Rozwinąć instrumenty, które odstraszą Rosję
Po poniedziałkowym (2 czerwca) spotkaniu, podczas konferencji prasowej przywódców, prezydent Litwy Gitanas Nausėda podkreślał znaczenie radykalnego zwiększenia wydatków na obronność i szeroko rozumianego bezpieczeństwa – nie tylko najbardziej narażonych państw wschodniej flanki i północnych rubieży NATO, ale wszystkich członków Sojuszu.
– Wierzymy, że sojusznicy będą do tego gotowi.
Nausėda ma nadzieję, że sojusznicy postąpią tak jak Litwa, która w tym roku wyda na obronność 4 proc. PKB, natomiast od przyszłego roku, co najmniej do 2030 r., będzie przeznaczać na ten cel minimum 5 proc. PKB. Prezydent Litwy zaznaczył, że środki te zostaną wydane przede wszystkim na budowę litewskiej dywizji oraz wsparcie infrastrukturalne niemieckiej brygady, która jest obecnie rozmieszczana na Litwie.
– Musimy zrobić wszystko, by rozwinąć instrumenty, które odstraszą Rosję i (poskromią) jej imperialne ambicje, szczególnie tutaj, na wschodniej flance NATO. Nasze dzisiejsze rozmowy skoncentrowały się na konieczności podnoszenia naszych wydatków na obronność i rozwoju sektora zbrojeniowego – podkreślił prezydent Andrzej Duda.
Zgodziła się z nim premier Danii Mette Frederiksen, oceniając, że zwiększone nakłady i inwestycje w obronność muszą doprowadzić do zbudowania konkretnych zdolności obronnych, których obecnie brakuje członkom Sojuszu.
– Nie jesteśmy na wojnie, ale nie jesteśmy też w czasie pokoju – mówił sekretarz generalny NATO Mark Rutte, alarmując, że „obecne środowisko bezpieczeństwa jest najmniej bezpieczne od dekad”.
– Oczekuję, że na szczycie w Hadze sojusznicy zademonstrują swoje trwałe zaangażowanie w naszą wspólną obronę, podejmując decyzję o zwiększeniu produkcji przemysłowej w sektorze obronnym i zwiększeniu inwestycji w obronność. Jest to po prostu niezbędne dla naszego bezpieczeństwa.
Poinformował, że w najbliższych dniach ministrowie obrony państw NATO mają w Brukseli uzgodnić „ambitne cele” w zakresie zdolności wojskowych, niezbędnych do osiągnięcia w krótkim czasie.

Trzeba nieustannie wspierać Ukrainę
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nawiązał natomiast do niedzielnego ukraińskiego ataku, w wyniku którego w bazach w Rosji zniszczono za pomocą dronów kilkadziesiąt samolotów, w tym bombowców strategicznych. W jego ocenie ta misja pokazuje, jak wygląda współczesne pole walki. Podkreślał też potrzebę „ciągłego utrzymywania technologicznej przewagi”. Mówił także o zdolnościach Ukrainy do projektowania, budowy i użycia bojowego różnych typów dronów.
Zełenski zaapelował o inwestowanie w ten sektor. Zapewniał, że żaden kraj nie ma takich możliwości ani doświadczenia w branży bezzałogowców, jak Ukraina.
Przywódcy państw zgodzili się też co do potrzeby nieustannego wsparcia Ukrainy, broniącej się przed agresją Rosji.
– Musimy przejść od reaktywnej pomocy do solidnego wsparcia wojskowego – wcześniej zaplanowanych dostaw artylerii dalekiego zasięgu, zaawansowanych systemów obrony powietrznej i dronów. Konieczne są postępy w zakresie zwiększonego wsparcia UE dla Ukrainy, którego celem jest dostarczenie 2 mln pocisków dużego kalibru – przekonywał prezydent Litwy Nausėda.
Zełenski oraz premier Danii Frederiksen wskazywali na potrzebę obłożenia Rosji nowymi, bardziej dotkliwymi sankcjami; oboje podkreślali znaczenie ograniczania działalności rosyjskiej tzw. floty cieni. Frederiksen apelowała też o ciągłe zwiększanie sankcji, wiążących się ze zmniejszaniem zakupów i wykorzystania rosyjskich węglowodorów.
Liderzy zostali zapytani o doniesienia na temat możliwej rewizji lub redukcji obecności amerykańskich żołnierzy w Europie. W odpowiedzi Rutte oraz Duda zapewnili, że podczas swoich kontaktów z przedstawicielami amerykańskiej administracji nie usłyszeli choćby sugestii o możliwości takiego kroku.
Z drugiej strony, jak mówił Rutte, logiczne jest, że Amerykanie oczekują od Europejczyków większego zaangażowania we własne bezpieczeństwo – a im bardziej zdolności Europy będą rosnąć, tym bardziej Amerykanie będą mogli skupić się na innych kluczowych teatrach działań, w tym przede wszystkim na Indo-Pacyfiku.
A w Stambule rozmowy skończyły się tak, jak przewidywano
Bukareszteńska Dziewiątka to nieformalna platforma współpracy krajów wschodniej flanki NATO (Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Czech, Słowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii), utworzona w 2015 r. w Bukareszcie z inicjatywy prezydentów Polski i Rumunii – Andrzeja Dudy i Klausa Iohannisa.
Liderzy tych państw wraz z przywódcami państw nordyckich, NATO i Ukrainy spotkali się w poniedziałek w Wilnie, by omówić przygotowania do szczytu NATO w Hadze, który odbędzie się pod koniec czerwca. Wśród konkluzji szczytu oczekiwane jest przyjęcie przez sojuszników zobowiązania do zwiększenia nakładów na obronność, np. do 3 proc. PKB.
Rutte proponował natomiast rozwiązanie – zgodne m.in. z postulatami amerykańskiej administracji – w którym państwa Sojuszu zobowiązałyby się do wydawania na obronność 3,5 proc. PKB, a dodatkowe 1,5 proc. byłoby przeznaczane na wszelkie inne inwestycje w bezpieczeństwo, czyli w przemysł obronny, infrastrukturę czy obronę cywilną.
W dniu, w którym obradował szczyt, w Stambule doszło do drugiej rundy negocjacji rosyjsko-ukraińskich. Rozmowy trwały godzinę. W języku dyplomacji o takich spotkaniach kiedyś zwykło się mówić, że „rozmowy odbyły się w duchu wzajemnego zrozumienia”.