- USA wysyłają lotniskowiec USS Gerald R. Ford na Karaiby w ramach walki z przestępczością narkotykową.
- Decyzja ta następuje po ostrych zapowiedziach prezydenta Trumpa o bezkompromisowych działaniach przeciwko kartelom.
- Prezydent Wenezueli Nicolás Maduro oskarża USA o "fabrykowanie wojny".
USS Gerald R. Ford kieruje się na nową misję
Jak poinformował rzecznik Pentagonu Sean Parnell, wzmocnienie obecności sił USA w rejonie odpowiedzialności USSOUTHCOM ma zwiększyć zdolność Stanów Zjednoczonych do wykrywania, monitorowania i zakłócania działalności nielegalnych organizacji, które zagrażają bezpieczeństwu i stabilności w zachodniej hemisferze. „Te siły wzmocnią istniejące zdolności do zwalczania przemytu narkotyków oraz osłabiania i likwidowania transnarodowych organizacji przestępczych” - napisał Parnell na platformie X.
Serwis USNI, powołując się na informacje przekazane przez obserwatorów tzw. białego wywiadu, przekazał, że USS Gerald R. Ford w piątek, 24 października znajdował się w porcie w Splicie w Chorwacji. Przepłynięcie Atlantyku i dotarcie w okolice Karaibów zajmie mu co najmniej tydzień. Grupa uderzeniowa lotniskowca wypłynęła z bazy Norfolk w czerwcu br. i obejmuje niszczyciele USS Winston S. Churchill (DDG-81), USS Bainbridge (DDG-96), USS Mahan (DDG-72), USS Mitscher (DDG-57) oraz USS Forrest Sherman (DDG-98).
Nie wszystkie jednostki z zespołu dołączą do misji na południu. USS Forrest Sherman operuje obecnie na Morzu Czerwonym, a USS Mitscher na Morzu Arabskim. USS Gerald R. Ford i jego „okrojona” grupa uderzeniowa nie będą jednak działać samodzielnie. Dołączą bowiem do sił rozmieszczonych już w regionie. Są to inne okręty USA, w tym niszczyciele USS Jason Dunham (DDG-109), USS Gravely (DDG-107), USS Stockdale (DDG-106), krążownik USS Lake Erie (CG-70) oraz okręt podwodny o napędzie atomowym. W operacji uczestniczą również okręty desantowe USS Iwo Jima (LHD-7), USS Fort Lauderdale (LPD-28) i USS San Antonio (LPD-17) z 22. Ekspedycyjną Jednostką Piechoty Morskiej na pokładzie, a także myśliwce F-35 rozmieszczone w Portoryko.
Decyzja o wysłaniu lotniskowca USS Gerald R. Ford spotkała się ze zdecydowaną odpowiedzią prezydenta Wenezueli, Nicolása Maduro. Oskarżył on Stany Zjednoczone o fabrykowanie wojny. „Oni fabrykują nową, wieczną wojnę” - powiedział Maduro w rozmowie z mediami państwowymi. „Obiecywali, że nigdy więcej nie będą angażować się w żadne wojny, a teraz sami ją tworzą” - dodał.
Ostre słowa prezydenta Trumpa: "Będziemy zabijać ludzi"
Wysłanie grupy uderzeniowej następuje zaledwie dzień po tym, jak prezydent Donald Trump zapowiedział bezkompromisowe działania przeciwko kartelom narkotykowym. Prezydent stwierdził, że wkrótce poinformuje Kongres o zamiarze użycia siły przeciwko nim, także na lądzie. Wypowiedź, która wzbudziła wiele kontrowersji, brzmiała: „Nie sądzę, żebyśmy koniecznie domagali się wypowiedzenia wojny. Myślę, że po prostu będziemy zabijać ludzi. Okej? Zabijemy ich. Będą, no wiecie, martwi”.
Choć Trump nie sprecyzował, gdzie dokładnie zamierza uderzyć, w przeszłości sugerował możliwość ataków na gangi wewnątrz Wenezueli. To właśnie u wybrzeży tego kraju miało miejsce wiele ataków na łodzie podejrzane o przewóz narkotyków, a administracja Trumpa oskarża przywódcę Wenezueli, Nicolasa Maduro, o kierowanie przemytem. W czwartek, 23 października siły USA dokonały również przelotu bombowców B-1 w kierunku Wenezueli, co może być sygnałem ostrzegawczym.
Prezydent Trump nie odpowiedział bezpośrednio na pytanie, czy planowane operacje zakończą się rozmieszczeniem wojsk USA na terytorium obcych krajów. Zamiast tego, wskazał na Meksyk i Kolumbię jako państwa z poważnymi problemami narkotykowymi. „Kolumbia to melina narkotykowa i tak jest od dawna. Mamy tam teraz kiepskiego przywódcę, złego faceta, bandytę, produkują kokainę na niespotykaną dotąd skalę, a potem sprzedają ją i nie ujdzie im to na sucho już długo” - powiedział prezydent USA. Dodał również, że „Kolumbia jest bardzo zła. Meksykiem rządzą kartele”.
Rosnące napięcia na linii Waszyngton - Caracas
Od września amerykańskie siły zbrojne zaatakowały dziesięć łodzi przemytników narkotyków na Karaibach i w rejonie Pacyfiku, zabijając co najmniej 43 osoby. Administracja utrzymuje, że operacje te mieszczą się w ramach „obrony własnej” zgodnie z amerykańskim prawem wojskowym (Title 10), jednak zarówno politycy Partii Demokratycznej, jak i Republikańskiej kwestionują ich legalność.
Kampania, która - jak twierdzą Stany Zjednoczone - jest wymierzona w kartele narkotykowe budzi obawy Nicolása Maduro. Prezydent Wenezueli wielokrotnie wspominał, że USA próbują doprowadzić do jego obalenia. Amerykanie przedstawiają jednak inną retorykę. W sierpniu br. Waszyngton podwoił nawet nagrodę za informacje prowadzące do aresztowania Maduro do 50 milionów dolarów, oskarżając go o powiązania z handlem narkotykami i grupami przestępczymi, czemu Maduro oczywiście zaprzecza.
Prezydent Wenezueli świadomy potencjalnych scenariuszy zapowiedział, że jeśli USA kiedykolwiek zainterweniują w Wenezueli, to „klasa pracująca powstanie, a na ulicach ogłoszony zostanie strajk generalny aż do odzyskania władzy”, dodając, że „miliony mężczyzn i kobiet z karabinami w ręku maszerowałyby przez kraj”. Wcześniej ostrzegał natomiast, że Narodowe Boliwariańskie Siły Zbrojne dysponują ponad 5000 pocisków Igla-S w swoich systemach obrony przeciwlotniczej. „Każda armia na świecie zna moc systemu Igla-S. Wenezuela ma nie mniej niż 5000 takich zestawów rozmieszczonych w kluczowych punktach obrony przeciwlotniczej, aby zagwarantować pokój, stabilność i spokój” - mówił podczas wystąpienia telewizyjnego. „Kto ma zrozumieć, ten zrozumie”.
Z kolei na początku października br., jak przypomina El Pais, minister obrony Wenezueli Vladimir Padrino López wezwał Wenezuelczyków, by przygotowali się „na najgorsze”, odnosząc się do „poważnego zagrożenia”, jakie jego zdaniem stwarza Trump. Wspomniał on również o możliwych scenariuszach bezpośredniego ataku USA na Wenezuelę. „Bombardowania, które przetną niebo niczym błyskawice, blokady morskie dławiące handel, ciche rajdy komandosów w dżungli lub na plażach, roje dronów, strefy zakazu lotów, precyzyjne egzekucje przywódców oraz sabotaż pogrążający kraj w ciemnościach” - powiedział.
Lotniskowiec USS Ford
USS Gerald R. Ford (CVN-78) to amerykański lotniskowiec typu Gerald R. Ford (nazwany na cześć 38. prezydenta USA), pierwszy w swojej klasie, wprowadzony do służby w US Navy w lipcu 2017 roku. Zbudowany przez Newport News Shipbuilding, jest najbardziej zaawansowanym technologicznie okrętem tej klasy na świecie, zastępującym starsze jednostki typu Nimitz. USS Gerald R. Ford ma długość 333 m, szerokość 78 m i wyporność ok. 100 000 ton. Napędzany jest dwoma reaktorami jądrowymi A1B, które zapewniają prędkość maksymalną ponad 30 węzłów (ok. 56 km/h) i niemal nieograniczony zasięg, z żywotnością reaktorów na 50 lat.
Załoga okrętu liczy ok. 4500 osób, w tym 2600 marynarzy i 2000 personelu lotniczego, co jest mniejszą liczbą niż w typu Nimitz dzięki automatyzacji. Okręt wyposażono w zaawansowane technologie, w tym elektromagnetyczny system katapult EMALS (Electromagnetic Aircraft Launch System) i zaawansowany system lin hamujących AAG (Advanced Arresting Gear), które zwiększają efektywność operacji lotniczych (do 160 lotów dziennie przy pełnym obciążeniu). Pokład lotniczy obsługuje do 75–90 statków powietrznych, w tym myśliwce F-35C, F/A-18E/F Super Hornet, E-2D Hawkeye, EA-18G Growler, śmigłowce MH-60R/S Seahawk oraz drony. Systemy uzbrojenia obejmują wyrzutnie pocisków RIM-162 ESSM, RIM-116 RAM, działka Phalanx CIWS 20 mm oraz zaawansowane radary, w tym radar dwuzakresowy (DBR) i AN/SPY-3.
Ford wyróżnia się modularną konstrukcją, umożliwiającą przyszłe modernizacje, oraz zwiększoną automatyzacją, co zmniejsza koszty eksploatacji o ok. 20% w porównaniu z Nimitz. Posiada ulepszone warunki dla załogi, w tym większe kabiny i lepsze zaplecze medyczne. Koszt budowy wyniósł ok. 13,3 mld USD, z dodatkowymi 4,7 mld USD na badania i rozwój. W służbie USS Ford brał udział w misjach na Atlantyku i Morzu Śródziemnym, w tym w operacjach przeciwko ISIS w Syrii (2023). W 2025 roku stacjonuje głównie w bazie Norfolk w Wirginii, gotowy do rozmieszczenia w regionach takich jak Bliski Wschód w odpowiedzi na napięcia z Iranem. Pomimo zaawansowania, okręt borykał się z problemami początkowymi, takimi jak awarie EMALS i wind amunicyjnych, które opóźniły pełną gotowość operacyjną do 2022 roku.