• Czy programowalne granaty 25 mm rzeczywiście dawały przewagę nad klasycznymi 40 mm?
• Jakie problemy techniczne sprawiły, że US Army straciła zainteresowanie XM25?
• Czy wysoka cena granatnika i amunicji była kluczowym powodem jego upadku?
Do inteligentnego zwalczania celów ukrytych za osłoną
Jak powszechnie wiadomo, jeśli bomba wybuchnie w odpowiedniej odległości od gruntu, to uczyni więcej szkody wrogowi niż gdyby miała eksplodować tuż przy (lub) na ziemi. Dlatego bomby atomowe zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki detonowały kilkaset metrów nad gruntem. Ta właściwość dotyczy także granatu. Trudno jednak wyliczyć rzucającemu, w którym momencie granat eksploduje nad głowami atakowanych, dla uzyskania jak najlepszej efektywności działania. To zwykła loteria, los szczęścia, albo się uda, albo nie.
Persony decydujące o uzbrojeniu US Army chciały broni, z której miotane granaty wybuchałyby, rażąc odłamkami i falą uderzeniową, nad głowami przeciwników Stanów Zjednoczonych. Zawsze przewidywalnie i skutecznie. Armia ogłosiła konkurs na wykonanie zlecenia.
Ostatecznie trafiło ono do konsorcjum amerykańskiej spółki Alliant Techsystems (ATK), niemieckiej – Heckler & Koch oraz amerykańskiej L-3 IOS Brashear (której powierzono opracowanie systemu kontroli ognia). ATK już w owym czasie (pierwsze lata XXI w.) był uznanym producentem amunicji wszelkich typów. H&K to legendarny producent przede wszystkim broni strzeleckiej. A trzeci do zlecenia to potentat w produkcji elementów teleskopów i systemów śledzenia, stabilizacji i nakierowania.
I to te firmy stworzyły (poniekąd na bazie doświadczeń nad opracowaniem takiego inteligentnego granatnika z końca XX w.) XM25 CDTE. „25” w nazwie wskazuje na kaliber granatu, niewielki – zważywszy, że w samodzielnych lub podwieszanych „nieinteligentnych” granatnikach królował kaliber 40 mm. A skrót CDTE oznaczał Counter Defilade Target Engagement (w wolnym tłumaczeniu: „zwalczanie celów ukrytych za osłoną”).
XM25 dla żołnierzy - OK, dla księgowych stanowczo za drogi
„Kosmiczny” granatnik przez testujących go żołnierzy był nazywany „mścielem” (karzącym), czyli „punisherem”. Nic nowego, bo tak określano „zwykłe” granatniki. Rzecz w tym, że XM25 nie był zwykłym miotaczem granatów. Raził schowanych w okopach wrogów USA inteligentnymi, bo programowalnymi, granatami z elektronicznym detonatorem. Na lufie umieszczony był laserowy dalmierz, mierzący odległość do celu. Strzelec dokonawszy pomiaru, musiał ręcznie skorygować odległość detonacji o ±3 m, a system automatycznie zapisywał ustawienie w granacie umieszczonym w komorze. Po wystrzeleniu pocisk śledził liczbę obrotów, jakie wykonał w lufie, i detonował nad celem, neutralizując co było żywe i ukryte za osłonami.
Oto podstawowe dane techniczne XM25 CDTE…
„Sercem” tej broni był system celowniczy (XM104). Składały się nań: dalmierz laserowy, komputer balistyczny, cyfrowy kompas, czujniki środowiskowe, celowniki optyczne (bezpośredni i termalny) oraz moduł programowania zapalnika granatu. A ponadto:
• amunicja 25 mm × 40 SAGM (Small Arms Grenade Munitions,
• waga broni – 6,1 kg,
• długość całkowita: 76 cm,
• zasięg skuteczny: 600 m dla celów punktowych i 700 m dla powierzchniowych, co znacznie przewyższało klasyczne granatniki,
• efektywna strefa rażenia odłamków: 5 m (10 m),
• tryb pracy: półautomatyczny,
• konstrukcja: bullpup, z 5 granatami w magazynku (operator miał ich w sumie 36).
Właściwości pierwsza klasa! W 2005 r. granatnik był gotowy. Skierowano go do testów poligonowych. W 2010 r. partia tej broni trafiła na wyposażenie jednostek walczących w Afganistanie z Talibanem...
Może i XM25 był przyszłościową bronią, ale w teraźniejszości miał kilka istotnych słabych stron. Magazynek tylko na 5 nabojów-granatów. Cena jednego, w pierwszych seriach – ok. 1000 USD. Cena granatnika – ok. 35 tys. dolarów.
To za dużo, zbyt dużo nawet jak dla bogatych Stanów Zjednoczonych. Jednak nie tylko kwestie cenowe odesłały tę broń na kartę historii. Zdarzały się, i to nierzadko, problemy natury technicznej – przede wszystkim awarie mechanizmu podawania i zapłonu amunicji. Obsługa łatwa nie była, wymagała szkolenia i czasu na odpalenie granatu w stronę przeciwnika. Jego można było zrzucić salwą z wielu klasycznych granatników. Może nie z taką skutecznością jak z XM25, ale za bez porównania taniej i szybciej.
Poza tymi słabościami żołnierze cenili sobie skuteczność broni bez konieczności celowania. Jednak problemów z użytkowaniem XM25 było więcej niż korzyści. W marcu 2013 r. broń została czasowo wycofana z użytku po incydencie, w którym doszło do zapłonu spodu granatu podczas cyklu przeładowania, co spowodowało obrażenia żołnierza.
W 2014–2016 kontynuowano prace nad eliminacją usterek, lecz rosnące koszty i powtarzające się problemy techniczne doprowadziły do anulowania kontraktu na produkcję w lutym 2017 r. Program oficjalnie zakończono 24 lipca 2018 r.
Reasumując: XM25 CDTE był przełomową próbą wprowadzenia „inteligentnych” granatów do uzbrojenia pojedynczego żołnierza, jednak nigdy nie osiągnął pełnej gotowości bojowej z powodu ograniczeń technicznych i budżetowych. Może kiedyś ktoś zainteresuje się granatnikiem, który był zbyt „przyszłościowy”?
Żródła:
• Armia udoskonala technologię airburst…
• System XM25 Counter Defilade Target Engagement System…
• Armia wycofuje XM25 ze służby po incydencie…
• XM25 Punisher był jedną z najgroźniejszych broni piechoty w armii USA...
Polecany artykuł: