Z wypowiedzi ukraińskich oficjeli, w tym oczywiście i samego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, wynika jasno: pokój tak, gdy Ukraina odzyska to, co jej Rosja zabrała. To po pierwsze. A po drugie: gdy ten warunek zostałby spełniony, to Ukraińcy przystąpić mogą do negocjacji, ale nie z Władimirem Putinem. Tenże też jest gotów zakończyć wojnę, ale pod warunkiem, że ziemie, które zostały wcielone do Federacji Rosyjskiej w niej pozostaną. Skoro obie strony prezentują takie stanowiska, to koniec wojny szybko nie nastąpi, ale...
Wydaje się, że Zachód jest – bez wnikania w szczegóły – nieco zmęczony tą patową sytuacją. Coraz częściej na światło dzienne wychodzą informacje o różnych naciskach na Kijów i tajnych planach prowadzących do wypracowania zakończenia wojny ukraińsko-rosyjskiej. Tajne to one już nie są, skoro można o nich dowiedzieć się z mediów. „Bild” ujawnił (24 listopada) takie zamierzenia. Według tego niemieckiego dziennika „kanclerz Scholz i prezydent USA Biden chcą wkrótce zakończyć wojnę rosyjsko-ukraińską”. Cytuje anonimowe źródło z tzw. kręgów rządowych, które twierdzi, że prezydent powinien sam dojść do wniosku, że negocjacje są konieczne.
Ów plan niemiecko-amerykański ma zakładać, że Ukraińcy będą zaopatrywani przez Zachód w broń, ale w takich ilościach i jakości, że ta pomoc ma wystarczyć, by Kijów obronił obecny stan posiadania, ale nie był w stanie prowadzić operacji, których celem byłoby odzyskanie utraconych terytoriów. Przypomnijmy, że Rosja zajęła 17 proc.
Źródło niemieckiego dziennika Zełenski powinien wystąpić do Ukraińców i wyjaśnić im, że trzeba negocjować z Rosją. „Bild” w omawianym tekście (cytujemy za PAP) stwierdza, że „ani kanclerz federalny Olaf Scholz, ani prezydent USA Joe Biden nie chcą bezpośrednio zwrócić się do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o uregulowanie przyszłego statusu okupowanych przez Rosję terytoriów przy stole negocjacyjnym”.
Portal dowiedział się, że niemiecki rząd postawił sobie za główny cel postawienie Ukrainy w „strategicznie dobrej pozycji negocjacyjnej” w oparciu o obecny przebieg frontu.
Z tej pozycji kraj powinien negocjować z reżimem Putina o swojej „suwerenności i integralności terytorialnej”. Według kół rządowych, na które powołuje się „Bild” taki pogląd wyraża nie tylko Berlin, ale i Waszyngton. Oczywiście Urząd Kanclerski zdementował informacje, które zapodał w świat portal „Bild”.
„Dla rządu federalnego jest jasne, że do Ukrainy należy określenie celów wojskowych i politycznych w obronie przed rosyjską agresją. Niemcy stoją zdecydowanie po stronie Ukrainy. Będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne do obrony przed rosyjskim atakiem. Chodzi o obronę suwerenności i integralności terytorialnej, a tym samym o przetrwanie Ukrainy”– czytamy w depeszy PAP.
Znamienite w tym krótkim oświadczeniu jest zdanie: „Będziemy wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie to konieczne do obrony przed rosyjskim atakiem”. Do obrony, a nie do ofensywy.
Ukraina jest całkowicie uzależniona od zachodniej pomocy. Bez finansowego wsparcia USA już dawno nie byłoby pieniędzy na wypłaty dla ukraińskiej administracji państwowej. O zależności Ukrainy od militarnej pomocy Zachodu, to już wspominać nie trzeba. Możliwe więc, że instrumentami nacisku będzie polityka finansowa Berlina i Waszyngtonu wobec Kijowa.
Tym bardziej, że wiadomo już, że w roku 2024 Ukraina będzie potrzebowała 41 mld USD na pokrycie wydatków budżetowych. Z pozyskaniem takiej pomocy może być problem, jeśli Ukraina w kwestii zakończenia wojny będzie obstawała przy tezie głoszonej od samego jej początku.
Słabnie poparcie dla takiej pomocy dla Ukrainy. Nie tylko na Węgrzech czy Słowacji. Osłabia się również potencjał ludzki Ukrainy do prowadzenia wojny. Nie tylko w Rosji nie jest łatwo posłać w kamasze nowego żołnierza. Społeczeństwo państw wspomagających Ukrainę może mieć (i ma, co już widać) wątpliwości: dlaczego mamy pomagać Ukraińcom, skoro 650 tys. mężczyzn w wieku poborowym wyjechało z Ukrainy do krajów Unii Europejskiej od początku pełnoskalowej wojny Rosji przeciw Ukrainie? O czym w piątek (24 listopada) poinformowało BBC powołując się na dane Eurostatu.
Jeśli do tego dodać to, że korupcja panująca na Ukrainie pożera część donacji Zachodu i to w najwyższych kręgach władzy, że notowania Zełeńskiego w ukraińskim społeczeństwie są w trendzie spadkowym, a USA zaangażowane są mocno w konflikt izraelski, to… To wielce prawdopodobne jest, że plan, o którym pisał „Bild”, faktycznie istnieje. O tym, czy tak jest, przekonamy się wcześniej niż później.