Czesi modernizują swoją zawodową armię i kusząco zachęcają do służby w niej

2025-11-05 8:08

Republika Czeska ma niespełna 11 mln obywateli. Nie zbuduje armii sześciocyfrowej w statystycznej liczebności. Swój potencjał militarny wzmacnia na miarę swoich możliwości i potrzeb. Poprzedni rząd Petra Fiali zaplanował zwiększenie Czeskiej Armady o ponad 2,3 tys. rekrutów w roku 2026. Udało mu się pozyskać w tym roku, do lipca, 2,1 tys. rekrutów. Nowy koalicyjny rząd pod kierownictwem Andreja Babiša, lidera partii ANO (Tak), uznawanej za populistyczną, oświadczył, że Czechy chcą pozostać w strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Nie zanosi się więc na to, że Republika Czeska będzie osłabiała… NATO.

Czeska Armia, Czechy

i

Autor: Pixabay.com

• Czeska armia od 2005 r. opiera się wyłącznie na żołnierzach zawodowych; przywrócenie poboru jest możliwe jedynie w stanie wojny lub wyjątkowym.

• Rząd w Pradze kładzie nacisk na modernizację pancerną i integrację z przemysłem krajowym – w produkcji Leopardów 2A8 ma uczestniczyć co najmniej 11 czeskich firm.

• Republika Czeska wydaje nieco ponad 2 proc. PKB na obronność i planuje wzrost do 3 proc. do 2030 r., wzmacniając swój wkład w NATO i europejskie bezpieczeństwo.

Czeska armia pozostanie formacją zawodową – poboru Praga nie planuje

To oznaczałoby, że Babiš będzie kontynuował transformację Czeskiej Armady: modernizację sprzętu, wyposażenia bojowego armii i zwiększenie jej stanu liczebnego w służbie czynnej. A ta od 2005 r., kiedy to zrezygnowano z obowiązkowej służby wojskowej, bazuje na zawodowcach. Pamiętać należy (bez wchodzenia w szczegóły), że czeskie prawo dopuszcza wznowienie poboru wyłącznie w sytuacjach nadzwyczajnych, a za takie uznawane są stan wojny lub wyjątkowy. Generalnie w środowiskach politycznych naszego południowego sąsiada dominuje pogląd, że lepsza jest armia zawodowa niż z poboru, jak za czasów sprzed 2005 r. Zwolennikiem takiej armii jest także generał w stanie spoczynku – prezydent Petr Pavel.

Armada potrzebuje nowoczesnego sprzętu i ludzi do jego obsługi. We wrześniu rząd Petera Fiali zatwierdził plan zakupu 44 czołgów podstawowych Leopard 2A8. Ta modernizacja pancernego komponentu czeskich sił zbrojnych będzie realizowana w latach 2028-2031, co będzie kosztować ok. 1,5 mld euro.

W umowie założono możliwość zwiększenia zamówienia, w tym także o wozy specjalistyczne, a w programie uczestniczyć ma co najmniej 11 czeskich firm. Mają one produkować części do niemieckich czołgów. Jak się łatwo domyśleć, te wozy (najnowsze warianty Leoparda 2) mają zastąpić poradzieckie T-72. Nawiasem stwierdzając: większość z nich, po czeskiej modernizacji, Praga przekazała już Siłom Zbrojnym Ukrainy (SZU). A to, co zostało, również zamierza skierować do SZU. Z początkiem października Sztab Generalny Armady ogłosił, że ukończona została (rozpoczęta jeszcze przed 2022 r.) modernizacja 30 czołgów T-72M4CZ oraz 3 pojazdów ratowniczych VT-72M4CZ.

Czechy (wydaje się) stawiają na zakupy sprzętu europejskiej produkcji. Praga złożyła zamówienie w szwedzkim BAE Systems Hägglunds na 246 bojowych wozów piechoty CV9030 w wersji MkIV. Pierwszy taki „bewup” zaprezentowano w siedzibie producenta w sierpniu. Co istotne, tylko 39 wozów będzie wyprodukowanych w Szwecji, a reszta (207 sztuk) w Czechach. Umowa ma być zrealizowana do 2030 r., co kosztować będzie 22 mld koron szwedzkich, czyli nieco ponad 2 mld euro.

Znowu produkujemy w Polsce czołgi | GARDA
Portal Obronny SE Google News

Zachętami, także finansowymi, Praga chce przyciągnąć rekrutów do armii

Ktoś ten sprzęt musi obsługiwać. Stąd też potrzeba zwiększenia liczebności Armady (w perspektywie kilku najbliższych lat) z 28 tys. żołnierzy do 37,5 tys. To duży wysiłek dla państwa, również w wymiarze finansowym, skoro armia jest zawodowa. Te 9,5 tys. nowych zawodowców trzeba zachęcić do służby w armii, a konkurencja na rynku pracy w Czechach jest duża. Trzeba także zważyć na to, że wielu potencjalnych kandydatów (dysponujących odpowiednim dla armii wykształceniem) woli zarabiać mniej na „spocznij” niż więcej „na baczność”. Stąd też z początkiem roku poprzedni rząd opracował pakiet zachęt skłaniających do powiązania życia zawodowego z wojskiem.

Wiosną prezydent Pavel podpisał nowelizację stosownej ustawy. Wprowadzono m.in. podwyżkę tzw. dodatku rekrutacyjnego („náborový příspěvek”) z 250 tys. koron do miliona (ok. 175 tys. zł). Taki pieniądz trafi do rekruta, gdy przejdzie przez kwartalną unitarkę (okres próbny).

„Kandydatom z wyższym wykształceniem, którzy zobowiążą się do podpisania siedmioletniego kontraktu, zostanie przyznane dofinansowanie w wysokości do 450 000 CZK” – podał wówczas czeski resort obrony. Dla rekrutów z niższym wykształceniem okres kontraktu skrócono do dwóch lat… Kto chce poznać więcej szczegółów, ten może zapoznać się z nimi choćby na tej stronie.

Modernizacja Armady i pozyskanie do służby w niej rekrutów kosztuje. Republika Czeska mieści się w utrzymaniu (jeszcze obowiązujących) natowskich norm finansowania obronności. Wydaje nieco ponad 2 proc. PKB na nią. Do 2030 r. zamierza zwiększyć poziom wydatkowania do 3 proc.

Kilka zdań komentarza

Nie ukrywajmy: w polskim społeczeństwie panuje stereotyp czeskiego żołnierza, wygenerowany przez wydarzenia II wojny światowej. Mamy go za tzw. szwejka – trochę niezdarnego, trochę cwanego, mało skorego do walki. To krzywdząca opinia. Nawet ta nawiązująca do czasów II wojny światowej. Tylko fani historii wiedzą, że armia w 1939 r. była gotowa do obrony państwa. Jeszcze przed 15 marca, przed wkroczeniem Niemców do Czech (Słowacja odłączyła się od Pragi i stała się państwem wasalnym III Rzeszy), wojsko dostało rozkaz, by nie stawiać oporu. I rozkaz wykonało, co może nas, Polaków, dziwić. Tylko w jednym przypadku niewielki oddział walczył przez kilkanaście godzin z Niemcami, bo do dowódcy nie dotarł rozkaz niestawiania oporu…

To już historia i na jej podstawie nie można oceniać dzisiejszych możliwości Czeskiej Armady. A jak na tak małą armię, są one całkiem duże. I na uwagę zasługuje polityka Pragi dotycząca rekrutacji żołnierza. Wojsko Polskie ma dysponować docelowo tysiącem czołgów. Należy mieć nadzieję, że będzie miał je kto obsługiwać. Ciekawe, ilu byłoby chętnych do zawodowej służby, gdyby po unitarce zrekrutowany dostał sto kilkadziesiąt tysięcy złotych motywacyjnego dodatku? Coś w tym zdrożnego? Może tak, może nie, ale z pewnością żyjemy w czasach, gdy „za darmo umarło”…

Sonda
Czy czeska armia jest nowoczesna?