Pierwszy ukraiński Abrams zniszczony. 10 mln rubli nagrody dla operatora drona Lancet

2024-03-20 6:45

Internet obiegają zdjęcia i nagrania pierwszego zniszczonego na Ukrainie czołgu Abrams. Wzbudzają one oczywiste zainteresowanie, ale też stanowią pożywkę dla rosyjskiej propagandy, która głodna jest jakiegoś sukcesu. Operator amunicji krążącej, który miał zniszczyć ten ukraiński czołg, ma otrzymać w nagrodę 10 milionów rubli (ok. 108 tys. dolarów). Ale nie od rosyjskich władz.

Abrams by ZALA

i

Autor: mil.ru

Spis treści

  1. Poszukiwany żywy lub martywy
  2. Abrams zniszczony i co teraz?
  3. Krótka o technologii składowania amunicji
  4. Latające wieże i ich skutki

Poszukiwany żywy lub martywy

Nagrodę za zniszczenie czołgu Abrams na Ukrainie obiecał rosyjski aktor Iwan Iwanowicz Ochłobystin. Zapewnił też w rosyjskich mediach społecznościowych, że niebawem trafi ona do „bohaterskiego żołnierza”. Chodzi o operatora amunicji krążącej Lancet, który najprawdopodobniej jest tym szczęśliwce. Otrzyma 10 mln rubli, czyli niecałe 109 tys. dolarów.

Portal Obronny - Minister Kosiniak-Kamysz: Wojsko potrzebuje modernizacji i transformacji

Nieco urażeni mogą się czuć Niemcy, gdyż za zniszczenie czołg Leopard obiecywano zaledwie 5 mln rubli. W ogóle, w ostatnim czasie wśród rosyjskich celebrytów i organizacji, popularne stało się ogłaszanie nagród za zniszczenie lub zdobycie zachodniego sprzętu wojskowego. Na przykład jedna z agencji analityczno-wojskowych, Centrum Analiz Strategii i Technologii, obiecało 2 mln rubli za zdobycie kompletnego bezzałogowca THeMIS produkcji estońskiej. Pojazdy tego typu są na Ukrainie używane do rozminowania.

Abrams zniszczony i co teraz?

Cała historia rezonuje bardzo ciekawie w internecie. Oczywiście prorosyjskie media i propagandyści głoszą triumf, do nagrania z Abramsem dołączając też filmy z ataków rosyjskich dronów m.in. na system przeciwlotniczych NASAMS i samobieżną haubicę Archer. Z drugiej strony słychać milczenie lub bagatelizowanie całego zdarzenia.

Kiedy odetniemy się od propagadnowo-informacyjnego szumu, który sam w sobie jest bardzo ciekawy, zostajemy z faktami. Z materiałów, do których mamy dostęp wynika, że faktycznie poważnie uszkodzony lub zniszczony został czołg M1A1 SA należący do ukraińskiej 47. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej. Jednostka ta co najmniej od miesiąca walczy w rejonie Awdijewki.

Nagrania, które opublikowali Rosjanie są dość niskiej jakości, co można tłumaczyć zaawansowaniem wyposażenia ich bezzałogowców, jednak widać na nich płomienie nad pojazdem którego sylwetka sugeruje, że jest to czołg Abrams. Znacznie więcej mówi pojedyncze ujęcie pulpitu opeatora bezzałogowca, na którym widać dymiący, z pewnością poważnie uszkodzony czołg Abrams. Do tego zdjęcia wrócę nieco później.

Równie ważne jest to, że Rosjanie nigdzie nie pokazali wraku z bliska. Oznacza to, że najprawdopodobniej pojazd jest na terenie kontrolowanym przez Ukraińców. Bardzo prawdopodobne, że udało się go ewakuować. Być może też uda się go przywrócić do służby.

Krótka o technologii składowania amunicji

Zarówno nagrania jak i zdjęcie pokazują, że ukraiński Abrams otrzymał bezpośrednie trafienie w magazyn amunicji znajdujący się w tylnej części wieży. Paradoksalnie, górna część magazynów amunicji to jeden ze słabiej chronionych elementów czołgu. Dlaczego? Ponieważ znajdują się tam tak zwane „klapy wydmuchowe”. Ich zadaniem jest ukierunkowanie energii eksplozji amunicji na zewnątrz pojazdu, dlatego nie mogą być zbyt silnie opancerzone. Operator drona kamikaze prawdopodobnie wykorzystał tą konstrukcyjną cechę pojazdu, aby go zniszczyć. Oznacza to jednak, że o ile pojazd został poważnie uszkodzony, to załoga miała spore szanse przetrwać, a sam czołg może być dość sprawnie przywrócony do służby.

Jest to możliwe, ponieważ magazyn amunicyjny jest odseparowany od przedziału załogi specjalnymi, odpornymi na detonację „drzwiami”, które otwierają się jedynie podczas ładowania armaty. Dzięki temu załoga jest chroniona przed wybuchem czy pożarem amunicji, co jest koszmarem załóg innych czołgów. Również zachodnich, takich jak Leopard 2, ale przede wszystkim rosyjskich, które znane są z „latającej wieży”.

Latające wieże i ich skutki

Jest to spektakularne, ale też przerażające zjawisko, spowodowane tym, że czołgi takie jak T-72 czy T-80 posiadają automat ładujący armaty, do którego amunicją umieszczona jest bezpośrednio pod wieżą a zapasowe pociski i ładunki składowane są w przedziale załogi. W przypadku trafienia powoduje to ich detonację lub zapłon. Zwykle ze skutkiem równie spektakularnym, co zabójczym dla załogi i pojazdu, którego wnętrze zostaje całkowicie spalone i zdemolowane.

Ten sposób składowania amunicji powoduje też skuteczność nawet lekkich ładunkowy wybuchowych, takich jak granaty, o ile zostaną wrzucone, lub zrzucone z drona, do wnętrza pojazdu. Powodują one zwykle detonacje lub zapłon zapasów amunicji. W przypadku czołgu Abrams nie ma takiej możliwości.

Wnioski

Podsumowując, Rosjanie z pewnością osiągnęli sukces propagandowy i szeroko propagowane są zdjęcia i nagrania uszkodzonego czołgu Abrams. Nie jest jednak wykluczone, że poza detonacją amunicji nie odniósł on żadnych poważnych uszkodzeń, o ile tylko magazyn amunicyjny był w tym czasie zamknięty. W takiej sytuacji pojazd może zostać ewakuowany i w relatywnie krótkim czasie przywrócony do służby.

Propagandowo byłby to bardzo dobry pomysł, gdyby ukraińska armia nie tylko przywróciła pojazd do służby, ale też opublikowała nagrania z jego ewakuacji, remontu i powrotu do linii. Z pewnością byłaby to też niezła reklama dla tej amerykańskiej konstrukcji.Czego sobie i państwu życzę.

Sonda
Jak oceniasz czołgi Abrams?
Listen on Spreaker.