Spis treści
- Niemcy wreszcie osiągną 2% PKB na obronność?
- Amerykanie są rozdrażnienie brakiem zaangażowania Europy w bezpieczeństwo
- Pistorius powraca do tematu obowiązkowej służby wojskowej
Niemiecki minister obrony Boris Pistorius, cały czas nawołuje w swoim kraju do zwiększenia wydatków na armię w celu wzmocnienia Bundeswehry, jak powiedział minister podczas debaty budżetowej w Bundestagu: „bezpieczeństwo nie jest za darmo”.
Minister Pistorius po raz kolejny ostrzegł, że „imperialistyczne ambicje Putina” nie skończą się na Ukrainie, ale że Putin chce kontynuować przesuwanie granic. Dlatego też niemieckie wsparcie dla Ukrainy musi być kontynuowane. Jednocześnie jednak należy ponownie zwiększyć zdolności obronne Bundeswehry, podkreślił Pistorius. „Potrzebujemy Bundeswehry, która znów jest silna i działa również jako środek odstraszający”. Tylko ci, którzy są przygotowani, mogą zapobiec wojnie, podkreślił Pistorius. W styczniu minister obrony Niemiec Boris Pistorius powiedział dziennikowi „Tagesspiegel”, że Rosja może pewnego dnia zaatakować kraj NATO. Jego zdaniem obecnie taki atak nie jest prawdopodobny, natomiast będzie możliwy za pięć-osiem lat.
Niemcy wreszcie osiągną 2% PKB na obronność?
Minister Pistorius powiedział w czasie przemówienia, że z zadowoleniem przyjął fakt, że przy rekordowych wydatkach w wysokości 72 miliardów euro, po raz pierwszy od dziesięcioleci osiągnięto cel NATO polegający na przeznaczeniu co najmniej dwóch PKB na obronę. Według Pistoriusa wydatki na obronność wynoszą 2,1 procent PKB. Jak powiedział minister: „To krok we właściwym kierunku”. Minister jednak podkreślił, że budżet obronny będzie musiał stale rosnąć nawet po wyczerpaniu specjalnego funduszu 100 miliardów euro, bo jak mówi: „potrzebny jest rzetelnie planowany budżet”.
Amerykanie są rozdrażnienie brakiem zaangażowania Europy w bezpieczeństwo
Jeszcze w połowie stycznia bieżącego roku niemiecki portal Merkur.de pisał, że USA tracą powoli cierpliwość wobec Niemiec za to, że nie przeznaczają 2% PKB na obronne, cytując Michaela Allena, który pracował jako specjalny asystent prezydenta George'a W. Busha i starszy dyrektor Rady Bezpieczeństwa Narodowego, udzielając komentarza Newsweekowi. „Jeśli Europejczycy naprawdę chcą, aby Stany Zjednoczone pozostały ważnym graczem w NATO i oczywiście w bezpieczeństwie europejskim, muszą zaangażować się w konkretny sposób i zasygnalizować amerykańskim politykom: „Nie jesteście jedynymi ludźmi na świecie, którzy płacą rachunek” – mówił Michael Allen.
Jak pisała niemiecki portal, „dziesięć lat temu członkowie NATO zgodzili się w Walii na dozbrojenie swoich krajów. Niewiele się wydarzyło; oraz, jak to często bywa, Amerykanie generalnie narzekają na niższy niż przeciętny udział Europy, a w szczególności Niemiec, w zdolnościach obronnych NATO przeciwko Rosji, która wyraźnie działa jako agresor w wojnie na Ukrainie”.
Sytuacja w Europie jeśli chodzi o wydatki na obronne, nadal jest niezadowalająca. W zeszłym roku NATO opublikowało dane dot. tego, ile państwa przeznaczają PKB na obronne. Według danych zaledwie 11 z 31 państw NATO przekroczyło cel dwóch procent: Polska (3,9 proc.), USA (3,49 proc.), Grecja (3,01), Estonia (2,73), Litwa (2,54), Finlandia (2,45 proc.), Rumunia (2,44), Węgry (2,43), Łotwa (2,27), Wielka Brytania (2,07) i Słowacja (2,03). Nic więc dziwnego, że coraz bardziej „drażni” to USA, które nie dość, że najwięcej pomagają Ukrainie, to są jeszcze zaangażowane w inne części świata jak Izrael, region Jemenu w związku z atakami Huti czy Pacyfik.
Niedawno pisaliśmy w Portalu Obronnym o tym, że znowu w Europie są plany na samodzielność strategiczną naszego kontynentu i budowanie zdolności odstraszania w oparciu o Francję, Wielką Brytanię czy nawet Niemcy. Myślę, że obecnie zamiast takich marzeń, Europa powinna najpierw skupić na przeznaczaniu tego minimum, jakim jest te 2% PKB oraz przestawienia swoich mocy produkcyjnych na większą ilość produkcji np. amunicji, której tak bardzo potrzebuje Ukraina. Przypomnijmy, że Europa obiecała Ukrainie milion pocisków do wiosny 2024 roku. W listopadzie ubiegłego roku pisaliśmy, o tym, że UE nie da rady tego terminu dotrzymać i wysłała 300 tysięcy. A na początku lutego bieżącego roku, ogłoszono, że uda się dostarczyć jednie ponad 500 tysięcy pocisków. To tylko pokazuje, w jakiej sytuacji jest Europa jeśli chodzi o produkcję, tymczasem w USA produkcja się rozpędza.
Pistorius powraca do tematu obowiązkowej służby wojskowej
Sytuacja w niemieckiej armii nie jest optymistyczna, brakuje chętnych do armii, a Bundeswehra podobnie jak inne państwa w tym Polska, chce systematycznie powiększać liczebność sił zbrojnych w związku z nadciągającymi zagrożeniami. Według ministra należy rozpocząć poważną debatę na temat wprowadzenia obowiązkowej służby wojskowej.
Jak mówił minister: „społeczeństwo musi zadać sobie pytanie, kto powinien bronić tego kraju, gdy sytuacja stanie się poważna. Dotyczy to również reprezentacji kobiet”. Dodając dalej: „każdy model potrzebuje większości politycznej i społeczeństwa, które go popiera”. W zeszłym roku pisaliśmy o tym, że w Niemczech rozpoczęła się dyskusja na temat obowiązkowej służby wojskowej na wzór Szwecji. Za pomysłem ministra, by w jakiś sposób przywrócić obowiązkową służbę, jest opozycja jak CSU/CDU oraz AfD. Partia rządząca i koalicjanci są jak na razie przeciwni.
W styczniu natomiast pojawiły się informacje, że w związku z tym, że w Bundeswehrze brakuje żołnierzy i aby temu zaradzić minister obrony RFN Boris Pistorius, przedstawił pomysł przyjmowania do sił zbrojnych żołnierzy bez niemieckiego obywatelstwa.
Polecany artykuł:
Szefowa komisji obrony w Bundestagu Marie-Agnes Strack-Zimmermann popiera takie rozwiązanie.
"Zasadniczo musimy myśleć bardziej europejsko przy naszych poszukiwaniach odpowiednich młodych ludzi, którzy chcą służyć w Bundeswehrze" - powiedziała Strack-Zimmermann gazecie "Rheinische Post".
Dodała, że "żołnierze bez niemieckiego paszportu mogą go szybciej uzyskać dzięki udanej służbie w Bundeswehrze".
"Jeśli są to obywatele UE, którzy mieszkają z nami wystarczająco długo i mają silny związek z Niemcami, to zdecydowanie jest to coś do rozważenia" - powiedział były minister obrony Franz Josef Jung dziennikowi "Bild".
Obecnie w Bundeswehrze służy około 180 tys. mężczyzn i kobiet, czyli o około 20 tys. za mało. Docelowa liczebność wojska to 203 tys. żołnierzy.