- W odpowiedzi na rosnącą aktywność Rosji na Atlantyku, Wielka Brytania uruchamia projekt Atlantic Bastion.
- Kluczowym elementem są drony morskie C-Star, które mają zrewolucjonizować nadzór i obronę regionu GUIK.
- Dowiedz się, jak te innowacyjne rozwiązania zmieniają strategię NATO i rolę Wielkiej Brytanii w obliczu nowych zagrożeń.
Brytyjskie drony C-Star wchodzą do gry. Testy nowego systemu nadzoru Atlantyku
Docelowo na tych akwenach Brytyjczycy chcą umieścić 1 000 konstrukcji C-Star, które zbierając dane na temat rosyjskich okrętów podwodnych, mają skokowo zwiększyć świadomość sytuacyjną. Rozwijane właśnie przez Navy zdolności w zakresie morskich nawodnych i podwodnych systemów bezzałogowych mają też na celu odciążenie załogowych okrętów brytyjskiej marynarki wojennej i „obsłużenie” większej liczby misji, co też jest odpowiedzią na rosnącą obecność Rosjan i ich przewagę ilościową.
Tylko w 2025 roku liczba incydentów z udziałem rosyjskich statków i okrętów wzrosła o 30 % a media ujawniły właśnie informację, że „statek badawczy” Jantar, który zdaniem ekspertów mapował niedawno przebieg podwodnych instalacji wrażliwych (gazociągi, kable światłowodowe etc.) między Irlandią a Wielką Brytanią był eskortowany przez rosyjski okręt podwodny.
Koncepcji Atlantic Bastion warto poświęcić nieco więcej uwagi. Jest ona bowiem przykładem tego jak brytyjskie siły zbrojne postrzegają ewolucję na współczesnym polu walki oraz jakiego rodzaju „wielką strategię” w odpowiedzi na rosnące zagrożenia pragnie realizować Londyn szukając nowego, optymalnego z własnego punktu widzenia, kształtu relacji sojuszniczych. The Strategic Defence Review, opublikowany latem tego roku przez brytyjski rząd dokument opisujący przyszły kształt sił zbrojnych i określający najważniejsze zadania zapowiadał realizację projektu Atlantic Bastion, którego istotą jest znaczące zwiększenie możliwości marynarki wojennej w zakresie zwalczania okrętów podwodnych nieprzyjaciela.
Rejon GIUK znów kluczowy. Londyn odpowiada na rosnącą aktywność rosyjskiej floty
Koncepcja przewiduje budowę wielowarstwowego systemu czujników zarówno podwodnych jak i nawodnych oraz powietrznych a także zintegrowanego system zwalczania i odstraszania okrętów przeciwnika w przestrzeni GUIK, tradycyjnie uznawanej, w związku z przebiegiem tras żeglugowych z rosyjskich portów zlokalizowanych na dalekiej północy, za newralgiczny i strategicznie istotny obszar dla bezpieczeństwa Paktu Północnoatlantyckiego. Obecnie rosyjska marynarka wojenna, która ma w służbie 64 okręty podwodne różnych klas i intensywnie rozbudowuje swe zdolności ma możliwości zwiększonej penetracji tej przestrzeni.
Brytyjczycy ponoszący główną odpowiedzialność, spośród europejskich państw NATO za ochronę północnego Atlantyku, będą mogli zdolnościom tym przeciwstawić docelowo 26 fregat klasy ASW, które będą stopniowo wchodzić, w najbliższych latach, do służby. Oznacza to, że zdanie się jedynie na załogowe platformy morskie oznaczałoby, w przypadku Navy, akceptację ilościowej przewagi potencjalnego przeciwnika. Po to aby zwiększyć świadomość sytuacyjną, utrudnić Rosjanom niepostrzeżone przenikanie na Północny Atlantyk brytyjska marynarka wojenna „postawiła” na platformy bezzałogowe będące uzupełnieniem jej zdolności.
Jak zauważyła Emma Salisbury z think tanku FPRI załogowe i bezzałogowe morskie platformy bojowe „zostaną połączone z systemami detekcji akustycznej opartymi na sztucznej inteligencji i zintegrowane z szerszą cyfrową siecią rozpoznania, aby zwiększyć świadomość sytuacyjną i przyspieszyć procesy namierzania. Atlantic Bastion ma na celu wzmocnienie nadzoru morskiego, uwolnienie okrętów wojennych z załogą do innych misji oraz spełnienie szybko zmieniających się wymagań strategicznych w zakresie ochrony morskich linii komunikacyjnych i przeciwdziałania zagrożeniom ze strony rosyjskiej floty okrętów podwodnych.”
CABOT i Atlantic Net. Jak Royal Navy stawia na „tanie” systemy autonomiczne
W ostatnich latach brytyjska marynarka wojenna, w związku z rosnącą aktywnością Rosjan, na powrót zaczęła uznawać własne zdolności w zakresie zwalczania okrętów podwodnych za kluczowe zadanie o wymiarze strategicznym, podobnie jak i dwa inne priorytetowo traktowane cele – obronę terytorium Zjednoczonego Królestwa i obszaru Północnego Atlantyku. Ta „strategiczna triada” ma być głównym obszarem odpowiedzialności Wielkiej Brytanii w zmieniającym się NATO-wskim systemie sojuszniczym. Głównym programem realizowanym obecnie przez Royal Navy jest CABOT, którego celem jest wdrożenie „portfela tanich (lean), załogowych, zdalnie sterowanych i bezzałogowych (autonomicznych) pojazdów powietrznych, nawodnych i podziemnych, czujników i węzłów”.
Zaplanowano dwie fazy realizacji tego przedsięwzięcia, co pokazuje też zmieniające się podejście brytyjskich sił zbrojnych które zakłada uwzględnienie w większym stopniu fuzji cywilnych i wojskowych zdolności w zakresie realizacji zaplanowanych zadań. W pierwszej fazie, określanej mianem ATLANTIC NET marynarka wojenna planuje zwiększanie swych zdolności w zakresie wykrywania i śledzenie okrętów podwodnych wroga dzięki zakupowi od podmiotów rynkowych usług w tym zakresie. Wdrażana jest formuła – operator właścicielem/operator zarządzającym – systemem budowanych czujników w rodzaju dronów morskich C-Star.
Marynarka wojenna w takim podejściu zainteresowana jest jedynie pozyskaniem możliwie dużej ilości danych, co zresztą umożliwia wykorzystanie systemu przez komercyjnych operatorów również dla realizacji zadań cywilnych takich jak badania klimatyczne, hydrometeorologiczne czy związane z żeglugą handlową.
Dopiero obróbka, analiza i przetwarzanie tak pozyskanych danych jest zadaniem personelu wojskowego Royal Navy, i obejmuje drugą fazę projektu, co zdaniem brytyjskich ekspertów umożliwia znacznie bardziej ekonomiczną i odpowiedzialną alokację zasobów w choćby w postaci ograniczonego liczebnie personelu marynarki wojennej. Oczywiście używanie platform bojowych, zarówno załogowych jak i bezzałogowych będzie również domeną brytyjskich sił zbrojnych i zdolności te są zarezerwowane dla drugiej, czysto wojskowej, fazy projektu CABOT.
Deterrence by denial to za mało? RUSI chce rakiet i zdolności uderzeniowych
Eksperci brytyjskiego think tanku strategicznego RUSI analizujący program Atlantic Bastion zwracają uwagę, że zaplanowane zdolności w zakresie wykrycia rosyjskich okrętów mieszczące się w koncepcji odstraszania by denial mogą okazać się niewystarczającymi i w najbliższych latach trzeba będzie je uzupełnić o zdolności do precyzyjnego rażenia celów (deterrence by punishment).
Proponują oni pozyskanie przez Londyn systemów rakietowych zdolnych do rażenia celów na większych dystansach jak również postulują rozszerzenie systemu i objęcie nim również Morza Norweskiego. Postulują również integrację do programu rozwiązań związanych z wykorzystaniem amunicji krążącej jak i zdolności do kładzenia min, zarówno przez platformy załogowe jak i bezzałogowe. Ich zdanie chociaż „te zdolności uderzeniowe różnią się od koncepcji Bastionu opartej wyłącznie na nadzorze, to jednak uzupełniłyby jej wiarygodność jako środka odstraszającego”.
Warto zwrócić uwagę na te propozycje, również zalecenia aby Wielka Brytania pozyskała zdolności rakietowe „inne niż amerykańskie”, bo oddają one zmieniające się nastroje na temat wiarygodności i charakteru kolektywnego systemu obrony, jakim jest NATO. Eksperci RUSI są bowiem zdania, iż rośnie skala wyzwań jak i obowiązków państw europejskich będących członkami Paktu, w tym Wielkiej Brytanii jak i maleje pewność co do skali ewentualnego amerykańskiego zaangażowania. To dlatego, ich zdaniem, koncepcja Atlantic Bastion winna zostać wzmocniona i geograficznie rozszerzona bo Londynowi przyjdzie reagować w przyszłości na większy wachlarz potencjalnych zagrożeń.
Tego rodzaju ocena wyraźnie przebija się w innym raporcie RUSI, który poświęcony jest ewolucji europejskiego systemu bezpieczeństwa i zmieniającej się roli Wielkiej Brytanii. Opracowanie autorstwa Eda Arnolda i Daryi Dolzikovej przygotowane zostało w ramach programu finansowanego przez brytyjski MSZ, co powoduje, że już w prasie niemieckiej zawarte w nim tezy zostały odczytane w kategoriach „zbliżonych do oficjalnego stanowiska”.
Główną tezą raportu jest przekonanie, iż dotychczasowy euro-atlantycki system bezpieczeństwa nie jest przygotowany aby radzić sobie z nowymi wyzwaniami, do których Autorzy zaliczają zarówno agresywną politykę Rosji jak i malejące, jeśli brać pod uwagę ich wiarygodność, znaczenie amerykańskiego zaangażowania w bezpieczeństwo starego kontynentu. Temu towarzyszy erozja liberalnego porządku i ukształtowanie się, w wymiarze globalnym, grupy państw, określanych przez nich mianem CRINK (Chiny, Rosja, Iran, Korea Płn.) aktywnych w demontowaniu dotychczasowego systemu, który zresztą nie jest dostosowany do nowych wyzwań a to oznacza, iż państwa europejskie muszą „dokonać jego przeglądu” i ocenić jakiego rodzaju formuły współpracy można i należy utrzymać a co trzeba będzie zbudować od nowa.
„W naszym raporcie argumentuje się ponadto – piszą Autorzy opracowania - że samo potwierdzenie przez państwa europejskie dotychczas istniejących zasad i zobowiązań – które Rosja chce zniszczyć – jest niewystarczające i obnaża impotencję Europy w zakresie bezpieczeństwa globalnego. Bez zbiorowego, aktywnego zaangażowania państw europejskich w przemyślenie przyszłości EASA (European – Atlantic Security Alliance) istnieje ryzyko, że Europa nie poradzi sobie w tym przełomowym momencie i pozostanie w tyle pod względem strategicznym – zdolna będzie jedynie do reagowania na wydarzenia na świecie, zamiast je kształtować.”
Europa musi odstraszać samodzielnie. Rosja, Chiny i zmierzch starego porządku
Aby Europa odzyskała samodzielność i była w stanie samodzielnie kształtować swój system bezpieczeństwa warunkiem koniecznym jest „wiarygodne odstraszanie.” Jego znaczenie rośnie w tym większym stopniu im Rosja w wyniku wojny na Ukrainie jest bardziej osłabiona w swych zdolnościach konwencjonalnych. Zdaniem ekspertów RUSI analizując europejską sytuację bezpieczeństwa należy wziąć pod uwagę splot trzech negatywnych czynników. Pierwszym jest właśnie osłabienie konwencjonalnego potencjału wojskowego Rosji, co oznacza, że w krótszej perspektywie Kreml kładł będzie większy nacisk na swe zdolności nuklearne i działanie poniżej progu wojny.
Drugim jest utrzymujący się, i należy założyć, iż trwały w średniookresowej perspektywie, stano rosyjsko – europejskiego napięcia a nawet wrogości. Nie da się naprawić wzajemnych relacji odwołując się jedynie do narzędzi politycznych bo warunkiem koniecznym ewentualnego ocieplenia jest dziś mało prawdopodobna wewnętrzna reforma „rosyjskiego systemu”. Trzecim czynnikiem, który Europejczycy będą musieli brać pod uwagę jest zmieniający się charakter relacji Moskwy i Pekinu, co skłaniać winno obserwujących ich dynamikę do wniosku, że Chiny stają się „strategicznym zapleczem (enabler)” Rosji, państwem umożliwiającym Kremlowi prowadzenie jego agresywnej polityki.
Te negatywne czynniki zbiegają z ambiwalentną, w najlepszym wypadku postawą Waszyngtonu wobec europejskiego bezpieczeństwa. Nawet jest nie zakładać, argumentują Autorzy raportu, iż Waszyngton wycofa swoją protekcje nuklearną, to i tak ewentualne zmiany w zaangażowaniu konwencjonalnym mogą spowodować powstanie na starym kontynencie „luki bezpieczeństwa” którą mogą chcieć wykorzystać agresywne państwa CRINK. „Wycofanie się – lub niechęć do zaangażowania – konwencjonalnych zdolności w obronie Europy – argumentują Arnold i Dolzikova - stworzy destabilizujące luki w europejskich opcjach eskalacji i kluczowych zdolnościach obronnych – na przykład zintegrowanej obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (IAMD).
Jednocześnie, wycofywanie z Europy broni konwencjonalnej może wysyłać sygnał zarówno przeciwnikom, jak i sojusznikom, że Stany Zjednoczone obniżają priorytet bezpieczeństwa europejskiego, co grozi zaostrzeniem obaw europejskich sojuszników o wiarygodność amerykańskiego odstraszania nuklearnego.” Ta luka w zakresie odstraszania konwencjonalno – nuklearnego będzie musiała zostać uzupełniona, co w oczywisty sposób zwiększy kontrybucję i w konsekwencji polityczne znaczenie Wielkiej Brytanii i Francji, dwóch państw posiadających potencjał nuklearny. Nieuchronne, oczywiście o ile Europa będzie w stanie i będzie chciała wspólnie reagować, okaże się, prognozują Autorzy raportu, zwiększenie współpracy w obszarze jądrowym między mocarstwami europejskimi a państwami nie posiadającymi zdolności tego rodzaju, przede wszystkim Niemcami i Polską.
Państwa europejskie wchodzą właśnie w okres przejściowy w którym odpowiadając na nowe wyzwania będą musiały nakreślić kształt nowego systemu. Nie chodzi o rozwiązanie NATO, ale o nowy kształt, czy może podział ról w Sojuszu, który w znacznie większym stopniu składał się będzie z regionalnych „koalicji chętnych”. Będą one niezbędne bo podejście 360° uda się utrzymać w bardzo ograniczonym zakresie. Głównym wyzwaniem będzie Rosja, co automatycznie zwiększa znaczenie państw wschodniej flanki.
Brytyjscy eksperci podkreślają rolę zarówno nuklearnego potencjału odstraszania, co automatycznie zwiększa pozycję Londynu i Paryża, jak i akcentują zdolności konwencjonalne, co z kolei podnosi znaczenie Berlina i Warszawy. Są zdania, że NATO-wski format JEF, w którym Brytyjczycy odgrywają główną rolę i który łączy też Holendrów i Skandynawów jest modelowym przykładem „koalicji chętnych” przyszłości. Ten nowy model nie oznacza rozstania z Amerykanami, bo jak piszą Autorzy „państwa europejskie nie mogą próbować powielać politycznego ani wojskowego wkładu USA w NATO i muszą zrozumieć, że Stany Zjednoczone odgrywają wyjątkową rolę.
Zamiast tego, w ramach Procesu Planowania Obronnego NATO, Europa powinna zidentyfikować własne luki w zdolnościach oraz luki, które mogą powstać w wyniku przegrupowania sił USA w regionie Indo-Pacyfiku, aby zaplanować wycofanie sił USA z Europy. Ponadto państwa europejskie powinny priorytetowo traktować rozwój systemów o największym europejskim efekcie odstraszającym wobec Rosji, takich jak zdolność do precyzyjnego rażenia z dużej odległości.”
Zarówno projekt Atlantic Bastion jak i formułowane przez ekspertów RUSI propozycje czterostronnego (Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Polska) porozumienia obronnego, uzupełnianego o inne umowy i alianse (JEF, umowy z Ukrainą) stanowią próbą konceptualizacji brytyjskiej „wielkiej strategii” w nowych czasach, której istotą powinna być zarówno dbałość o zwiększenie własnego bezpieczeństwa jak i dążenie do wzrostu pozycji Zjednoczonego Królestwa, osłabionej w wyniku Brexitu.