Już w marcu 2022 r. prof. Grażyna Skąpska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Jagiellońskiego mówiła, że pomoc Ukraińcom to emocjonalny zryw, który nie potrwa wiecznie, a emocje dość szybko się wyczerpują i nie można na nich bazować. Takie opinie potwierdzają się, po w badaniach opinii publicznej. Choćby w ostatnich przeprowadzonych (na reprezentatywnej grupie tysiąca osób) przez IRCenter we współpracy z agencją Newseria.
50 proc. respondowanych ocenia, że obecnie rząd troszczy się bardziej o uchodźców z Ukrainy niż o własnych obywateli. Przy czym „zdecydowanie” (bardziej troszczy się) uważa 27 proc. badanych i tyleż samo jest przeciwnego zdania jest. Co czwarty Polak nie potrafił wyrazić swojej opinii. Co trzeci ankietowany jest także przekonany, że Ukraińcy zabierają Polakom pracę, miejsca w przedszkolach, szkołach i placówkach medycznych. A to oznacza, że zainteresowanie pomocą dla uciekinierów zmniejsza się.
– Teraz okazuje się, że połowa Polaków ma wrażenie, że polski rząd robi więcej dla Ukraińców niż dla nich i taką opinię mają zwłaszcza osoby młode, wśród których ten odsetek przekracza 60 proc. Zaniepokojone są też kobiety i osoby z niższym wykształceniem, a także badani deklarujący, że są osobami religijnymi – wymienia socjolog Dorota Peretiatkowicz, kierująca zarządem IRCenter. Opadła euforia. Z jakich przyczyn? Czas, zaszłości historyczne, ukraińskie zboże i postrzeganie, że wojna na Ukrainie wpłynęła na sytuację ekonomiczną polskiego społeczeństwa – co (w ostatnim przypadku) potwierdza rząd głosząc tezę o „putinflacji”.
Taki stan rzecz ma wpływ również na stosunek społeczeństwa do wojny toczącej się za wschodnią granicą. – Część w ogóle zaczyna uważać, że powinniśmy przestać się mieszać do tej wojny. 26 proc. Polaków jest zdania, że najlepiej byłoby, gdybyśmy przestali reagować na to, co się tam dzieje. Jest też całkiem znaczący, 19-procentowy odsetek osób, które uważają, że ta wojna się rozleje i że my staniemy się stroną w tym konflikcie – podkreśla prezeska IRCenter. Co prawda co czwarty Polak wolałby, by Polska wycofała się ze wspierania Ukrainy, jednak niemal połowa (46 proc.) się z tym nie zgadza, a jedna czwarta (27 proc.) nie ma na ten temat zdania. Co piąty Polak (19 proc.) obawia się wejścia Rosjan do Polski (w tym 6 proc. zdecydowanie tak sądzi), niemal połowa (42 proc) nie ma na ten temat zdania, a dwóch na pięciu (39 proc.) nie obawia się tego.
Podobne sondaże/badania przeprowadza się w innych państwach wspierających, na różne sposoby, Ukrainę. W USA stale rośnie od początku wojny uważających, że zaangażowanie Stanów w pomoc dla Ukrainy jest zbyt duże. Taką opinię prezentuje 44 proc. badanych identyfikujących się z Partią Republikańską, w przypadku zwolenników Demokratów taki pogląd ma 14 proc. respondowanych. Mniej więcej jedna trzecia Amerykanów twierdzi, że rosyjska inwazja na Ukrainę stanowi poważne zagrożenie dla interesów USA. Identyczny odsetek twierdzi, że jest to niewielkie zagrożenie, a 11 proc. twierdzi, że nie jest to zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA.
Po roku wojny 23 proc. Francuzów było przeciwnych pomaganiu Ukrainie (zwolenników było 56 proc.). W kwietniu w sondażu dla telewizji niemieckiej telewizji RTL 64 proc. ankietowanych uznało, że NATO nie powinno dostarczać Ukrainie myśliwców Eurofighter. W tym samym sondażu opinie w kwestii zwiększenia dostaw broni na Ukrainę były podzielone. 49 proc. było temu przeciwnych, 47 proc. uznało, że należy zwiększyć dostawy. Aż 72 proc. badanych we wschodnich landach, czyli w d. NRD, było przeciwnych – podkreśliło Deutsche Welle – silniejszemu wsparciu militarnemu Ukrainy. Jakie jest w EU społeczne poparcie dla członkostwa Kijowa w NATO? Zróżnicowane. Na początku roku wynosiło ono od 73 proc. w Polsce do 36 proc. w Niemczech. To jednak nie od sondaży wyłącznie zależy, jak decyzje w tej kwestii zapadną na szczycie NATO w Wilnie.