Juliusz Sabak, Redaktor Prowadzący Portal Obronny: W związku z podpisaniem umowy na 111 BWP Borsuk pojawiło się wiele dyskusji na temat dalszych zamówień i możliwości w tym zakresie Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Będąc w HSW, nasi dziennikarze widzieli, że są one intensywnie rozwijane.
Arkadiusz Bąk, p.o. prezesa PGZ: Tak, są intensywnie rozwijane. Już dzisiaj moglibyśmy wyprodukować więcej Borsuków, niż jest zapisane w pierwszej umowie wykonawczej. Zaznaczmy to – pierwszej. Dlatego liczymy na to, że następna umowa wykonawcza będzie procedowana już niebawem. Że nie będziemy czekać do zakończenia realizacji tych dostaw, które są zakontraktowane.
Nasze możliwości produkcyjne Borsuków są większe, o czym zresztą informowaliśmy już zamawiającego. Oczywiście, oprócz zdolności własnych, które mamy u siebie w zakładzie, są np. powerpacki, są też komponenty, które po prostu się zamawia z odpowiednim wyprzedzeniem. Dlatego też anonsujemy to wcześniej.
Żeby nie podejmować ryzyka, jak przy pierwszej dostawie?
Nie byłoby dzisiaj tak dużych dostaw Borsuków możliwych w tym roku bez robienia ich niejako na własne ryzyko w zeszłym roku. Oczywiście to ryzyko było możliwe do podjęcia z uwagi na wzajemne zaufanie z naszym wojskiem, mamy umowę ramową i świadomość, że razem działamy dla bezpieczeństwa państwa. Niemniej, żeby szybciej reagować, zawsze dobrze wiedzieć, że te umowy wykonawcze na pewno przyjdą i wtedy będziemy zamawiali odpowiednio większą ilość komponentów.
W takiej sytuacji HSW będzie w stanie BWP Borsuk dostarczać w większej liczbie? Bo obecne tempo oznacza dekady dostaw.
Zdolności do produkcji Borsuka dotyczą głównie Stalowej Woli, jak też całej Grupy. W razie potrzeby chcemy tworzyć pewną dywersyfikację. Już dzisiaj, zarówno dla Borsuka, jak i wozów do Reginy (na system Regina składają się haubice Krab wraz z pojazdami towarzyszącymi – przyp. red.) czy innych zestawów produkcyjnych, chociażby elementy wyposażenia już dzisiaj robimy, ale w małym zakresie, w innych zakładach. Ale chcemy robić to w zakresie znacznie szerszym.
A co ze słynną „drugą linią produkcyjną Krabów” w Bumarze-Łabędy?
Warto tę kwestię wyjaśnić. Linia produkcyjna, która była przewidziana dla Łabęd, została nazwana „drugą linią Kraba” – to dobrze, ładnie medialnie brzmi. To była nazwa, używana na marketingowym poziomie rozmowy. Tak eufemistycznie powiem. I nie warto zamykać się tu tylko na jeden produkt.
Polecany artykuł:
Sam Krab składa się z różnych komponentów, jak podwozie, wieża, zespoły napędowe. Faktycznie dziś chodzi o rozszerzenie zakresu tego projektu. Bo można napisać wniosek, w którym się zamyka na jeden produkt, z tym że to jest wąski kierunek. Ryzykowny. Co bowiem zrobić w momencie, kiedy skończą się zamówienia dla tego produktu? Na przykład wojsko nasyci się samobieżnymi haubicami... i co wtedy zrobimy z infrastrukturą, którą pozyskaliśmy pod tę haubicę? Zamkniemy i będą to stracone pieniądze?
Dlatego chcemy być bardziej uniwersalni i powiedzieć – Dobrze, skończyła się haubica, ale podwozie, które jest w Krabie zaadaptowane z K9, bo ono już jest polskiej produkcji, natomiast wywodzące się z K9, może być wykorzystane do innego systemu. Podobnie z innymi platformami gąsienicowymi.
Wyjaśnijmy to nieco dokładniej — produkcja Krabów pozostaje w HSW, natomiast Bumar ma uzyskać szersze kompetencje, jeśli chodzi o podwozia gąsienicowe?
Taki jest plan obejmujący m.in. pewną dywersyfikację kompetencji. Takie kompetencje chcemy lokować w Łabędach. Nie tylko podwozie K9, ale też Uniwersalna Platforma Gąsienicowa. To jest podwozie zastosowane w BWP Borsuk, ale też baza dla pojazdów specjalistycznych.
Czyli tak naprawdę przechodzimy płynnie do tematu np. uniwersalnej platformy gąsienicowej i Bumaru?
Nie tylko Bumaru... Mamy również zamiar znacząco wzmocnić kompetencje produktowe i możliwości ośrodka poznańskiego. Zadań w tym obszarze jest wiele. Mówimy tu nie tylko o tym, że będziemy chcieli obsługiwać czołgi Abrams, ale i inne pojazdy produkcji amerykańskiej. Istnieje szansa, że nie tylko dla pojazdów służących w polskiej armii.
Mamy w WZMot spore atuty kompetencyjne. Chcę tu również zaznaczyć, że mając świadomość, że remonty i obsługa są ważne, to również chcemy mieć też mocnym flagowym pancernym produktem wyposażony Poznań i podobnie ze swoim mocnym produktem Łabędy.
Czyli ta produkcja podwozia, które między innymi jest wykorzystywane jako podwozie dla Borsuka, zostanie jakoś rozparcelowana między te zakłady?
W razie znaczących potrzeb może tak być. Na ten moment Stalowa Wola ma wystarczające zdolności, pozwalające logistycznie objąć to wszystko w swoich zakładach. Mowa tu też o tych rozbudowywanych, bo nowe hale też już są zamaszynowane lub są w trakcie tego procesu. Natomiast, gdyby nastąpił gwałtowny wzrost zamówień, musimy mieć możliwości elastycznej rozbudowy potencjału. Będziemy gotowi, i do tego może być przygotowany zakład w Łabędach, jak również w Poznaniu.
Mówiąc Poznań, ma pan na myśli WZMot?
Tak. Mówię o Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych, wytypowanych m.in. do serwisowania czołgów Abrams. Natomiast HCP (H. Cegielski – Poznań S.A – przyp. red.) już produkuje pojazdy towarzyszące dla systemu Regina. Wozy Dowódczo-Sztabowe (WD/WDSz -przyp red.) powstają w Cegielskim, choć nie w całości, bo całość integrowana jest w Stalowej Woli.
W Poznaniu jest spawanie, to ciężkie spawanie na specjalnych obrotnicach, to jest tam wykonane. Integracja, doposażenie w łączność i tak dalej, nie tam się odbywa i nie ma takich planów, aby to zmienić. Natomiast Cegielski radzi sobie bardzo dobrze w obecnych zadaniach i ocena jakości prac jest bardzo wysoka. Chcę tu mocno podkreślić, że przy zaangażowaniu załogi i współpracy między zakładami w grupie można wyjść z problemów, z jakimi Cegielski mierzył się, gdy przyjęliśmy go do PGZ.
Dziś widzimy dużą perspektywę, ale i potrzebę wzmocnienia WZM, Cegielskiego i Łabęd, tak by wzmocniły pozycję PGZ, podobnie jak w minionym roku zrobiła to Huta Stalowa Wola.
