Co z wojskami europejskimi na Ukrainie?
Wiele państw nadal dyktuje nad potencjalnym wysłaniem wojska na Ukrainę po wynegocjowaniu pokoju z Rosją. Na razie jasną deklarację przedstawiła Wielka Brytania, która wyraziła gotowość wysłania swoich żołnierzy. Co prawda potem The Times informował, powołując się na swoje źródła, że rząd Wielkiej Brytanii rozważa wysłanie na Ukrainę myśliwców Typhoon z tego względu, że kondycja sił lądowych nie jest najlepsza. Jednak gotowość do udzielenia Ukrainie bezpieczeństwa jest. Dziennik „The Telegraph” podał z kolei, że premier Starmer planuje przedstawić prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi plan wysłania na Ukrainę mniej niż 30 000 europejskich żołnierzy w zamian za amerykańską ochronę wojsk. Zgodnie z planem wojska europejskie zostaną rozmieszczone w ukraińskich miastach, portach i innych ważnych obiektach infrastruktury, takich jak elektrownie jądrowe, „daleko od obecnych linii frontu” – napisał Telegraph. Misja miałaby polegać na „technicznym monitorowaniu”, w tym na samolotach obserwacyjnych, rozpoznawczych, a także dronach i satelitach. Według dziennika „The Telegraph” Starmer będzie prosił Trumpa o utrzymywanie amerykańskich myśliwców i systemów obrony powietrznej w państwach NATO w tym Europie Wschodniej w gotowości na ewentualną przyszłą agresję ze strony Rosji.
Z kolei jak twierdzi Washington Post, chociaż Waszyngton wykluczył obecność wojsk amerykańskich na Ukrainie, europejscy urzędnicy twierdzą, że ekipa Trumpa nie wyklucza możliwości wsparcia europejskich sił i zastanawiają się, jakiego rodzaju wsparcie ze strony USA może być konieczne. Jak poinformowało czterech urzędników poinformowanych o rozmowach w rozmowie z Washington Post, europejskie prośby obejmują zdolności wywiadowcze, obserwacyjne i rozpoznawcze, a także potencjalne wsparcie powietrzne lub pomoc w obronie przeciwlotniczej w celu ochrony sił zbrojnych.
Francja rozważa zaangażowanie swoich wojska na Ukrainie
Teraz do sprawy postanowił się odnieść prezydent Francji Emmanuel Macron, który podczas transmisji na żywo w mediach społecznościowych, kiedy odpowiadał na pytania współobywateli dotyczące wojny w Ukrainie, zaznaczył, że "wkraczamy w nową erę". Na pytanie "a co z Francją" Macron odpowiedział, że rozmowa o przyszłości Ukrainy jest też debatą o bezpieczeństwie Francji. Prezydent podkreślił, że Rosja jest groźna i nie zatrzyma się, jeśli zdecydowane kroki nie zostaną podjęte.
Macron zastrzegł, że nie wyśle na Ukrainę francuskich żołnierzy do walki z Rosją. Ewentualna obecność wojskowa miałaby nastąpić jedynie w wypadku zakończenia trwającej rosyjskiej inwazji. Jednocześnie zwrócił uwagę, że wszyscy Europejczycy muszą zwiększyć wydatki na obronę.
Informacje medialne sugerują, że przedmiotem dyskusji są siły „odstraszające” składające się z kilku brygad, prawdopodobnie od 25 000 do 30 000 żołnierzy, którzy nie stacjonowaliby wzdłuż linii frontu, ale byliby gotowi jako pokaz siły, gdyby siły rosyjskie próbowały wznowić wojnę. Oddziały te mogłyby być wspierane przez inne sił poza Ukrainą, na wypadek gdyby musiały się szybko zwiększyć. Według Washington Post Francja przeprowadziła bardziej zaawansowane plany rozmieszczenia niż inni i szacuje, że może zaangażować prawie 10 000 żołnierzy. Dla wielu państw europejskich rozmieszczenie sił zbrojnych wymagałoby również poparcia publicznego w kraju. Francja ma większą swobodę w działaniu niż inne kraje w gotowości wojsk, częściowo z powodu wycofania sił przez Francję w Afryce.
W swoim wystąpieniu Macron podkreślił, że Wołodymyr Zełenski jest prawowitym prezydentem Ukrainy, który został wybrany w demokratycznych wyborach. Dodał, że pamięta, iż nie był w nich faworytem, ale je wygrał.
Francuski prezydent uda się w poniedziałek (24 lutego) z wizytą do USA. Podczas czwartkowej rozmowy online z Francuzami zapowiedział, że powie prezydentowi Donaldowi Trumpowi, iż nie może być słaby wobec Putina, a jego interes strategiczny jest ten sam co Europejczyków.
Mówiąc o Rosji, Macron powiedział, że atakuje ona nie tylko Ukrainę, ale też kraje Europy na różne sposoby m.in. prowadząc działania hybrydowe, wpływając na wybory np. w Rumunii, czy też szerząc dezinformację w mediach społecznościowych.
Wielokrotnie powtarzał, że Francja ma najbardziej rozwiniętą armię w Europie, która jest przy tym niezależna. Wspomniał o arsenale nuklearnym, którym armia francuska dysponuje. Ponadto zwrócił uwagę, że mimo iż podczas jego kadencji wznowiono inwestycje w siły zbrojne, to nasze czasy wymagają zwiększenie tych nakładów.
Macron odwołał się również do Polski, odpowiadając na pytanie o wydatki na zbrojenia. Powtórzył, że należy ponownie zwiększyć wydatki na wojsko. "Nie wiem czy pięć procent to właściwa liczba, ale trzeba podjąć te decyzje" - przekazał.
Prezydent Francji zapowiedział, że jeszcze w czwartek będzie rozmawiał z prezydentem Ukrainy.
Wcześniej, bo 19 lutego prezydent Francji na platformie X napisał, że Francja i jej partnerzy chcą, by pokój w Ukrainie był trwały i mocny.
„Stoimy u boku Ukrainy i wypełnimy wszystkie nasze zobowiązania, by zapewnić pokój i bezpieczeństwo w Europie. To fundamentalny interes Francji, którego jestem gwarantem. Podzielamy cel, który wyznaje także prezydent Donald Trump, by zakończyć wojnę prowadzoną przez Rosję od blisko trzech lat” – napisał Macron.
Jak dodał, wysiłki pokojowe Francji i jej partnerów będą kontynuowane w poszanowaniu kilku zasad, m.in. że Ukraina powinna być stowarzyszona, a jej prawa respektowane, i że pokój powinien być trwały i obwarowany mocnymi i wiarogodnymi gwarancjami.
„Należy uwzględnić obawy Europejczyków odnośnie do ich bezpieczeństwa. Jesteśmy przekonani o konieczności zwiększenia wydatków i zdolności obronnych oraz w sferze bezpieczeństwa Europy i każdego z naszych krajów. Decyzje zostaną podjęte w następnych dniach i tygodniach” – oznajmił.
Rosja zaniepokojona planami rozmieszczenia sił europejskich na Ukrainie
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w czwartek (20 lutego), że jakikolwiek plan wysłania europejskich wojsk na Ukrainę w ramach potencjalnej misji pokojowej byłby dla Rosji nie do przyjęcia, ponieważ angażowałaby siły państw będących członkami NATO, a zatem miałaby konsekwencje dla bezpieczeństwa samej Rosji. Dlatego też Rosja monitoruje takie propozycje z niepokojem.
„Powoduje to nasze zaniepokojenie, ponieważ mówimy o wysłaniu kontyngentów wojskowych - o możliwym, ewentualnym wysłaniu kontyngentów wojskowych z krajów NATO do Ukrainy” - powiedział Pieskow dziennikarzom na codziennym briefingu. „To nabiera zupełnie innego znaczenia z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa”, powiedział. „Monitorujemy to bardzo uważnie”.
Rosja wielokrotnie powtarzała, że sprzeciwia się obecności wojsk NATO na terytorium Ukrainy. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow stwierdził w tym tygodniu, że Moskwa uznałaby to za „bezpośrednie zagrożenie” dla suwerenności Rosji, nawet jeśli wojska te działałyby pod inną flagą.
Podczas rozmów ze Stanami Zjednoczonymi, które odbyły się we wtorek (18 lutego) w Rijadzie, Rosja zażądała od NATO wycofania się z obietnicy z 2008 r., że pewnego dnia Ukraina zostanie członkiem Sojuszu, i odrzuciła pomysł, aby wojska NATO mogły pełnić rolę strażników pokoju w ramach porozumienia o zawieszeniu broni.
PM/PAP
