O co prezydent Nawrocki winien zabiegać w Białym Domu? Wschodnia flanka NATO kluczowa

2025-08-12 8:10

Na początku września prezydent Karol Nawrocki ma udać się z roboczą wizytą do Białego Domu. Jak informują media, Donald Trump wystosował właśnie zaproszenie. Warto zastanowić się, co prezydent RP winien zaproponować naszemu amerykańskiemu sojusznikowi, za jakimi rozwiązaniami się opowiedzieć, przed czym przestrzegać. Jednym z fundamentalnych problemów jest dyskutowana właśnie w Stanach Zjednoczonych, w związku z trwającym przeglądem strategicznym, kwestia wielkości amerykańskiego kontyngentu w Europie, miejsc stacjonowania żołnierzy i związanych z przygotowanymi decyzjami zmian.

Karol Nawrocki, Donald Trump

i

Autor: White House / Zuma Press / Forum

Z tego artykułu dowiesz się, że:

  • Prezydent Karol Nawrocki udaje się do Białego Domu, aby omówić przyszłość amerykańskiej obecności wojskowej w Europie, zwłaszcza w kontekście redukcji kontyngentów.
  • Eksperci wojskowi proponują utworzenie „linii odstraszania na wschodniej flance NATO”, wzmacniającej zdolności obronne krajów graniczących z Rosją.
  • Kluczem do sukcesu jest transformacja sił lądowych, w tym wykorzystanie technologii bezzałogowych i AI, co ma zrekompensować potencjalne zmniejszenie liczby wojsk USA.
  • Czy Polska jest gotowa, aby aktywnie włączyć się w rewolucję militarną, która ma na celu skuteczne odstraszanie Rosji?
  • Dla Polski najważniejszym pytaniem jest też to, czy można połączyć zmianę charakteru amerykańskiej obecności na wschodniej flance NATO ze zwiększeniem siły odstraszania Federacji Rosyjskiej?

Zmiana charakteru amerykańskiej obecności na wschodniej flance NATO

Przyjmuje się, że redukcja jest nieuchronna, a decyzje dotyczyć mają jedynie tego, z których państw nastąpi wycofanie. Dla nas najważniejszym pytaniem jest też to czy można połączyć zmianę charakteru amerykańskiej obecności na wschodniej flance NATO ze zwiększeniem siły odstraszania Federacji Rosyjskiej.

Ciekawe rozwiązania zaproponowali we wspólnym artykule generał Matthew Van Wagenen, pułkownik Arnel P. David oraz ekspert think tanku strategicznego CSIS Benjamin Jensen. Wagenen jest obecnie zastępcą szefa sztabu sił operacyjnych w SHAPE, czyli NATO-wskim dowództwie połączonych sił w Europie a David również tam służy. W opinii autorów, którzy powołują się na zgodne deklaracje wywiadów państw Paktu Północnoatlantyckiego, Europa ma około 5 lat, aby powiększyć i zmodernizować swoje siły zbrojne, równolegle wzmacniając odstraszanie. Nie da się tego osiągnąć bez transformacji sił lądowych, a tę z kolei wymuszają doświadczenia wojny na Ukrainie.

Rosja wyciąga wnioski i implementuje nowe rozwiązania

Rosja wyciąga wnioski i implementuje nowe rozwiązania, co oznacza, że podobne działania muszą podjąć państwa Paktu Północnoatlantyckiego, przede wszystkim znajdujące się na najbardziej zagrożonej wschodniej flance. Amerykańskie siły zbrojne, utrzymując swą obecność w Europie, muszą - w obliczu wyzwań - stać się „akuszerem” zmian, programując reformy, a czasem, w obliczu oporów je wymuszając.

Punktem wyjścia jest trzeźwiąca, choć niewesoła konstatacja. Autorzy piszą bowiem, że „od ponad 20 lat NATO nie dysponuje wiarygodną siłą odstraszania lądowego w Europie ze względu na zbieg kilku czynników, m.in. zmiany sił rosyjskich i doktryny ich użycia, redukcję struktury sił USA i NATO oraz zmiany w strategicznym ukierunkowaniu” i dodają, iż „liczne gry wojenne i symulacje prowadzone przez USA i NATO dowodzą, że sojusz nie jest w stanie poradzić sobie z licznymi kompleksami antydostępowymi (A2/AD) i odeprzeć rosyjskie siły, a także pozbawić ich inicjatywy, zanim zagrożą one taktyczną eskalacją nuklearną. Ten dylemat wymaga nowego sposobu walki".

NATO musi zbudować linię odstraszania na wschodniej flance

Niezbędne zmiany są sprawą pilną, bo jak powiedział Daniel Driscoll, podsekretarz stanu nadzorujący w Pentagonie siły lądowe, „nie możemy tracić nawet minuty” i transformację należy prowadzić szybko, z pełną determinacją oraz poczuciem powagi sytuacji. Jeśli mowa o odstraszaniu Rosji to NATO winno zbudować, i to proponują autorzy, linię odstraszania na wschodniej flance. W tym celu należy przede wszystkim wzmocnić zdolności sił lądowych państw graniczących z Rosją do współpracy i walki na nowych zasadach. To oznacza testowanie w warunkach poligonowych zdolności do wspólnej walki, weryfikację umiejętności istniejących związków taktycznych, tworzenie nowych, wprowadzanie zmian i przede wszystkim budowanie solidnych zdolności bojowych na wysuniętych pozycjach.

To oznacza też położenie nacisku na kooperację między siłami zbrojnymi państw regionu i postawę proaktywną. Tylko wtedy, kiedy siły lądowe będą w stanie utrzymać kontrolę nad bronionym terytorium, NATO będzie w stanie wykorzystać swą przewagę w powietrzu i atakować cele na głębokich tyłach wroga. Jądrem proponowanych rozwiązań jest nowy system dowodzenia, który musi umożliwić prowadzenie operacji w wielu domenach równolegle, a nie w sposób sekwencyjny. Ta wielodomenowość winna mieć charakter regionalny, bo związki taktyczne trzeba będzie „przesuwać” w związku z realnymi zagrożeniami, a nie koncentrować się wyłącznie na obronie terytorium własnego państwa.

Strefa graniczna musi zostać przekształcona

Strefa graniczna musi zostać przekształcona w obszar, gdzie przy użyciu zdolności bezzałogowych siły rosyjskie zostaną osłabione, zatrzymane i zniszczone. Innymi słowy autorzy proponują stworzenie obszaru o głębokości kilku kilometrów, gdzie „w pierwszym szeregu” znajdą się sensory akustyczne, które uruchamiać będą systemy bezzałogowe, a te wejdą do walki zanim nastąpi kontakt z „klasycznymi” wojskami lądowymi. Kompleksy obrony powietrznej przeciwnika będą w tym samym czasie niszczone również przez siły bezzałogowe i artylerię różnych typów, co ma umożliwić lotnictwu przeprowadzenie głębokich uderzeń.

Kluczem do zwycięstwa jest zdolność sił lądowych do utrzymania pozycji w czasie ataku i szybkie ich przejście do kontruderzenia. Wszystkie planowane w nadchodzących latach ćwiczenia Paktu Północnoatlantyckiego w państwach graniczących z Rosją muszą koncentrować się na testowaniu zdolności do utworzenia linii odstraszania na wschodniej flance. To oznacza testowanie „interoperacyjności amunicji i platform, wykorzystywanie danych w czasie rzeczywistym i demonstrowanie integracji nowych zdolności”.

Jak zbudować zdecentralizowany system dowodzenia?

Działania muszą być podejmowane na całym teatrze i uwzględniać przede wszystkim nowe struktury dowodzenia. Te muszą z kolei być bardziej elastyczne, mniej liczne, w większym stopniu związane z frontem. Trzeba stworzyć, zwłaszcza w siłach lądowych, zdecentralizowany system dowodzenia. Struktura musi być w większym stopniu „płaska”, mniej hierarchiczna i w mniejszym stopniu obciążona zadaniami. Formacje liniowe powinny w nowym systemie mieć większą swobodę operowania, w tym wyboru celów uderzeń, a dowodzący nimi oficerowie powinni mieć większą samodzielność.

„Ta zmiana wymaga większej tolerancji na ryzyko w ramach ćwiczeń NATO, które będą wykorzystywane do bezwzględnego testowania i modyfikowania wielkości centrów dowodzenia, ich sygnatury elektromagnetycznej i obsady tych krytycznych węzłów. Te dowództwa nowej generacji będą w znacznym stopniu wykorzystywać automatyzację za pomocą botów i agentów (agentic warfare – MB), aby przyspieszyć proces decyzyjny, usprawnić działania i zmniejszyć ich fizyczny zasięg, czyniąc je bardziej elastycznymi i mniej podatnymi na ataki na współczesnym polu walki.”

Potrzeba „odchudzenia” sztabów i centrów dowodzenia jest jedną z najważniejszych lekcji, jakie wypływają z obserwacji przebiegu wojny na Ukrainie. Ich atakowanie jest jednym z pierwszych i konsekwentnie prowadzonych przez przeciwnika działań. A to oznacza, że muszą być one „odporne”, mobilne, zdolne do minimalizowania swej sygnatury elektromagnetycznej, bo jej wykrywanie jest wstępem do natychmiastowego ataku. Zakup przez NATO systemu Maven od firmy Palantir, którego celem jest wspomaganie dowodzenia, dzięki zastosowaniu sztucznej inteligencji, ułatwi zmiany polegające na „odchudzeniu” sztabów, choćby z tego powodu, że jego wdrożenie skraca z kilku godzin do minut czas potrzebny na wyznaczanie celów (targeting) i ocenę skuteczności uderzeń, zmniejsza też zapotrzebowanie na personel zajmujący się tego rodzaju aktywnością.

Garda: Lewis L3Harris

Siły lądowe wzmocnią zdolności „kompleksu rozpoznawczo uderzeniowego”

W najbliższej przyszłości, w efekcie proponowanych zmian, siły lądowe wzmocnią zdolności „kompleksu rozpoznawczo uderzeniowego”, bo rozpoznanie będzie niemal automatycznie związane ze zdolnością do wykonania skutecznego ataku. To też jeden z efektów „rewolucji dronowej” i cel stworzenia linii odstraszania na wschodniej flance NATO.

Punkt ciężkości, w efekcie ewolucji sztuki wojennej, przesunie się w domenę zbierania informacji. Te siły, które szybciej rozpoznają sytuację i szybciej podejmą decyzję, będą w stanie zdobyć przewagę, nawet jeśli przeciwnik dysponował będzie przewagą ilościową. Zostanie ona zredukowana w wyniku ataków precyzyjnych i właśnie ten wzrost precyzji uderzeń powoduje relatywne zmniejszenie znaczenia tego, co w wojskowym żargonie określa się mianem „masy”. Będzie ją też trudniej budować ze względu na nasycenie chronionych obszarów sensorami zwiększającymi zdolności do odpowiednio wczesnego rozpoznania sytuacji, w tym intencji przeciwnika.

Wróg też uczy się z doświadczeń wyniesionych z wojny w Ukrainie

Trzeba jednak pamiętać, że zmiany następują po obu stronach, potencjalny wróg też się uczy analizując własne doświadczenia wyniesione z Ukrainy. To z kolei każe nam zwrócić uwagę na tzw. krzywą uczenia się, czyli w jakim tempie jesteśmy w stanie wdrożyć zmiany i to czy realizują je wszystkie państwa uczestniczące w naszym systemie sojuszniczym, z pewnością te, które są narażone na bezpośredni atak.

„Międzynarodowa interoperacyjność – argumentują autorzy - jest kluczem do uwolnienia nieograniczonego potencjału w ramach naszego sojuszu. Wysoce zintegrowany, międzynarodowy system walki (kill chain) będzie stanowił silny środek odstraszający dla potencjalnych przeciwników i umożliwi formacjom sojuszniczym działanie z większym zasięgiem i rozproszeniem w dynamicznym, wielodomenowym środowisku. Armia Stanów Zjednoczonych musi przewodzić tej integracji sensorów i platform bojowych w ramach Sojuszu. Musi być do tego uprawniona i posiadać stałe finansowanie, aby wdrażać te rewolucyjne zmiany w armiach europejskich. Żadna inna armia, ani żaden kraj nie jest w stanie tego zrobić”.

Portal Obronny SE Google News

US Army wyznaczy kierunek zmian w armiach państw wschodniej flanki NATO

Innymi słowy: autorzy proponują zmianę tego, co moglibyśmy ocenić mianem „modus operandi” sił amerykańskich w Europie. Miałyby one w przyszłości koncentrować się nie na „dostarczeniu masy” (jak w czasach zimnej wojny), ale wyznaczeniu kierunku zmian w armiach państw wschodniej flanki. Rewolucja w zakresie systemów bezzałogowych, wojny agencyjnej czy wdrożenia systemów sztucznej inteligencji pozwoli też połączyć dwa, na pierwszy rzut oka nieprzystające do siebie, elementy nowej polityki amerykańskiej projekcji siły, czyli redukcji ilościowego potencjału i wzmocnienie odstraszania na wschodniej flance.

Nie ulega też wątpliwości, że budowa linii odstraszania na wschodniej flance wymusza też przesunięcie zdolności w rejon potencjalnego starcia. Jest zatem opowiedzeniem się za redukcją liczby amerykańskich żołnierzy w Europie, ale jednoczesnym przesunięciem ich obecności bardziej na wschód i uruchomieniem rewolucyjnych zmian w armiach państw sojuszniczych.

Ten ostatni element propozycji jest krytycznie istotny. Oznacza bowiem zaangażowanie państw frontowych w zmiany. Bez decyzji i współudziału Warszawy, Wilna czy Helsinek tego rodzaju koncepcji nie da się zrealizować, co oznaczać będzie w konsekwencji przyjęcie przez Waszyngton formuły jedynie ilościowej redukcji amerykańskiej obecności i osłabienie potencjału do odstraszania Federacji Rosyjskiej.

Musi powstać lokalna koalicja na wschodniej flance NATO

To zaś oznacza, że dyskutując o zmianach, musimy też określić ich kierunek, postulować zaangażowanie Amerykanów i deklarować współudział w ich wdrażaniu. Muszą one prowadzić, o czym też piszą autorzy, do budowy zdolności w zakresie „wygrywania wojny o informacje”, realizowany głębokich uderzeń, badania słabych punktów przeciwnika i w razie potrzeby - również przeprowadzenia szybkiego i silnego ataku.

„Sojusz musi to osiągnąć - argumentują -  i utrzymać się po właściwej stronie krzywej kosztów, maksymalizując wykorzystanie systemów bezzałogowych”. Jeśli postulują oni maksymalnie zintegrowane siły lądowe państw wschodniej flanki, to oznacza to też rezygnację z „unarodowienia” naszych obszarów odpowiedzialności, co w przypadku Polski musi też oznaczać znajomość teatru przyszłej wojny poza granicami Rzeczpospolitej, np. w państwach bałtyckich.

Innymi słowy musi powstać lokalna koalicja chętnych na wschodniej flance, która wspierana przez Amerykanów dokona rewolucji w przygotowaniach do przyszłej wojny i wykorzysta doświadczenia ukraińskie. Gotowość wzięcia przez Polskę udziału w tak nakreślonych zmianach powinien zadeklarować w Waszyngtonie Prezydent Nawrocki.

Sonda
Uznajesz, że siła NATO działa wystarczająco odstraszająco na Federację Rosyjską?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki