- Incydent z rosyjskimi strażnikami granicznymi w Estonii to element długofalowej strategii "nękania" NATO.
- Rosja testuje jedność Sojuszu, wykorzystując państwa bałtyckie jako "miękkie podbrzusze" i odwracając uwagę od wojny w Ukrainie.
- Jakie są strategiczne cele Kremla i dlaczego prowokacje są tak "tanie" i "efektywne"?
Prowokacje na granicy - taktyka Kremla
Jak wynika z raportu Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), naruszenie granicy z Estonią przez rosyjskich strażników granicznych to pierwszy od września 2025 roku przypadek, w którym umundurowany personel rosyjski przekroczył terytorium NATO w ramach tzw. fazy zero. Estońskie służby graniczne poinformowały, że rosyjscy funkcjonariusze przypłynęli poduszkowcem, a następnie spacerowali po kamiennym nasypie na rzece Narwie, po czym wrócili na stronę rosyjską. Estoński minister spraw wewnętrznych Igor Taro skomentował, że „motywy ich działania pozostają niejasne”.
Piotr Szymański, ekspert ds. bezpieczeństwa w regionie nordycko-bałtyckim OSW, w rozmowie z PAP podkreślił, że incydent ten wpisuje się w szeroki katalog działań Rosji. Wśród nich wymienił:
- usunięcie boi nawigacyjnych na Narwie w maju 2024 roku,
- opublikowanie i szybkie wycofanie dokumentów sugerujących jednostronną zmianę przebiegu linii wyznaczających wody terytorialne i wyłączną strefę ekonomiczną na Morzu Bałtyckim,
- naruszenia przestrzeni powietrznej.
Ekspert przypomniał również o porwaniu przez FSB we wrześniu 2014 roku estońskiego oficera Eston Kohvera, którego rok później wymieniono na Alekseia Dressena, funkcjonariusza estońskiego kontrwywiadu skazanego za zdradę stanu.
Polecany artykuł:
Dlaczego Rosja nęka kraje bałtyckie?
W ocenie Szymańskiego, działania Rosji mają charakter strategiczny i odwetowy. Państwa bałtyckie, nordyckie oraz Polska są „najbardziej aktywnymi zwolennikami wspierania Ukrainy”, co przejawia się m.in. w estońskim postulacie przeznaczania 0,25 proc. PKB na pomoc wojskową. Rosja stara się budować wizerunek krajów bałtyckich jako „miękkiego podbrzusza” NATO, testując jednocześnie jedność i determinację Sojuszu.
Analityk zaznaczył, że przeprowadzanie prowokacji ułatwia Moskwie fakt, iż Rosja i Estonia wciąż nie ratyfikowały umowy granicznej, a linia demarkacyjna nie doczekała się niezbędnych korekt technicznych. „Przez to na mapie jest kilka wrażliwych punktów, które Rosjanie cynicznie wykorzystują do wywierania nieustannej presji” - przekonywał ekspert OSW.
Granica na rzece Narwie, w rejonie miast Narwa (Estonia) i Iwanogród (Rosja), przebiega wzdłuż głównego nurtu i opiera się na tymczasowej linii kontrolnej. Ruch statków jest tam ściśle monitorowany, a wszelkie próby zbliżenia się do nurtu bez zgody grożą incydentem dyplomatycznym. Jedynym drogowym połączeniem jest most „Przyjaźni”, który od lutego 2024 roku jest zamknięty dla pojazdów i służy wyłącznie do ruchu pieszego w dzień.
Piotr Szymański przypomniał również o kuriozalnej sytuacji związanej z tzw. workiem Saatse - ponad 100-hektarowym skrawkiem Rosji wdzierającym się w głąb Estonii. Rosja nie zezwala mieszkańcom na przejazd bez wizy, a przejazd jest możliwy wyłącznie samochodem lub na rowerze, ze stałą prędkością i bez zatrzymywania.
Rosyjska propaganda i odpowiedź na zagrożenia
Dr Aleksandra Kuczyńska-Zonik z Katedry Systemów Politycznych i Komunikowania Międzynarodowego KUL zwróciła uwagę na szczególną podatność regionu Narwy na rosyjskie operacje propagandowe, wynikającą z uwarunkowań demograficznych. Nawet 90 proc. tamtejszych mieszkańców na co dzień posługuje się językiem rosyjskim. Stopień ich integracji ze społeczeństwem estońskim jest zróżnicowany, co sprawia, że nie wszyscy są w równym stopniu podatni na kognitywne działania Kremla.
Kuczyńska-Zonik podkreśliła, że silne więzi transgraniczne ułatwiają Rosji prowadzenie działań propagandowych. Mieszkańcy regionu posiadają po rosyjskiej stronie rodziny i kontakty biznesowe, przez co dotkliwie odczuwają wszelkie ograniczenia sankcyjne czy utrudnienia w handlu. Ta uciążliwość codziennego życia staje się paliwem dla rosyjskiej narracji, skierowanej precyzyjnie do społeczności zamieszkującej ten peryferyjny region.
Działania propagandowe Rosji przyjmują czasem kuriozalną formę. Od 2023 roku w Iwanogrodzie, na promenadzie nad Narwą, co roku budowana jest scena z olbrzymim telebimem zwróconym w stronę Narwy, na którym wyświetla się defiladę na Placu Czerwonym oraz przemówienia polityków z okazji Dnia Zwycięstwa. W odpowiedzi na te działania, w tym roku na murach zamku w Narwie zawisł wielki banner przedstawiający zmontowane połówki twarzy Hitlera i Putina z podpisem „Putler - zbrodniarz wojenny”.
Analizując te incydenty, rozmówczyni PAP zaznaczyła, że bliskość Rosji sprawia, iż prowokacje i naruszenia granic są „technicznie tanie, łatwe do przeprowadzenia, a zarazem bardzo efektywne”. Skutecznie przyciągają uwagę opinii publicznej w Estonii, Polsce i całej Europie, odwracając ją od kwestii kluczowych, takich jak wojna na Ukrainie czy wewnętrzne problemy państw zachodnich.
W kwestii strategii odpowiedzi na te zagrożenia, ekspertka zaleciła zachowanie powściągliwości. Jej zdaniem nadmierna reakcja, polegająca na natychmiastowym stawianiu wszystkich służb w stan pełnej gotowości, może być realizacją oczekiwań Moskwy. „Państwa bałtyckie dysponują ograniczonymi zasobami. Przesunięcie sił w jeden rejon granicy to osłabienie innych odcinków. A właśnie na tym może zależeć Rosji” – przestrzegła Aleksandra Kuczyńska-Zonik.