Spis treści
- Niemieckie dylematy na temat wydatków na obronność
- Czy Niemcy popierają zwieszenie wydatków na obronność?
- Rutte mówi o wydatkach na obronność na poziomie 3% PKB
Niemieckie dylematy na temat wydatków na obronność
Kiedy w regionie wschodniej flanki NATO kraje są zgodne, że należy wydawać więcej na obronność z powodu zagrożenia rosyjskiego i ze zrozumieniem patrzy się na propozycję Donalda Trumpa dot. zwiększenia celu Sojuszu, by wydawać znacznie więcej niż 2% PKB na obronność, tak w Europie Zachodniej nie cieszy to się dużą aprobatą. Mimo tego, że w Niemczech wszyscy są zgodni, że należy wydawać więcej i ten cel 2% PKB jest słuszny, to jednak niemieccy politycy nie są chętni, powiedzieć, jak zwiększyć te wydatki. Według Frankfurter Rundschau, partię polityczne w czasie obecnej kampanii wyborczej obiecują szerokie inwestycje w Bundeswehrze, jednakże konkretne plany finansowania pozostają niejasne. Niedawna propozycja ministra gospodarki R. Habecka z Zielonych nie spotkała się aprobatą a wręcz przeciwnie z ostrą krytyką. Kandydat na kanclerza R. Habeck chce finansować większy budżet obronny poprzez zadłużenie. CDU/CSU, reprezentowana przez Johanna Wadephula, przyznaje, że kwestie dotyczące źródła funduszy powinny zostać wyjaśnione dopiero po wyborach w ramach negocjacji koalicyjnych. Andreas Schwarz z SPD przewiduje, że budżet obronny będzie centralnym punktem przyszłych rozmów koalicyjnych, ale nie określa dokładnych środków finansowych.
Zieloni mają jednak sojusznika w postaci ministra obrony Borisa Pistoriusa, który ciągle nawołuje o potrzebie zwiększenia wydatków na obronność i znalezienie pieniędzy, których brakuje, jak mówił:
"Dzięki funduszowi specjalnemu (przyp. red. dla Bundeswehry) wydajemy teraz na obronność równowartość 2 proc. PKB. Przy 3 proc. mówimy o nieco ponad 120 mld euro w oparciu o dzisiejszy PKB. Ale wciąż nam do tego daleko" - zauważył minister obrony.
W ubiegłym rok Niemcy przewidziały w budżecie wydatki na obronność na poziomie około 52 miliardów euro – plus środki ze specjalnego funduszu na modernizację Bundeswehry (100 miliardów Euro), który jest na wyczerpaniu.
Pistorius zwrócił uwagę, że "jeśli środki z funduszu specjalnego się wyczerpią, będziemy potrzebować co najmniej 85 mld euro od 2028 roku, (czyli) o 30 mld więcej niż dzisiaj". "Tego nie da się wyjąć z budżetu, który wynosi 480 mld" – podkreślił.
Zaapelował o gwarancję długoterminowego finansowania obrony. Trzeba planować znacznie szerzej niż tylko w ramach okresów legislacyjnych - zauważył.
"Potrzebujemy planu działania na następne 10 lat. Na początku kadencji nie powinniśmy koncentrować się przede wszystkim na kolejnych czterech latach. Na samym początku musimy zadać sobie pytanie: gdzie będziemy za 10 lat, biorąc pod uwagę obecną sytuację zagrożenia".
Mówiąc dalej: „Bardzo szybko staje się jasne, że do połowy lat trzydziestych XX wieku, przy dzisiejszym poziomie cen, będziemy musieli wydać 130–150 miliardów euro na same inwestycje w uzbrojenie i obronę” – powiedział Pistorius.
Zapytany, czy chciałby pozostać ministrem obrony pod rządami kanclerza Friedricha Merza (CDU) – który ma duże szanse na zostanie kanclerzem Niemiec, Pistorius odpowiedział: „W idealnej sytuacji chciałbym pozostać ministrem obrony pod rządami kanclerza Olafa Scholza. Jednak zobaczymy po wyborach”. Według ministra to, że chciałby pozostać ministrem obrony, nie wynika z tego, że nie wyobraża sobie innego sensownego sposobu życia, ale dlatego, że „jest jeszcze wiele do zrobienia”. „Te dwa lata, które miałem, nie wystarczą”.
Czy Niemcy popierają zwieszenie wydatków na obronność?
Niedawna propozycja Donalda Trump, by kraje w NATO wydawały 5% PKB na obronność, spotkało się z masowym odrzuceniem takiej propozycji wśród niemieckiego społeczeństwa. Według sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej YouGov na zlecenie Deutsche Presse-Agentur, tylko 4% procent Niemców uważa, że tak duży wzrost inwestycji wojskowych jest słuszny.
41 procent jest jednak zdania, że „co najmniej dwa procent” produktu krajowego brutto (PKB) uzgodnione wcześniej przez NATO na obronę to zbyt mało. 28 procent z 2 078 respondentów, którzy wzięli udział w ankiecie między 10 a 14 stycznia, opowiada się za co najmniej trzyprocentowymi wydatkami na obronność, 9% za co najmniej czteroprocentowymi.
Prawie jedna trzecia (30 procent) popiera obecny cel NATO wynoszący dwa procent. 20% jest zdania, że Niemcy powinny wydawać na obronność mniej niż dwa procent PKB.
Rutte mówi o wydatkach na obronność na poziomie 3% PKB
Od kiedy sekretarzem generalnym NATO został Mark Rutte, objął on sobie za cel kwestię zwieszenia wydatków na obronność i to radykalnie tak, by „ugłaskać” Donalda Trump, który krytykuje członków Sojuszu za zbyt niskie wydatki. W czasie niedawnej wizyty w Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego, gdzie omawiano także przyszłe wydatki na obronność, Rutte mówił tak: „Z pewnością będziemy musieli wydać znacznie więcej niż dwa procent. Szczerze mówiąc, 2% to zdecydowanie za mało, aby zachować bezpieczeństwo w nadchodzących latach. Jako parlamentarzyści dobrze wiecie, że bezpieczeństwo nie jest za darmo” – powiedział Rutte europosłom w Brukseli”. Wtedy także pytano jego, o ile należy te wydatki zwiększyć, i jak powiedział: „Jeśli przyjrzymy się wymaganiom dotyczącym zdolności w procesie planowania NATO, będzie to na północ [przyp. red. na północ to żargon wojskowy] od 3 procent PKB”. Tym samy sekretarz generalny NATO dał jasno do zrozumienia, że 2% PKB na obronność, to przeszłość teraz należy ustanowić nowy cel, jakim będzie pond 3% PKB, co będzie znacznym zwieszeniem zwłaszcza dla takich krajów jak Francja, Włochy, czy Niemcy.
Jak zwraca uwagę Thomas Gutschker na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung:
"Berlin wydał w zeszłym roku na obronność 2,1 proc., więc musiałby wydać prawie o połowę więcej, żeby dojść do 3 proc. W liczbach bezwzględnych jest to różnica między 90 a 130 mld euro. Regularny budżet to jednak tylko dobre 50 mld euro, tylko dodatkowe wydatki na Ukrainę i z "specjalnego funduszu" dla Bundeswehry wypchnęły wydatki ponad magiczny próg. Ogromna podwyżka pozostawiłaby każdy rząd z ogromną dziurą w budżecie. Można byłoby ją zatkać jedynie wyższymi długami lub niższymi wydatkami socjalnymi".
Według Rutte państwa członkowskie NATO będą musiały znaleźć sposoby na zwiększenie wspólnych zakupów i wykorzystanie istniejącej infrastruktury, w przeciwnym razie wydatki na obronę wzrosną do 3,7% ich PKB. Dodając: „Jeśli dokonujesz wspólnych zakupów i korzystasz z NSPA (NATO Support and Procurement Agency) i wszystkiego innego w ramach NATO i UE, możesz odliczyć wspólne zakupy, możesz odliczyć innowacje (od ogólnych szacunków 3,7%), by ostatecznie zbliżyć się do trzech procent”, powiedział Rutte posłom do PE w Brukseli.
Według niemieckiego medium wypowiedz Rutte "w siedzibie Sojuszu uderzyła jak bomba, jeśli można to tak ująć. Rutte otworzył nową debatę o wielkim potencjale podziałów - i chce ją zakończyć do czerwca” - napisał autor w Frankfurter Allgemeine Zeitung.
Według ustaleń niemieckiej gazety Frankfurter Allgemeine Zeitung, wypowiedź Rutte była powodem ostatniej propozycji Trumpa o 5% PKB na obronność, jak napisał autor:
"[Przyp. red. Rutte] z jednej strony chciał zasygnalizować nowemu prezydentowi, że sam jest zwolennikiem znacznie wyższych wydatków (…) Z drugiej strony, Rutte chciał postawić debatę na głowie. Jego liczba pochodzi z procesu planowania Sojuszu".
Państwa zaczęły mówić po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta, że są gotowe do zwiększenia wydatków na poziomie 2,5 % PKB. Tymczasem w ostatnich tygodniach doradcy Trumpa dali jasno do zrozumienia, że musiałoby to być co najmniej trzy lub 3,5 procent - tak jak podczas zimnej wojny.
Poza tym słowa Rutte na temat 3,7% PKB na obronność budzą pewną konsternację, bo nie wiadomo jak sekretarz to obliczył, że musi to być właśnie 3,7% PKB. Niejasny jest także horyzont czasowy, czyli do kiedy cel powinien zostać osiągnięty? Czy za 3 lata, 5 a może 10 lat? Albo już za rok?
Zapewne najbliższe miesiące, czyli do szczytu NATO w Hadze w czerwcu będą okresem zaciętych negocjacji, w których Europa będzie się „biła” przysłowiowo ze Stanami Zjednoczonymi, by z jednej strony nie stracić parasola ochronnego USA, a z drugiej strony nie być zmuszoną co cięć w wydatkach społecznych oraz większego zadłużania się. Co prawda cała ta sytuacja jest na własne życzenie Europy Zachodniej, my na wschodniej flance NATO rozumiejąc zagrożenie płynące z Rosji, jesteśmy gotowi te ogromne pieniądze wydawać. Jednak same pieniędzy to nie wszystko, można przeznaczać ogromne sumy a może się ostatecznie okazać, że te pieniądze były źle wydatkowane i zamiast nowoczesnej, silnej, dużej armii będziemy mieć armię, która swoje kosztuje - zwłaszcza sprzętowo - a możliwości bojowe będą na bardzo niskim poziomie.
PM/PAP