Zakłócenia GPS w regionie Bałtyku trwają od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 roku, lecz w ostatnich miesiącach znacząco się nasiliły. Estonia informowała, że aż 85 proc. lotów w kraju doświadcza problemów z sygnałem, a Litwa odnotowała 22-krotny wzrost incydentów w porównaniu z rokiem ubiegłym. Z kolei Polski Urząd Lotnictwa Cywilnego zgłosił przypadki zagłuszania nad Polską Globalnego Systemu Nawigacji Galileo. Liczba tych incydentów wzrosła ponad siedmiokrotnie w ciągu roku. Zjawisku towarzyszy tzw. spoofing, czyli celowe transmitowanie fałszywych koordynatów dla nawigacji.
Alarm w instytucjach międzynarodowych
W czerwcu 2025 roku państwa bałtyckie wraz z Finlandią zwróciły się do Międzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego (ITU), wskazując na coraz groźniejsze zakłócenia. Z kolei na początku lipca 2025 roku Litwa, Łotwa, Estonia, Szwecja i Polska przesłały dane do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO).
Po przeanalizowaniu danych ICAO uznała, że źródłem ingerencji jest Rosja. Organizacja wyraziła „poważne obawy” dotyczące bezpieczeństwa lotów i zapowiedziała, że jeśli Moskwa nie zapewni w ciągu 30 dni środków do wyeliminowania ingerencji, zostanie to uznane za potencjalne naruszenie prawa międzynarodowego. Rada Dyrektorów ITU zażądała zaś od Moskwy natychmiastowego zaprzestania ingerencji. Zgodnie z Kartą ICAO państwa naruszające przepisy ITU mogą zostać zawieszone w wydawaniu nowych zezwoleń na użytkowanie częstotliwości radiowych, a także w ich ochronie.
Litwa poinformowała, że Moskwa nie odniosła się oficjalnie do żądań, a zakłócenia trwają. Co więcej, podczas spotkania ITU rosyjscy przedstawiciele nie zaprzeczyli działalności, lecz uzasadniali ją „ochroną infrastruktury narodowej”.
Zakłócenia obejmują coraz szerszy zakres częstotliwości
Problem zagłuszania sygnałów nie dotyczy już tylko lotnictwa. Jak zauważa szefowa litewskiego urzędu łączności Jurate Soviene, zakłócenia obejmują coraz szerszy teren i dotyczą również pasm częstotliwości używanych żeglugę i łączność naziemną. „Na początku dotyczyło to tylko lotów, dziś zakłócenia obejmują również morze i naziemne wieże komunikacyjne” – powiedziała Jurate Soviene, szefowa litewskiego regulatora telekomunikacji, cytowana przez Bloomberga.
Estoński minister spraw wewnętrznych Igor Taro ostrzegł natomiast, że fałszywe sygnały GPS mogą powodować spadanie dronów w niebezpiecznych miejscach, co zagraża ludziom i mieniu. Straty związane z tym zjawiskiem oszacował na około 500 tys. euro.
Kaliningrad i granice NATO pod lupą
Według władz Litwy, Rosja rozmieściła dodatkowe systemy zakłócające w obwodzie królewieckim. Estonia informowała o nowych urządzeniach przy swojej granicy, a Łotwa o podobnych ruchach w rosyjskim obwodzie pskowskim. Eksperci nie wykluczają również użycia systemów walki elektronicznej na rosyjskich okrętach na Morzu Bałtyckim.
Jak donosi Bloomberg, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podkreśla, że zakłócenia szczególnie dotykają północno-wschodniej Polski, w rejonie tzw. przesmyku suwalskiego, kluczowego strategicznie odcinka między Białorusią a Kaliningradem.
Według Jacka Tarocińskiego z warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich działania Rosji to testowanie NATO. „Moskwa nieustannie bada reakcje sojuszu, próbując wykorzystać podziały i osłabić jego spójność” – powiedział ekspert w rozmowie z Bloombergiem.
Polecany artykuł:
Europejska odpowiedź
W lipcu system Galileo, europejski odpowiednik systemu GPS, wprowadził nową funkcję chroniącą przed spoofingiem. Ma ona zwiększyć bezpieczeństwo nawigacji w newralgicznych regionach, w tym nad Bałtykiem. Co jednak ważne, mimo wdrażanych zabezpieczeń, piloci w krajach bałtyckich coraz częściej zmuszeni są korzystać z alternatywnych metod nawigacji, a kontrolerzy ruchu lotniczego muszą wspierać ich radarowo. Jak ostrzegają eksperci, problem może wkrótce objąć jeszcze większe obszary Europy.