Mykoła-3 to 5,5-metrowa łódź o masie brutto do jednej tony. Może pływać przez 60 godzin z maksymalną szybkością 70 km/h. Na pokład zabiera do 200 kg materiału wybuchowego. Rosjanie, którzy w przeszłości przejęli kilka takich dronów, powołują się na źródła ukraińskie, z których wynika, że kamikadze podlega poleceniom operatora odległego maksymalnie o 400 km.
Dron wyposażony jest w kamery wideo HD. Rosjanie wskazują, czego Ukraińcy nie komentują, że taki zasięg sterowania możliwy jest tylko dlatego, że do naprowadzania na cel używany jest, zamontowany w łodzi, terminal satelitarny Starlink. To tyle o dronie, który przebił(y) się przez system zabezpieczający most przed takimi atakami.
W portalu „Komosmolskiej Prawdy” w tej materii wypowiada się wojskowy ekspert, niejaki płk. Baraniec (imienia nie podano). Wyjaśnia on m.in., że Most Krymski zabezpieczony jest przed atakami na wiele sposobów. Podstawą jest ostrzeganie hydroakustyczne, radarowe i termowizyjne. Systemy w trybie automatycznym kontrolują w czasie rzeczywistym linię brzegową, powierzchnię morza i jego głębiny. Gdy wykryją obiekt, np. nurków, w odległości mniejszej niż 300 m od mostu, to podnoszą alarm. Gdy sabotażysta podpłynie bliżej niż 100 m do mosty – objaśnia płk Baraniec – uruchamiają się emitery dźwięku do takiego decybelażu, że „gwałtownie wzrasta ból, którego sabotażysta nie wytrzymuje”.
Oczywiście ekspert ujawnił tylko rąbek tajemnicy dotyczącej systemu zabezpieczeń. Jakie by one jednak nie były, to nie dały rady powstrzymać ataku (zakładamy) dronów. No to jak to się stało, że się stało, co się stało?
Ekspert przedstawił taką hipotezę, z jego wypowiedzi wynika, że graniczącą z pewnością; cytujemy: – Most Krymski został zaatakowany przez zmodernizowane drony. Idą do celu w połowie zanurzone lub całkowicie zanurzone w wodzie. Czujniki akustyczne w rejonie mostu utrudniają wykrycie obcego obiektu. Jak i dokładnie wycelować w niego „zagłuszaczem” systemu walki elektronicznej. W momencie ataku na most nad Morzem Czarnym z bazy NATO w Rumunii leciał amerykański dron rozpoznawczo-uderzeniowy MQ-9 Reaper. Z systemami w zakresie widzialnym i podczerwieni. I z dalmierzem laserowym do namierzania systemów uzbrojenia. Nie można wykluczyć jego udziału…
Czy do celu płynął z wybrzeża będącego pod ukraińską kontrolą? Ma taki zasięg, że mógł. Jednak rosyjski pułkownik przypuszcza, że „nośnikiem dronów mógłby być każdy statek NATO, który pływał po Morzu Czarnym”. Co Rosjanie zamierzają zrobić, by po raz trzeci most nie został uszkodzony? Do zniszczenia jeszcze jest sporo, choćby jego nitka kolejowa? Jeśli dwa dotychczasowe ataki są autorstwa SZU (choć mówi się, że mogła być to robota rosyjskich służb specjalnych kreujących jakiś podkład pod planowane wydarzenia lub inna akcję), to i linia kolejowa mogłaby zostać zniszczona.
Dlaczego działa? A to już wiedzą tylko w SG SZU. Rozmówca „Komsomolskiej Prawdy” skłania się do zabezpieczenia mostu sprawdzonymi metodami: zaminować co się da wzdłuż budowli! „Niewykluczone, że pojawią się również specjalne przeszkody inżynieryjne w postaci pól minowych (opatrzonych znakami ostrzegawczymi). Podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej na Morzu Czarnym i Azowskim postawiono 10 845 min. Wiele statków wroga zostało przez nich wysadzonych w powietrze…”. Tylko jak w takim układzie Rosjanie zamierzają zabezpieczyć Most Krymski przed atakami z powietrza?
Polecany artykuł: