Spis treści
- Tajna baza za miliard, rakiety warte drugi miliard
- Działanie w kosmosie, kolizją z kosmiczną prędkością
- Redzikowo – przede wszystkim obrona USA, potem Europy
Tajna baza za miliard, rakiety warte drugi miliard
Około 900 mln dolarów – tyle kosztowało wybudowanie otoczonej ścisłą tajemnicą i najwyższym poziomem ochrony baza obrony przeciwrakietowej USA pod Słupskiem. Drugie tyle, warte są pociski przeciwrakietowe SM-3Block IIA, których koszt jednostkowy sięga nawet 38 milionów dolarów. Dla porównania rakieta PAC-3MSE do najnowszej wersji systemu Patriot kosztuje około 4 mln dolarów. Dramatyczna różnica w cenie wynika z wykonywanych zadań, co wyjaśnię nieco dalej. Wracając do samej bazy, jej budynki mają dość niecodzienny kształt, gdyż kopiują de facto budowę i rozmieszczenie elementów na okręcie US Navy, a dokładnie niszczycielu typu Arleigh Burke.
Dotyczy to szczególnie budynku, na którym rozmieszczone są cztery anteny radaru SPY-1D(V), którego kształt musi być taki sam jak nadbudówki okrętu. Chodzi o to, żeby system lądowy jak najmniej różnił się od wersji morskiej, której nie tylko elementy fizyczne, ale też oprogramowanie wykorzystuje. Dzięki temu Aegis Ashore jest w pełni kompatybilny z morskimi elementami systemu antybalistycznego, który ma chronić terytorium USA, ale również sojuszników i znajdujące się na ich terytoriach bazy amerykańskie.
Oprócz radarów widzącego obszarze 360 stopni i skomplikowanego systemu kierowania ogniem oraz szyfrowanej łączności, trzon bazy stanowią 24 wyrzutnie typu Mk41 Vertical Launcher, z których pociski startują pionowo. Okręty amerykańskie mają takich wyrzutni około stu, gdyż oprócz pocisków przeciwbalistycznych mogą one wystrzeliwać rakiety krótszego zasięgu czy pociski manewrujące Tomahawk.
To zresztą argument, który podnosili Rosjanie, mówiąc, że Redzikowo ma charakter ofensywy i leży zbyt blisko jej terytorium. Teoretycznie instalacje Aegis Ashore nie mogą wykorzystywać innych pocisków niż SM-3, ale to pytanie o to, jak bardzo oprogramowanie wersji lądowej różni się od wersji nawodnej. Ale my skoncentrujmy się na uzbrojeniu przeciwbalistycznym, które jak zwróciłem uwagę, jest nawet dziesięć razy droższe od pocisków systemu Patriot, czyli polskiej Wisły. Dlaczego?
Działanie w kosmosie, kolizją z kosmiczną prędkością
Międzykontynentalne rakiety balistyczne lecą na granicy kosmosu, a właśnie do zwalczania takiego zagrożenia opracowano pocisk SM-3 Block 2A. Dlatego jest on de facto trzystopniową rakietą kosmiczną, wynoszącą poza atmosferę rodzaj pojazdu czy satelity, czyli głowicę LEAP (ang. Lightweight Exo-Atmospheric Projectile – lekki pocisk poza-atmosferyczny). Jest ona wyposażona w sensory podczerwieni zdolne w tych warunkach śledzić cel z odległości 3000 km i odpowiednie pędniki umożliwiające manewrowanie.
LEAP nie potrzebuje głowicy bojowej, gdyż porusza się z prędkością, jak by to nie brzmiało, kosmiczną. Startująca rakieta SM-3 Block 2A osiąga prędkość hipersoniczną, sięgającą dwunastokrotności prędkości dźwięku. Głowica musi przekroczyć pierwszą prędkość kosmiczną, aby osiągnąć kosmos. Tam wykorzystuje zasadę hit-to-kill, czyli uderza bezpośrednio w cel, który również porusza się z podobnymi prędkościami. Przypomina to zderzenie czołowe dwóch ciężarówek, ale pędzących tysiące kilometrów na godzinę.
Aby to jednak było możliwe, skomplikowane algorytmy muszą przeliczać na bieżącą z prędkością tysięcy działań na sekundę wzajemną prędkość i położenie obiektów. Kiedy mówimy o całym systemie, który ma zwalczać masowy atak dziesiątek lub nawet setek pocisków balistycznych, system dowodzenia taką obroną jest niewyobrażalnie skomplikowany. Dlatego Amerykanie starają się uprościć to zadanie. Jak?
Redzikowo – przede wszystkim obrona USA, potem Europy
Choć może się to wydawać dziwne, Baza w Redzikowie, wspólnie z bliźniaczym obiektem w rumuńskim Deveselu, ma przede wszystkim chronić terytorium USA, a nie Europy. Dlaczego i jak? Oczywiście chodzi o zagrożenie atakiem rosyjskich pocisków międzykontynentalnych, rozmieszczonych w europejskiej części Rosji. Może się to wydawać pozornie nielogiczne, ale tak jest. Po pierwsze, podczas startu i pierwszej fazy lotu rakieta balistyczna dopiero nabiera prędkości. Porusza się (relatywnie) wolno i nie może wykonywać zbyt złożonych manewrów. Po drugie, łatwiej jest obliczyć trajektorię „goniąc” taką rakietę, niż lecąc jej naprzeciw. System ma też więcej czasu na obliczenie poprawek.
Poza tym w końcowej fazie lotu każdy pocisk międzykontynentalny uwalnia kilka głowic bojowych i często wabiki lub inne fałszywe cele. W pierwszej fazie lotu jednym pociskiem można zniszczyć kilka głowic, zanim nastąpi ich oddzielenie od rakiety nośnej. Redzikowo i podobne bazy Aegis Ashore mają też wypełnić „luki” w systemie tworzonym przez okręty w miejscach, gdzie nie mogą one dopłynąć, czyli na lądzie. No i na koniec, bardzo istotny argument, baza Aegis Ashore jest tańsza w budowie niż okręt oceaniczny i wymaga mniejszej załogi, choć jest też nieruchoma. Co wpływa na jej zagrożenie atakiem, ale też niemożliwość przemieszczenia.
Oczywiście, system Aegis chroni również Europę. Otwartą kwestią pozostaje jednak to, czy Amerykanie będą "marnować" pociski warte dziesiątki milionów i przeznaczone do zwalczania rakiet międzykontynentalnych, aby zwalczać rakiety balistyczne średniego i krótkiego zasięgu, które można wyeliminować dziesięć razy tańszymi pociskami systemu Patriot. Z drugiej strony, obecność w Polsce obiektu odpowiedzialnego za ochronę m.in. terytorium USA przed atakiem bronią jądrową, z pewnością zwiększa nasze bezpieczeństwo. Wzmacnia obecność sił zbrojnych USA w Polsce oraz znaczenie Warszawy dla Waszyngtonu i NATO.