Dwie wizje Niemiec. Debata Scholz – Merz

2025-02-10 11:34

9 lutego w Niemczech odbyła się pierwsza telewizyjna debata między głównym rywalami do fotela kanclerza, urzędującym Olafem Scholzem z SPD i kandydatem CDU/CSU Friedrichem Merzem. Jak to bywa w polityce, każde z niemieckich mediów rożnie oceniło występ obu kandydatów, a obaj kandydaci czują się zwycięzcami. Jednak najważniejsze pytanie brzmi, o czym mówili walczący o urząd kanclerski kandydaci, bo między nimi występuje zasadnicza różnica zdań w poglądach na politykę migracyjną, gospodarkę i pomoc wojskową dla Ukrainy. To dwie różne wizje Niemiec, którą więc wybiorą Niemcy?

Niemcy

i

Autor: ap(2), shutterstock

Spis treści

  1. Każdy powie inaczej kto wygrał debatę
  2. Scholz zadowolony z siebie
  3. Wizja Niemiec na wojnę na Ukrainie
  4. Kwestia wydatków na zbrojenia budzi także emocje
  5. Migracja spór, który dzieli, ale dla Niemców jest istotny
  6. Jak sobie radzić z Donaldem Trumpem?

Przed Niemcami ważne wybory, które mogą zmienić politykę niemiecką nie tylko wewnętrzną jak np. kwestia migracji, ale także i zagraniczną jak podejście do wojny na Ukrainie i prowadzenia polityki wobec Polski. Dlatego należy bacznie przyglądać się, jak te wybory się skończą.

Każdy powie inaczej kto wygrał debatę

Według portalu Merkur.de Scholz i Merz zaprezentowali się zupełnie inaczej, Scholz został odebrany jako podekscytowany i emocjonalny, a Merz jako rzeczowy i opanowany i według portalu to Friedrich Merz wygrywa bitwę na słowa. Portal w komentarzu po debacie dodał także, że:

"Scholz podczas debaty okazał się znacznie bardziej agresywny niż Merz, wielokrotnie nazywając jego wypowiedzi „śmiesznymi” i oskarżając go o mówienie „bez ogródek”. Merz odpierał ataki kanclerza z wyraźnym spokojem".

Z kolei Spiegel napisał, że „​​pojedynek nie rzucił nowego światła na to, w jaki sposób przyszły kanclerz zamierza rozwiązać problemy Niemiec” dodają, że „Scholz i Merz powiedzieli żałośnie mało o przyszłości kraju”. Według „Süddeutsche Zeitung”, Scholz „stał się beneficjentem swojej nadszarpniętej reputacji w studiu telewizyjnym” i ogłasza kanclerza nieznacznym zwycięzcą. Scholz zawdzięcza to jednak głównie temu, że ludzie spodziewali się po nim bardzo niewiele - kometuje gazeta. Teraz Scholz „przemawiał bardziej wyraźnie, niż ludzie w Niemczech są od niego przyzwyczajeni - i pomimo pewnej dozy jadu skierowanego pod adresem Merza, wydawał się stosunkowo sympatyczny” – zauważa „Süddeutsche Zeitung”. Welt również dostrzegła „waleczność kanclerza, Merz z kolei kreował się na rozsądnego męża stanu. „Scholz i Merz próbowali w końcu wszelkimi sposobami – liczbami, retoryką, mową ciała – wygrać ten pojedynek na antenie ARD i ZDF. Zamienili się nawet swoimi zwykłymi rolami. Ostatecznie nie było wyraźnego zwycięzcy. Ale są też sceny dające do myślenia” - zauważa Welt.

Bild z kolei ocenia to dokładnie odwrotnie. Według niego „Scholz zaprezentował błyskotliwy występ i zawsze chwalił samego siebie. To nie wystarczy, by poważnie zagrozić Merzowi: „Wyścig wydaje się być skończony” - komentuje. Handelsblatt zwrócił uwagę, że kandydaci „zamiast pokazać jasny kurs dla niemieckiej gospodarki, to Scholz i Merz przedstawili koncepcje, które w takiej czy innej formie można było usłyszeć w debatach kanclerzy 20 lat temu. Kanclerz lub przyszły kanclerz powinien opracować wizję kraju i wziąć pod uwagę rozwój sytuacji geopolitycznej. Jednak brak pomysłów był „szokujący”- ocenia Handelsblatt.

Także Dziennik „Tagesschau”  jest rozczarowany debatą, pisząc, „że debata momentami była „dość nudna”. Kampanii wyborczej brakuje wizji. Ogólnie rzecz biorąc, Scholz atakował mało, natomiast Friedrich Merz popełnił niewiele błędów. Jednak żadnemu z nich nie udało się przekonać niezdecydowanych wyborców” – podsumowuje Tagesschau. Dodano także, że Scholz i Merz wydawali się nieprzejednani. Scholz był bardziej agresywny, Merz był bardziej mężem stanu.

Garda: Władysław Kosiniak-Kamysz

„Frankfurter Allgemeine Zeitung”  skomentował bardzo ciekawie, ponieważ stwierdził, że debata to nie był stricte pojedynek, lecz raczej jako negocjacje między przyszłymi partnerami. „Pod tym względem pojedynek ze Scholzem symuluje sprzeczność, która nie istnieje i odsłania jedynie fragment świata po wyborach, ponieważ Scholz jest zwolennikiem Zielonych, a Merz jest przeciwnikiem Zielonych” – twierdzi „FAZ”.

A jak to widzą sami Niemcy, co oglądali debatę? Pierwszy sondaż wskazał na nieznaczną przewagę Scholza według ZDF. Jak możemy się dowiedzieć z sondażu, 37 proc. pytanych uznało, że w dyskusji lepiej wypadł Scholz. 34 proc. było zdania, że lepszy był Merz, a 29 proc. nie dostrzegło żadnej różnicy.

Jednak jak podkreślają Niemieckie media, debata telewizyjna w Niemczech nie ma takiego wpływu na decyzje wyborcze jak w Stanach Zjednoczonych. Jak zauważa Merkur.de

"Obozy polityczne wydają się znajdować w impasie. Przez miesiące sytuacja w sondażach niemal się nie zmieniała. Nawet po oburzeniu wywołanym wspólnym głosowaniem CDU/CSU i AfD w Bundestagu i fali protestów w całym kraju, notowania tych partii w sondażach pozostały praktycznie niezmienione. SPD będzie więc raczej koncentrować się na nadrabianiu zaległości małymi krokami niż na nagłym zwrocie akcji po telewizyjnej wymianie ciosów".

Scholz zadowolony z siebie

Jak można było się spodziewać, każdy z kandydatów po debacie jest z siebie zadowolony. Kanclerz Olaf Scholz w wywiadzie dla Radia Eins, gdy zapytano go, czy wypadł dobrze, powiedział, że jest zadowolony ze swojego występu w pierwszej debacie telewizyjnej z kandydatem na kanclerza z Friedrichem Merzem (CDU). Dodając: „Zamierzam wygrać wybory. I myślę, że wczoraj udowodniliśmy, że jest to możliwe”.

W przeciwieństwie do niektórych komentatorów, nie czuł się „w ogóle defensywnie” podczas debaty, wręcz przeciwnie – „w końcu powiedziano prawdę o tym, jak sprawy się mają” – wyjaśnił Scholz. Nawiązał do sporu dotyczącego planów podatkowych CDU/CSU i SPD. Lider SPD Lars Klingbeil również pochwalił wystąpienie Scholza i opisał kanclerza jako osobę „bardzo opartą na faktach”.

Kandydat CDU/CSU na kanclerza Friedrich Merz nazwał telewizyjny pojedynek z kanclerzem Olafem Scholzem „lekcją demokracji”. „Myślę, że odbyliśmy ważną i potrzebną dyskusję” – powiedział Merz na portalu streamingowym Twitch po debacie. „Różnice stały się oczywiste” - dodał. Merz mówiąc dalej powiedział: „Tak, mieliśmy trudną debatę, ale trudne debaty są również częścią demokracji. Po 23 lutego musimy ze sobą rozsądnie rozmawiać i znaleźć rozwiązanie problemów w Niemczech. I jeśli nam się to uda, będę bardzo szczęśliwy.” Lider CSU Markus Söder powiedział w programie „Miosga” stacji ARD, że Merz jest dla niego „jasnym i oczywistym zwycięzcą”. Söder wyśmiał jednocześnie Scholza mówiąc, że "wyglądał, jakby wcześniej wypił pięć Red Bulli”.

Wizja Niemiec na wojnę na Ukrainie

Jak powszechnie wiadomo kanclerz Olaf Scholz w pomocy dla Ukrainy, nie chce przekroczyć „czerwonej linii”, jaką sobie wyznaczył kanclerz tzn. by nie doprowadzić do eskalacji i by Ukraina nie zyskała jakieś ogromnej przewagi nad Rosjanami. Pamiętamy dobrze, jak długo Niemcy zwlekały z decyzją wyrażenia zgody na przekazanie czołgów Leopard 2 swoich i sojuszników. Ostatecznie jednak się udało po tym jak Wielka Brytania jako pierwszy kraj zdecydował się przekazać swoje czołgi Challenger 2, za tym poszły Stany Zjednoczone ze swoimi Abramsami i w końcu Niemcy.

Jednak Scholz pozostaje nieugięty jeśli chodzi o przekazanie pocisków Taurus. Mimo tego, że Francja i Wielka Brytania przekazały bardzo podobne rakiety Ukrainie i nawet proponowały Niemcom pewne rozwiązania jak np. odkupienie rakiet, to Scholz uważa, że to byłoby za dużo i mogłoby grozić poważną eskalacją i zdenerwowaniem Rosji. Innego zdania jest tymczasem Merz, który wyraził gotowość przekazania Taurusów co prawda pod pewnymi warunkami, jednak i tak to jest krok w lepszą stronę niż polityka Scholza. Jak mówili kandydaci w czasie debaty:

„Nie uważam za słuszne dostarczanie przez nas (przyp. red Ukrainie) broni o dużej sile rażenia, która może razić cele położone głęboko na terytorium Rosji” – powiedział Scholz. Jak dodał, „byłby to krok, którego ze względu na odpowiedzialność za Niemcy nie należy podejmować”. Scholz zarzucił swojemu przeciwnikowi „stałą zmianę poglądów” w tej kwestii.

„Mówiłem zawsze, że przekazanie pocisków manewrujących Taurus musi być konsultowane w Unii Europejskiej. Ameryka dostarcza, Francja dostarcza, Wielka Brytania dostarcza. My też powinniśmy byli dostarczyć” – mówił Merz. Pytanie brzmi, czy powinniśmy dać ukraińskiej armii do ręki instrument do walki z Rosją – sprecyzował.

W debacie telewizyjnej Scholz podkreślił, że w kwestii ewentualnego zakończenia wojny na Ukrainie nie należy podejmować żadnych decyzji ponad głowami Ukraińców. Merz mówił to samo. Zapytany Scholz, w jaki sposób można uchronić Ukrainę przed kolejnym atakiem ze strony Rosji, Scholz zasugerował przeznaczenie większych środków na obronę kraju. Scholz co ciekawe w czasie debaty nie dał jasnej odpowiedzi na pytanie, czy Ukraina powinna zostać członkiem NATO. Merz stwierdza jedynie. „Musimy być przygotowani na to, że Rosja w przyszłości będzie działać agresywnie przeciwko Zachodowi. Ukraina nie może obecnie przystąpić do NATO, ponieważ znajduje się w stanie wojny. „Ukraina powinna zostać przyjęta do Unii Europejskiej w średnim terminie”.

Kwestia wydatków na zbrojenia budzi także emocje

Niemcy w ostatnim roku, dokonali ważne kroku, ponieważ po latach cieć w wydatkach na zbrojenia i niskich wydatkach w ramach NATO w 2024 roku po raz pierwszy udało im się osiągnąć wymagane 2% PKB na obronność, co prawda było to dzięki specjalnemu funduszowi Bundeswehry wynoszącego 100 miliardów euro i kreatywnej księgowości co wiele razy opisywaliśmy, ale się udało. Jednak Niemcy po osiągnięciu tych mitycznych 2% PKB chcą na tym pułapie zostać, minimalnie zwiększając te kwoty, by oscylować ponad wymaganymi 2% PKB na obronność. Opisywaliśmy w Portalu Obronnym, jaka awantura wybuchła w Niemczech po tym jak minister gospodarki R. Habeck zaproponował wydatki na obronność na poziomie 3,5% PKB. Wywołało to fale krytyki i agresji w stronę ministra. Jednak Niemcy jeśli nie chcą być za znowu krytykowani przez Trumpa i amerykańską administrację będą musieli coś wymyślić, by przekonać Trumpa, że i tak dużo już wydają, a 3% PKB to będzie za dużo. Jenak jak wiemy ze słów sekretarza generalnego NATO Marka Rutte trzeba się szykować na ponad 3% PKB na obronność i prawdopodobnie zostanie to ustalane w czasie najbliższego szczytu NATO.

Scholz w czasie debaty podkreślał, że jako pierwszy szef rządu podniósł w roku ubiegłym budżet obronny na wojsko do wysokości 2 proc. PKB. Dodając, że jeśli Niemcy nie chcą dokonywać cięć gdzie indziej, należy zreformować hamulec zadłużenia. Jeśli potrzebne będą większe inwestycje w obronność, prawdopodobnie konieczne będzie również podniesienie podatków– powiedział Scholz. Zdaniem Merza Niemcy powinny przeznaczać na Bundeswehrę „wyraźnie więcej niż 2 proc.”. Co jest ciekawe dość, bo jeszcze niedawno Merz mówił, że 2% PKB jest wystarczające.

Obaj kandydaci potwierdzili odmienne stanowiska w kwestii finansowania armii. Zdaniem Scholza konieczne jest poluzowanie dyscypliny budżetowej. Jak mówił Scholz, bez reformy hamulca zadłużenia nie da się zebrać 30 miliardów euro. Scholz twierdzi, że obywatele są w tym przypadku „oszukiwani”. Merz uważa natomiast, że pieniądze na ten cel można uzyskać w ramach budżetu. „Konieczny jest wzrost gospodarczy” – podkreślił. Lider CDU nie wykluczył jednak rozmów o złagodzeniu hamulca zadłużenia w średnim terminie: „Możemy dyskutować o wszystkim, ale na pewno nie stanie się to na początku”.

Migracja spór, który dzieli, ale dla Niemców jest istotny

Według sondażu dla gazety "Welt am Sonntag" kwestie polityki migracyjnej znajdują się na czele tematów, które kształtują preferencje wyborcze Niemców, 31 proc. respondentów uznało, że zagadnienia dotyczące migracji są dla nich kluczowe. Na kolejnych miejscach znalazły się tematy "rozwój gospodarczy i inflacja" (26 proc.), "bezpieczeństwo socjalne" (16 proc.) oraz "przestępczość i bezpieczeństwo wewnętrzne" (11 proc.). Dla 4 proc. ankietowanych najbardziej istotne są problemy dotyczące "edukacji" i "wojny w Ukrainie".

W ostatnich tygodniach mieliśmy także do czynienia z awanturą w tej kwestii w Niemczech, ponieważ po ataku z użyciem noża, dokonanym w styczniu przez Afgańczyka w bawarskim Aschaffenburgu, kandydat CDU/CSU na kanclerza, Friedrich Merz, wezwał do wprowadzenia "faktycznego zakazu wjazdu" dla osób nieupoważnionych do przekraczania granicy. AfD, FDP i lewicowy Sojusz Sahry Wagenknecht (BSW) również wezwały do zawracania migrantów na granicach. Podczas głosowań w Bundestagu nad projektami CDU/CSU dotyczącymi ograniczenia migracji Merz wykorzystał poparcie AfD, chociaż wcześniej deklarował, że nigdy nie wniesie pod obrady ustawy, która może zostać przegłosowana dzięki poparciu skrajnej prawicy. Taktyka chadeków wywołała protesty w całym kraju, a w demonstracjach przeciwko Merzowi uczestniczyły setki tysięcy osób. Doprowadziła to również do „histerycznej” wręcz reakcji mediów głównego nurtu i partii niemieckich, które skrytykowały Merza i CDU/CSU za bratanie się z AfD. Interweniowała aż sama Angela Merkel. Do ostatecznie skończyło się przegranym głosowaniem.

Wracając jednak do debaty urzędujący kanclerz i jego rywal kontynuowali spór o politykę migracyjną. Merz przypomniał drastyczne szczegóły zamachu w Aschaffenburgu, gdzie uchodźca z Afganistanu zabił dwuletnie dziecko zadając mu ciosy kuchennym nożem.

W ataku zginął też 41-letni mężczyzna, a inne dziecko zostało poważnie ranne. Prawdopodobnie psychicznie chory Afgańczyk powinien był być po odrzuceniu wniosku o azyl deportowany z Niemiec, jednak ze względu na błędy popełnione przez władze migracyjne przebywał nadal w kraju.

W kwestii migracji Scholz obiecał kontynuację „twardej linii” po wyborach. Niemcy nie mogą tolerować aktów przemocy, takich jak te w Aschaffenburgu – mówił. „Nigdy nie możemy zaakceptować takich czynów, dlatego musimy podjąć jasne i zdecydowane działania”.

Merz wytknął kanclerzowi, że za jego kadencji (od 2021 r.) do Niemiec przyjechało ponad 2 mln nielegalnych imigrantów. Kandydat CDU/CSU bronił swoich planów wprowadzenia stałych kontroli granicznych i zawracania z granicy migrantów bez ważnych dokumentów, nawet wtedy, gdy zgłaszają chęć wystąpienia o azyl.

Scholz podkreślał, że kontrole graniczne zostały prowadzone przez jego rząd. Wskazał na spadek liczby obcokrajowców składających wniosek o azyl. Zaznaczył, że rośnie też liczba osób deportowanych, choć wyniki nadal nie są zadowalające. Zawracanie migrantów z granicy kanclerz uznał za niezgodne z unijnym prawem. Ostrzegł, że kraje sąsiadujące z Niemcami nie będą przyjmowały uchodźców zawracanych przez niemieckie służby. „Wystarczy, że polski premier powie: nie przyjmujemy (uchodźców) i już mamy europejski kryzys” – ostrzegł. Wyjściem ma być jego zdaniem wejście w życie w 2026 r. europejskiego systemu azylowego, który odciąży Niemcy.

Merz zapewnił po raz kolejny, że nie zamierza współpracować ze skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec (AfD). „Nie zrobimy tego, w kwestiach merytorycznych dzielą nas lata świetlne” – podkreślił. Scholz ponownie zarzucił Merzowi „złamanie słowa” i „naruszenie tabu”. „Nie mam do pana zaufania” – zaznaczył.

Jak sobie radzić z Donaldem Trumpem?

Merz uważa, że ​​nowy rząd USA pod przywództwem Donalda Trumpa będzie wyzwaniem. „Tym ważniejsze jest, abyśmy byli jak najbardziej zjednoczeni po tej stronie Atlantyku” – i dotyczy to również Wielkiej Brytanii, pomimo Brexitu. Potrzebna jest „wspólna strategia europejska”. Jak mówił Merz jeśli zostanie wybrany, „włoży wiele wysiłku w ustanowienie tej europejskiej jedności”. „UE jest większa niż USA i Kanada razem wzięte. Nie powinniśmy „uważać się za mniejszego” niż jesteśmy w rzeczywistości” – mówił Merz.

„Jasne słowa i przyjacielskie rozmowy” – tak Scholz opisuje swoją strategię postępowania z Trumpem. Partnerstwo transatlantyckie należy pielęgnować. Ale: „Nie powinniśmy się oszukiwać: to, co mówi, to ma na myśli”. Pytany, czy istnieje lista amerykańskich taryf? Opowiedział: „Tak, jesteśmy na to przygotowani” – mówi Scholz. „A my jako UE możemy działać w ciągu godziny”.

Wybory federalne odbędą się 23 lutego. Na dwa tygodnie przed wyborami zdecydowanym faworytem pozostaje Merz. Jego partie – CDU i CSU cieszą się od miesięcy stabilnym poparciem ponad 30 proc. elektoratu. Scholz może liczyć na poparcie mniejsze o połowę. „Żeby odmienić sytuację, Scholz musiałby odnieść zwycięstwo przez nokaut, a to się nie wydarzyło” – podsumował pojedynek komentator ARD. Drugi i zarazem ostatni pojedynek w tym formacie odbędzie się na cztery dni przed wyborami – 19 lutego.

Podczas spotkania nie było publiczności. We wcześniejszych debatach przedwyborczych dochodziło do jednostronnych reakcji widzów okazujących demonstracyjnie sympatię jednej stronie politycznego sporu.

PM/PAP

Portal Obronny SE Google News
Autor:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki