W Brukseli odbywa się obecnie szczyt NATO, gdzie spotykają się najważniejsi przedstawiciele Paktu Północnoatlantyckiego oraz ministrowie spraw zagranicznych. Rozmowy odbywają się w czasie, gdy konflikt Rosja-Ukraina wciąż trwa, a walki koncentrują się wschodzie zaatakowanego państwa. Jak jednak ocenił Jens Stoltenberg, Ukraina jest bliżej NATO niż kiedykolwiek. Wyliczył również sukcesy ukraińskiej armii.
- W ubiegłym roku Ukraina wygrała bitwy o Kijów, Charków i Chersoń. W tym roku nadal zadaje Rosji ciężkie straty. Ukraina odbiła 50 proc. terytorium zajętego początkowo przez Rosję. Na Morzu Czarnym Ukraińcy odepchnęli flotę rosyjską i stworzyli szlaki eksportu zboża, wzmacniając światowe bezpieczeństwo żywnościowe - stwierdził szef NATO. Jens Stoltenberg podkreślił również, że Rosja jest dużo słabsza niż była przed zbrojną napaścią na Ukrainę. - Pod względem militarnym Rosja straciła poważną część swoich sił konwencjonalnych: setki samolotów, tysiące czołgów i ponad 300 tys. żołnierzy. Rosja jest również pod presją gospodarczą. Zyski ze sprzedaży ropy naftowej i gazu spadają - ocenił szef NATO.
W rozmowach brał również udział Anthony Blinken, który stwierdził, że wspieranie Ukraińców leży w interesie wszystkich państw NATO. Nie chodzi tylko o to, że opowiadanie się po stronie zaatakowanego państwa jest właściwe, ale również o to, że osłabienie Rosji to cel wszystkich.
- Jeśli pozwolimy krajowi takiemu jak Rosja, by działał bezkarnie, zmieniał granice siłą, decydował i dyktował, jaka ma być przyszłość innego państwa; i jeśli to się będzie dziać bezkarnie, to mamy otwarty sezon łowiecki. Każdy potencjalny agresor, w każdym miejscu na świecie wyciągnąłby z tego wnioski dla siebie - ocenił szef amerykańskiej dyplomacji.