Spis treści
- Stany Zjednoczone chcą by Europa wydawała więcej
- Europa ma świadomość potrzeby zwiększenia wydatków na obronność
- Czy Europe stać na zwiększenie wydatków na zbrojenia i skąd na to wziąć pieniądze?
Wojna na Ukrainie i agresywna postawa Władymira Putina wobec Europy uświadomiła decydentów w Europie, że tzw. pauza strategiczna się skończyła, a czas pokoju stał się przeszłością. Szkoda tylko, że Europa uświadomiła sobie to bardzo późno i teraz w zasadzie jest skazana na szantaż Donalda Trumpa ws. wydatków na zbrojenia, bo jeśli Europa chce, by Stany Zjednoczone zostały w Europie i zapewniały nadal parasol nuklearny, to nasz kontynent będzie musiał wreszcie zacząć wydawać więcej na zbrojenia, pytanie tylko brzmi skąd na to wziąć pieniądze? Czy będzie trzeba zabrać skądś? A może będzie trzeba podnieść kolejne podatki albo wprowadzić nowy podatek np. na bezpieczeństwo czy obronność? Bo plany Donalda Trumpa ws. wydatków na obronę są takie, że dobrze to już było.
Stany Zjednoczone chcą by Europa wydawała więcej
Dziennik Financial Times napisał 20 grudnia, powołując się na osoby znające przebieg rozmów zespołu prezydenta elekta USA Donalda Trumpa z przedstawicielami rządów państw europejskich, że Trump chce, by kraje NATO przeznaczały 5 proc. PKB na obronność. Jedno ze źródeł "FT" uważa, że Trump ostatecznie zgodzi się na podniesienie budżetów na obronność do 3,5 proc. PKB, ale ma zamiar powiązać takie ewentualne ustępstwo z pewnymi wymogami dotyczącymi korzystniejszych dla USA warunków umów handlowych z Europą. Według informacji PAP niedawno w przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Waszyngtonie z dyplomatami unijnych państw spotkał się Robert Wilkie, przedstawiciel zespołu przejściowego Trumpa, który odpowiada za przejęcie władzy w Pentagonie. Miał on rozpocząć swoje wystąpienie od kwestii ceł i dać do zrozumienia, że Trump ściśle wiąże sprawy handlowe z kwestiami bezpieczeństwa.
Inny europejski rozmówca dziennika oznajmił, że przed czerwcowym szczytem NATO w Hadze "jasne jest, że mówimy o 3 proc. (PKB) lub więcej" wymaganych nakładów na zbrojenia.
Rzeczniczka zespołu Donalda Trumpa, Karoline Leavitt, po doniesienia brytyjskiego medium, zaprzeczyła, aby Trump domagał się od państw NATO, wydatków na obronność na poziomie 5 proc. PKB, mówiąc:
"Prezydent Trump uważa, że kraje europejskie powinny wywiązać się ze swoich zobowiązań w zakresie wydatków na obronę w ramach NATO i zwiększyć udział w ponoszeniu ciężaru tego konfliktu (przyp. red. wojny na Ukrainie), ponieważ Stany Zjednoczone zapłaciły znacznie więcej, co nie jest uczciwe wobec naszych podatników" - powiedziała Leavitt.
Dodając: "Prezydent zrobi to, co konieczne, aby przywrócić pokój i odbudować amerykańską siłę i odstraszanie na arenie międzynarodowej" - powiedział Leavitt, która w administracji Trumpa ma być rzeczniczką Białego Domu. Inny przedstawiciel zespołu prezydenta elekta powiedział PAP, że doniesienia "FT" nie odpowiadają prawdzie.
Jednak czy 5% PKB na obronność jest w ogóle czymś realnym jeśli chodzi o aspekt gospodarczy? Jak tłumaczy analityk i dziennikarz Dawid Błaszkiewicz z Obserwatora Gospodarczego w rozmowie z Portalem Obronnym:
"Próg 5% wydatków na obronność wśród członków NATO wydaje się mało realny do spełnienia. Przypomnijmy, że Polska wydaje blisko 4% na obronność, a w najbliższym czasie były zapowiedzi zwiększenia tego progu do 5%. Jest to jednak związane z zakupami ciężkiego sprzętu. Same USA wydają na wojsko trochę ponad 3% PKB. Większość państw balansuje na granicy 2% PKB i to m.in. dzięki odpowiedniej księgowości. Istnieją także państwa w NATO, które nie spełniają wymagania 2% wydatków. Jednak najważniejszym pytaniem jest, czy państwa NATO byłyby w stanie zwiększyć swoje wydatki obronne do 5%. Według Stockholm International Peace Research Institute obecnie są już państwa na świecie, które wydają ponad 5% PKB na ten cel. Jest to oczywiście Ukraina wydająca 36,7% PKB. Jest to jednak dość skrajny przykład, chociaż agresor, czyli Rosja wydaje 6% swojego PKB. Izrael prowadzący obecnie działania wojenne wydaje na wojsko 5,2% PKB. Z kolei Arabia Saudyjska 7,1%, a Katar około 7%. Poziom zaproponowany przez Trumpa na poziomie 5% może być początkiem negocjacji do realnego podniesienia wymaganych wydatków państw NATO do 3%, co nie tylko byłoby bardziej akceptowalne, a również bardziej wykonalne przez państwa członkowskie" - mówi Dawid Błaszkiewicz z Obserwatora Gospodarczego.
Polecany artykuł:
Zapewne w czasie rozmów z niektórymi politykami Donald Trump mógł rzucić taką propozycję jak 5% PKB, by móc w ten sposób negocjować i zmusić kraje z Europy do zobowiązania się do 3% do 3,5% PKB na obronność, tak by "wilk był syty i owca cała". Wcześnie, bo 12 grudnia Financial Times informował, również powołując się na anonimowe źródła, że ministrowie spraw zagranicznych państw z NATO rozpoczęli dyskusję na temat planu stopniowego zwiększenia wydatków obronnych sojuszu z 2% PKB do 3% do roku 2030. Według źródeł Financial Times członkowie sojuszu najpierw zwiększą swoje wydatki do 2,5% PKB, a do 2030 r. osiągną poziom 3%. Przypomnijmy, że w tym roku 23 z 31 kraje spełniły wymóg 2% PKB na obronność, ale niektóre kraje, takie jak Hiszpania czy Włochy, nadal nie osiągają tego poziomu. Pytanie tylko brzmi czy Donald Trump zgodzi się na taki plan by dopiero w 2030 roku, kraje Sojuszu spełniły wymóg 3% PKB. Zapewne w tej kwestii będą trwały zażarte negocjacje, bo Trump chce by zwiększenie wydatków stało się jak najszybciej.
Europa ma świadomość potrzeby zwiększenia wydatków na obronność
Premier Grecji Kyriakos Mitsotakis 22 grudnia mówił, że kraje NATO doskonale zdają sobie sprawę z konieczności przeznaczania ponad 2 proc. swojego PKB na obronę.
„Wiemy, że będziemy musieli wydać ponad 2 procent (…) stanie się to jasne, gdy porozmawiamy z nowym prezydentem USA, i na jaką kwotę zgodzimy się w ramach NATO”.
Premier Grecji pytany o wspomniane 5% PKB powiedział tak:
„Będzie to więcej niż 2 procent. Ale nie podam konkretnej liczby, ponieważ wszyscy mamy swoje narodowe rozważania i nie powinniśmy zapominać. Musimy przyjrzeć się wszystkim sposobom, jak wspólnie możemy rozwijać europejską obronę” – dodał Mitsotakis. „Musimy nadal przekonać naszego transatlantyckiego partnera, że traktujemy nasze własne bezpieczeństwo poważnie, ponieważ potrzebujemy naszego transatlantyckiego partnera w ramach NATO”.
Z kolei szefowa unijnej polityki zagranicznej Kaja Kallas napisała na platformie X tak:
„Wszyscy zgodziliśmy się, że Europa musi zrobić więcej, aby się bronić i zapobiegać wojnie. W przyszłym roku zaproponujemy pomysły na szczeblu UE na rzecz większej współpracy obronnej, większych zdolności i finansowania”.
Premier Szwecji Ulf Kristersson napisał zaś: „Europa musi wziąć na siebie większą odpowiedzialność za nasze własne bezpieczeństwo”. Szwedzki przywódca odmówił również podania kwoty wydatków na obronę, mówiąc: „Krąży wiele plotek”.
Sam sekretarz generalny NATO Mark Rutte mówi coraz częściej, o potrzebie zwiększenia wydatków. 12 grudnia Rutte podczas konferencji zorganizowanej przez think tank Carnegie Europe wezwał do "przełączenia się na tryb wojenny" i "zwiększenia produkcji oraz wydatków na obronność" mówiąc, że zagrożenie ze strony Rosji jest długoterminowe, wskazując na jej przygotowania do długotrwałej konfrontacji zarówno z Ukrainą, jak i z NATO.
Mówiąc dalej, że wydatki na obronność "są obecnie wyższe niż dekadę temu, ale nadal znacznie niższe niż w czasach zimnej wojny". "Jeśli teraz nie wydamy więcej razem, aby zapobiec wojnie, później zapłacimy znacznie, znacznie, znacznie wyższą cenę, aby ją stoczyć" - powiedział Rutte. Zakończył swoje przemówienie apelem do obywateli, aby "powiedzieli swoim politykom, że akceptują poświęcenia dzisiaj, abyśmy mogli być bezpieczni jutro".
W rozmowie z BBC po swoim przemówieniu Rutte powiedział:
„Donald Trump miał całkowitą rację, kiedy w swojej pierwszej kadencji zmusił nas do wydawania więcej, odniósł sukces, wydajemy znacznie więcej, zanim został prezydentem, więc w tym sensie miał całkowitą rację”.
Czy Europe stać na zwiększenie wydatków na zbrojenia i skąd na to wziąć pieniądze?
Gdyby Europa systematycznie zwiększała wydatki na zbrojenia i większość krajów w pierwszej kadencji Trumpa albo chociaż już w 2022 roku wydawało 2% PKB na obronność, zapewne tej całej dyskusji o zwiększeniu wydatków byśmy nie mieli, co najwyżej o potrzebie dalszego zwiększania. Europejska Agencja Obrony (EDA) informowała na początku grudnia, że kraje Unii Europejskiej podniosły swoje łączne wydatki na obronność do 326 miliardów euro — co stanowi rekordowe 1,9 procent produktu krajowego brutto — w 2024 r. W 2023 r. wydano około 279 mld euro, co stanowi wzrost o 10% w porównaniu z rokiem poprzednim. Oznacza to dziewiąty rok z rzędu wzrostu ogólnych wydatków. Jedak dyrektor generalny EDA Jiří Šedivý, stwierdził, że nadal istnieją problemy ze sposobem wydatkowania dodatkowych środków, a łączne wydatki wciąż są niewielkie w porównaniu z inwestycjami poczynionymi przez Stany Zjednoczone.
Zwiększenie radykalne wydatków w krótkim czasie na obronność będzie wymagało znalezienia dodatkowych pieniędzy czy Europe w takim wypadku stać na takie coś? Jak tłumaczy analityk Dawid Błaszkiewicz z Obserwatora Gospodarczego:
"Można stwierdzić, że podniesienie wydatków do wspomnianych 5% PKB jest fizycznie możliwe w państwach NATO. Wiązałoby się to jednak z pewnymi reformami podatkowymi, albo transferem wydatków sektorowych, przez co mogą ucierpieć m.in. usługi społeczne, ochrona zdrowia, edukacja, czy inwestycje lub dopłaty do przedsiębiorstw. Alternatywnie wydatki mogłyby zostać zwiększone za pomocą zadłużenia. Pozostaje jednak pytanie, czy w obecnej sytuacji poziom 5% jest potrzebny w państwach, które nie są przyfrontowe, i nie muszą odbudować swojego potencjału sprzętowego oraz zmodernizować swoją armię tak jak Polska" - powiedział Dawid Błaszkiewicz z Obserwatora Gospodarczego.
Jak zwracają uwagę Luigi Scazzieri i Sander Tordoir w swojej analizie pt: "European common debt: Is defence different?" prywatne finansowanie obronności jest ograniczone, a sektor ten od dawna cierpi z powodu złego wizerunku wśród inwestorów. Jak napisali:
„Finansowanie publiczne jest zatem niezbędne do zwiększenia zdolności obronnych UE. W wielu państwach członkowskich nie jest jednak jasne, czy konsensus polityczny w sprawie zwiększenia budżetów obronnych w ujęciu skorygowanym o inflację zostanie utrzymany w przyszłości. Wyborcy raczej nie poprą wyższych wydatków na obronność, jeśli będą one postrzegane jako koszt wyższych podatków lub niższych wydatków na inne priorytety”.
Dlatego europejscy decydenci będą musieli szukać nowych instrumentów finansowych. Autorzy piszą o propozycji utworzenie obligacji obronnych UE. Tabu dotyczące wspólnego zaciągania pożyczek przez UE zostało przełamane podczas pandemii Covid-19, kiedy państwa członkowskie zgodziły się na utworzenie Funduszu Odbudowy i Odporności (RRF) o wartości 800 mld euro. Francja i Estonia były pierwotnymi zwolennikami obligacji obronnych na początku tego roku, od tego czasu pomysł ten zyskał poparcie innych członków, w tym Włoch, Hiszpanii i Polski. W raporcie na temat przyszłości jednolitego rynku, wydanym przez byłego premiera Włoch Enrico Lettę, zaproponowano wykorzystanie Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM) do udzielania niskooprocentowanych pożyczek obronnych państwom członkowskim.
Rob Murray na łamach Atlantic Council pisał z kolei, że powtarzające się problemy NATO z finansowaniem mogłyby zostać rozwiązane dzięki nowej, zarządzanej na szczeblu międzynarodowym instytucji finansowej: Bankowi Obrony, Bezpieczeństwa i Odporności (ang. The Defense, Security, and Resilience Bank). Według założeń przedstawionych w swojej analizie Rob Murray wskazuje, że The Defense, Security, and Resilience Bank, oferowałby niższe stopy procentowe oraz szybsze decyzje co do ich udzielenia, dzięki czemu wydatki na obronę poprzez pożyczki byłyby bardziej wykonalne dla krajów o rygorystycznych ograniczeniach fiskalnych. Pożyczki z banku mogłyby pozwolić krajom na rozłożenie wydatków na obronność na dłuższe okresy w porównaniu z obligacjami państwowymi, oferując większą rentowność niż bezpośrednie alokacje budżetowe.
Problem oczywiście jest dużo szerszy, bo poza znalezieniem pieniędzy na uzbrojenie, konieczne są także badania na rozwój przemysłowy. Sekretarz generalny NATO mówił niedawno by w kwestii zwiększenia wydatków wywierać presję na banki i fundusze emerytalne, aby inwestowały w przemysł obronny. Stwierdził, że "inwestowanie w obronność to inwestowanie w nasze bezpieczeństwo". Według niedawnego raportu UE Mario Draghiego, państwa członkowskie UE wydały na badania i rozwój jedynie 4,5 proc. swoich budżetów obronnych, co stanowi łącznie 11,8 mld USD, podczas gdy Stany Zjednoczone wydały 138,9 mld USD w 2023 r., co stanowi 16 proc. ich budżetu wynoszącego 847 mld USD.
Jak więc widzimy, pewne rozwiązania istnieją, będą one jednak wymagały m.in. zadłużenia, zapewne nie wszystkim to się spodoba. Jednak będzie trzeba wybrać mniejsze zło, albo zwiększenie podatków czy innych opłat, albo zaciągnąć pożyczki. Niestety, ale Europa trochę na własne życzenie znalazła się w tej sytuacji, jest teraz przyparta do muru przez Donalda Trumpa i Republikanów, a pamiętajmy, że Europa będzie musiała także znaleźć pieniądze na swoją politykę klimatyczną, emerytalną czy socjalną. Zapewne czekają Europę poważne zmiany jeśli chodzi o swoje dotychczasowe polityki, ponieważ wyzwań przybywa, a Donald Trump raczej nie odpuści. Konieczne więc będzie dogadanie się, czyli wypracowanie kompromisu, który będzie dla wszystkich satysfakcjonujący. Oby tylko niektórzy decydenci w Europie nie postanowili się obrazić na Stany Zjednoczone z powodu polityki Trumpa, i nie zaczęli mocniej forsować plan autonomii strategicznej, bo odbyłoby się to ze szkodą dla Europy. Przywódcy europejscy nie mogą jednak stać się „zakładnikiem” Donalda Trumpa i jego administracji, która na pewno będzie chciała ugrać dla siebie jak najwięcej i zapewne wymusić, by Europa kupowała więcej amerykańskiego uzbrojenia, co zapewne takim państwom jak Francja czy Niemcy albo nawet Włochy na pewno się nie spodoba, ponieważ jak już pisaliśmy, UE chce by zakupy uzbrojenia europejskiego, zostały zwiększone, bo za dużo według unijnych biurokratów sprzętu jest pozyskiwanego z USA.
Zapewne relacje Europy z USA za Donalda Trumpa będą dla wielu polityków w Europie ciężkim okresem, który będzie wymagał twardych nerwów i pójścia na kompromisy, które zapewne będą trudne dla poniektórych. Konieczne będzie jednak podzielenie się odpowiedzialnością zarówno pod względem bezpieczenstwa jak i pomocy Ukrainy.