Epoka „dronów bagnetowych”. Wielki test czeskiej „pałatki-niewidki” i izraelskiego systemu celowniczego

2025-08-16 7:02

Czeska firma 4M Tactical wyprodukowała specjalną „pałatkę – niewidkę”, która redukuje „do zera” sygnaturę termiczną żołnierzy i pozwala im, w rezultacie, uniknąć wykrycia przez sensory wroga, co jest zazwyczaj wstępem do ataku przez drony FPV. 300 jej prototypów zostało już wysłane dla testów na Ukrainę, a Radek Duchek, prezes producenta i w przeszłości żołnierz sił specjalnych, powiedział mediom, iż odpowiedzią są „entuzjastyczne reakcje” oraz prośby o przysłanie większej ich liczby.

Ukraińskie drony

i

Autor: General Staff of the Armed Forces of Ukraine/Facebook/ CC0 4.0 Ukraińskie drony

Z tego artykułu dowiesz się, że:

  • Czeska firma 4M Tactical stworzyła specjalną "pałatkę-niewidkę", która ma chronić żołnierzy przed wykryciem termowizyjnym. Prototyp jest testowany na Ukrainie.
  • Trwają intensywne prace nad nowymi rozwiązaniami taktycznymi i sprzętowymi, takimi jak mobilne zagłuszacze czy systemy celownicze, w odpowiedzi na rosnące zagrożenie ze strony dronów.
  • Amerykańscy eksperci prognozują rewolucję w taktyce walki, gdzie drony zmieniają rolę żołnierza, decentralizują łańcuch dowodzenia i rozszerzają "strefę śmierci" na polu bitwy.
  • Jak te zmiany wpłyną na przyszłość wojskowości i dlaczego klasyczny pluton wymaga przeorganizowania?

„Pałatka – niewidka” jest testowana także w USA i krajach europejskich

Obecnie testy specjalnej tkaniny, z której uszyta jest „pałatka – niewidka” trwają w Stanach Zjednoczonych, Danii, Finlandii i Niemczech, a jej seryjna produkcja ma ruszyć jesienią tego roku. Firma pracuje też nad podobnymi rozwiązaniami maskującymi sprzęt wykrywany przez kamery termowizyjne wrogich dronów. To tylko jedno z rozwiązań, które na poziomie taktycznym ma być odpowiedzią na powszechne zastosowanie na polu walki powietrznych systemów bezzałogowych.

O innym piszą dziennikarze "The Wall Street Journal" relacjonujący trwające właśnie w Bemowie Piskim manewry pod kryptonimem Project Flytrap 4.0. Ich celem jest, jak powiedział generał Christopher Donahue, dowodzący amerykańskimi siłami lądowymi w Europie i w Afryce, nie tylko przetestowanie środków do walki z dronami, ale również wybór najtańszej opcji ich zwalczania, bo relacja koszty-efekty, staje się coraz istotniejszym elementem oceny przydatności analizowanych rozwiązań.

Project Flytrap - symulowany atak kilkudziesięciu żołnierzy

Project Flytrap, którego manewry są elementem, został uruchomiony w marcu przez Amerykanów i Brytyjczyków i jego głównym zadaniem jest zintegrowanie systemów antydronowych na szczeblu batalionu. Scenariusz ćwiczeń zakładał symulowany atak kilkudziesięciu żołnierzy wspomaganych setkami dronów na około 180 obrońców. Czterodniowe manewry w wymiarze taktycznym miały służyć zarówno przetestowaniu nowych form walki wzorowanych na ukraińskich, jak również sprzętu, w tym mobilnych „zagłuszaczy” sygnałów radiowych i specjalnych strzelb służących do niszczenie systemów bezzałogowych.

Sprawdzano też w warunkach poligonowych sprawność sieci sensorów akustycznych, mających służyć wykrywaniu nadlatujących dronów i ułatwiać tworzenie mini „baniek antydostępowych” na poziomie taktycznym, których nie są w stanie penetrować wrogie systemy. Sensory akustyczne są szczególnie istotne w związku z coraz powszechniejszym używaniem na froncie dronów sterowanych za pomocą światłowodów, a ostatnio strona ukraińska testowała tego rodzaju dron mający zasięg nawet 40 km, czy naprowadzanych przez sztuczną inteligencję, których tor lotu nie musi być korygowany przy pomocy łatwych do zakłócenia sygnałów radiowych. 

Test systemu celowniczego izraelskiej firmy technologicznej Smart Shooter

W czasie manewrów Flytrap testowano też system celowniczy izraelskiej firmy technologicznej Smart Shooter, zamontowany na standardowych karabinach M4 armii amerykańskiej. Składa się on z zaawansowanego technologicznie celownika, który jest nieco większy niż duża luneta teleskopowa, oraz wymiennego spustu. Strzelec celuje w drona i naciska spust, ale pociski strzelają tylko wtedy, gdy system obliczy prawdopodobieństwo trafienia.

Zarówno badania firmy 4M Tactical, jak i manewry Project Flytrap 4.0, są tylko zwiastunem zmian w taktyce walki wymuszonych przez masowe pojawienie się systemów bezzałogowych. Niewiadomą jest punkt docelowy, końcowy model, który kształtuje się niemal na naszych oczach.

Jakie zmiany w taktyce walki wymuszą drony? Amerykańscy oficerowie prognozują

Warto jednak zwrócić uwagę na prognozy trzech amerykańskich ekspertów, oficerów służby czynnej, pracujących zarówno w U.S Military Academy, jak i National Intelligence University, a także w U.S. Army Command and General Staff College w Fort Leavenworth. Jest to oczywiście ich autorska wizja przyszłości w zakresie taktyki walki, ale intrygująca i dlatego warta dostrzeżenia.

Ich zdaniem pojawienie się dronów na współczesnym polu boju w zasadniczy sposób zmienia podstawową relację żołnierz-broń. Tradycyjne środki walki - niezależnie od tego, czy mowa jest o broni osobistej, moździerzach czy o artylerii lufowej bądź rakietowej - mogły być skutecznie używane jedynie wówczas, kiedy „w centrum” znajdował się człowiek, czyli żołnierz. Był on nie tylko operatorem, ale aby skutecznie prowadzić ogień, potrzebne było wcześniejsze rozpoznanie wzrokowe, zidentyfikowanie celów i koordynacja, w tym korekta uderzeń.

„To, co odróżnia piechotę z dronami – argumentują - to połączenie sensora i strzelca w jedną, zdalnie sterowaną platformę. Co najważniejsze, żołnierz piechoty lub wysunięty obserwator nie musi już fizycznie znajdować się w pobliżu broni ani obszaru docelowego, co zmienia nie tylko geometrię starcia, ale także kalkulację ryzyka i elastyczność taktyczną formacji piechoty”. Drony FPV stają się w realiach współczesnego frontu czymś w rodzaju broni osobistej, zwiększając możliwości oddziaływania każdego, indywidualnie traktowanego, żołnierza.

Na czym polega decentralizacja łańcucha zabijania?

Nie chodzi w tym wypadku wyłącznie o zwiększenie zasięgu, choć ma znaczenie to, że indywidualny żołnierz może zaatakować i skutecznie zniszczyć cel znajdujący się o 20 km od jego pozycji, ale również zasadnicze znaczenie ma to, co autorzy określają mianem decentralizacji łańcucha zabijania (kill – chain) oraz zmianą relacji między manewrem sił i ogniowym. Na czym polega różnica? Drużyny i plutony uzyskują w wyniku proliferacji systemów bezzałogowych zdolność rozpoznania i uderzeń na duże odległości, co wcześniej zarezerwowane było dla związków taktycznych wyższych szczebli.

Na poziomie taktycznym będziemy mieć zatem do czynienia z rozproszeniem sił, działaniem mniejszych zespołów, zarówno ze względu na zdolność przeciwnika do ich wykrycia, jak i nasze możliwości dowodzenia i ogniowe. Pluton, który do tej pory miał możliwość prowadzenia ognia na odległość kilkuset metrów, uzyskuje wraz z wejściem w epokę dronów możliwość oddziaływania na głębokości kilkunastu kilometrów. Pojawia się nowa domena – air littoral, od kontroli której będzie zależała nasza zdolność posługiwania się dronami. Ta strona, która będzie ją kontrolowała, dysponowała będzie inicjatywą w walce na szczeblu taktycznym. To od swobody posługiwania się dronami zależeć będzie zarówno zdolność do odpowiedniego wczesnego i precyzyjnego rozpoznania, jak i możliwość przeprowadzenia skutecznego uderzenia.

Integracja dronów z formacjami piechoty - aż do poziomu drużyny

Integracja dronów z formacjami piechoty, aż do poziomu drużyny, spłaszcza rozbudowane łańcuchy dowodzenia. „Ruchy wojsk – argumentują amerykańscy eksperci - obszary postoju, węzły dowodzenia i kontroli oraz możliwości utrzymania od dawna są narażone na ataki artyleryjskie, gdy zostaną zidentyfikowane przez zasoby rozpoznania i rozpoznania (ISR) pod dowództwem wyższego szczebla. Obecnie zmienia się nie sama ich podatność na ataki przeciwnika, ale to, kto może ją obserwować, namierzać i niszczyć. Teraz plutony – kiedyś zależne od koordynacji batalionu lub brygady – mogą identyfikować, śledzić i atakować cele bezpośrednio. Ta nowa zdolność na poziomie plutonu, a nawet drużyny, znacznie skraca czas, koordynację i zasięg geograficzny niezbędny do użycia siły. Pluton, niegdyś „ślepy” jeśli chodzi o jego tradycyjny zasięg, może teraz kształtować pole bitwy oddalone o wiele kilometrów”.

Zmienia się, w rezultacie, natura pola walki. Staje się ono niemal doskonale rozpoznane, gdzie widoczność oznacza kontrolę, a ta warunkuje zdolność do przetrwania. Rozszerzeniu, i to znacznemu, ulega „strefa śmierci”, której rozległość w przeszłości na poziomie taktycznym uwarunkowana była zasięgami broni strzeleckiej czy moździerzy, a teraz  będzie miała wiele kilometrów. Zdaniem autorów, jedynym rozwiązaniem, którego wprowadzenie może być skuteczną odpowiedzią na skokowe rozszerzenie „pola walki”, jest przeorganizowanie klasycznego plutonu sił lądowych.

W nowych realiach winien on być składać się z dwóch drużyn – „dronowej” i tradycyjnej – strzeleckiej. Drużyna uzbrojona w drony winna mieć na wyposażeniu systemy bezzałogowe realizujące cztery podstawowe funkcje - rozpoznawcze, zwalczania siły żywej przeciwnika, antydronowe i koordynujące ogień własny.

Garda - Wojciech Mularczyk
Portal Obronny SE Google News
Sonda
Czy wojska dronowe powinny być samodzielnym rodzajem wojsk?