Pentagon tworzy tajną jednostkę do tłumienia zamieszek? Plan budzi kontrowersje

Pentagon rozważa stworzenie specjalnych sił szybkiego reagowania na zamieszki w kraju. Jednostka miałaby się składać z setek żołnierzy zdolnych do szybkiego rozmieszczenia w miastach, gdzie dochodzi do rozruchów - podaje „Washington Post”. Czy to kolejny dowód na militaryzację USA?

Według dokumentów, do których dotarł „Washington Post”, rozważany jest plan stworzenia „Sił Szybkiego Reagowania na Zakłócenia Porządku Publicznego”. Siły miałyby się składać z 600 żołnierzy będących w pogotowiu przez cały czas. Jednostka miałaby zostać podzielona na dwie części:

  • Stacjonująca w Arizonie, odpowiadająca za stany na zachód od rzeki Mississippi.
  • Stacjonująca w Alabamie, reagująca na rozruchy na wschodzie.

Koszty stworzenia takiej stałej siły miałyby opiewać potencjalnie na setki milionów dolarów, jeśli wymagałoby to trzymania w stałej gotowości samolotów czy śmigłowców i załóg.

Decyzja jeszcze nie zapadła

Jak notuje „WP”, w sprawie nie podjęto jeszcze decyzji i nie wiadomo, czy zaznajomił się z nimi szef resortu Pete Hegseth. Dziennik zaznacza, że Gwardia Narodowa wielu stanów posiada jednostki szybkiego reagowania, jednak plan Pentagonu zakłada dodatkowe siły, które byłyby przemieszczane między poszczególnymi stanami.

Jak powiedział jeden z urzędników Departamentu Obrony, którego cytuje New York Times, dowódcy wojskowi starają się, aby zasady zaangażowania w misję w Waszyngtonie były jak najwęższe, aby żołnierze wyposażeni w karabiny M-16, którzy zostali wyszkoleni w zabijaniu przeciwników, nie pełnili funkcji policjantów.

Czy USA pójdą na wojnę z Rosją?

Test przed wyborami w 2020 roku

Taka koncepcja już raz była tymczasowo sprawdzona przed wyborami 2020 r., kiedy postawiono 600 żołnierzy w stan gotowości w Arizonie i Alabamie w obliczu możliwych aktów przemocy politycznej.

Komentarze i kontrowersje

„Propozycja (…) stanowi kolejny potencjalny dowód na to, że prezydent Donald Trump chce wykorzystać siły zbrojne na terytorium USA” – komentuje gazeta. Doniesienia pojawiają się po tym, jak Trump ogłosił skierowanie 800 żołnierzy waszyngtońskiej Gwardii Narodowej na ulice stolicy w ramach walki z przestępczością. Jak przekazała agencja AP 12 sierpnia część z 800 członków Gwardii Narodowej wysłanych przez Trumpa zaczęła już przybywać do stolicy kraju.

Do wysłania wojsk doszło mimo braku gwałtownych wydarzeń i rozruchów w mieście i spadających liczb przestępstw z użyciem przemocy. Burmistrz Waszyngtonu Muriel Bowser stwierdziła, że ogłoszony przez Trumpa plan przejęcia kontroli nad Departamentem Policji Metropolitalnej i wezwania Gwardii Narodowej nie był skutecznym krokiem. Spokojnie przedstawiła argumenty władz miasta, że przestępczość systematycznie spada, i stwierdziła, że postrzegany przez Trumpa stan wyjątkowy po prostu nie odpowiada liczbom.

W ostatnich tygodniach doszło jednak do kilku głośnych incydentów, jak pobicie byłego pracownika zespołu DOGE Elona Muska czy postrzelenie asystenta jednego z Kongresmenów. Już po ogłoszeniu Trumpa w poniedziałek (11 sierpnia) zamknięto barierki wokół Białego Domu, po tym jak doszło do postrzelenia jednej osoby ok. kilometr dalej.

Jak przypomina agencja AP sekcja 740 ustawy o samorządzie lokalnym pozwala prezydentowi przejąć kontrolę nad Departamentem Policji Metropolitalnej Waszyngtonu na 48 godzin, z możliwością przedłużenia do 30 dni, w sytuacjach nadzwyczajnych. Żaden prezydent nie skorzystał z tego prawa wcześniej.

CNN uważa, że polityka Trumpa w "Waszyngtonie wpisują się w trend coraz bardziej autorytarnej drugiej kadencji – jego dążenie do militaryzacji cywilnych funkcji rządu i organów ścigania. Wysłał tysiące żołnierzy służby czynnej na południową granicę. Rozmieścił oddziały Gwardii Narodowej i piechotę morską USA w Los Angeles po zamieszkach związanych z nalotami imigracyjnymi".

Według Stephena Collinsona z CNN:

"Wykorzystanie wojska do pełnienia funkcji policyjnych to zabieg znany z państw totalitarnych, gdzie pierwszym aktem dyktatora jest zazwyczaj wysłanie wojska na ulice stolicy. Członkowie delegacji kongresowej Narodowego Regionu Stołecznego, wszyscy Demokraci, ostrzegli w poniedziałek przed „łagodnym początkiem autorytaryzmu” po ogłoszeniu decyzji Trumpa".

Portal Obronny SE Google News