Francja przyparta do muru, Hiszpania sięga do rezerwy budżetowej. Tak Europa próbuje zwiększyć wydatki na obronność

2025-02-17 11:44

François Bayrou, premier Francji, doprowadził do przyjęcia na początku lutego budżetu na 2025 rok, odwołując się do konstrukcji dopuszczalnej w tamtejszym prawodawstwie. Pozwala ona przyjąć budżet bez głosowania w Zgromadzeniu Narodowym, ale daje też deputowanym prawo głosowania votum nieufności, jeśli w ich ocenie propozycje budżetowe są nieakceptowalne. Bayrou przetrwał cztery takie głosowania, co nie zmienia faktu, że udało mu się uniknąć dymisji wyłącznie dlatego, że nie wzięli w nich udziału deputowani Partii Socjalistycznej i prawicowej formacji Rassemblement National, chcący uniknąć oskarżeń o destabilizowanie sytuacji państwa.

Armia Francji

i

Autor: Shutterstock

Spis treści

  1. "Le Monde": Budżetowi Francji brakuje kierunku, odwagi i strukturalnych rozwiązań
  2. Francja przeznaczy na obronność w 2025 roku 2 proc. PKB
  3. „Francja jest przyparta do muru”
  4. Francję czeka 5 lat zaciskania pasa w obliczu polaryzacji sceny politycznej
  5. Znaczący wzrost wydatków na obronność jest mało prawdopodobny
  6. Sekretarz generalny NATO namawia Hiszpanię na zwiększenie wydatków na obronność
  7. Rząd Pedro Sancheza przyspieszył proces wzrostu wydatków wojskowych
  8. Rząd Hiszpanii ma niewielką większość. Koalicja jest chwiejna
  9. "Zielona transformacja" ważniejsza dla Hiszpanii niż rozbudowa zdolności obronnych

"Le Monde": Budżetowi Francji brakuje kierunku, odwagi i strukturalnych rozwiązań

„Alleluja !” – napisał komentator "Le Monde": „Francja ma wreszcie budżet na 2025 rok”, co jednak, jak zauważył, nie zmienia faktu, iż jest on wynikiem trudnego kompromisu, co negatywnie wpłynęło na kształt przyjętych zapisów. W jego opinii „biorąc pod uwagę sytuację finansową kraju, budżetowi temu brakuje kierunku, odwagi i strukturalnych rozwiązań. Mimo że deficyt został zmniejszony o 0,6 % PKB, co odpowiada 18 miliardom euro. Ale jest to wysiłek, który będzie musiał być powtarzany co roku do 2029 r., jeśli Francja ma wywiązać się ze swoich zobowiązań europejskich.” W skrócie rzecz ujmując, jeśli Paryż chce redukować deficyt finansów publicznych tak, aby osiągnąć pułap akceptowalny przez Unię, to przez następne 5 lat musi przyjmować budżety w podobnej skali redukujące poziom wydatków publicznych.

Budżet na 2025 rok zakłada deficyt na poziomie 5,4 %, podczas gdy poprzednia propozycja, która nie zyskała poparcia parlamentu i doprowadziła do upadku rządu Michela Barniera, zakładała ambitniejszą redukcję deficytu do poziomu 5 % PKB już w bieżącym roku. François Bayrou chce prowadzić mniej restrykcyjną politykę redukcji deficytu i zaproponował podniesienie na dwa lata podatków dla największych firm, których obciążenia - w zależności od przychodów - wzrosną od 20,6 do 41,2 %, a także podwyższył podatek od transakcji finansowych i wprowadził regulacje godzące w podatników mających najwyższe dochody, czego domagała się lewica.

Mniejsze, o 2,2 %, dochody będą miały samorządy lokalne, bo rząd wymusił oszczędności, podobnie o 14 % zredukowane zostały planowane wydatki na „zieloną transformację”, miliard euro mniej przeznaczone zostanie na dopłaty do energii zużywanej przez gospodarstwa domowe.

Francja przeznaczy na obronność w 2025 roku 2 proc. PKB

O 2,7 % mają wzrosnąć wydatki na bezpieczeństwo wewnętrzne, które obejmują również finansowanie żandarmerii, która we francuskim systemie bezpieczeństwa jest kwalifikowana podobnie jak nakłady na siły zbrojne. Francuski budżet na 2025 rok zakłada wzrost wydatków wojskowych o 3,3 mld euro w porównaniu z rokiem poprzednim. Oznacza to wzrost do poziomu 50,5 mld, czyli Francja na obronność przeznaczy 2 % swego PKB.

Chcąc ocenić zdolności Francji do dalszego podnoszenia wydatków na obronność, nie możemy uniknąć odpowiedzi na pytanie, na ile plany budżetu na 2025 rok i kolejne lata są realistyczne. Nie ma takiej pewności. 13 lutego francuski Trybunał Obrachunkowy opublikował specjalny raport, z którego wynika, że w minionym roku odnotowano znacznie gorsze od zaplanowanych wskaźników budżetowych. Miast deficytu w wysokości 4,4 % PKB, co zakładał budżet, realnie wyniósł on 6 %. „Francja jest przyparta do muru” - powiedział, oceniając sytuację finansów publicznych, Pierre Moscovici, pierwszy prezes tej instytucji i zwrócił uwagę na fakt, że udział wydatków publicznych w relacji do PKB wzrósł w minionym roku po raz pierwszy od wielu lat.

Garda - Gen. Nowak o F-35

„Francja jest przyparta do muru”

W jego opinii sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, co potwierdza fakt, iż w 2024 roku wydatki wzrosły o 1,7 % w sytuacji, kiedy PKB kraju zwiększyło się jedynie o 1,1 %. Jednak te dane nie oddają powagi sytuacji, bo w efekcie „poślizgu” rząd dysponował jeszcze funduszami covidowymi. „To, co nazywamy rdzeniem wydatków, wzrosło o 2,7 proc. i jest to najbardziej znaczący wzrost w ciągu ostatnich piętnastu lat" – powiedział Pierre Moscovici.

Po raz pierwszy od 2020 r. stosunek wydatków publicznych do PKB wzrósł z 56,4 proc. w 2023 r. do 56,7 proc. w 2024 r., czyli o 7 punktów więcej niż średnia dla strefy euro i o 3 punkty więcej niż przed pandemią Covid. Eksperci Trybunału zwrócili też uwagę na potrzebę bardziej ambitnej polityki w zakresie zmniejszania deficytu finansów publicznych niż jest to ujęte w budżecie na rok 2025. W związku z tym wezwali rząd François Bayrou do przestrzegania celu deficytu na poziomie 5,4% na 2025 r. i powrotu poniżej 3% w 2029 r., po to, aby uniknąć dalszego wzrostu obciążeń odsetkowych.

Francję czeka 5 lat zaciskania pasa w obliczu polaryzacji sceny politycznej

Ale nawet ten optymistyczny i niełatwy scenariusz naprawy francuskich finansów publicznych oznacza, że koszty obsługi długu będą stale rosły i z 2,3 proc. PKB w 2025 r. zwiększą się do poziomu 3,2 proc. PKB w 2029 r.. W liczbach bezwzględnych wynosi to skok z obecnych 67 mld euro do 107 mld euro. Pięć lat polityki zaciskania pasa w sytuacji narastającej polaryzacji na francuskiej scenie politycznej i nadchodzących wyborów prezydenckich, które odbędą się w 2027 roku, nakazuje też wzięcie pod uwagę mniej optymistycznych scenariuszy w zakresie redukcji deficytu wydatków publicznych.

Czynnikiem, który może też wpłynąć na realizowaną przez Paryż politykę, jest tempo wzrostu gospodarczego, które w związku z oczekiwaną wojną handlową między Stanami Zjednoczonymi a państwami Unii Europejskiej może okazać się wolniejsze. Trybunał Obrachunkowy, analizując następstwa jednej z tych tendencji, zwrócił uwagę na fakt, że osiągnięcie jedynie połowy z planowanej do 2029 r. redukcji deficytu finansów publicznych, czyli zmniejszenie go o 50, a nie jak zaplanowano 110 mld euro zwiększyłoby zadłużenie do ponad 120 proc. PKB, w porównaniu z nieco poniżej 113 proc. w 2024 r.

Znaczący wzrost wydatków na obronność jest mało prawdopodobny

A jeśli wzrost gospodarczy miałby rozczarować bardziej niż oczekiwano, co często ma miejsce, obciążenie mogłoby przekroczyć 125% PKB. Krótko mówiąc, Francji grozi stanie się nowymi Włochami, w przypadku których największą pozycją budżetową, skutecznie ograniczającą inne możliwości, jest obsługa długu publicznego. Trudna sytuacja finansów publicznych i wysokie zadłużenie powodują też, niezależnie od tego czy Bruksela przychyli się do propozycji państw będących w podobnej sytuacji co Francja i wyłączy wydatki na obronność z dopuszczanych limitów deficytu, Paryż będzie miał w najbliższych latach niewielkie pole manewru, co oznacza, że skokowy wzrost wydatków na obronność, nie mówiąc już o osiągnięciu 5 % w relacji do PKB, wydaje się bardzo mało prawdopodobny.

Portal Obronny SE Google News
Autor:

Sekretarz generalny NATO namawia Hiszpanię na zwiększenie wydatków na obronność

Pod koniec stycznia br. do Madrytu na spotkanie z premierem Pedro Sanchezem przyleciał Mark Rutte, sekretarz generalny NATO. Jednym z celów jego wizyty było skłonienie rządu Hiszpanii do podniesienia wydatków wojskowych na obronność, bo według najnowszych obliczeń, Madryt przeznacza obecnie na ten cel jedynie 1,28 % PKB. Wskaźnik ten uległ w ostatnim czasie obniżeniu, co ma związek z faktem, że gospodarka rośnie szybciej, niż wydatki na obronność.

Przed wizytą Rutte ewentualną presję starał się rozładować Jose Manuel Albares, minister spraw zagranicznych, deklarując, że Hiszpania do 2029 roku osiągnie poziom 2 % wydatków na bezpieczeństwo w relacji do PKB. Rząd Hiszpański w swej narracji związanej z wydatkami wojskowymi stara się podkreślić fakt - większego niż w przypadku pozostałych członków NATO - zaangażowania sił zbrojnych w międzynarodowe misje pokojowe i stabilizacyjne oraz wyższego niż uzgodniony w trakcie szczytu w Walii w 2014 roku, bo wynoszącego 30 % całego budżetu resortu obrony, poziomu wydatków, które przeznaczane są na zakupu nowego sprzętu oraz badania i rozwój. Uwzględnienie tych dwóch czynników ma uzasadnić powolniejsze, niż w przypadku innych dużych gospodarek państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, dochodzenie do ustalonego w Walii poziomu wydatków.

Rząd Pedro Sancheza przyspieszył proces wzrostu wydatków wojskowych

W ostatnich miesiącach 2024 roku rząd Sancheza przyspieszył proces wzrostu wydatków wojskowych, wydzielając na zakupy uzbrojenie prawie 2 mld euro dodatkowych środków. Jak się uważa, działania te były reakcją na wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i spodziewany wzrost presji ze strony sojuszników. Za dodatkowe środki zaplanowano m.in. zakup dodatkowej amunicji (kontrakt o wartości 623 mln euro), nabycie dodatkowych trenażerów i symulatorów, co ma związek z realizowanymi programami szkolenia w Hiszpanii jednostek ukraińskich, a także przeznaczono na zakupy związane z logistyką dronów Predator.

Zwiększenie nakładów było możliwe jednak nie dzięki wzrostowi zapisów budżetowych, ale dzięki wykorzystywaniu przez rząd Sancheza rezerwy budżetowej przeznaczonej na nieprzewidziane zdarzenia. Jest to zresztą metoda, do której socjalistyczny gabinet odwołuje się od dawna. I tak w 2022 roku rząd zwiększył wydatki na bezpieczeństwo Hiszpanii o niemal 4 mld euro (z poziomu 10,15 mld) wykorzystując 1,94 mld z funduszy rezerwowych, co oznaczało konsumpcję niemal połowy tych środków, a pozostały wzrost finansując zaciągniętymi kredytami. W kolejnym 2023 roku powtórzono ten manewr, przeznaczając 2,5 mld euro z rezerw na obronność. Podobnie było w roku ubiegłym, kiedy z rezerw na bezpieczeństwo przeznaczono 1,49 mld euro, czyli niemal połowę zgromadzonych tam środków.

W efekcie Madryt mógł powiększyć swe wydatki na siły zbrojne o 3 mld euro (pozostałą część sfinansowano kredytami) ponad zaplanowane w budżecie środki. Ta metoda ma jednak swoje ograniczenia. Przede wszystkim może okazać się, że wystąpią klęski żywiołowe, takie jak katastrofalna listopadowa powódź w rejonie Walencji, które uniemożliwią traktowanie funduszy rezerwowych w charakterze „skarbonki”, z której można czerpać środki na bezpieczeństwo. Metoda ta uniemożliwia też szybszy wzrost wydatków i dlatego Madryt obstaje przy scenariuszu zakładającym realizację 2 % celu dopiero w 2029 roku.

Rząd Hiszpanii ma niewielką większość. Koalicja jest chwiejna

Niechęć Sancheza do zwiększania pozycji budżetowych przeznaczonych na bezpieczeństwo wynika z faktu, że jego rząd dysponuje niewielką większością, wyłącznie dzięki wsparciu ugrupowań lewicowych w Kortezach, które nie są zwolennikami wzrostu nakładów na wojsko, nawet do poziomu 2 % PKB, nie mówiąc już o bardziej ambitnych celach, o których w Europie pod wpływem amerykańskiej presji zaczyna się dyskutować.

Rząd Sancheza dysponuje jedynie 2 głosami przewagi w parlamencie i uzależniony jest od głosów mniejszych formacji, przede wszystkim formacji Sumar utworzonej przez Yolandę Diaz (przez wiele lat członkinię partii komunistycznej), jako że jego macierzysta formacja PSOE zdobyła w wyborach w 2023 roku jedynie 121 mandatów, a niezbędna większość wymaga poparcia 176 parlamentarzystów. Ta chwiejna koalicja nie jest w stanie jednak osiągnąć zgody co do zwiększenia wydatków na obronność bezpośrednio zapisanych w budżecie, co zmusza Sancheza do uciekania się do opisywanych wyżej sztuczek i tricków.

Na początku lutego Yolanda Diaz, wicepremier i partnerka koalicyjna Sancheza, odrzuciła politykę zwiększania wydatków wojskowych, argumentując, że „prowadzi ona do wzrostu popularności skrajnej prawicy”. Jej zdaniem dotychczasowa polityka socjalistycznego rządu, który zwiększał de facto wydatki, wykorzystując rezerwy budżetowe, co było wygodną platformą dla partii skrajnie lewicowych, nie zmuszając ich przedstawicieli w parlamencie do głosowania za wzrostem budżetu sił zbrojnych, jest w obecnych realiach politycznych nie do utrzymania, bo i tak per saldo ogranicza możliwości zwiększania nakładów na politykę socjalną, co powinno być priorytetem rządu.

"Zielona transformacja" ważniejsza dla Hiszpanii niż rozbudowa zdolności obronnych

W nowej sytuacji Sanchez zmienił taktykę rewidując oficjalną narrację na temat celowości wzrostu wydatków na obronność, a także zwiększył starania na rzecz przyjęcia przez Wspólnotę Europejską polityki „uwspólnotowienia długu” publicznego, z którego środki mogłyby zostać przeznaczone na wzrost wydatków wojskowych państw członkowskich, ale przede wszystkim na „zieloną transformację”, którą lewicowy rząd w Madrycie uznaje za znacznie ważniejszy cel Unii niż ewentualną rozbudowę zdolności obronnych.

To położenie nacisku na potrzebę zwiększenia zadłużenie Wspólnoty, która miałaby utworzyć analogiczny do Covidowego, specjalny fundusz celowy finansowany długiem gwarantowanym przez wszystkie państwa Unii, wynika też z faktu, że Madryt ma ograniczone możliwości zwiększania własnego zadłużenia. Niezależnie od tego, że hiszpańska gospodarka rozwija się dwukrotnie szybciej niż średnia unijna i w zeszłym roku odnotowała wzrost PKB na poziomie 3,2 %, to wysoki dług publiczny, nadal przekraczający 100 % PKB, pozostawia niewielką swobodę manewru.

Jak zapowiedział Carlos Cuerpo, hiszpański minister gospodarki, emisja netto długu publicznego w 2025 roku wyniesie 60 mld euro (przy emisji nominalnej na poziomie 278 mld), a wzrost zadłużenia o 5 mld spowodowany został koniecznością zwiększenia nakładów na odbudowę zniszczonego w wyniku powodzi regionu Walencji. Wydaje się zatem, że rząd Hiszpanii nie ma ani politycznej woli, ani ekonomicznej zdolności do skokowego zwiększenie wydatków na obronność i zamierza osiągnąć poziom 2 % dopiero w roku 2029. Przekroczenie tego pułapu, zwłaszcza w sytuacji kiedy w 2027 roku odbędą się kolejne wybory parlamentarne, a scena polityczna jest nie tylko silnie spolaryzowana, ale i bardzo rozdrobniona, wydaje się w przypadku Hiszpanii scenariuszem mało realistycznym.

Sonda
Czy jesteś za wprowadzeniem jakiegoś dodatkowego źródła finansowania wydatków na obronność?