Trump popiera wysłanie wojsk z Europy na Ukrainę. Zaznacza jednak, że USA nie wyśle

2025-02-20 5:11

Kwestia wysłania wojska z krajów europejskich na Ukrainę nadal jest tematem wielu sporów i rozmów w Europie, ponieważ nadal nie znaleziono konsensusu w tej sprawie, po drugie nadal nie uzgodniono najważniejszej kwestii, czyli pokoju na Ukrainie. Mimo tego prezydent Donald Trump poparł wysłanie europejskich żołnierzy do Ukrainy. Zaznaczył jednak, że Stany Zjednoczone tego nie zrobią, bo jak uważa prezydent – są bardzo daleko.

Brytyjski czołg Challenger 2

i

Autor: British Army/Facebook Brytyjski czołg Challenger 2

Spis treści

  1. Wojska z Europy na Ukrainie, co wiadomo?
  2. Czy Polska wyśle wojska na Ukrainę?
  3. Donald Trump popiera wysłanie wojsk z Europy na Ukrainę
  4. Wojna na Ukrainie w "perspektywie" Trumpa
  5. Wybory na Ukrainie

Wojska z Europy na Ukrainie, co wiadomo?

Państwa z Europy nadal nie ustaliły decyzji, czy wyślą swoje wojska na Ukrainę w przyszłości po wynegocjowaniu pokoju czy zamrożenia konfliktu na Ukrainie w celu zapewnienia Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa przed ponowną agresją Rosji. Poniedziałkowe (17 lutego) spotkanie przywódców niektórych europejskich państw nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Mimo tego gotowość do zaangażowania w taki projekt wyraził premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer. Francja, Niemcy, Dania i Hiszpania uznały, że dyskusja na temat wysłania wojsk jest przedwczesna. Politycy podkreślają, że o wysłaniu wojsk nie można mówić przed zawarciem porozumienia pokojowego w Ukrainie. Z kolei rzecznik ministerstwa obrony Niemiec stwierdził zarazem, że Berlin nie będzie uchylał się przed wysłaniem wojsk lądowych na Ukrainę, gdy już zostaną określone ramy takiej operacji. Również Szwecja nie wyklucza wysłania swoich wojsk po wynegocjowaniu pokoju z Rosją, a także jakiś czas temu Litwa.

Czy Polska wyśle wojska na Ukrainę?

Jeśli chodzi o Polskę, to premier Donald Tusk przed wyjazdem do Paryża wykluczył wysłanie Wojska Polskiego na Ukrainę. Wtórował mu wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, który w rozmowie z Polsat News powtórzył deklarację Tuska, mówiąc, że Polska nie wyśle swoich żołnierzy na Ukrainę, podkreślając, że żadne państwo graniczące z Rosją nie powinno uczestniczyć w misji pokojowej w Ukrainie, ponieważ grozi to różnego rodzaju prowokacjami. Jak mówił Kosiniak - Kamysz przed polskimi siłami zbrojnymi stoją inne wyzwania. W tym kontekście wskazał m.in. na rolę Polski jako hubu logistycznego, przez który przechodzi międzynarodowe wsparcie na Ukrainę, a także na trwającą misję zabezpieczenia granicy z Białorusią, w której bierze obecnie udział ok. 6 tys. żołnierzy.

"My musimy zabezpieczać wschodnią flankę NATO. Cały czas jest ryzyko ataków hybrydowych, i do takich ataków dochodzi" - mówił Kosiniak-Kamysz. Jak ocenił, żaden państwo, które graniczy z Rosją, nie powinno uczestniczyć w ewentualnej misji stabilizacyjnej w Ukrainie, bo - jak mówił "łatwo o prowokację".

Donald Trump popiera wysłanie wojsk z Europy na Ukrainę

Prezydent Donald Trump aprobatą - mimo wyrażonej w Rijadzie dezaprobaty przez rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa - wyraził się o idei umieszczenia europejskich sił w Ukrainie w ramach gwarancji bezpieczeństwa dla tego kraju. Zaznaczył jednak, że Ameryka własnych wojsk nie wyśle.

"Jeśli oni chcą to zrobić, to świetnie. Jestem za (...) Wiem, że Francja o tym wspomniała. Inni o tym wspomnieli. Wielka Brytania o tym wspomniała, ale tak, jeśli zawrzemy porozumienie pokojowe, myślę, że mając tam wojska, z punktu widzenia Europy, my nie będziemy musieli tam niczego umieszczać, ponieważ jesteśmy bardzo daleko" - powiedział Trump.

Pytany, czy zgodziłby się w ramach rozmów wycofać wszystkie amerykańskie siły z Europy, Trump odparł, że nie chce tego robić, ale też że nikt do niego się o to nie zwracał.

Przypomnijmy, że w czasie spotkania (18 lutego) prezydenta Andrzeja Dudy ze specjalnym wysłannikiem ds. Ukrainy i Rosji gen. Keithem Kelloggiem, Andrzej Duda powiedział, że Stany Zjednoczone nie mają zamiaru wycofać się z Europy jak mówił prezydent Duda:

"Mogę zapewnić: nie ma absolutnie żadnych zamiarów amerykańskich, co do tego, żeby obniżać aktywność tutaj w naszej części Europy, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa, zmniejszać liczbę amerykańskich żołnierzy" - oświadczył. Prezydent uspokajał również, że "nic nie zapowiada tego, aby Stany Zjednoczone miały się wycofywać z Europy". "Wręcz przeciwnie" - dodał.

Wojna na Ukrainie w "perspektywie" Trumpa

Prezydent Trump zbywał też obawy strony ukraińskiej o to, że nie była ona uczestnikiem rozmów, sugerując, że Ukraina powinna była sama doprowadzić do zakończenia wojny.

"Słyszę, że są źli, że nie mają miejsca (przy stole negocjacyjnym). Cóż, mają miejsce od trzech lat, a można było to załatwić dużo wcześniej, nawet słaby negocjator mógłby to załatwić lata temu, bez utraty dużej ilości ziemi, bardzo małej ilości ziemi, bez utraty życia i bez utraty miast, które po prostu leżą" - mówił Trump. "Powinni byli to zakończyć trzy lata temu. Nigdy nie powinni byli tego zaczynać. Mogliby zawrzeć umowę. Ja mógłbym zawrzeć umowę dla Ukrainy, która dałaby im prawie całą ziemię, wszystko, prawie całą ziemię. I nikt by nie zginął" - powtarzał.

Trump z entuzjazmem odniósł się do rozmów w Rijadzie z udziałem delegacji z USA i Rosji na wysokim szczeblu, twierdząc, że jest po nich "dużo bardziej pewny", że Rosja chce pokoju.

"Rozmowy były bardzo dobre. Rosja chce coś zrobić. Chcą powstrzymać to dzikie barbarzyństwo" - zapewnił, komentując spotkanie podczas konferencji prasowej w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie.

Jak powiedział po spotkaniu w Arabii Saudyjskiej sekretarz stanu USA Marco Rubio, było ono "pierwszym, choć ważnym krokiem w trudnej, długiej podróży".

Choć członkowie delegacji odmawiali podania szczegółów na temat ewentualnego kształtu porozumienia, doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz stwierdził, że USA chcą, by pokój był trwały, a "praktyczna rzeczywistość jest taka, że będą dyskusje o terytorium i będą dyskusje o gwarancjach bezpieczeństwa".

Rubio poinformował, że we wtorek USA i Rosja zgodziły się co do czterech rzeczy: ustalenia mechanizmu konsultacji, by zająć się spornymi kwestiami w stosunkach dwustronnych i znormalizować działania ambasad, powołania zespołów negocjatorów do rozmów na temat zakończenia wojny w Ukrainie, uruchomienia rozmów na wysokim szczeblu, i by "rozpocząć dyskusję, przemyślenie i zbadanie zarówno współpracy geopolitycznej, jak i gospodarczej, która mogłaby wyniknąć z zakończenia konfliktu na Ukrainie".

Sekretarz stanu stwierdził, że ewentualny pokój musi być akceptowalny dla wszystkich stron, wliczając to również Europę. Pytany o to, czy rozmowy dotyczyć będą zniesienia sankcji, Rubio stwierdził, że nie będzie prowadził publicznych "prenegocjacji", lecz sugerował, że tak się stanie, twierdząc, że "sankcje wprowadzono z powodu wojny". Dodał też, że swoje sankcje nałożyła też Unia Europejska, co sprawia że "będzie musiała być przy stole w pewnym momencie".

Wybory na Ukrainie

Prezydent poparł też rosyjski postulat zorganizowania wyborów w Ukrainie, choć jak stwierdził, nie ma to żadnego związku z tym, że żądają tego Rosjanie.

"Cóż, mamy sytuację, w której nie mieliśmy wyborów na Ukrainie, gdzie mamy stan wojenny (...) Mamy przywódcę w Ukrainie, który - nie chcę tego mówić, ale ma 4 proc. poparcia. I ma kraj, który został rozwalony na kawałki" - powiedział. "Jeśli chcą mieć miejsce przy stole, czy ludzie z Ukrainy nie musieliby powiedzieć: "Minęło dużo czasu, odkąd mieliśmy wybory"?. To nie jest kwestia Rosji. To coś, co pochodzi ode mnie i wielu innych krajów również" - mówił Trump.

Pytany przez dziennikarzy, czy spotka się z Władimirem Putinem jeszcze w lutym, Trump odparł tylko, że "prawdopodobnie". Wcześniej w Rijadzie doradca Putina Jurij Uszakow powiedział, że spotkanie prezydentów jest mało prawdopodobne w przyszłym tygodniu.

PM/PAP

Sonda
Czy Europa powinna wysłać wojska na Ukrainę po wojnie?
Portal Obronny SE Google News
Autor: