Potrzebowaliśmy Trumpa by się obudzić? Czyli o bezpieczeństwie Europy

2024-11-08 16:20

W wielu stolicach Europy panuje obawa, co będzie, jak Trump zostanie zaprzysiężony. Dużo mówi się o tym, że Europa zostanie osamotniona i pozostawiona na łasce Rosji. A sekretarz NATO Mark Rutte mówi wprost, że członkowie NATO muszą wydawać więcej na zbrojenia i te 2% PKB to za mało. Czy właśnie powstająca obawa zmusi nas, do tego byśmy w końcu zaczęli myśleć o bezpieczeństwie i wydawać więcej na zbrojenia?

Europa Trump

i

Autor: Shutterstock, AP Photo/Steven Senne

Spis treści

  1. Strach i przerażenie Europy
  2. Europa myśli co dalej
  3. Europa już szykuje się na podniesienie wydatków na zbrojenia

Strach i przerażenie Europy

Po tym jak Donald Trump wygrał wybory w USA, wszyscy zaczęli sobie zadawać pytanie do dalej? Czy Ukraina zostanie bez pomocy? Czy Europa zostanie osamotniona i pozostawiona na pastwę Rosji? Czy to koniec Ameryki, jaką znamy? Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? Wiele pytań, prawda? Jak to zwykle bywa, obawy często zaburzają trzeźwe myślenie, już powstają analizy i prognozy, jak to będzie źle. A może nie taki diabeł straszny jak jego malują?

The Guardian napisał, że „Europejczycy mogą ucierpieć strategicznie, ekonomicznie i politycznie z powodu polityki „America first” Donalda Trumpa, a także z powodu jego nieprzewidywalności i transakcyjnego podejścia do spraw globalnych”. Według autora Paula Taylora, Europie grozi wciągnięcie w pogłębiający się konflikt handlowy między USA a Chinami, w obliczu groźby silnej presji ze strony Waszyngtonu, by ograniczyć więzi gospodarcze z Pekinem, a także potencjalnego zalewu tanich chińskich towarów.

Europa myśli co dalej

Z kolei premier Donald Tusk powiedział: „era geopolitycznego outsourcingu dobiegła końca”. Dodając, że Europa musi w końcu dorosnąć i uwierzyć we własną siłę. Francja od dawna naciska na taką „strategiczną autonomię ”. Macron po zwycięstwie Trumpa powiedział, że Europa nie może już być „roślinożercą” świata po reelekcji Donalda Trumpa, zamiast tego musi stać się „wszystkożercą”. Jak mówił dalej prezydent Francji podczas spotkania w Budapeszcie.

Andrew A. Michta - Warsaw Security Forum

„Dla mnie to proste. Świat składa się z roślinożerców i mięsożerców. Jeśli zdecydujemy się pozostać roślinożercami, to wygrają mięsożercy i będziemy dla nich rynkiem zbytu”.

Widać wyraźnie, że Macron próbuje teraz zmobilizować Europę, by ta przygotowała się na Trumpa i zaczęła być bardziej samodzielna, zapewne pod francuskim sztandarem. Po drugie wiele krajów UE nadal obawia się mimo wszystko osłabienia więzi transatlantyckich. Dlatego propozycje Macrona o strategicznej autonomii można włożyć między bajki. Chociaż na pewno teraz jak koalicja w Niemczech się rozpadła, i jest w zasadzie jedynym „silnym” przywódcą w Europie, to Macron będzie próbował narzucić swoją agendę. Chociaż Macrona także po wyborach do Parlamentu Europejskiego także osłabł. Mimo wszystko pojawiają się głosy, że teraz dla Francji może się pojawić najlepszy czas. Według Politico wybór Trumpa może dać francuskiemu przywódcy nową „rację bytu” jako głównego cheerleadera, bardziej niezależnej Unii Europejskiej, zwłaszcza jeśli chodzi o handel i bezpieczeństwo. Czy tak będzie? Zobaczymy.

Widać jednak, że jest jakieś przebudzenie, albo chociaż niepokój i chęć zwarcia szeregów. Francuski minister sił zbrojnych Sébastien Lecornu i jego niemiecki odpowiednik Boris Pistorius dali do zrozumienia, że Europa musi przygotować się na zmniejszenie roli USA w naszej części świata.

„Ponieważ poglądy polityczne nowego prezydenta USA różnią się od poglądów jego poprzedników, musimy zarządzać tą sytuacją, przygotować się na nią i podkreślić wysiłki, które już podejmujemy” – powiedział niemiecki minister obrony Boris Pistorius po spotkaniu ze swoim francuskim odpowiednikiem Sébastienem Lecornu. „Uwaga Waszyngtonu prawdopodobnie przesunie się bardziej w stronę regionu Indo-Pacyfiku, gdzie Chiny są postrzegane jako kluczowy rywal strategiczny, powiedział. „Przez co będą mogli zrobić mniej w Europie. Musimy wypełnić tę lukę, aby być bardziej wiarygodnymi pod względem odstraszania” – dodał. Pistorius dodał, że Stany Zjednoczone pozostaną ważnym sojusznikiem, ale podkreślił, że Europa nie może pozwolić na „pogłębianie się luk w zakresie zdolności wojskowych”.

Z kolei Lecornu wezwał kraje europejskie do kontynuowania wysiłków zbrojeniowych — w tym swój kraj, który boryka się z poważnymi ograniczeniami budżetowymi. Powiedział, że Paryż będzie naciskał, aby NATO przyjrzało się dokładniej rzeczywistym wkładom wojskowym sojuszników — samolotom bojowym, okrętom wojennym, żołnierzom — zamiast tylko 2-procentowej PKB. „Krzywe budżetowe nie chronią, nie odstraszają i nie bronią, robią to prawdziwe wkłady” — powiedział. Obaj ministrowie wezwali narody europejskie do pozostania zjednoczonymi i ogłosili, że wkrótce zaproszą swoich włoskich, polskich i brytyjskich odpowiedników na spotkanie i omówienie, jak postępować, aby „wzmocnić naszą suwerenność, być wystarczająco zjednoczonymi, zostawić nasze egoizmy za sobą” – powiedział Pistorius. „Ukraina będzie potrzebowała naszego niezawodnego wsparcia” – dodał.

Z kolei w czasie spotkania w Bukareszcie przywódcy UE i najwyżsi urzędnicy, w tym przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, podkreślili potrzebę przejęcia przez Europę odpowiedzialności za bezpieczeństwo i obronę, a także wsparcia Ukrainy w obliczu rosyjskiej agresji. Jak mówił minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó:

"Wynik wyborów w USA zmienił „status quo” na Ukrainie. Europa musi się zastanowić. Jeśli zadacie mi teoretyczne pytanie, czy Europa mogłaby zastąpić USA w tej kwestii, powiedziałbym, że oczywiście nie”. Wynik wyborów prezydenckich w USA tworzy zupełnie nową rzeczywistość, nie tylko w Europie, ale i na świecie”.

Jak zwróciły uwagę Sophia Besch i Liana Fix na łamach Carnegie Endowment for International Peace:

„Europejczycy muszą objąć przywództwo, biorąc politykę Ukrainy w swoje ręce. Po pierwsze, strategia ta wymaga planu zwiększenia wsparcia finansowego dla Kijowa - na przykład poprzez zwiększenie pożyczek, które Ukraina otrzymuje od Europy w oparciu o odsetki od rosyjskich zamrożonych aktywów. Następnie europejscy przywódcy powinni spotkać się w Kijowie w celu omówienia i skoordynowania strategii. Następnie powinni złożyć ofertę Trumpowi: Europa przejmie całe wsparcie finansowe dla Ukrainy, jeśli Stany Zjednoczone utrzymają swoje wsparcie wojskowe, którego Europejczycy nie są w stanie sami zapewnić. Zwiększenie inwestycji na Ukrainie, które jest zgodne z logiką Trumpa, może również dać Europejczykom szansę na zapewnienie sobie miejsca przy stole w potencjalnych negocjacjach pokojowych na Ukrainie”.

Analityczki zwracają także uwagę, że Europejczycy będą musieli posiąść kluczowe zdolności jak zgromadzić zapasy amunicji i części zamiennych, zainwestować w zdolności bojowe europejskich sił zbrojnych oraz wypełnić strukturę dowodzenia i kontroli NATO europejskim personelem. Muszą także wzmocnić militarnie swoich wschodnich sojuszników. Dlatego też proponują, by w czasie przyszłorocznego szczytu NATO w czerwcu w Holandii, Europejczycy zaproponowali podniesienie wydatków na obronność do 3 procent PKB do końca kadencji Trumpa w 2028 roku. Kraje z Europy powinny wykorzystać wszystkie dostępne im instrumenty, aby uwiarygodnić tę obietnicę.

Europa już szykuje się na podniesienie wydatków na zbrojenia

Według Politico sekretarz generalny NATO Marka Rutte już stara się dobrze rozpocząć współpracę z Donaldem Trumpem, chwaląc podejmowane przez prezydenta-elekta próby nakłonienia państw NATO do zwiększenia wydatków na obronność, wykraczających poza obecny cel wynoszący 2 procent PKB. Zaznaczając jednocześnie, że Europa będzie musiał wydawać więcej niż obecne 2% PKB na obronność. „Będziemy musieli wydać więcej... To będzie znacznie więcej niż 2 procent. Jestem tego pewien” – powiedział Rutte po przybyciu na szczyt Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Budapeszcie. Mówiąc także, że Trump miał racje, krytykują Europejczyków za niskie wydatki na zbrojenia. W 2014 r. zaledwie trzy państwa członkowskie NATO wywiązywały się z obietnicy osiągnięcia 2-procentowego poziomu PKB na obronność, ale teraz jedna trzecia z nich — 23 państwa — realizuje ten cel.

Podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim 6 listopada przyszły komisarz UE ds. obrony i przestrzeni kosmicznej Andrius Kubilius powiedział, że nadszedł czas, aby NATO poważnie podniosło swoje cele dotyczące wydatków.

„Musimy przedyskutować – w ramach NATO - czy cel 2 procent jest]wystarczający” - powiedział Kubilius. „Z mojego punktu widzenia to nie wystarczy”.

Widać, kwestia zwiększenia wydatków na zbrojenia jest już odmawiana przez wszystkie przypadki i będzie to coraz głośniej poodnoszone. Pytaniem otwartym pozostaje to jak zamierzają to kraje w Europie dokonać, bo wątpię, czy Trumpa zadowoli cel 2,5% PKB, raczej będzie się na poważnie mówić o 3%, a może nawet 4% PKB na obronność i to w naprawdę niedługiej przyszłości. I nie będzie w tej kwestii pobłażania.

Dlatego też pojawia się ogromna szansa dla Polski i krajów wschodniej flanki NATO, które jako jedne z nielicznych osiągnęły najwcześniej 2% PKB i więcej. Powinniśmy wspólnie być głosem napędzającym reformę NATO i zabiegać w nowej administracji Trumpa o zakotwiczenie interesów amerykańskich w naszej części Europy. Mamy kartę, której inne kraje w Europie nie mają, po drugie kupujemy amerykańskie uzbrojenie za „grube” miliony dolarów i nie zrezygnujemy z tych zakupów w przyszłości. Nawet jeśli europejscy przywódcy zwłaszcza z Francji i Niemiec będą naciskać na zakupy europejskiego uzbrojenia.

Powinniśmy więc pokazać, że USA mają interes, by być na wschodniej flance i w interesie USA jest wsparcie Ukrainy oraz pokonanie Rosji. Możemy to osiągnąć jeśli w odpowiedni sposób do tego podejdziemy. Zwłaszcza że wschodnia NATO jest najbardziej proamerykańska na tle reszty Europy. Trzeba jednak być ostrożnym, ponieważ plany Francji i Niemiec mogą sprawić, że relacje na linii Europa-USA mogą się popsuć i europejscy liderzy obrażą się na USA, budując wspomnianą autonomie strategiczną, co byłoby ogromnym błędem. Europa teraz i w niedalekiej przyszłości bez USA sobie nie poradzi. I to w naszym interesie leży to, by Stany Zjednoczone się nie wycofały. Nawet jeśli niektórzy będą głosić hasła końca ery Pax Americana za Trumpa.

Sonda
Czy Donald Trum zaprowadzi pokój na Ukrainie?