Spis treści
- Europa nadal niezdolna do wysłania wojska na Ukrainę
- Co uzgodniono w czasie spotkania w Paryżu?
- Nie zaproszeni wyrażają rozczarowanie
- Rozczarowanie, którego można było uniknąć – wysłania wojsk nie będzie
Europa nadal niezdolna do wysłania wojska na Ukrainę
Jeśli ktoś liczył, że zwołany nieformalny szczyt w Paryżu, gdzie się spotkali liderzy z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski, Hiszpanii, Holandii i Danii, a także przewodnicząca Komisji Europejskiej i sekretarz generalny NATO zmieni coś w działaniu Europy ws. podejścia do USA i zabezpieczenia interesów Ukrainy poprzez decyzję wysłania wojsk na Ukrainę, to się niestety przeliczył. Szefowie rządów Niemiec i Hiszpanii, Olaf Scholz i Pedro Sanchez, uznali, że dyskusja na temat wysłania wojsk na Ukrainę jest przedwczesna. Również Dania uważa, że o wysłaniu wojsk nie można mówić przed zawarciem porozumienia pokojowego. Premier Włoch Giorgia Meloni, powiedziała, że rozmieszczenie wojsk europejskich na Ukrainie wydaje się jej hipotezą "najbardziej skomplikowaną i być może najmniej skuteczną". Wcześniej Donald Tusk powiedział, że Polska nie wyśle wojska, jak mówił Tusk „Nie przewidujemy wysyłania polskich żołnierzy na teren Ukrainy. Natomiast będziemy wspierali — także jeśli chodzi o logistykę i o wsparcie polityczne — państwa, które ewentualnie będą chciały takich gwarancji fizycznych w przyszłości dla Ukrainy udzielić”.
Szef MSZ Francji Jean-Noel Barrot powiedział we wtorek (18 lutego), że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o wysłaniu wojsk europejskich na Ukrainę, a pytanie to pojawi się, gdy osiągnięty zostanie pokój, który będzie wymagał gwarancji.
"To nie jest pytanie na dzisiaj. Jest zbyt wcześnie, by o tym mówić. To pytanie pojawi się w odpowiednim momencie, gdy osiągnięty zostanie pokój, po to, by go zagwarantować" - powiedział Barrot, cytowany przez portal BFMTV.
Minister powiedział też, że Francja nie chce pokoju, który będzie nieudany. "Chcemy pokoju i by był on trwały. Jeśli nie chcemy, aby linia rozejmu zbliżyła się do nas, to potrzebny będzie układ pokojowy, który odstraszy zagrożenie ze strony Rosji. Będziemy musieli podjąć poważniejsze wysiłki i będziemy musieli zapewnić gwarancje" - powiedział Barrot. Zastrzegł, że jest za wcześnie, by mówić o szczegółach.
Przed spotkaniem z przywódcami europejskimi Macron rozmawiał także z Trumpem. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował również, że odbył „długą” rozmowę z Macronem na temat gwarancji bezpieczeństwa. „Mamy wspólną wizję: gwarancje bezpieczeństwa muszą być solidne i niezawodne” – powiedział Zełenski w X, dodając: „Każda inna decyzja bez takich gwarancji – taka jak kruche zawieszenie broni – byłaby jedynie kolejnym oszustwem ze strony Rosji i preludium do nowej wojny Rosji z Ukrainą lub innymi państwami europejskimi”.
Co uzgodniono w czasie spotkania w Paryżu?
Jak możemy przeczytać w komunikacie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów:
„Europejscy liderzy, którzy uczestniczyli w nieformalnym spotkaniu w Paryżu uznali, że potrzebna jest jak najbliższa współpraca wszystkich sojuszników w ramach NATO. Europa musi zwiększyć własny potencjał militarny, aby skutecznie reagować na współczesne zagrożenia i wspierać Ukrainę (…) wszyscy są jednomyślni w kwestii zwiększenia nakładów na obronność".
Premier Wielkiej Brytanii Starmer przyznał, że „Europejczycy będą musieli zwiększyć swoje zaangażowanie, zarówno pod względem wydatków, jak i możliwości, jakie zapewniamy Ukrainie”, podczas gdy Tusk powiedział, że stosunki USA-UE w kwestii obronności wkraczają w „nowy etap”, ponieważ Europejczycy zdają sobie sprawę z potrzeby zwiększenia wydatków na obronę i większej samodzielności.
Prezydent Francji E. Macron we wpisie na X napisał:
„Jesteśmy przekonani, że Europejczycy muszą inwestować lepiej, więcej i wspólnie w swoje bezpieczeństwo i obronę — zarówno dziś, jak i w przyszłości”
Przywódcy europejscy omówili także kwestię wyłączenia wydatków na obronność z oceny deficytu i długu.
“Wydatki na obronę nie będą już traktowane jako nadmierne wydatki, a więc nie będziemy zagrożeni procedurą nadmiernego deficytu. To jest zmiana ważna w historii Unii Europejskiej. To jest bardzo ważne ustępstwo” - podkreślił Premier.
Wzrost wydatków na obronę będzie realizowany na trzech płaszczyznach, czyli państw członkowskich, instytucjonalnym i bankowym. Komisja Europejska w najbliższych dniach przedstawi konkretne propozycje dotyczące zwiększenia możliwości obronnych.
Jednak szczyt poza hasłami, o których mówi się w zasadzie od 3 lat wojny, nie stworzył w zasadzie nic nowego, poza stworzeniem podziału w Europie, ponieważ zamiast szukać konsensusu, jedności w 27 stolicach europejskich, wybrano tylko nielicznych, którzy i tak niczego przełomowego nie osiągnęli. Dlatego też kolejny szczyt prawdopodobnie za dwa tygodnie, który odbędzie się w Londynie, może coś zmieni, ale sądząc po tym co się „nie — wydarzyło” wczoraj (17 lutego) w Paryżu można sądzić, że przyszły szczyt również może nie być przełomowy, a będzie co najwyżej kolejnym europejskim gadaniem. Tymczasem dziś (18 lutego) odbywa się spotkanie w Arabii Saudyjskiej delegacji USA i Rosji bez Ukrainy i Europy. Może czas Europo się jednak obudzić ze snu?
Nie zaproszeni wyrażają rozczarowanie
Nim szczyt się rozpoczął w Paryżu, jego zwołanie nie spotkało się z aprobatą państw, które nie zostały zaproszone. Premier Słowacji Robert Fico skrytykował spotkanie w i udział w nim najwyższych przedstawicieli Unii Europejskiej. Fico uważa, że udział w spotkaniu w Paryżu bez żadnego mandatu Costy i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen nie sprzyja zaufaniu w UE. Według słowackiego premiera Unia nie ma uprawnień do podejmowania decyzji o obecności obcych wojsk na terytorium innego państwa. Fico stwierdził, że szanuje prawo poszczególnych państw do wysłania żołnierzy na Ukrainę, ale jest to temat, z którym Unia nie ma nic wspólnego i nie powinna się na ten temat wypowiadać. Premier Luksemburga Luc Frieden w rozmowie z Bloombergiem stwierdził, że nie ma nic przeciwko spotkaniu ale „o wiele lepiej będzie, kiedy spotkamy się w gronie 27 (członków UE)" – powiedział premier. Zdaniem prezydent Słowenii Natasy Pirc Musary format paryski był "złym przesłaniem", ponieważ sugeruje, że konsensus UE w sprawie Ukrainy i innych kwestii może się załamać. Budapeszt uważa szczyt za spotkanie "sfrustrowanych" i "prowojennych" przywódców, stwierdził węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto.
Jak skomentowało ten szczyt Politico:
"Podczas gdy Europa zmaga się z najgłębszym kryzysem bezpieczeństwa od 1945 r., niewielka grupa wiodących mocarstw kontynentu podjęła radykalny krok: Porzuciła tradycyjne dążenie do konsensusu 27 państw na szczytach w Brukseli i spróbowała samodzielnie uporządkować ten bałagan (…) Nie było zaproszenia dla Viktora Orbána z Węgier, Roberta Fico ze Słowacji — ani innych uznanych za zbyt przychylnych Moskwie, by pomóc w nagłych wypadkach. Mniejsze państwa UE, takie jak Łotwa i Estonia, również zostały wykluczone, mimo że należą do najbardziej jastrzębich członków bloku w kwestii stosunków z Rosją. Nie tak powinna wyglądać polityka UE, format paryski obnaża powagę geopolitycznego wstrząsu, który obecnie wstrząsa kontynentem" – komentuje Politico.
To tylko niektóre głosy przywódców europejskich stolic. Tak jak Polska oburzała się na podobne spotkania, gdzie nie była zapraszana, gdy decydowano o przyszłości Ukrainy, tak się nie dziwmy, że i teraz taka sytuacja spotkała się z oburzeniem czy rozczarowaniem. Można oczywiście bronić Macrona, że spotkał się z państwami o potencjale finansowym i militarnym w kwestii wsparcia dla Ukrainy, jednak tak się jedności Europy nie buduje, zwłaszcza że chodziło o wysłanie żołnierzy na Ukrainę. Każdy żołnierz nawet z małego państwa np. z Litwy, która wyraża chęć wysłania wojsk, jest na wagę złota. A zorganizowanie takiego szczytu bez innych państw jest po prostu błędem, nie tylko wizerunkowym, ale także utraty jedności w trudnym dla Europy momencie.
Rozczarowanie, którego można było uniknąć – wysłania wojsk nie będzie
Spotkanie, które mogło poprawić pozycję negocjacyjną ze Stanami Zjednoczonymi i zabezpieczenia interesów Ukrainy poprzez wkład Europy ostatecznie okazało się rozczarowaniem, ponieważ nie udało się dojść do porozumienia w sprawie wysłania wojsk w celu nadzorowania możliwego porozumienia pokojowego.
Jak powiedział po spotkaniu premier Donald Tusk: „Zdajemy sobie sprawę, że takie spotkania nie kończą się decyzjami”. Jak podsumowało Politico cały szczyt:
„Przywódcy nie przedstawili żadnych nowych wspólnych pomysłów, pokłócili się o wysłanie wojsk na Ukrainę i po raz kolejny wygłosili frazesy na temat pomocy Ukrainie i zwiększenia wydatków na obronę.
„Dziś w Paryżu potwierdziliśmy, że Ukraina zasługuje na pokój dzięki sile” - powiedzieli zarówno przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula Von der Leyen, jak i przewodniczący Rady Europejskiej António Costa. Niestety, ale tej siły nie udało się pokazać, ponieważ zasadnicza kwestia, czyli wysłania wojska na Ukrainie podzieliła europejskich przywódców. Brytyjski premier Keir Starmer oświadczył, że jego kraj jest „gotowy i chętny” wysłać wojska, jeśli zajdzie taka potrzeba. Stwierdził jedna, że Stany Zjednoczone muszą podjąć zobowiązanie w zakresie bezpieczeństwa, aby kraje europejskie wysłały powojenne siły pokojowe na Ukrainę. Dodał jednak, że jest za wcześnie, aby określić, ilu brytyjskich żołnierzy byłby skłonny tam wysłać.
„Europa musi odegrać swoją rolę i jestem gotowy rozważyć wysłanie na miejsce sił brytyjskich wraz z innymi, jeśli zostanie osiągnięte trwałe porozumienie pokojowe, ale musi istnieć zabezpieczenie ze strony USA, ponieważ gwarancja bezpieczeństwa USA jest jedynym sposobem, aby skutecznie powstrzymać Rosję przed ponownym atakiem na Ukrainę” – powiedział Starmer reporterom.
W najbliższych dniach premier Wielkiej Brytanii uda się do Waszyngtonu, aby spróbować przekonać Trumpa, że siły amerykańskie nadal muszą odgrywać ważną rolę. Premier podkreślił potrzebę „amerykańskiego zabezpieczenia” po zawarciu pokoju na Ukrainie, aby „odstraszyć Rosję od ponownego ataku na Ukrainę”.
Premier Polski Donald Tusk jak wiemy, odrzucił przed wyjazdem na szczyt możliwość wysłania wojsk, obiecał jednak kontynuować udzielanie pomocy logistycznej i wojskowej.
"Nie przewidujemy wysłania polskich żołnierzy na teren Ukrainy, natomiast będziemy wspierali, także jeżeli chodzi o logistykę i o wsparcie polityczne, państwa, które ewentualnie będą chciały takich gwarancji w przyszłości udzielić" - powiedział premier. Szef rządu zapewnił też, że Polska nadal będzie wspierała Ukrainę - jak zaznaczył - tak jak do tej pory. "Organizacyjnie, zgodnie z naszymi możliwościami: finansowo, humanitarnie i jeśli chodzi o pomoc militarną" - wyjaśnił Tusk.
Według premiera Hiszpanii Pedro Sanchez, dyskusja na temat wysłania sił pokojowych na Ukrainę jest „przedwczesna”, ponieważ „w kraju wciąż trwa wojna” z Rosją.
„Na Ukrainie nadal mamy wojnę, są tam żołnierze broniący niepodległości i bezpieczeństwa swojego kraju oraz modelu europejskiego. Warunki pokoju nie zostały jeszcze spełnione, aby o tym myśleć” – ocenił Sanchez.
Mette Frederiksen, premier Danii Premier powiedziała, że jest otwarta na rozmowy na temat rozmieszczenia wojsk na Ukrainie i że Europa musi zwiększyć swoje wsparcie dla Ukrainy, zwiększając jednocześnie wydatki na obronę krajową. Ostrzegała jednak, że szybkie porozumienie o zawieszeniu broni pozwoli Rosji na ponowną mobilizację i atak na Ukrainę lub na inny kraj w Europie. „Rosja zagraża teraz całej Europie, niestety”.
Premier Holandii Dick Schoof przyznał, że Europejczycy „muszą dojść do wspólnego wniosku na temat tego, co możemy wnieść. W ten sposób ostatecznie zasiądziemy przy stole”, dodając, że „samo siedzenie przy stole bez wnoszenia wkładu jest bezcelowe”.
Kanclerz RFN Olaf Scholz natomiast po spotkaniu skrytykował dyskusję o wysłaniu europejskiej misji pokojowej na Ukrainę. Scholz stwierdził, także że nie może być mowy o żadnym porozumieniu pokojowym bez zgody Ukrainy, dodając, że rozmowy o niemieckiej misji pokojowej na Ukrainie są „wysoce niewłaściwe” bez podpisanego porozumienia pokojowego. „To całkowicie przedwczesne, to całkowicie niestosowny moment na prowadzenie takiej dyskusji. Jestem wręcz trochę zirytowany tą dyskusją”. Scholz podkreślił jednocześnie, że nie wolno dopuścić do „podziału bezpieczeństwa i odpowiedzialności” pomiędzy Europą i USA”. „NATO opiera się na wspólnych działaniach i wspólnym ryzyku, co gwarantuje nasze bezpieczeństwo”.
Jak więc widzimy, poza rozmowami i dyplomatycznym „gadaniem” nie udało się niczego przełomowego osiągnąć. Jak podsumowało całe spotkanie Politico
„Nawet jeśli koalicja zaproszonych Macrona w końcu zaprojektuje wspólną strategię, może być już za późno. Zakupy obronne zajmują lata, a cała gospodarka Rosji jest już przygotowana do wojny. Jak powiedział Menon: „Gdybyśmy chcieli przygotować się na Trumpa 2, powinniśmy byli zacząć w czasie Trumpa 1”".
Niestety ale jeśli Europa nie uzmysłowi sobie, że czas pokoju się skończył i naprawdę należy zacząć działać, a nie tylko mówić, to obudzi się w świecie, w którym nie będzie nic już znaczyła. A zgniły pokój na Ukrainie wynegocjowany przez USA i Rosję będzie moralną porażką Zachodu, za którą z czasem nasz kontynent słono zapłaci.
