„Przeprowadziliśmy atak na stocznię w Sewastopolu na okupowanym Krymie. Operacja skutkowała uszkodzeniem dwóch rosyjskich jednostek: dużego okrętu desantowego i okrętu podwodnego” – oświadczył 13 września w rozmowie z ukraińskim portalem Hromadske Andrij Jusow, reprezentując Wywiadu Wojskowego Ukrainy (HUR). Jak wynika ze zdjęć satelitarnych i nieoficjalnych doniesień w ataku udało się poważnie uszkodzić dwa znajdujące się w suchym doku okręty.
Druga Ropucha ofiara ukraińskiego ataku
Z dużym prawdopodobieństwem jedna z jednostek nie będzie mogła być przez Rosjan przywrócona do służby. Chodzi o duży okręt desantowy „Mińsk”, należący do typu projekt 775. Lepiej znane są one pod kryptonimem Ropucha i były budowane przez Stocznię Północną w Gdańsku od roku 1975 do 1991 na zamówienie marynarki wojennej ZSRR. W związku z tym rosyjskie stocznie nie dysponują dokumentacją i wieloma częściami zamiennymi niezbędnymi do remontu tych jednostek. Jeśli uszkodzenia są poważne, na co wskazują m.in. zdjęcia satelitarne i informacje pożarze, przywrócenie jednostki do służby może być niemożliwe.
Będzie to drugi okręt tego typu, który padł łupem ukraińskiego ataku. W nocnym ataku dronów morskich z 3 na 4 sierpnia poważnie uszkodzony został okręt desantowy projekt 775 o nazwie Oliengorskij Gornijak. Jednostka nabrała wody i została odholowana z poważnym przechyłem na burtę. Zdjęcia z suchego doku w Noworosyjsku, do którego trafiła uszkodzona jednostka, pokazały kilkumetrową wyrwę w burcie i głęboką penetrację struktury.
Ropuchy to jednostki przeznaczone do dużych morskich operacji desantowych, mierzące 110 m długości i o maksymalnej wyporności 4400 ton, Mimo to są zdolne do wyładunku desantu bezpośrednio na nieprzygotowany brzeg dzięki zanurzeniu niespełna 4 metrów i rozkładanym wrotom w dziobie. Pojazdy mogą opuścić jednostkę na brzeg lub też w przypadku transporterów pływających, na morzu i dopłynąć do brzegu samodzielnie. W ładowni mieści się 10 czołgów lub 12 pływających transporterów opancerzonych BTR-82AM i ponad 300 żołnierzy.
Okręt podwodny z rakietami Kalibr
Drugą jednostką poważnie uszkodzoną w wyniku ataku na stocznię ma być okręt podwodny Rostow nad Donem należący do typu Warszawianka, a dokładnie jego ulepszonej wersji Projekt 636.3. Okręty tego typu są dostosowane do użycia pocisków manewrujących Kalibr, stosownych m.in. do ataków w głębi terytorium Ukrainy. Flota Czarnomorska jest jedyną uzbrojoną w tą wersję i posiada sześć takich jednostek.
Okręt podwodny Projekt 636.3 to dość tradycyjna jednostka z dwoma silnikami diesla, napędzającymi siedmiołopatową śrubę napędową. Pozwala to osiągnąć prędkość 17 węzłów na powierzchni i 20 węzłów w zanurzeniu. Okręt jest nieco dłuższy niż standardowe jednostki Warszawianka, dlatego jego wyporność jest większa i wynosi około 2400 ton na powierzchni i, zależnie od źródeł informacji, 3100 lub 3950 ton wyporności w zanurzeniu.
Uzbrojenie okrętu stanowi 6 dziobowych wyrzutni torped kalibru 533 mm, z których mogą być również stawiane miny morskie lub odpalane pociski manewrujące Kalibr. Uszkodzony 13 września okręt Rostów nad Donem z pewnością należy do tej wersji, gdyż został w 2015 roku użyty przez Rosję do ataków pociskami Kalibr na cele w Syrii. Jednak możliwości użycia tego typu uzbrojenia są ograniczone. Pociski manewrujące mogą być odpalane jedynie z 2 wyrzutni torped a okręt Projekt 636,3 zabiera na pokład jedynie 4 rakiety Kalibr.
Kolejny sukces pocisków Storm Shadow?
Strona ukraińska nie informuje o tym, jakich środków bojowych użyto do ataku, ale wiele wskazuje na wykorzystanie pocisków manewrujących SCALP/Storm Shadow odpalane z samolotów Su-24M. Skąd takie przypuszczenie? Przede wszystkim należy zauważyć, że port w Sewastopolu to główna baza Floty Czarnomorskiej i zawsze dysponował on silna obroną przeciwlotniczą. Została ona jeszcze wzmocniona po atakach ukraińskich dronów i pocisków rakietowych na terytorium Krymu. Strona rosyjska nie poinformowała o zestrzeleniu żadnego z pocisków użytych do ataku, a okoliczni mieszkańcy piszą o 10 głośnych eksplozjach. Sugeruje to użycie precyzyjnego uzbrojenia dostosowanego do ataku na silnie bronione cele.
Pociski manewrujące dalekiego zasięgu MBDA Storm Shadow (we Francji stosowany jest akronim SCALP - Système de Croisière Autonome à Longue Portée) zostały zbudowane w sposób obniżający ich sygnaturę radarową. Dodatkowo mogą one poruszać się na małej wysokości, wykorzystując rzeźbę terenu do utrudnienia wykrycia i eliminacji. Do naprowadzania na cel wykorzystywany jest system TERPROM (Terrain Profile Matching – dopasowywanie profilu terenu), który wykorzystuje dane ukształtowaniu terenu, informacje z systemu GPS i nawigacji bezwładnościowej, aby trafić precyzyjne w cel. Standardowy profil ataku zakłada dolot na pułapie od 40 do 150 metrów z prędkością około 1000 km/h.
W fazie terminalnej Storm Shadow nabiera wysokości, a z przedniej części opadają osłony optoelektronicznej głowicy naprowadzającej. Identyfikuje ona cel w podczerwieni, ewentualnie korygując lot pocisku, co pozwala na trafienie z dokładnością 3-4 metrów. Głowica o masie 450 kg typu BROACH (Bomb Royal Ordnance Augmented Charge) jest dwustopniowa i tryb jej detonacji dobierany jest do konkretnego celu. Umożliwia to zarówno rażenie celów powierzchniowych, jak też okrętów czy obiektów chronionych nawet 4 metrami żelbetonu.
Jak widać, jest to uzbrojenie wręcz wymarzone do tego typu ataku. Najprawdopodobniej pociski mogły zostać odpalone z samolotów Su-27 lub Su-24M. Ze względu na brak odpowiednich interfejsów, pociski programowane są na ziemi, przed startem i zadaniem samolotu jest jedynie odpalenie Storm Shadow we wskazanej strefie startowej. Pozwala to na atakowanie celów stacjonarnych o znanej pozycji. Na przykład takich jak okręty wojenne w suchym doku, mosty czy obiekty wojskowe.
Skuteczny atak na tak strategiczny cel jak port w Sewastopolu, główna baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, to z pewnością duży sukces dla Ukrainy. Szczególnie na płaszczyźnie propagandowej. Jest to również ogromny problem dla Rosjan, który prawdopodobniej będą musieli wzmocnić obronę tej kluczowej bazy wojskowej, kosztem innych obiektów. Dużą stratą może też być utrata lub długotrwałe wyeliminowanie z działań bojowych dwóch jednostek, w tym jednego z sześciu okrętów podwodnych Projekt 636.3 uzbrojonych w pociski manewrujące Kalibr.Czego sobie i państwu życzę.