Spis treści
- Donald Trump: Nakłady na siły zbrojne europejskich państw NATO muszą wzrosnąć do 5 proc. PKB
- Czy szczyt NATO będzie przełomem w kwestii wydatków na obronność?
- Dlaczego Niemcy nie mają skokowego wzrostu wydatków na obronność?
- Pesymistyczne prognozy gospodarcze w Niemczech
- SPD proponuje obniżenie podatków dla większości Niemców. A obronność?
- Wielka debata o finansach Niemiec. Co z "hamulcem zadłużeniowym"?
- Kampania wyborcza w Niemczech trwa. Merz i Scholz walczą o głosy
- Zamiast zwiększenia wydatków na bezpieczeństwo reforma i podwyżki w systemie emerytalnym
- Czy nastąpi odbudowa zdolności operacyjnych Bundeswehry?
Donald Trump: Nakłady na siły zbrojne europejskich państw NATO muszą wzrosnąć do 5 proc. PKB
U źródeł obserwowanej zmiany, której przejawem jest choćby niedawny list 19 państw członkowski UE do władz Europejskiego Banku Inwestycyjnego, aby ten złagodził dotychczasowe restrykcyjne zasady zabraniające kredytowania inwestycji w sektorze obronnym tej instytucji, jest rosnąca presja ze strony Waszyngtonu na zwiększenie wkładu Europejczyków we własne bezpieczeństwo. Prezydent Donald Trump mówił niedawno, że nakłady na siły zbrojne europejskich państw NATO winny wzrosnąć do poziomu 5 % PKB, a Mark Rutte, sekretarz generalny Sojuszu zarówno w Parlamencie Europejskim, jak i przy innych okazjach zaznacza, że wywiązanie się z już złożonych deklaracji w zakresie zwiększenia zdolności wojskowych wymusi podniesienie nakładów z obecnej średniej wynoszącej 2 % do poziomu 3,6 – 3,7 % PKB.
Andrius Kubilius, komisarz UE odpowiedzialny za politykę obronną Wspólnoty, powiedział w grudniu, że w bieżącym roku Wspólnota musi znaleźć „setki miliardów euro” po to, aby sfinansować niezbędne nakłady i nie może prosić Wladimira Putina o zwłokę, a Bruksela określa potrzeby inwestycyjne w zakresie obronności na co najmniej 500 mld euro w czasie najbliższych 10 lat. Innymi słowy: państwa europejskie, bo w rozmowach na ten temat uczestniczy również Wielka Brytania i Norwegia, muszą w najbliższym czasie zmierzyć się z fundamentalną kwestią związaną ze skokowym wzrostem wydatków na bezpieczeństwo.
Czy szczyt NATO będzie przełomem w kwestii wydatków na obronność?
Czy jest to realne? Czy najbliższy szczyt NATO, który odbędzie się latem tego roku w Holandii, doprowadzi - co zapowiedział Mark Rutte - do przyjęcia nowego, wyższego niż 2 % PKB poziomu wydatków państw członkowskich? Szanse skokowego zwiększenia wydatków na obronność najbogatszych państw europejskich należących do NATO wydają się jednak obecnie co najmniej wątpliwe, ze względu na trudną sytuację gospodarczą, wysoki dług publiczny czy niestabilne koalicje rządzące.
Analiza sytuacji budżetowej i politycznej najbogatszych państw Europy Zachodniej należących równocześnie do NATO (Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Hiszpanii) wskazuje na niewielkie prawdopodobieństwo realnego, w ich przypadku, wzrostu nakładów na obronność. Będziemy w najbliższych tygodniach i miesiącach mieli zapewne do czynienia z sytuacją narastającej presji Waszyngtonu, który nalegał będzie na wzrost wydatków wojskowych Europy oraz rosnącego oporu stolic zachodniej części naszego kontynentu przed pójściem tą drogą. Rozstrzygnięcie tego sporu określi kierunek ewolucji NATO w najbliższych latach, co powoduje, że tym ważniejszą jest analiza możliwości naszych europejskich sojuszników w kwestii przyjęcia nowych zobowiązań.
![Portal Obronny SE Google News](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-T87u-VjMC-y2Ux_portal-obronny-se-google-news-664x442-nocrop.jpg)
Dlaczego Niemcy nie mają skokowego wzrostu wydatków na obronność?
Niemiecki rząd przyjął w lipcu 2024 roku projekt budżetu na kolejny rok, ale w związku z rozpadem koalicji nie został on uchwalony i począwszy od 1 stycznia realizowane jest, zgodnie z art. 111 Konstytucji, prowizorium budżetowe. Oznacza to możliwość kontynuowania wydatków bieżących, przy jednoczesnej blokadzie ewentualnych zmian o charakterze zasadniczym, takich jak skokowy wzrost wydatków na bezpieczeństwo. Dopiero po ukształtowaniu się nowej koalicji, co zdaniem niektórych komentatorów może nastąpić dopiero w czerwcu, istnieje szansa przyjęcia budżetu. Jednak z punktu widzenia tempa ewentualnych zmian, rok 2025 wydaje się być straconym.
Podjęciu decyzji o wzroście wydatków na obronność nie ułatwia też stan niemieckiej gospodarki. Jak prognozuje Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa (DIHK), PKB naszego zachodniego sąsiada, może skurczyć się w bieżącym roku o 0,5 %. Helena Melnikov, dyrektor zarządzająca tego największego niemieckiego zrzeszenia przedsiębiorców, powiedziała dziennikowi "Handelsblatt: „Nigdy nie widziałam tak złego nastroju i tak złych liczb". Jeśli prognozy izby potwierdzą się, będzie to już trzeci rok kurczenia się niemieckiej gospodarki. W 2023 roku PKB spadł o 0,3 %, a w 2024 odnotowano recesję w wysokości 0,2 %. BDI, Federacja Niemieckiego przemysłu, spodziewa się w tym roku spadku PKB na poziomie 0,1 %, ale jedynie jeśli udałoby się uniknąć wojny celnej ze Stanami Zjednoczonymi i wprowadzenia zapowiadanych przez Donalda Trumpa taryf na importowane towary.
Pesymistyczne prognozy gospodarcze w Niemczech
W tym ostatnim scenariuszu eksperci BDI spodziewają się recesji na poziomie 0,5 %. Oficjalne prognozy rządowe są również coraz bardziej pesymistyczne. W ostatniej oczekuje się wzrostu niemieckiego PKB w tym roku o 0,3 %, podczas gdy w podobnej, z listopada 2024 roku, mowa była o wzroście na poziomie 1,1 %. Skorygowano również oficjalne szacunki dla roku 2026. Aktualnie rząd federalny spodziewa się 1 %, podczas gdy jeszcze trzy miesiące temu, w listopadzie, oczekiwano 1,6 % wzrostu. Trudno w takiej sytuacji spodziewać się wyższych wpływów podatkowych bez zwiększania obciążeń.
Trwająca kampania wyborcza powoduje, iż największe niemieckie partie polityczne przedstawiły swe plany w zakresie polityki budżetowej i podatkowej. I tak Friedrich Maerz, lider Chadecji i prawdopodobny przyszły kanclerz, zaprezentował Agendę 2030, program gospodarczy przewidujący obniżenie podatków indywidualnych do 2030 roku, ale także redukcję podstawowej stawki podatku dla firm z obecnej 15 % docelowo do 10 %.
Eksperci Niemieckiego Instytutu Gospodarki (IW) oszacowali, że proponowane przez CDU ulgi i podniesienie progów „kosztowało” będzie budżet federalny, bo o tyle zmniejszą się dochody, rocznie 89 mld euro. Instytut DIW jest przekonany, że może to być nawet 99 miliardów euro w skali roku. W dłuższej perspektywie, jeśli w wyniku zmniejszenia ciężarów podatkowych niemiecka gospodarka zacznie się rozwijać, budżet federalny może spodziewać się wyższych dochodów, ale trudno oczekiwać istotnej poprawy do roku 2030. Bardziej prawdopodobne jest w krótkiej perspektywie zmniejszenie, w wyniku zamian zaproponowanych przez CDU, przychodów budżetowych.
SPD proponuje obniżenie podatków dla większości Niemców. A obronność?
Program SPD idzie w zupełnie innym kierunku. Socjaldemokraci proponują obniżenie podatków dla średnio zarabiających, co miałoby dać „statystycznej rodzinie Müller” większy roczny, nawet o 3 tys. euro, dochód. W swoim programie wyborczym SPD obiecywała „ulżyć 95 proc. podatników”, zaś objąć wyższymi stawkami osoby najlepiej zarabiające. "Obecny system podatkowy w Niemczech nakłada stosunkowo duże obciążenie na uzyskane dochody i stosunkowo niskie obciążenie na majątek. Chcemy to zmienić i zapewnić większą sprawiedliwość podatkową" – zapisano w programie wyborczym socjaldemokratów.
SPD chce wprowadzić też wyższe podatki spadkowe i od nieruchomości, a także obniżyć z 7 do 5 % najniższą stawkę VAT. Dodatkowo kanclerz Scholz zaproponował utworzenie specjalnego, wartego 100 mld euro, funduszu, z którego powinno się finansować remonty niemieckiej infrastruktury. Niższe podatki dla większości Niemców, wyższe stawki dla najbogatszych i zwiększenie wydatków na cele polityki rozwojowej (infrastruktura) nie pozostawiają wiele przestrzeni dla zwiększania nakładów na siły zbrojne.
Boris Pistorius, w wywiadzie dla "Tagesspiegel", odrzucił propozycje Donalda Trumpa, aby europejskie państwa NATO zwiększyły swe wydatki wojskowe do 5 % PKB. Nie kwestionując potrzeby wzrostu nakładów, powiedział on, że w przypadku Niemiec przyjęcie tego rodzaju formuły „odpowiadałoby 42 procentom budżetu federalnego – czyli niemal co drugie euro, jakie wydaje rząd federalny, czyli 230 miliardów euro (musiałoby zostać przeznaczone na bezpieczeństwo – MB). Nie możemy sobie na to pozwolić ani tego wydać.”
Wielka debata o finansach Niemiec. Co z "hamulcem zadłużeniowym"?
W Niemczech trwa obecnie dyskusja na temat potrzeby reformy, a nawet zniesienia konstytucyjnego „hamulca zadłużenia” blokującego zwiększanie długu publicznego, z którego środki miałyby zostać przeznaczone na zwiększenie wydatków na siły zbrojne, inwestycje infrastrukturalne czy badania i rozwój. Reformy, a nawet zniesienia tego instrumentu domaga się obecnie 55 % ankietowanych (przed rokiem liczba zwolenników zmian oscylowała na poziomie 42 %) obywateli, a także panel ekspertów ekonomicznych, którzy opowiedzieli się za wzrostem zadłużenia, po to, aby zwiększyć wydatki na bezpieczeństwo, edukację i infrastrukturę.
Czy zatem wraz z uformowaniem w Republice Federalnej nowej większości rządzącej problem finansowania wydatków na zbrojenie długiem publicznym zostanie ostatecznie rozwiązany i tym samym droga do wzrostu nakładów powyżej 2 % PKB stanie otworem? Nie jest to wcale takie pewne. CDU/CSU, które w swym programie wyborczym ogłosiło, że przyjęty na szczycie w Walii 2 % poziom nakładów jest „dolną granicą naszych wydatków obronnych, których celem jest budowa w pełni operacyjnej Bundeswehry z pełnymi zasobami kadrowymi i materialnymi", to jednocześnie, w przeciwieństwie do SPD i Zielonych nie jest zwolennikiem zmian konstytucyjnych, których celem miałoby być zniesienie lub ograniczenie tzw. „hamulca zadłużenia”.
Kampania wyborcza w Niemczech trwa. Merz i Scholz walczą o głosy
W czasie niedawnego pojedynku telewizyjnego z liderem SPD Merz co prawda nieco złagodził pryncypialne stanowisko Chadecji w tej kwestii, mówiąc, że jego formacja dopuszcza reformę „hamulca zadłużenia” w postaci odejścia od najbardziej restrykcyjnych regulacji, tym nie mniej zaznaczył też, że najpierw dodatkowych środków na sfinansowanie zbrojeń trzeba będzie szukać w oszczędnościach wydatków federalnych i przyspieszeniu wzrostu gospodarczego, a dopiero, kiedy te środki zawiodą, w zwiększaniu długu publicznego.
Scholz i SPD opowiadają się za „poluzowaniem hamulca zadłużenia”, ale jednocześnie prowadzą kampanię wyborczą do Bundestagu o jednoznacznie antyamerykańskim rysie. Lider SPD w przemówieniu wyborczym porównał plany Donalda Trumpa wobec Grenlandii z wojną Putina na Ukrainie, a także prezentuje się jako „kanclerz pokoju”, polityk dający rękojmię negocjacyjnego, z udziałem Niemiec, zakończenie wojny. W jego ustach wezwania do umiarkowanego wzrostu nakładów na Bundeswehrę nie mają związku z wezwaniami płynącymi z Waszyngtonu, a przeciwnie, mają służyć budowaniu niezależnych zdolności Europy i Niemiec wobec Stanów Zjednoczonych.
Narracja Scholza kładzie też większy nacisk na uwspólnotowienie, w ramach Unii Europejskiej, polityki pozyskiwania uzbrojenia i zwiększenia efektywności wydatkowania dotychczasowych budżetów wojskowych, co ma uzasadniać brak potrzeby skokowego ich wzrostu, a także stworzenia „europejskiego długu” finansującego większe zbrojenia państw członkowskich. SPD jest też jednoznacznie przeciwna cięciom w zakresie wydatków na politykę społeczną, co oznacza, że w razie niepowodzenia planów związanych z reformą „hamulca zadłużenie” może okazać się, iż stojąc przed koniecznością wyboru priorytetów formacja ta będzie przeciwna wzrostowi nakładów na bezpieczeństwo, zwłaszcza jeśli wojna na Ukrainie będzie zmierzała do końca.
Zamiast zwiększenia wydatków na bezpieczeństwo reforma i podwyżki w systemie emerytalnym
Jest jeszcze jedna kwestia, na którą trzeba zwrócić uwagę. Jednoznacznie przeciw zniesieniu lub reformie „hamulca zadłużenia”, po to, aby dodatkowe środki przeznaczyć na bezpieczeństwo, występuje Sara Wagenkneht, która proponuje zamiast zwiększenia wydatków na bezpieczeństwo reformę i podwyżki w systemie emerytalnym. Deklaruje ona gotowość współpracy w kwestii blokowania zmian „hamulca zadłużenia” z AfD, która wzrost nakładów na siły zbrojne krytykuje z pozycji otwarcie prorosyjskich. Od wyników lutowych wyborów zależeć będzie czy obydwie formacje zdobędą liczbę mandatów w Bundestagu wystarczającą do zablokowania zmian w konstytucji.
Warto jednak zauważyć, że tego rodzaju scenariusz wchodzi w grę, a to z kolei może oznaczać, że niezależnie od porozumienia sił, które tworzą nowy rząd, przeciwnicy zwiększenia zadłużenia po to, aby pozyskane w ten sposób środki przeznaczyć na Bundeswehrę, mogą mieć zdolność blokowania reformy konstytucyjnej. W takiej sytuacji wzrost nakładów będzie wymagało bolesnych cięć w programach socjalnych, na co nie jest zdolne obecnie SPD.
Czy nastąpi odbudowa zdolności operacyjnych Bundeswehry?
Kwestia finansowania zbrojeń i odbudowy zdolności operacyjnych Bundeswehry stanie się zapewne jednym z głównych „tematów” nowego porozumienia koalicyjnego. Wydaje się, że zarówno zwiększenie długu publicznego, po to, aby w ten sposób finansować zbrojenia, jak i cięcia w zakresie wydatków socjalnych, będą kwestiami, z którymi będą mierzyć się koalicjanci po lutowych wyborach.
Jeśli opozycja zdobędzie taką liczbę głosów, aby być w stanie blokować reformę konstytucji polegającą na odejściu od „hamulca zadłużenia”, to jedyny narzędziem wzrostu nakładów na zbrojenia będzie przeprowadzenie cięć w zakresie wydatków socjalnych. Skala tych działań, jeśli w ogóle zostaną one podjęte, nie będzie zapewne wielka, z pewnością nierealne są nadzieje na dojście Niemiec do poziomu 5 % PKB czy nawet 3,6 % PKB przeznaczanych na bezpieczeństwo.