Spis treści
- Trump rośnie w siłę
- Zełenski zaprasza Trumpa na Ukrainę
- Ukraina ma poważny problem
- Skrajni Republikanie nie chcą pomagać Ukrainie
Trump, który ubiega się o nominację Republikanów, by wystartować w wyborach w 2024 roku, zadeklarował, że sprawi że wojna Rosji z Ukrainą zakończy jeszcze przed swą inauguracją i zwróci się do europejskich sojuszników, by zrefundowali Ameryce koszt odtworzenia rezerw broni, które przekazano Ukrainie związku z prowadzoną wojna przez Kijów z Rosją.
Associated Press zwraca uwagę, że Trump nie wyjaśnił, czy będzie nalegał na to, by Rosja wycofała się z ukraińskich terytoriów zajętych od początku inwazji. Były prezydent zapowiedział, że będzie wspierał Izrael w jego wojnie z Hamasem i pomoże mu "zniszczyć" tę organizację. Ponadto Trump ogłosił, że "fundamentalnie zrewiduje" cel istnienia NATO i jego misję.
Przypomnijmy, że na Portalu Obronnym pisaliśmy o tym, że Trump ma plany na temat zerwania więzi z NATO, chyba że jego żądania zostaną spełnione. Chodzi tutaj o to, że Trump chce, by członkowie Sojuszu zwiększyli skokowo wydatki na obronne, a także chce ponownej oceny zasady, że atak na jednego członka jest równoznaczny z atakiem na wszystkich.
Trump powtarza od wielu miesięcy, że jeśli wygra wybory prezydenckie, to „zakończy wojnę w 24 godziny”, ponieważ potrafi się porozumieć z Władimirem Putinem. W wywiadzie dla publicysty Fox News Seana Hannity'ego, udzielonym w marcu, stwierdził, że w „najgorszym wypadku” dogada się z Rosją, by „coś przejęła”. W maju zeszłego roku, Trump oświadczył CNN, że do wojny nie doszłoby, gdyby był prezydentem, i że mógłby rozwiązać konflikt w ciągu jednego dnia, gdyby został ponownie wybrany.
Brytyjski tygodnik "Economist" napisał, że rosyjski dyktator będzie przeciągać wojnę przeciw Ukrainie przede wszystkim po to, by doczekać się ewentualnego powrotu Trumpa do Białego Domu. Ukraińcy boją się więc, że jeśli były prezydent ponownie wygra wybory, to odetnie pomoc dla Kijowa, albo będzie dążył do rozwiązania konfliktu na warunkach Putina - podkreślił tygodnik.
Trump rośnie w siłę
W sondażu przeprowadzonym dla „New York Times” i Siena College wynika, ze Donald Trump ma przewagę od 4 do 10 punktów procentowych nad Joe Bidenem w pięciu kluczowych stanach jak Nevada (10 pkt), Georgia (6 pkt), Arizona (5 pkt), Michigan (5 pkt) oraz Pensylwania (4 pkt). Z kolei Joe Biden ma dwupunktową przewagę w Wisconsin. Jak zwraca uwagę gazeta, jeśli wyniki sondażu będą takie same w listopadzie przyszłego roku, Trump mógłby zdobyć ponad 300 głosów Kolegium Elektorów, czyli znacznie powyżej 270 potrzebnych do zdobycia Białego Domu.
Co ciekawe w sondażu zauważono iż wyborcy, stosunkiem głosów 59% do 37%, stwierdzili, że bardziej ufają Trumpowi niż Bidenowi w kwestiach gospodarczych, co stanowi największą różnicę spośród wszystkich kwestii. Preferencje dla Trumpa w kwestiach gospodarczych obejmowały cały elektorat, zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet, osób z wyższym wykształceniem i osób bez niego, w każdym przedziale wiekowym i na każdym poziomie dochodów.
Wynik ten jest szczególnie problematyczny dla Bidena, ponieważ prawie dwa razy więcej wyborców stwierdziło, że kwestie ekonomiczne zadecydują o ich głosowaniu w 2024 roku, niż kwestie społeczne, takie jak aborcja czy broń.
Zełenski zaprasza Trumpa na Ukrainę
Na początku października prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprosił Donalda Trumpa do odwiedzenia Ukrainy po tym, jak były prezydent USA oświadczył, że może zakończyć wojnę Rosji z Ukrainą w ciągu 24 godzin, jeśli w przyszłym roku wygra reelekcję. Zełenski zakwestionował twierdzenia Trumpa w wywiadzie dla „Meet the Press” stacji NBC i zaprosił Trumpa do odwiedzenia Ukrainy, aby osobiście przekonał się o skali rosyjskiej inwazji.
Jak powiedział ukraiński prezydent: „Jeśli będzie mógł [przyp. red. Trump] tu przyjechać, będę potrzebował 24 minut – tak, 24 minut… aby wyjaśnić prezydentowi Trumpowi, że nie poradzi sobie z tą wojną. Nie może zaprowadzić pokoju ze względu na Putina”
Ukraina ma poważny problem
Słowa Trumpa o tym, że zwróciłby się do europejskich sojuszników o zwrot kosztów odbudowy zapasów amerykańskiej broni, którą przekazano walczącej Ukrainie mogą budzić poważny niepokój na Ukrainie ale także wśród europejskich krajów, ponieważ pomoc dla Ukrainy jest przede wszystkim oparta na amerykańskim wsparciu i bez tej pomocy nawet kontynuowanej przez Europę, Ukraina nie przetrwa starcia z Rosją. Od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainie, USA zapewniły około 44,2 miliarda dolarów pomocy wojskowej, oraz ponad 47 miliardów dolarów pomocy wojskowej od czasu pierwszej inwazji Rosji na Ukrainę w 2014 roku. Pomoc więc jest ogromna i bez niej Ukraina dziś zapewne już byłaby podbita przez Rosję.
Trudno sobie nagle wyobrazić, że USA np. po zakończeniu II wojny światowej naciskają na kraje w Europie czy ZSRR, Chińską Republikę Ludową, by oddały to co zostało podarowane tym krają w walce z III Rzeszą czy Cesarstwem Japonii. Pomoc dla tych krajów była głównie amerykańską dotacją, a wszelkie długi został potem uregulowane po obniżonych stopach procentowych, by nie były uciążliwe dla tych krajów i tak zniszczonych wojną. To tym samym pokazywało jak USA traktują poważnie kraje po traumatycznej i wyniszczającej II wojnie. Gdyby wtedy Ameryka zażądała spłaty pomocy, to dziś USA nie miałby takiego poszanowania na świecie i nie byłoby mocarstwem światowym z którym każdy się liczy. Pomoc USA wtedy pokazywała pewną mądrość polityków amerykańskich przed złem ze strony III Rzeszy i Cesarstwa Japonii i że należy się jemu przeciwstawić pomagając sojusznikom nawet za cenę braku odzyskania tej pomocy.
Skrajni Republikanie nie chcą pomagać Ukrainie
W Kongresie skrajni Republikanie toczą poważny bój, by wsparcie udzielić Izraelowi niż Ukrainie, co tym samym oznacza, że Republikanie zwłaszcza to skrajne skrzydło odwraca się od Kijowa na rzecz – według skrajnych Republikanów – poważniejszego konfliktu na Bliskim Wschodzie
Jak napisał senator republikański Josh Hawley dwa dni po ataku Hamasu na Izrael w mediach społecznościowych: „Izrael stoi w obliczu egzystencjalnego zagrożenia. Wszelkie fundusze dla Ukrainy powinny zostać natychmiast przekierowane do Izraela”.
Po tym jak po długiej batalii udało się wybrać nowego spikera Izby Reprezentantów Mike Johnson, to jego pierwszą z decyzji było wprowadzenie ustawy, która zawierała prawie 14,5 miliarda dolarów wsparcia dla Izraela, ale zero dolarów dla Ukrainy. Ustawa przeszła przez kontrolowaną przez Republikanów Izbę Reprezentantów stosunkiem głosów 226 do 196, ale potem została odrzucona przez Senat kierowany przez Demokratów. To pokazuje tym samym jak teraz w obliczu wojny w Izraelu będzie trudno obecnej amerykańskiej administracji uzyskać wsparcie dla Ukrainy.
A przypomnijmy, że na początku października rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby powiedział, że Pentagon wyczerpało już ok. 96 proc. środków, które otrzymał od Kongresu na pomoc Ukrainie, w tym ponad 90 proc. środków na wsparcie wojskowe.
Prezydent Stanów Zjednoczonych zwrócił także uwagę jak ważne jest, by USA były obecne w różnych miejscach na ziemi wspierając swoich sojuszników, mówiąc "niektórzy Amerykanie pytają: „Dlaczego to ma znaczenie dla Ameryki", że Stany Zjednoczone wspierają wojny?”
"Wiem, że te konflikty mogą wydawać się odległe. Historia nauczyła nas, że gdy terroryści nie płacą ceny za swój terror, gdy dyktatorzy nie płacą ceny za swoją agresję, powodują więcej chaosu, śmierci i zniszczenia. Nie przestają działać, a koszty i zagrożenia dla Ameryki i świata wciąż rosną" - powiedział prezydent.
Ukraina więc jeśli w Białym Domu z powrotem zasiądzie Donald Trump ze swoimi skrajnymi doradcami, którzy są izolacjonistami może zostać bez pomocy co sprawi tym samym, że Putin w ostatecznym rozrachunku wygra wojnę. Zwycięstwo Rosji będzie tym samym porażką nie tyle Ukrainy ale Zachodu, który był zbyt krótkowzroczny by ocenić czym może się zakończyć zwycięstwo Putina, który przeszedł w tryb gospodarki wojennej i produkuje czołgi może nie nowoczesne ale masowo, a Europa nadal ma problemy by produkować szybciej czołgi czy zwiększyć bardziej zapasy amunicji.
Oczywiście część osób powie, że wypowiedzi Trumpa są skierowane pod publikę i w rzeczywistości Trump zachowa się podobnie jak w czasie pierwszej kadencji. Niestety ale może to być złudne życzenie wtedy Trumpa powstrzymali doradcy, którzy wiele kontrowersyjnych pomysłów "wybijali" jemu z głowy, teraz Trumpa otaczają ludzie kontrowersyjnie z niebezpiecznymi poglądami czy planami, to nie będzie jak się wydaje ta sama kadencja. Więc słowa Trumpa należy odbierać bardzo poważnie, dlatego NATO ale i pojedyncze państwa muszą być świadome scenariusza pozbawienia pomocy USA dla Ukrainy ale także izolacyjnej polityki Stanów Zjednoczonych w NATO. Co może stanowić poważne zagrożenie dla Europy.
PM/PAP
Polecany artykuł: