Strategie zwycięstwa. Po co je analizować?
Pokazanie tego, jak amerykańscy stratedzy oraz politycy analizują sytuacje konfliktowe, jakie scenariusze biorą pod uwagę i jakim zagrożeniom chcą przeciwdziałać pozwoli nam lepiej zrozumieć politykę Waszyngtonu również w kwestii wojny na Ukrainie, ale nie tylko, także podejście do obrony wschodniej flanki NATO. Wybór optymalnej „strategii zwycięstwa” jest ważny, bo jak zauważają autorzy, od decyzji do jakiej wojny należy się przygotowywać zależy to, jakiego rodzaju siły zbrojne dane państwo buduje, na jakie zdolności kładzie większy nacisk i gdzie upatruje źródeł swojej ewentualnej przewagi.
Po drugie studiowanie różnych strategii zwycięstwa w czasie pokoju ma na celu przygotowanie kadry dowódczej i przywództwa politycznego do podejmowania decyzji w czasie wojennym, kiedy wydarzenie następują szybko i nie ma czasu na studia teoretyczne. Jest to tym ważniejsze, że w czasie wojny chęć odniesienia sukcesu operacyjnego może zacząć dominować, a to może oznaczać zawężenie pola wyborów strategicznych i w konsekwencji nawet przegranie wojny.
Analiza strategii w ewentualnej wojnie Stanów Zjednoczonych z Chinami o Tajwan
Aby tę zależność lepiej zrozumieć należy opisać realia konfliktu z państwami dysponującymi podobnym potencjałem i bronią masowego rażenia. Autorzy analizujący sytuację Tajwanu piszą o Chinach, ale analogia z Rosją jest w tym wypadku oczywista. Pole analizy strategicznej wyznacza kilka podstawowych przesłanek. Po pierwsze, odmiennie niż w przypadku konfliktu z małymi państwami (Irak, Afganistan, Serbia) w wypadku starcia z mocarstwem o podobnym potencjale (Chiny, Rosja) Ameryka nie będzie dysponowała przygniatającą przewagą wojskową. Po drugie starcie między państwami jądrowymi narzuca konieczność myślenia o groźbie eskalacji do poziomu wymiany ciosów nuklearnych. Takiego scenariusza należy uniknąć, a to z kolei wpływa na charakter strategii zwycięstwa. Po trzecie Stany Zjednoczone będą toczyły wojnę stojąc na czele sił koalicyjnych, co oznacza, że sytuacja wewnątrz aliansu i problemy związane z zarządzeniem relacjami również narzucą ograniczenia w zakresie wyboru optymalnej strategii zwycięstwa. Po czwarte wreszcie zawsze należy pamiętać, że wojnę łatwiej rozpocząć niż zakończyć a w związku z naturą pełnoskalowych konfliktów zbrojnych przedłużające się starcie ze względu na zmienność sytuacji niesie ze sobą znacznie większe ryzyko, niż krótka wojna.
Scenariusz zakończenia wojny
Samo zwycięstwo oznacza realizację naszych celów politycznych, a to z kolei wymusza refleksję, i to przed wybuchem konfliktu, na temat tego co chcemy osiągnąć. Zbyt daleko idące cele polityczne mogą zablokować zakończenie wojny a nawet prowadzić do groźnej eskalacji co oznacza ryzyko przegranej lub odniesienia „pyrrusowego zwycięstwa”. Trzeba też zwracać uwagę na skłonność do akceptacji ryzyka walczących stron, różnice w zakresie poziomu determinacji, co ma związek z polityką wewnętrzną i trwałością reżimu a także warunki polityczne sprzyjające zakończeniu wojny, a nie będące impulsem na rzecz ich przedłużenia. A zatem skrótowo rzecz ujmując przystępując do wojny z mocarstwem o porównywalnym potencjale trzeba już mieć gotowy scenariusz zakończenia wojny, wiedzieć jak chcemy uniknąć eskalacji i przy użyciu jakich narzędzi realizować nasze cele polityczne. Temu ma służyć wybór najlepszej strategii zwycięstwa i dlatego w czasie pokoju należy poddać analizie dostępne opcje.
Pięć podstawowych strategii
Autorzy raportu dokonali analizy pięciu podstawowych. Mowa jest o strategiach - dominacji, odmowy (denial), dewaluacji albo zmniejszenia wartości (devaluing), eskalowaniu ryzyka (brinkmanship) i nałożenie większych kosztów wojskowych (military cost – imposition). Każda z tych strategii odwołuje się do innych mechanizmów oddziaływania na przeciwnika i w związku z tym ma oczywiste ograniczenia. I tak trudno w przypadku wojny z Chinami mówić o szansie na realizację strategii dominacji, bo zakłada ona osiągnięcie przygniatającej przewagi wojskowej o co będzie trudno. Na dodatek wymaga to czasu bo mamy do czynienia z procesem a nie jednorazowym uderzeniem punktowym co z kolei zwiększa ryzyko eskalacji do poziomu wojny jądrowej czego należy z oczywistych powodów uniknąć. A zatem tego rodzaju podejście strategiczne, w przypadku wojny z Chinami, ale również z Rosją jest zarówno trudne w realizacji jak i może pociągać za sobą tragiczne efekty.
To oznacza, że strategię dominacji jako kręgosłup teorii zwycięstwa należy odrzucić. Istotą strategii odmowy (denial) jest uniemożliwienie przeciwnikowi osiągnięcia jego celów strategicznych. Wzmacnianie zdolności Tajwanu do obrony wyspy przed chińską inwazją, podobnie jak poprawa zdolności do obrony wschodniej flanki NATO przed Rosją, ma na celu wpłynięcie na rachunek strategiczny przeciwnika, który musi zacząć liczyć się z tym, że jego uderzenie okaże się nieskutecznym. Nie oznacza to automatycznego zakończenia wojny, bo agresor może uznać, że należy ją kontynuować zwielokrotniając swoje wysiłki, ryzyko eskalacyjne także nie zostaje w tym wariancie wyeliminowane, ale zatrzymanie sił przeciwnika jest dobrym punktem wyjścia. Strategia dewaluacji sprowadza się do zmniejszenia „premii” jaką przeciwnik ma nadzieję osiągnąć podbijając atakowane państwo. Jeśli w przypadku Chin atak na Tajwan dawałby, w razie powodzenie, Pekinowi premię w postaci kontroli największego producenta chipów na świecie, to działaniem w ramach tej strategii byłoby np. zniszczenie tego sektora w momencie gdyby groziło opanowanie wyspy.
Tego rodzaju podejście ma swoje oczywiste ograniczenia wynikające choćby z faktu, że motywacja państwa atakującego nigdy nie jest jednowymiarowa, często ważniejsze są cele polityczne takie jak, w przypadku Tajwanu, zjednoczenie z Chinami a w przypadku Ukrainy niedopuszczenie jej członkostwa w NATO. Dominacja celów politycznych oznacza, że strategia dewaluacji może okazać się po prostu nieskuteczną, bo atakujący koncentrując się na celach politycznych nadal będzie kontynuował agresję. Strategia eskalowania ryzyka (brinkmanship) ma swoje oczywiste ograniczenia ze względu na asymetrię motywacji i determinacji. Jej istotą jest eskalowanie ryzyka wojny nuklearnej, co oznacza wejście na drogę której Stany Zjednoczone zdaniem autorów raportu powinny unikać, tym bardziej, że perspektywa sukcesu jest ograniczona.
Polecany artykuł:
Opcje dla Stanów Zjednoczonych
Upraszczając, Chinom bardziej niż Stanom Zjednoczonym zależy na Tajwanie, a Rosji na Ukrainie, aby kierownictwa polityczne tych państw szybciej od Ameryki powiedziały „pas” jeśli zaczniemy szybko przemieszczać się po szczeblach drabiny eskalacyjnej. Rządzący w państwach autorytarnych w mniejszym też stopniu niż w demokracjach podlegają presji opinii publicznej, co zwiększa ich skłonność do ryzyka i generalnie odporność. Przydatność tego rodzaju strategii jest w związku z tym ograniczone, tym bardziej, że jej skuteczność może okazać się wątpliwa. Autorzy raportu uważają, że realne pole wyboru strategicznego Stanów Zjednoczonych w sytuacji ewentualnego konfliktu z mocarstwem o porównywalnym potencjale (peer competitor) ulega w gruncie rzeczy zawężeniu do dwóch opcji. Ameryka może odwoływać się do strategii odmowy (by denial) i ostatniej z analizowanego katalogu - nałożenia większych kosztów wojskowych (military cost – imposition). Wybór którejś z nich ma swoje znaczenie, bo wpływa na to jakie siły zbrojne chcemy mieć aby wygrać.
W przypadku strategii odmowy (by denial) kładziemy nacisk na zdolności do odparcia desantu w przypadku Tajwanu, czy rosyjskiej agresji lądowej, w przypadku drugiej opcji budujemy swój potencjał zdolności do ataku z dystansu choćby z tego powodu, że strategia nałożenia większych kosztów wojskowych (military cost – imposition) zakłada zdolność do atakowania instalacji wojskowych i zdolności przemysłowych na tyłach przeciwnika. Jej przydatność zależy wszakże od znalezienia takiego obszaru, takiej grupy celów, których zniszczenie będzie na tyle odczuwalne po stronie naszego rywala strategicznego, że wywoła pożądaną przez nas refleksję na temat celowości kontynuowania wojny, ale z drugiej strony nie będzie na tyle dolegliwe, że uruchomimy scenariusz eskalacyjny, którego chcemy uniknąć. Znalezienie tych „sweet spots” jak w amerykańskim słowniku strategicznym określa się tę grupę celów nie jest łatwe, nieraz wręcz niemożliwe. Amerykanie uważając, że w 1980 roku ZSRR może zaatakować i zaanektować pogrążony wówczas w chaosie rewolucji Iran, analizowali na jakie cele w Związku Sowieckim uderzyć aby odwieść Moskwę od tego rodzaju planów. Ich znalezienie okazało się niemożliwe, bo albo mielibyśmy do czynienia ze spotęgowanym ryzykiem wybuchu wojny nuklearnej albo atakując wytypowane cele nie zbudowałoby się na tyle silnego impulsu aby przeciwnik zrezygnował ze swych celów strategicznych. W przypadku tej strategii selekcja właściwych celów to dopiero pierwszy próg który należy pokonać. Drugim jest posiadanie zdolności do ich szybkiego zniszczenia. Znaczenie ma też skala uderzenia, bo tego rodzaju atak aby zmienić zamierzenia agresora musi być odczuwalny. Wreszcie należy zmniejszać ryzyko eskalacji.
Raport RAND. Co daje szansę na zakończenie konfliktu?
Autorzy raportu RAND są zdania, że w przypadku konfliktu z przeciwnikiem o porównywalnym potencjale wojskowym i ekonomicznym Ameryka ma do wyboru w gruncie rzeczy trzy opcje – realizować strategię odmowy (by denial), nałożenia większych kosztów wojskowych (military cost – imposition) lub ich mieszanki. Jeśli brać pod uwagę ryzyko eskalacji to czynnikiem zwiększającym jest bezpośrednie starcie amerykańskich sił zbrojnych z wojskami rywala. To oznacza, że strategia odmowy by proxy, czyli sytuacja w której ciężar walki ponoszą siły sojusznicy a Stany Zjednoczone nie angażują się bezpośrednio w konflikt, jest z punktu widzenia unikania ryzyka eskalacyjnego najlepszą dla Waszyngtonu opcją. Przede wszystkim z tego powodu, że jeśli analizować scenariusz zamierzonej eskalacji (deliberate) to groźba wejścia sił amerykańskich do walki jest potencjalnie silnym sygnałem odstraszającym.
Z punktu widzenia amerykańskiej teorii zwycięstwa opcją najlepszą, w obecnym układzie sił, jest realizacja pierwszej fazy strategii odmowy przez siły państw sojuszniczych, np. Tajwanu wobec wojny z Chinami, Korei Płd. w przypadku starcia na Półwyspie Koreańskim czy państw wschodniej flanki NATO. Jeśli uda się im zatrzymać pierwszy impuls uderzeniowy, uniemożliwić przeciwnikowi realizację jego celów z pierwszej fazy wojny (zdobycie terytoriów i zmuszenie zaatakowanego państwa do rokowań pokojowych) to wówczas będziemy mieć do czynienia z pierwszym punktem przełomowym. Nie oznacza to automatycznego zakończenia konfliktu, ale agresor będzie musiał dokonać wyboru. Brak bezpośredniego zaangażowanie sił amerykańskich w walkę oznacza zarówno zdolność do kontroli drabiny eskalacyjnej jak i perspektywę przedłużającego się konfliktu, w którym zdolności broniących się wspartych przez sojuszników będą rosły, bo nie należy odrzucać perspektywy bezpośredniego zaangażowania w wojnę Ameryki. Jeśli Waszyngton wykaże się powściągliwością co do politycznych celów wojny i nie będzie dążył do narzucenia celów maksymalnych, to wówczas rośnie szansa na zakończenie konfliktu. Strategia polegająca na zwiększeniu kosztów przeciwnika, np. w postaci przeprowadzania ataków rakietowych i bombardowań celów na tyłach, jest mniej przydatna, choćby z tego powodu, iż może być odebrana w kategoriach próby doprowadzenia do wewnętrznej destabilizacji państwa agresora, co z kolei może zwiększyć determinację do kontynuowania wojny, nie mówiąc już o ryzyku eskalacji nuklearnej.
Konflikt z mocarstwem atomowym. Autorzy raportu radzą
Autorzy raportu RAND są przekonani, że w realiach potencjalnego konfliktu z mocarstwem atomowym najlepszą opcją dla Stanów Zjednoczonych jest strategia odmowy by proxy połączona z umiarkowaniem i elastycznością w zakresie własnych celów politycznych wojny. Nie ma mowy o np. rozpadzie Rosji czy obaleniu komunistów w Chinach a najlepszą opcją jest też jeśli sojusznicy, wspierani przez Amerykę, ale bez bezpośredniego zaangażowania wojskowego, byliby w stanie samodzielnie odeprzeć agresję. Mamy w tym wypadku do czynienia z jasnym wyłożeniem amerykańskiego myślenia strategicznego, co pozwala nam zrozumieć zarówno charakter zaangażowania Stanów Zjednoczonych w wojnie na Ukrainie jak i zmiany, które następują, a moim zdaniem będą ulegały przyspieszeniu, w polityce obronnej NATO na wschodniej flance.