Zełenski nie przewiduje „pokoju za wszelką cenę”. Dodał, że rosyjski model pokoju zakładający, że wojna zakończy się wtedy, gdy Donbas i Krym zostaną przy Federacji Rosyjskiej, nie jest dla Ukrainy planem pokojowym, ale kapitulacją.
Prezydent przyznał, że brak postępu na polu bitwy przeraził część sojuszników, którzy wątpią, czy Ukraina będzie w stanie wypchnąć Rosjan z okupowanego terytorium. Zełenski nie podziela opinii niektórych zachodnich polityków uważających, że działania ofensywne prowadzone przez Siły Zbrojne Ukrainy (SZU) są w impasie.
Przyznał jednak, że Ukraińcy potrzebują „bardziej pomyślnych wyników na polu bitwy”. Na razie – to już nasz komentarz – sytuacja na frontach jest patowa. To znaczy, SZU są za słabe, by przełamać głęboko rosyjskie linie obrony, a armia rosyjska nie ma potencjału, by nie tylko odrzucić ukraińską kontrofensywę, ale także zająć nawet obszary odbite przez SZU.
Prezydent Ukrainy przypomniał, że Władimir Putin dotychczas już kilkanaście razy mówił o ewentualnym pokoju, ale zawsze zastrzegając, że Rosja może rozmawiać z Ukrainą tylko wówczas, gdy ta de facto uzna przyłączenie zajętych terytoriów, Donbas i Krym.
Na takie warunki Ukraina nie zgadza się programowo. Przypomnijmy, że Niemcy i USA mają jakoby nieco inny pogląd i jakoby stoją na stanowisku, że Ukraina powinna jak najszybciej przystąpić do negocjacji z Rosją. Bezpośrednio Zełenski powstrzymuje się od komentowania takich enuncjacji. Podkreśla, że bez zachodniej pomocy militarnej i finansowej Ukraina wojnę przegra. A gdy przegra, to następnymi państwami zagrożonymi atakiem Rosji będą kraje NATO.
Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Kyryło Budanow o wojnie tak się niedawno wypowiedział: „Z jakiegoś powodu ludzie traktują to jak film i oczekują, że w wydarzeniach nie będzie długich przerw, że obraz przed ich oczami będzie się zawsze zmieniał, że każdego dnia będą jakieś niespodzianki. Ale dla nas, dla naszych żołnierzy, to nie jest film. To jest nasze życie. To ciężka praca każdego dnia. I nie wszystko skończy się tak szybko, jak byśmy chcieli, ale nie mamy prawa się poddawać i nie zrobimy tego”.
W podobnym tonie (w połowie listopada) sytuację ocenił, występując w w Instytucie Hudsona w USA, szef Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Jermak: „Powiem prawdę: dla nas ta zima też będzie trudna. Po raz kolejny uciekną się (Rosjanie – Portal Obronny) do prób terroru wobec naszych obywateli, atakując sieci energetyczne i infrastrukturę. Kluczem do ożywienia gospodarczego będzie jednak wzmocnienie obrony powietrznej. Ukraina potrzebuje niezawodnego parasola dla odbudowy. W szczególności jego wzmocnienie umożliwi nam uruchomienie jednego z lotnisk na Ukrainie. Ja i moi partnerzy już nad tym pracujemy, to znak, że nadszedł punkt zwrotny w wojnie. A przyszły rok będzie w tym decydujący...".