Spis treści
- Dlaczego Włochy nie zwiększą wydatków na obronność w 2025 roku?
- "Włosi swój budżet wojskowy przeznaczają głównie na koszty osobowe"
- Problemy włoskiej armii. Zbyt dużo żołnierzy służy na krótkoterminowych kontraktach
- Włosi są przeciwni zwiększaniu wydatków państwa na obronność
- Dług publiczny Włoch jest drugi pod względem wysokości w Europie
- "Europa musi zdecydować, czy wyłączyć wydatki na obronę" z paktu stabilności i wzrostu"
Dlaczego Włochy nie zwiększą wydatków na obronność w 2025 roku?
W świetle deklaracji włoskiej premier nie oznacza to jednak zmian w zakresie wzrostu wydatków na obronność. Wręcz przeciwnie: włoska premier oczekuje, że sojusznicy - doceniając wkład Rzymu w poprawienie relacji z nową administracją europejską - nie będą wywierać presji na przyspieszenie zmian.
W 2024 roku Włochy wydawały na bezpieczeństwo 32 mld euro, czyli 1,5 % swego PKB, a w przyjętym budżecie na rok 2025 i prognozie na kolejne dwa lata poziom ten ma wzrosnąć do 1,6 %. To oznacza, że luka, którą należałoby wypełnić - jeśli poważnie myśleć o osiągnięciu celu wydatkowania 2 % PKB na bezpieczeństwo - w ubiegłym roku wynosiła 11,2 mld euro, a w trzech kolejnych latach spadnie średnio do poziomu 9,6 mld.
"Włosi swój budżet wojskowy przeznaczają głównie na koszty osobowe"
Rzeczywisty obraz sytuacji jest jeszcze gorszy, bo w przeciwieństwie do Hiszpanii, która wydaje więcej niż NATO-wska średnia na zakup uzbrojenia, Włosi swój budżet wojskowy przeznaczają głównie na koszty osobowe, które w 2024 roku konsumowały 59,4 % włoskiego budżetu obrony. Włosi od lat przeznaczają największą spośród wszystkich państw członkowskich NATO część swojego budżetu wojskowego na wynagrodzenia. Jest to w ich przypadku 61 %, podczas gdy średnio państwa Paktu Północnoatlantyckiego na pensje i emerytury żołnierzy przeznaczają 44 % swych budżetów wojskowych.
Nie oznacza to jednak, że Włosi szczodrze opłacają w ten sposób swe siły zbrojne, które utrzymują ponadprzeciętny stan sprawności i gotowości do działania. Jest wręcz przeciwnie. Ten wysoki poziom wydatków na koszty osobowe jest wynikiem nadreprezentacji we włoskich siłach zbrojnych kadry oficerskiej i podoficerskiej wobec żołnierzy niższych rang.
Z raportu włoskiego Senatu z roku 2017 - a sytuacja od tego czasu nie zmieniła się na lepsze - wynika, że siły zbrojne miały 170 588 osób personelu, z czego podoficerowie stanowili 38 %. Szeregowców nie było nawet nawet połowy całego personelu, mimo wyznaczonego na 2024 rok celu, w świetle którego mieli oni obejmować 61 % stanu osobowego.
Problemy włoskiej armii. Zbyt dużo żołnierzy służy na krótkoterminowych kontraktach
W korpusie żołnierzy zarysowała się też niekorzystna tendencja polegająca na utrzymywaniu się zbyt dużej (w świetle założeń) liczebności służących w oparciu o krótkoterminowe (roczne) lub średnioterminowe (czteroletnie) kontrakty. Pierwotnie zakładano, że liczba żołnierzy na kontraktach długoterminowych będzie w relacji do służących krótkoterminowo jak 70:30, jednak w „Białej Księdze” z roku 2015 - w obliczu trudności rekrutacyjnych - skorygowano te cele godząc się na proporcje 50:50.
Odbija się to negatywnie na strukturze wiekowej sił zbrojnych. Jak powiedział generał Gaetano Lunardo, kierujący Wydziałem Rekrutacji w sztabie sił zbrojnych, obecnie „prawie 55 procent podstawowego składu sił zbrojnych to osoby w wieku powyżej 40 lat, a do 2033 roku liczba ta ma wzrosnąć do 70 procent.”
Włosi są przeciwni zwiększaniu wydatków państwa na obronność
Problemem dla włoskiego rządu w forsowaniu wyższych wydatków na obronność jest niski poziom wzrostu gospodarczego kraju, trudna sytuacja finansów publicznych, lecz przede wszystkim wyraźna, mimo wojny na Ukrainie, niechęć Włochów do wzrostu wydatków państwa na obronność, co wynika z faktu, że nie czują się oni zagrożeni bezpośrednio rosyjską agresją. Z badania opinii publicznej przeprowadzonego w czerwcu 2024 roku, na zlecenie think tanku ECFR, wynika, że 63 % ankietowanych jest przeciw wzrostowi wydatków wojskowych, mimo że kraj nie osiągnął 2 % ich pułapu w relacji do PKB.
Ograniczenia związane z sytuacją gospodarczą są nie mniej istotne. Jak poinformował w grudniu ubiegłego roku minister gospodarki Giancarlo Giorgietti, wzrost PKB Włoch wyniesie w 2024 roku 0,7 %, a prognozy rozwojowe na kolejny rok trzeba zrewidować w dół i obecnie rząd przewiduje 1 %, zamiast wcześniejszych szacunków mówiących o 1,2 %. To oznacza, że Rzym nie może liczyć na wzrost dochodów budżetowych, przeciwnie - musi - ze względu na rozdęty dług publiczny - zacząć realizować politykę oszczędności.

Dług publiczny Włoch jest drugi pod względem wysokości w Europie
Dług publiczny Włoch przekroczył w listopadzie poziom 3 bln euro, co oznacza, że w relacji do PKB jest on drugi pod względem wysokości w Europie, po Grecji. Rząd szacuje, że w 2026 roku wyniesie on 138 % włoskiego PKB, co oznacza, że wzrośnie on w porównaniu z rokiem 2023, kiedy stanowił 135 %, a obecnie jest oceniany na 136,8 % PKB. Trudna sytuacja włoskiego budżetu, w przypadku którego największą pozycją po stronie wydatków są obecnie koszty obsługi rozdętego długu publicznego, jest m.in. pochodną źle zbilansowanego programu ulg podatkowych związanych z inwestycjami w prywatne nieruchomości.
Rząd Meloni szacował, że spadek dochodów podatkowych z tytułu tych ulg, które miały pobudzić koniunkturę gospodarczą i przyspieszyć wychodzenie z kryzysu związanego z Covid, wyniesie 140 mld euro, podczas gdy w rzeczywistości osiągnął on poziom 219 mld euro, czyli 10 % włoskiego PKB. Na to nałożyła się presja Komisji Europejskiej oczekującej, że Rzym zmniejszy do poziomu 3 % poziom deficytu finansów publicznych, który w 2024 roku wyniósł 3,6 % PKB.
"Europa musi zdecydować, czy wyłączyć wydatki na obronę" z paktu stabilności i wzrostu"
Rzym - w związku z trudną sytuacją własnych finansów publicznych - tradycyjnie opowiada się za wyłączeniem wydatków na obronność z limitów deficytu narzuconych przez Brukselę. W ubiegłym roku mówił o tym minister obrony Guido Crosetto, argumentując, że „Europa musi zdecydować, czy wyłączyć wydatki na obronę" z paktu stabilności i wzrostu", bo bez tego kroku "nie będziemy w stanie podjąć zobowiązań, które Europa sama chce podjąć". Nawet jeśli Bruksela zdecyduje się na takie posunięcie - co po wypowiedziach polityków głównych państw europejskich na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wydaje się bardziej prawdopodobne niż jeszcze kilka tygodni temu - to i tak w przypadku Włoch, to „poluzowanie” - nawet jeśli doprowadzi do szybszego niż zakładano osiągnięcia poziomu wydatków na obronność wynoszącego 2 % PKB - raczej nie będzie oznaczało zdolności podwojenia czy nawet potrojenie nakładów, a takiego skoku oczekuje nowa amerykańska administracja.