, a służby zabezpieczyły cały teren i gromadzą materiał dowodowy. Wiadomo, że chodzi o dwie osoby, o których wspominał premier, a z ustaleń wynika, że obie były profesjonalnie przeszkolone. Jedna z nich ma nawet zaoczne skazanie za wcześniejszy zamach. To nie są ludzie „złapani z internetu” i douczeni na Telegramie, jak bywało wcześniej - podkreślił Marek Biernacki.
Co ważne – zamachowcy nie działali sami. Ktoś im pomagał. I to prawdopodobnie tłumaczy falę środowych zatrzymań. Jak ujawnił poseł Biernacki: jest ich już kilku, a śledczy korzystają ze „wszystkich metod”. Służby prowadzą też szeroką współpracę z partnerami z Zachodu.
Na tle dotychczasowych prowokacji obecna ma zupełnie inny, nowy wymiar. Wcześniej dywersja polegała na wykorzystywaniu ludzi zrekrutowanych „chałupniczo” – przez komunikatory, przez anonimowe instrukcje. Sobotniej dywersji, zdaniem posła, dopuścił się profesjonalny zespół. Był przygotowany do wykonania zadania. To kolejny sygnał, że Polska staje się frontem działań hybrydowych, które przestają prowadzić amatorzy.
Poseł Biernacki sugeruje konieczność uszczelnienia granic. O ile można zrozumieć, że Ukraina jest w warunkach wojny i nie wszystko funkcjonuje tam jak w czasie pokoju, o tyle polskie służby – jak podkreśla – muszą wiedzieć, kto jest ścigany i z jakiego powodu.
Jak zadbać o bezpieczeństwo polskich placówek dyplomatycznych?
Komisja zajmowała się także bezpieczeństwem polskich placówek dyplomatycznych. MSZ oraz służby wyjaśniły, jakie działania kontrwywiadowcze są prowadzone, a politycy dyskutowali o tym, jak chronieni są ambasadorowie i pracownicy, szczególnie w bardziej wymagających lokalizacjach.
I tu pojawił się szerszy problem: po likwidacji BOR i zastąpieniu go cywilną jednostką MSZ, ochrona placówek utraciła możliwość stosowania środków przymusu. W praktyce oznacza to, że ludzi wysyłanych do krajów o podwyższonym ryzyku chronią osoby… pozbawione narzędzi, które w takich sytuacjach są podstawą pracy.
Stąd propozycja, przedstawiona PAP przez posła Biernackiego. Osobista, jak sam zaznacza, ale w obecnych realiach brzmiąca zaskakująco pragmatycznie.
Skoro nie ma powrotu do wykorzystania dla ochrony placówek dplomatycznych Służby Ochrony Państwa, to może warto wykorzystać potencjał emerytowanych żołnierzy i funkcjonariuszy mających realne doświadczenie? Poseł idzie jeszcze dalej: może przy państwie powinny działać państwowo-kontraktowe agencje ochrony? Wzorowanej na amerykańskiej Blackwater (obecnie działającej jako Constellis) jednostek prywatnych, ale działające wyłącznie na zlecenie rządu. Takich, które działałyby profesjonalne, były dyspozycyjne i mogły chronić placówki dyplomatyczne RP również za granicą.
Niezależnie od tego, czy pomysł zyska polityczną aprobatę, jego wymowa jest wyrazista. Należy założyć, że i placówki dyplomatyczne mogą stać się celem dywersji. Zatem Polska musi wzmocnić ich ochronę. Powinna przygotować się na to, że nowoczesna dywersja nie będzie wyglądać jak amatorska prowokacja w wykonaniu osobników skrzykniętych i szkolnych via komunikator Telegram. Trzeba być przygotowanym na to, że takie (hipotetyczne oby) operacje będą wykonana przez realizatorów wyszkolonych co najmniej na poziomie parawojskowym...
Kilka zdań komentarza
Pomysł posła Biernackiego – zna się na rzeczy, bo w rządzie Jerzego Buzka był ministrem spraw wewnętrznych i administracji – jest godny rozpatrzenia. Co tam godny! Musi stać się przedmiotem debaty czy innej analizy.
Amerykańskie prywatne przedsiębiorstwo wojskowe Constellis nie jest obecne wyłącznie tam, gdzie toczą się działania bojowe. W ofercie ma także ochronę osób (w tym VIP-ów), obiektów państwowych i infrastruktury krytycznej…
Jest więc z czego i kogo brać wzór. Zakładając, że koncepcja Biernackiego zyskałaby poparcie wszystkich sił politycznych w Polsce (aklamacja byłaby mile widziana), to zastanawiam się, ile wody Wisłą musiałoby spłynąć, by została zmaterializowana. Takie inicjatywy powinny mieć priorytet i szybką ścieżkę realizacji, by nie rozbijać się o biurokratyczne przeszkody!