Spis treści
- Stocznie nie dają rady?
- USA ratuje się stoczniami sojuszników
- Komercyjne stocznie mogą nie dać rady
- Brakuje wykwalifikowanych pracowników w stoczniach
- Problemów jest wiele
W ostatnich miesiącach co jakiś czas jesteśmy informowani o tym, jak USA słabo wypada na tle Chin względem różnych kategorii. W grudniu ubiegłego roku w Portalu Obronnym opisywaliśmy doniesienia, które były nawiązaniem do planowanej wtedy publikacji Strategii Przemysłu Obrony Narodowej USA, że amerykański przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie zaspokoić potrzeb armii, jak i sojuszników w rywalizacji z Chinami. W raporcie, na który powoływało się Politico zauważono, także że po zimnej wojnie przemysł obronny w USA skurczył się w wyniku fuzji firm. A Chiny, które cierpliwie budowały zwoje zdolności przez ostatnie 30 lat, obecnie stają się „globalną potęgą przemysłową” w przemyśle stoczniowym, krytycznych minerałów i mikroelektronice. W raporcie zauważono także, to co od dawna zwraca się uwagę we wszelkich eksperckich dyskusjach czy raportach, a mianowicie to, że „chiński przemysł znacznie przewyższa możliwości nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale kluczowych europejskich i azjatyckich sojuszników USA”. Koronnym przykładem niech będzie produkcja okrętów wojennych przez Chiny. Raporty amerykańskie od dawna alarmują nad zdolnościami chińskich stoczni, które mają większe moce produkcyjne.
Według raportu pt.: „Modernizacja marynarki wojennej Chin: Implikacje dla zdolności marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych — kontekst i problemy dla Kongresu”, Chiny posiadają 370 okrętów i szacuje się, że siły bojowe chińskiej marynarki wojennej wzrosną do 395 okrętów do 2025 r., i 435 okrętów do 2030 r. Dla porównania Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych (dane na październik 2023 roku), posiada 291 okrętów bojowych. W przyszłości planuje się zwiększyć tę liczbę do 305–317, optymistyczne plany mówią nawet o 350 okrętach do 2045 roku. Chińska armia ma również ambitny cel, jakim jest zbudowanie floty składającej się z ponad 10 lotniskowców do 2050 roku. Według raportu amerykańskiego think tanku Center for Strategic and Budgetary Assessment z 2022 r., Chiny dysponują zasobami niezbędnymi do wystawienia do 2030 r. do pięciu lotniskowców. Wiele raportów zwraca także uwagę, że chińskie zdolności stoczniowe przewyższają amerykańskie i są 232 razy większe.
Stocznie nie dają rady?
I właśnie ten rozrost chińskiej floty i jej zdolności budowania okrętów niepokoją coraz bardziej USA, której zdolności z roku na rok maleją. Jak było już wspominane według Government Accountability Office’s (GAO) mniej niż 40% okrętów US Navy zostało naprawionych na czas pomimo dostępności powierzchni stoczniowej. Według GAO umieściło ono warunki panujące w stoczniach na drugim miejscu, po kosztach utrzymania myśliwców F-35 Lightning II, jako najbardziej problematyczną kwestię gotowości stojącą przed amerykańskimi siłami zbrojnymi.
Jak zauważa portal USNI, program optymalizacji infrastruktury stoczniowej Marynarki Wojennej USA (Shipyard Infrastructure Optimization Program - SIOP), który ma na celu poprawę jakości suchych doków, obiektów i sprzętu, nie posiada kompleksowego oszacowania kosztów i harmonogramu.
USA ratuje się stoczniami sojuszników
Dlatego też Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych współpracuje z prywatnymi i publicznymi stoczniami w celu zmniejszenia opóźnień w konserwacji przed powrotem do służby poprzez lepsze planowanie, identyfikację potrzebnych elementów o długim czasie realizacji oraz zwiększenie wielkości i umiejętności siły roboczej. W styczniu pojawiły się informacje, że między USA a Japonią są prowadzone rozmowy dot. tego, by japońskie stocznie regularne dokonywały konserwacji oraz napraw amerykańskich okrętów wojennych, zapewniając ich ciągłą gotowość bojową w azjatyckim sektorze. Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych już wcześniej korzystała z usług prywatnych japońskich stoczni. W 2019 roku niszczyciel USS Milius przeszedł naprawę w stoczni Mitsubishi Heavy Industries w Jokohamie. Poza tym USA podejmuje także działania, by naprawiać swoje okręty także w indyjskich stoczniach. W 2023 roku, Marynarka Wojenna podpisała umowy na naprawy okrętów z dwiema indyjskimi stoczniami, Larsen & Toubro w Chennai i Mazagon Dock Shipbuilders w Bombaju, w celu przeprowadzenia napraw rejsowych. Wciąż jednak marynarka stoi w obliczu kryzysu związanego z naprawą okrętów na czas i zgodnie z budżetem.
3 maja serwis Nikkei Asia informował, że wojsko Stanów Zjednoczonych przeprowadzi prace konserwacyjne na aż sześciu amerykańskich okrętach marynarki wojennej w międzynarodowych stoczniach w przyszłym roku podatkowym, jeśli zostanie to zatwierdzone przez Kongres. Naprawy miałyby miejsce w takich krajach jak Japonia, Republika Korei czy Indie. Jak zacytował portal sekretarza marynarki wojennej Carlosa Del Toro podczas przesłuchania House Armed Services Committee w sprawie budżetu fiskalnego na 2025 rok: „Jeśli będziemy musieli wyruszyć na wojnę, będziemy mieli pełną wiedzę na temat tego, do których stoczni i do jakich krajów moglibyśmy wysłać te okręty, aby móc naprawić szkody, które będą konieczne”. W obecnej chwili wygląda to tak - jak wyjaśnia portal na podstawie wypowiedzi Del Toro, że gdyby doszło do konfliktu, to Stany Zjednoczone musiałyby zawrócić uszkodzone okręty na Guam, Hawaje lub zachodnie wybrzeże USA w celu przeprowadzenia napraw. A gdyby miały możliwość dokonania napraw w stoczniach znajdujących się bliżej strefy konfliktu to, Stany Zjednoczone byłyby w stanie szybko przywrócić je do pola bitwy. Według niego takie działania konserwacyjne zajęłyby mniej niż 90 dni.
Komercyjne stocznie mogą nie dać rady
Bo jak napisał portal USNI cytując Naval Technology: „Komercyjne stocznie stawiają na krótsze, przewidywalne okresy projektowania i budowy, co skutkuje terminowymi okrętami, które spełniają bieżące potrzeby użytkowników. Praktyki projektowe Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych przyczyniają się do wolniejszego tempa i mniej przewidywalnych kosztów, harmonogramów i wyników”. Widzimy tutaj, że USA ma typowy problem kapitalistycznego i demokratycznego świata, gdzie w zasadzie większość projektów ma być po prostu rentowna co jest naturalne.
Tutaj warto wspomnieć także o negatywnych opiniach na temat outsourcingu amerykańskiej bazy morsko-przemysłowej, która według niektórych „osłabia naród i podważa amerykańską suwerenność” – jak sądzi Matthew Paxtona na łamach Defense News. Jak napisał autor: „Strategia morska USA powinna koncentrować się na budowie i utrzymaniu większej liczby okrętów w istniejących stoczniach amerykańskich. Stany Zjednoczone nie tylko nie traktują priorytetowo zdolności produkcyjnych stoczni, ale także narzucają stoczniom tysiące stron przepisów, które zwiększają koszty i obciążają branżę, podczas gdy nasi globalni konkurenci grają według znacznie mniej restrykcyjnego zestawu zasad”. Autor uderza także w tekście w to, że wykorzystuje się zagraniczne stocznie zamiast wykorzystywać krajowe, które są zmuszone przez brak zamówień do zmniejszenia zatrudnienia.
Brakuje wykwalifikowanych pracowników w stoczniach
Dodatkowo zwraca się uwagę, że brakuje wykwalifikowanych pracowników. Defense News zwróciło uwagę, że 2020 roku, kiedy w USA nastąpiła pandemia COVID-19 wielu doświadczonych pracowników odeszło na emeryturę. Jak cytuje portal Xaviera Beale, wiceprezesa ds. zasobów ludzkich w Newport News Shipbuilding: „trudno jest znaleźć talenty z wieloletnim doświadczeniem w przemyśle stoczniowym, kolejną najlepszą rzeczą może być znalezienie talentów z wieloletnim doświadczeniem jako spawacze lub elektrycy poza bazą przemysłową przemysłu stoczniowego”, powiedział Beale. Jak mówił na przesłuchaniu Del Toro wspomniany wyżej Stany Zjednoczone będą potrzebowały 50 000 lub więcej pracowników stoczni, aby nadążyć za nadchodzącym popytem na budowę i naprawy statków.
Z tego też powodu firma podejmuje inicjatywy mające na celu przyciągnięcie wykwalifikowanych pracowników jak mechaników, elektryków, spawaczy, monterów rurociągów i innych osób, które pracowały w sektorach innych niż stoczniowo-przemysłowa i w tym celu służy kampania „Build It” – „Buduj to”, która ma na celu, dotarcie do regonów gdzie są tacy ludzie, szczególnie skupiając się na doświadczonej sile roboczej. Są także podejmowane akcje mające na celu zatrudnianie ludzi bez doświadczenia po szkole średniej lub pochodzących z innych branż. Tylko jak zwrócił tutaj uwagę Beale dochodzi często w tej kwestii do szoku, ponieważ jak mówi: „firma robi, co może, aby przygotować na to nowych pracowników (…) zwłaszcza gdy szok kulturowy łączy się z dramatyczną eskalacją płac w branży usługowej po COVID, a także eskalacją stawek płacy minimalnej po COVID. Wystąpiła kompresja tego, co w przeszłości stanowiło lukę między tym, co możemy zaoferować, a tym, co jest oferowane tam, więc jest to wyzwanie. Robimy jednak wszystko, co w naszej mocy, aby sobie z tym poradzić”.
Problemów jest wiele
Oprócz biurokratycznych opóźnień i przestarzałych procesów projektowych, Marynarka Wojenna USA pozostaje w tyle również w zakresie nowoczesnych technik projektowania. Defense One poinformowało, że GAO wspomniało, że Marynarka Wojenna USA powoli wdraża nowoczesne narzędzia do projektowania okrętów. GAO stwierdziło, że wykorzystanie tych narzędzi przez stocznie marynarki wojennej pozostaje bardziej ograniczone niż w przypadku budowniczych komercyjnych.
Oczywiście nadal spora część komentatorów jak i wojskowych zwraca uwagę, że ta przewaga Chin jeśli chodzi o produkcję okrętów, to jest wyłącznie ilościowa, a nie jakościowa. Tutaj nadal USA mają przewagę (jeszcze) nad Chinami, które dopiero rozwijają, niech przykładem będą lotniskowce. Chiny nadal nie mają lotniskowca o napędzie atomowy. Ich całkowicie rodzimy lotniskowiec Fujian (trzeci już) posiada napęd konwencjonalny, co prawda lotniskowiec jest wyposażony w katapultę elektromagnetyczną podobną do tych z amerykańskich lotniskowców. Ale nadal nie wiadomo, czy Chiny sobie poradziły z bolączkami katapulty, które posiada USA ze swoimi. W tym samym czasie USA wdrażają kolejne atomowe lotniskowce typu Ford, które zastępują jednostki typu Nimitz, stanowiące trzon amerykańskiej floty. Admirał Samuel Paparo, Jr, szef Dowództwa Indo-Pacyfiku USA (INDOPACOM) powiedział w lutym bieżącego roku, że chociaż USA nie są pokonane w luce stoczniowej, trajektoria nie jest idealna. Zasugerował, że amerykańska technologia, taka jak pojazdy bezzałogowe, może zrównoważyć wielkość chińskiej floty. Reuters informował jednak w tym miesiącu, że wysiłki amerykańskiej marynarki wojennej zmierzające do zbudowania floty bezzałogowych statków słabną z powodu zaangażowania Pentagonu w duże projekty stoczniowe. Co ciekawe doświadczenia wojny na Ukrainie jak wykorzystanie przez Ukrainę bezzałogowych pojazdów nawodnych (USV) z ładunkiem wybuchowym do zatopienia rosyjskich okrętów wojennych Floty Czarnomorskiej oraz wykorzystanie ich przez Houthi na Morzu Czerwonym przeciwko statkom handlowym zwróciło uwagę Pentagonu, który podobno uwzględnia wnioski wyciągnięte z Morza Czarnego i Morza Czerwonego, aby przeciwdziałać Chinom na Pacyfiku. Dlatego też Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych ma w tym roku budżet w wysokości 172 milionów dolarów na małe i średnie podwodne drony morskie. Budżet ten spadnie do 101,8 mln USD w 2025 roku.
Jak więc widzimy problemów, przed którymi stoją USA, jest wiele. Niestety, ale Chiny mają tę przewagę nad USA, że tam wszystko jest odgórnie planowane i nie patrzy się jak w USA na rachunek ekonomiczny. Wiele rzeczy musi być opłacalnych. Wojna na Ukrainie oraz w Izraelu pokazała jak, wiele rzeczy USA musi poprawić i zaktualizować niektóre założenia. A przemysł musi być gotowy na szybkie przestawienie się na gospodarkę wojenną, by zaspokoić potrzeby armii. 26 maja The Telegraph informował, że chiny mają przygotowywać armadę promów i statków cywilnych do inwazji na Tajwan, w związku ze wzmożeniem przez Pekin kampanii nacisku na wyspę. Wiadome jest, że te doniesienia mają wzbudzić sensacje, bo w obecnej chwili Pekin nie jest przygotowany do tak dużej operacji, ma za dużo problemów wewnętrznych. Sama Republika Chińska na Tajwanie także jest przyzwyczajona do takich doniesień i nie robią to już na niej wrażenia. Niemniej USA nie mogą sobie pozwolić na kolejny konflikt na świecie i muszą być gotowe do odstraszania i potencjalnej wojny.