Spis treści
- Habeck proponuje zwiększenie wydatków na obronność
- Scholz krytykuje pomysł zwiększenia wydatków na obronność
- Burza w szklance wody w Niemczech
- Polska liderem wydatków na obronność
Trzeba przyznać, że niemiecka polityka bywa zaskakująco-zabawna. Kiedy w Polsce praktycznie wszystkie partie mówią o tym, że trzeba zwiększać wydatki na obronność i nie mówi się o wydatkach na poziomie 2% PKB, bo to już dawno zrobiliśmy, ale nawet 5% PKB - w 2024 roku wydatki obronne zaplanowano w łącznej wysokości ponad 153 mld PLN, co miało stanowić 4,2% PKB Polski, a na 2025 roku zaplanowano wydatki w wysokości 186,6 mld PLN, co ma stanowić 4,7% PKB Polski, tak w Niemczech cieszą się, że udało się osiągnąć wreszcie 2% PKB na obronność, ale co dalej poza deklaracjami to właściwe nie wiadomo, bo specjalny fundusz Bundeswehry wysokości 100 miliardów euro skończy się w 2027 roku. Rząd federalny w Niemczech zgłosił w tym roku wydatki na obronność w wysokości około 90,6 miliarda euro.
Habeck proponuje zwiększenie wydatków na obronność
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że minister gospodarki Robert Habeck w rozmowie z gazetą Spiegel zaproponował zwiększenie wydatków na obronność do nawet 3,5 proc. PKB. Lider Zielonych chce to sfinansować pożyczkami. Jak mówił Habeck:
„Według obliczeń ekspertów w ciągu najbliższych kilku lat na obronność będzie potrzebne około trzy i pół procent naszego produktu krajowego. Zgadzam się z tym (…) „Musimy wydać prawie dwa razy więcej na naszą obronę, aby Putin nie odważył się nas zaatakować. Musimy zapewnić pokój i zapobiec dalszej wojnie”.
Wydawać by się mogło, że zaproponowana przez ministra propozycja spotka się z aprobatą ze wszystkich stron, przecież zagrożenie jest realne. Wschodnia flanka NATO już dawno wydaje więcej niż wymagane 2% PKB na obronność, więc w teorii Niemcy, które są dużo bogatsze i silniejsze gospodarczo, powinny z łatwością wydawać więcej. Zwłaszcza że o potrzebie zwiększenia wydatków mówi od objęcia teki ministra obrony Boris Pistorius, który co chwila mówi o zagrożeniu rosyjskim i brakach w finansowaniu Bundeswehry.
Scholz krytykuje pomysł zwiększenia wydatków na obronność
Jednak jak się okazuje, kanclerz pokoju, czyli Olaf Scholz mimo deklaracji o zwiększaniu wydatków na obronne i deklaracji utrzymania wymagań NATO ws. wydatków, zawsze widzi problem i jest jak zawsze hamulcowym. Po tym jak Habeck zaproponował wspomniane 3,5% PKB na obronność, zareagować postanowił kanclerz Scholz, który skrytykował pomysł, nazywając go „niedojrzałym”.
"Ten pomysł wydaje mi się nieco niedojrzały. Prawie podwojenie budżetu obronnego - z niecałych 80 do 140 mld euro bez określenia, na co te pieniądze mają zostać wydane i skąd mają pochodzić" - ocenił Scholz. "Kto zapłaci rachunek? Obywatele?" - dodał.
Burza w szklance wody w Niemczech
Wcześniej zaś lider grupy parlamentarnej SPD Rolf Mützenich również gniewnie zareagował na żądanie Roberta Habecka, by przeznaczać 3,5% PKB na obronność. „Zastanawiam się, jak ktokolwiek może wierzyć, że dość arbitralna liczba automatycznie zwiększy bezpieczeństwo Niemiec” - powiedział Mützenich w wywiadzie dla Spiegel. „To niezaprzeczalne, że musimy wydawać więcej na obronę w obliczu obecnego zagrożenia”. Mützenich powiedział, że „żałuje, że Robert Habeck bierze teraz udział w tej przypominającej drzeworyt rywalizacji o procent wydatków na obronność”.
Mützenich uważa również, że Habeck udzielił zbyt pochopnej odpowiedzi na kwestię finansowania, biorąc pod uwagę obecne dyskusje na temat polityki finansowej. „Z drugiej strony rozsądniej byłoby skupić się na efektywności wydatków, tak jak robi to nawet przemysł zbrojeniowy – ostatnio szef włoskiego koncernu zbrojeniowego Leonardo Roberto Cingolani” – sugeruje Mützenich.
Jak mówił dalej: „przecież Europa wydaje dużo na obronność, ale problemem jest brak współpracy. Liczy się nie to, ile inwestujemy więcej, ale jak inwestujemy. W tym przypadku nowy komisarz UE ds. obrony odgrywa ważną rolę koordynującą, aby chronić budżety krajowe, a jednocześnie zapewniać większe bezpieczeństwo” – kontynuował Mützenich.
Skrytykował fakt, że Zieloni coraz częściej rezygnują z istotnej części swojej założycielskiej idei, „kiedy postrzegają politykę bezpieczeństwa wyłącznie z perspektywy polityki obronnej”. Jak komentuje Spiegel, SPD to partia opowiadająca się za dyplomacją „w którym dyplomacja, pomoc humanitarna, współpraca gospodarcza i aspekty wojskowe są rozpatrywane łącznie”.
Lider grupy regionalnej CSU Alexander Dobrindt również skrytykował propozycję Habecka. „To mało wiarygodne, że Robert Habeck podaje teraz ten procent”, powiedział Dobrindt na zamkniętym posiedzeniu grupy parlamentarnej CSU w klasztorze Seeon w Bawarii. W przeszłości to głównie Zieloni byli przeciwni inwestycjom w obronność i Bundeswehrę. „Ta próba jest teraz oczywiście tylko narzędziem do zniesienia hamulca zadłużenia. Taki jest jej rzeczywisty cel” - dodał polityk CSU.
Z kolei lider konserwatywnej EPP w Parlamencie Europejskim Manfred Weber powiedział na początku stycznia, że inwestowanie dwóch procent PKB to absolutne minimum. Jak powiedział gazetom Funke Group, 330 milionów Amerykanów nie chce stale bronić 440 milionów Europejczyków. Jak mówił dalej, wspólne zamówienia na poziomie UE były zatem konieczne, aby taniej kupować broń. Lider EPL wezwał również do stworzenia europejskiej tarczy antyrakietowej i brygady obrony cybernetycznej. Ponadto należy wspólnie zabezpieczyć wschodnią granicę NATO.
A sekretarz generalny (SPD) Matthias Miersch powiedział, że nie wyklucza „dalszego zwiększania wydatków na obronę” przez Niemcy.
„Osiągnięcie 2% będzie dość trudne. Ale biorąc pod uwagę nadchodzącą prezydenturę Donalda Trumpa, niczego nie można wykluczyć” - powiedział Miersch.
Przypomnijmy, że wcześniej gdy w koalicji było jeszcze FDP z ministrem finansów Christianem Lindnerem na czele, to minister obrony Boris Pistorius z nim toczył wojny o zwiększenie budżetu ministerstwa. Ostatecznie Pistorius nie dostał potrzebnych pieniędzy. Przyjęty projekt budżetu na 2025 r. zakłada m. in. zwiększenie wydatków na obronność o ok. 1,3 mld euro. Niemcy będą mogli zrealizować cel NATO, który zakłada przeznaczanie przynajmniej 2 proc. PKB na obronność. Boris Pistorius domagał się wzrostu budżetu obronnego - w wysokości 53,25 mld euro - o ponad 6 mld euro.
Polska liderem wydatków na obronność
Według raportu NATO na temat nakładów finansowych przeznaczanych na wojsko przez kraje członkowskie Sojuszu nasz kraj spełnia ustalony przez sojuszników próg 2 proc. PKB od 2020 roku, Polska w 2024 roku wydała na ten cel najwięcej w odniesieniu do PKB spośród wszystkich krajów sojuszniczych. Druga w 2024 r. według raportu NATO będzie Estonia (3,43 proc.), trzecie - Stany Zjednoczone (3,38 proc.), czwarta - Łotwa (3,15 proc.), piąta - Grecja (3,08 proc.). Jednocześnie tylko te pięć krajów przeznaczy na obronność powyżej 3 proc. swojego PKB.
Natomiast 23 spośród 32 państw należących do NATO spełni w tym roku ustalone na poziomie 2 proc. PKB minimum wydatkowe, co będzie oznaczać wzrost o 13 krajów względem roku poprzedniego. Nadal poniżej progu znajdą się: Belgia, Chorwacja, Hiszpania, Luksemburg, Kanada, Portugalia, Słowenia i Włochy.
Pod względem nominalnym liderem tradycyjnie są Stany Zjednoczone, które w 2024 roku według NATO wydadzą na armię 968 mld dolarów. Wszystkie inne kraje członkowskie przeznaczą na ten cel poniżej 100 mld dolarów, chociaż Niemcy znajdą się bardzo blisko tej liczby, bo ich wydatki na ten rok szacowane są na 98 mld dolarów. Trzecia po USA i Niemczech będzie Wielka Brytania, która wyda na obronność 82 mld dolarów, a czwarta - Francja planująca na ten cel 64 mld dolarów. Polska plasuje się na piątym miejscu z blisko 35 mld dolarów planowanych wydatków na wojsko.
PM/PAP